piątek, 7 stycznia
Od imprezy sylwestrowej minął tydzień. Już w poniedziałek po nowym roku Filip został zasypany wiadomościami i mailami od współpracowników, co oznaczało, że czas pożegnać się z beztroskim życiem i poważnie wziąć się do roