Jesteś moja

By sweetmonster96

267K 10.1K 344

Bogata dziewczyna , każdy myśli że ma wszystko co zapragnie ale nie wie nic... nie wie że najbardziej pragnie... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
ROZDZIAŁ 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Informacja
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31

Rozdział 5

11K 464 13
By sweetmonster96

Dzisiejszego ranka obudził mnie drażniący dzwonek telefonu. Z zaspanymi oczami sięgnęłam po urządzenie, odbierając je automatycznie. "Hej, śpiochu. Wstawaj, idziemy pobiegać," powiedziała radosna Carol. Westchnęłam, otwierając oczy. "Proszę, daj mi jeszcze chwilę," błagałam, pragnąc zachować resztki ciepła łóżka. "Ruszaj swoim zgrabnym tyłkiem. Za 15 minut będę u ciebie," stwierdziła z determinacją, zanim zdążyłam się dopytać, i przerwała połączenie. Wpatrując się w sufit, zbierałam resztki sił, by wstać, i kierowałam się do łazienki. Po chwili orzeźwiającej wody na twarzy i związaniu włosów w luźny kucyk, szukałam swojego stroju sportowego. Wczesną porą, ubrana w obcisłe czarne legginsy i topem tym samym kolorze na długi rękaw, czułam się gotowa na poranny trening.

Usłyszałam dzwonek do drzwi otwierając, przywitałam się z przyjaciółką. "Myślałam, że będziesz potrzebowała siły zewnętrznej, żeby wstać z łóżka," zażartowała. Zamknęłam drzwi, mówiąc: "Wiesz, że lubię spać, a mimo to wciąż wyciągasz mnie na poranne bieganie," Burczałam cicho pod nosem, kiedy ruszałyśmy w stronę parku. Biegłyśmy powoli, czując zmęczenie, ale jednocześnie ciesząc się, że dałyśmy radę wyjść z domu. Zatrzymałyśmy się na chwilę przy ławce, by złapać oddech i napić się wody. "Widać, że robisz postępy," zauważyła Carol, a ja uśmiechnęłam się wdzięcznie za jej wsparcie.

Wtem Carol zaczęła zadawać pytania o moje relacje z Marcelem. Odwzajemniłam jej uścisk ramieniem, starając się skupić na teraźniejszości. "Pogodziliśmy się," odpowiedziałam z uśmiechem, starając się zachować spokój. "Znowu się pieprzyliśmy," dodałam, unikając szczegółów. Carol zaśmiała się, zaskoczona moją otwartością. "Skąd u ciebie taki język?" zapytała, a ja się lekko zarumieniłam. "Cóż, chciałabym powiedzieć, że było romantycznie, ale to by było kłamstwo," odparłam. "Zasługiwałaś na dobrą zabawę," dodała Carol z uśmiechem. "Został na noc?" zapytała, a ja poczułam nagle cień niepewności.

"Właśnie nie, ktoś do niego zadzwonił i nagle się ubrał. Pożegnał się ze mną i wyszedł," mówiłam, marszcząc brwi, ponieważ nurtowało mnie, co takiego mogło się wydarzyć. "Dziwne, ale może to było naprawdę coś ważnego," mówiła Carol, spoglądając za mną zdziwiona. Odwracam się, szukając wzrokiem tego, co mogła zobaczyć i widzę biegnącego Marcela z Alanem.

Zamieram na chwilę, wpatrując się w niego uważnie, gdy zbliża się do mnie z uśmiechem. "Hej, dziewczynko," mówi, całując mnie w policzek. Alan kiwa jedynie głową na przywitanie, całując Carolinę. "Co tu robisz?" pytam zaintrygowana. "Biegam, jak ty," stwierdza, lecz wiem, że jego dom jest całkiem daleko stąd, i to niestandardowe, że biega akurat tutaj. "Mieszkasz kawałek stąd," unoszę jedną brew, czekając na wyjaśnienia. "Mam mieszkanie niedaleko. Czasami tu śpię, jak mam więcej pracy," wyjaśnia, muskając moje biodro ręką. Kiwam głową, słuchając go, gdy Alan pyta: "Co powiecie na wspólne śniadanie?"

Carol entuzjastycznie zgodziła się, a Marcel wzruszył ramionami, czekając na moją reakcję. Przytaknęłam, podążając w ich ślad za Alanem i Marcelem. Po drodze Carol spojrzała na mnie z uśmiechem. "Podoba ci się," stwierdziła, patrząc mi prosto w oczy. "Chyba tak," szepnęłam, czując lekkie rumieńce na policzkach. Czułam, jak serce mi podskakuje z niepokoju i ekscytacji jednocześnie, nie wiedząc, co przyniesie to niespodziewane spotkanie z Marcelem.

Siadamy przy stoliku na tarasie restauracji, przyjemnie rozprostowując się na wygodnych krzesłach. Przeglądamy menu, a ja w końcu decyduję się na naleśniki i dużą kawę. Po złożeniu zamówienia, nasza uwaga znów skupia się na rozmowie.

"W ogóle zapomniałam ci powiedzieć. Za tydzień idę z Alanem na imprezę charytatywną, pójdziemy na zakupy?" pyta Carol, jej spojrzenie pełne nadziei. Z uśmiechem zgadzam się. "Pewnie, lubię każdą okazję do zakupów."

Kiedy kelner przynosi nam nasze napoje, delektuję się pierwszym łykiem aromatycznej kawy, czując, jak rozgrzewa moje wnętrze. "No tak, też musisz kupić jakąś sukienkę," mówi Carol pewnie, a ja marszczę lekko brwi. "Nie potrzebuję akurat nowej sukienki. Zastanawiałam się raczej nad bal..." przerywam, zanim zdążę dokończyć, Carol wyraża swoje zdziwienie, "Jak to? Nie idziecie razem?" Spoglądam na Marcela, ale zamiast odpowiedzi, widzę wyraz zdezorientowania na jego twarzy. W jego oczach wyczuwam niepokój, ale także coś więcej - może to było rozczarowanie?

Odsuwam się od stołu, czekając na jakieś wyjaśnienia, ale zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, Marcel wreszcie zabiera głos. "Nie mówiłem ci o tym, bo sam nie mam zamiaru tam iść," mówi, starając się zachować spokój. "Ale..." zaczyna Carol, ale jej słowa giną wraz ze wzrokiem Marcela na nią. Sądzę, że ma swoje powody, ale teraz nie jest czas na ich wyjaśnianie.

Dostajemy w tym czasie nasze dania, więc skupiam się na jedzeniu, chociaż wciąż dręczy mnie ciekawość, co tak naprawdę się stało. Postanawiam poczekać, aż zostanę sama z Carol, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

Gdy kończyłam swoją kawę, spojrzałam na Carol, sygnalizując jej, że powoli czas się zbierać. Delikatnie kiwnęła głową, wiedząc, że pora opuszczać restaurację. Mężczyźni podążyli za nami, kładąc pieniądze na stolik i wstając.

"Już mnie opuszczasz?" zapytał Marcel, zbliżając się do mnie z lekkim niepokojem w głosie. Uśmiechnęłam się sztucznie, próbując ukryć swoje prawdziwe uczucia. "Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia," wymyśliłam wymówkę, czując na sobie spojrzenie jego intensywnych oczu. "Też muszę dziś udać się do firmy. Spotkamy się wieczorem?" zapytał, starając się zachować obojętność.

"Jadę dzisiaj do rodziców, być może zostanę na noc," powiedziałam, próbując uniknąć dalszych pytań. Marcel złapał mnie za rękę, jego dotyk wywołał dreszcz na mojej skórze. "Nic mi wcześniej o tym nie mówiłaś," stwierdził, patrząc mi prosto w oczy. Bawił się moimi palcami, czekając na wyjaśnienie. "Zapomniałam, a już obiecałam rodzicom, że wpadnę," powiedziałam, starając się brzmieć przekonująco. Marcel skinął głową, po czym delikatnie pocałował mnie w policzek, oddalając się. "Dobrze, zadzwonię wieczorem," rzucił, po czym odszedł w milczeniu.

Ruszyłam w stronę swojego mieszkania, Carol podążyła za mną, wyraźnie zaintrygowana. "Serio jedziesz do rodziców na cały weekend?" zapytała, a ja wzruszyłam ramionami, czując wewnętrzne sprzeczności. "Wiem, jak bardzo nienawidzisz tych niedzielnych obiadów," stwierdziła z rozbawieniem w głosie. Przyznałam jej rację w myślach, modląc się, aby ten weekend był inny. "Obiecałam im już. Nie mogę teraz się wykręcać," odpowiedziałam, kierując się w stronę mojego mieszkania. Carol podążyła za mną, zadając kolejne pytania. "A czy to nie ma nic wspólnego z naszą rozmową przy śniadaniu?" zapytała. Spojrzałam na nią, widząc w jej oczach zrozumienie. "Może... Nie wiem naprawdę. Czy dla ciebie to było dziwne?" zapytałam, szukając odpowiedzi.

"To był mój błąd. Nie wiedziałam, że Marcel się nie wybiera na to przyjęcie, dlatego nie powiedziałam ci o tym. To całkiem zrozumiałe," stwierdziła Carol, próbując mnie przekonać do swojego punktu widzenia. Zastanowiłam się nad jej słowami, zanim ostatecznie odpowiedziałam: "Może masz rację."

Postanowiłam na razie zakończyć ten temat. Bez większych informacji, które mogłyby rzucić więcej światła na sytuację, nie miałam sensu dalej rozważać tych wydarzeń. Pożegnałam się z Carol, która szybko wsiadła do wolnej taksówki, a ja skierowałam się do swojego mieszkania.

Gdy weszłam pod prysznic, poczułam jak napływa ulga, gdy ciepła woda zmywała zmęczenie z mojego ciała. Chwilę później, czując się odświeżona, opuściłam kabinę i owijałam się w ręcznik. Po codziennej pielęgnacji skóry i włosów, zakładałam swój ulubiony zestaw ubrań: wygodne jeansy i luźną białą koszulę. Po chwili w lustrze zatwierdziłam swój wybór, dodając delikatny makijaż.

Zaczynam pakować ubrania i kosmetyki do torby podróżnej, w końcu, gotowa na wyjazd, złapałam torbę i wyszłam z mieszkania. Łapiąc taksówkę, ruszyłam w kierunku domu rodzinnego, pełna podekscytowania, z nadzieją na miłe spotkanie z rodzicami i chwilę oderwania od codzienności.

Po trzydziestu długich minutach docieram wreszcie pod dom i wchodzę do środka, wita mnie zaskoczona matka, stojąca w korytarzu. "Lily?" pyta, krocząc w moim kierunku. "Chciałam zrobić wam niespodziankę," mówię, kładąc torbę na podłodze. Kobieta obejmuje mnie ramionami z radością malującą się na jej twarzy. "Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Chodź do salonu, wypijemy herbatę," zaprasza mnie, prowadząc do pomieszczenia.

Siadamy na wygodnej kanapie, a matka nadal uśmiecha się szeroko, wydaje się, że cieszy ją moja obecność jak nigdy dotąd. "A tata jest w domu?" pytam, licząc, że będę miała okazję porozmawiać z nim. "Jest w pracy, wróci wieczorem," informuje mnie, delikatnie kładąc dłoń na mojej. "A właśnie przyprowadzi gościa," dodaje z entuzjazmem.

Marszczę brwi, zaniepokojona nowiną, liczyłam na spokojny wieczór. "Wiesz, kto to będzie?" dopytuję, czując, że może być to kolejny element wplątujący mnie w nieprzewidziane sytuacje. "Jakiś wspólnik ojca," odpowiada matka, podając mi kubek z herbatą.

Matka zaczyna opowiadać mi o wczorajszym przyjęciu, wciąż zachwycona tym wydarzeniem. Ja jednak słucham jej tylko pobieżnie, nie mogąc oderwać myśli od zachowania Marcela. Próbuję zrozumieć jego działania, przeszukując w myślach każdy możliwy powód, ale może Carol ma rację, a to wszystko było zupełnie normalne.

Kobieta przerywa nagle swoje opowieści i patrzy na mnie uważnie. "Nie słuchasz mnie. Coś się stało?" pyta, wyraźnie wyczuwając, że mam coś na sercu. Otwieram usta, gotowa wyznać, ale wstrzymuję się w ostatniej chwili, nie wiedząc, czy jestem gotowa na tę rozmowę.

"Nie, zamyśliłam się tylko na chwilę. Przepraszam," odpowiadam, unosząc kubek z herbatą do ust. Mimo to, matka nie daje za wygraną. Jej spojrzenie jest wciąż badawcze, a ton głosu staje się bardziej stanowczy. "Nie wydaje mi się. Przyjechałaś nagle i zostajesz na noc, co od twojej wyprowadzki nigdy się nie zdarzyło. Więc nie kłam, tylko powiedz, o co chodzi," mówi, oczekując wyjaśnień.

"Tak, masz rację. To przez pracę, ostatnio dzieje się sporo," tłumaczę, starając się brzmieć przekonująco. Matka przechyla głowę, udając, że wierzy mi na słowo, ale wiem, że dalej nie daje mi spokoju, czekając, aż kiedyś sama jej powiem prawdę.

"Pójdę się przejść po ogrodzie," mówię, wstając z kanapy. Kobieta kiwa głową z uśmiechem, gdy wychodzę przez drzwi tarasowe. Przechadzam się powoli po ogrodzie, wdychając świeże powietrze i otulając się promieniami słonecznymi. Zadowolona wracam do domu po książkę i koc, po czym kieruję się znów do ogrodu, kładąc się na rozłożonym kocu i zagłębiając się w fabułę książki.

Pogrążona w lekturze, całkowicie oddana historii, nie zwracam uwagi na nic innego wokół. Nagłe przerwanie ciszy dociera do mnie w postaci dźwięku wiadomości. Wyciągam telefon z kieszeni i patrzę na ekran, widząc imię Marcela. "Dotarłaś już do rodziców?" - brzmi proste pytanie, ale wywołuje falę skomplikowanych myśli. Odpowiadam krótko: "Tak.", nieświadoma, że to dopiero początek zmian, które zbierają się w moim sercu.

Kładę telefon na kocu, próbując wrócić do książki, ale głos wewnętrzny wciąż rozmyśla o tym, co działo się w ostatnich dniach. Znowu dźwięk wiadomości przerywa moją refleksję. Tym razem to kolejna wiadomość od Marcela, zapowiadająca telefon przed dwudziestą. Mimo że chcę w to uwierzyć, że wszystko jest w porządku, wątpliwości unoszą się we mnie jak fale na burzliwym morzu.

Zanurzam się z powrotem w książkę, ale słowa i zdania nie docierają już do mnie tak, jak wcześniej. Moja uwaga krąży wokół Marcela, próbując zgłębić znaczenie jego słów i działań. Gdy w końcu kończę czytać, zdecydowana zostawić resztę na później, wracam do domu. Przechodząc przez dom, widzę matkę zajętą ustalaniem dekoracji na stół na kolację. Podążam do mojego dawnego pokoju, a na moje zaskoczenie zauważam, że moja torba została dostarczona. Rozpakowuję ją i kładę się na łóżku, zatapiając się w nostalgię.

Przeglądam media społecznościowe w telefonie, kiedy nagle widzę połączenie na ekranie. Biore głęboki oddech, zbierając się do rozmowy, i odbieram, przykładając telefon do ucha. "Miałeś dzwonić przed dwudziestą," oznajmiam mu od razu, nieco zaskoczona nagłym telefonem. "Tak, ale mam jednak wcześniej spotkanie," odpowiada. "Spotkanie o tej porze?" dopytuję, czując się nieco zaniepokojona. "Zazdrosna?" śmieje się lekko, lecz od razu uspokajam: "Oczywiście że nie. Byłam tylko ciekawa."

"Oczywiście. A ty co masz w planach?" pyta, gdy ja układam się wygodnie na łóżku, bawiąc się włosami. "Mam kolację niedługo z rodzicami i kimś tam," mówię, odczuwając nieco niepokoju na myśl o zbliżającej się sytuacji. "Matka powiedziała jedynie, że to wspólnik ojca i była jakaś dziwnie zadowolona," opowiadam mu.

Wzdycham, mówiąc: "Liczyłam na spokojną kolację, a nie kolejne swatanie." Gdy słyszy moje słowa, jego ton staje się nieco chłodny: "O czym ty mówisz? Mam przypomnieć ci, że należysz do mnie, dziewczynko?" Dreszcz przechodzi przez ciało na te słowa. "Pamiętam. Nie martw się, zawsze radzę sobie ze zalotnikami matki," odpowiadam, próbując ukryć swoje obawy.

"Jeśli dowiem się, że dotknął cię choćby palcem lub spojrzał na ciebie w niewłaściwy sposób, przyjadę tam i pokażę mu, co się dzieje, gdy ktoś dotknie czegoś mojego," mówi, a ja czuję, jak moje serce przyspiesza na jego słowa. Siadam na łóżku, przeczesując ręką włosy, i mówię: "Nie musisz, dam sobie radę."

"Sam to ocenię. Muszę już kończyć," stwierdza, żegnając się ze mną. Odkładam telefon na łożku i biorę kilka głębokich oddechów, uspokajając się. Poprawiam swoje włosy w lustrze, po czym wychodzę z pokoju, kierując się na kolację. Słyszę rozmowę ludzi, gdy zbliżam się do salonu, przygotowując się na kolejne wyzwania wieczoru.

Zamieram na chwilę, patrząc na Marcela stojącego w salonie moich rodziców. Jego postawa wydaje się być zupełnie nonszalancka, trzyma jedną rękę w kieszeni spodni, a w drugiej balansuje drinka. Ojciec, zauważywszy moje przybycie, jako pierwszy podchodzi do mnie i przytula, zwracając uwagę mężczyzny . "Tak, właśnie mówiłem Marcelowi, o tobie" oznajmia, odsuwając się, bym mogła mieć lepszy widok na mężczyznę. Następnie moje spojrzenie przyciąga ojca, który z rozluźnionym uśmiechem wskazuje ręką na Marcela. "To mój partner biznesowy, Marcel Holt," mówi z dumą. Marcel, zwracając się do mnie, stara się nawiązać kontakt, wyciągając rękę w moją stronę. "My już się znamy," mówi, lekko się uśmiechając, oczekując mojej reakcji.

Jednak moja odpowiedź nie jest taka, jakiej się spodziewał. Zamiast podać mu dłoń, jedynie słodko się do niego uśmiecham, czując rosnące napięcie w powietrzu.

Continue Reading

You'll Also Like

1.5K 50 8
Rodzinne tradycje ukształtowały przyszłość dwudziestodwuletniej Elizabeth Holt. Pozbawiona wyboru zagubiona próbuje odnaleźć się w nowym życiu.Zaara...
210K 7.7K 45
Zabójstwa, tortury, nielegalne handle, aranżowane małżeństwa. Mafia. Eleanor - córka bostońskiego capo - z dnia na dzień dowiaduje się o tym, że wkr...
129K 3.1K 36
✔9.02.18r. Kategorii Romanse
65.7K 3.2K 36
Trzeci tom serii mafijnej.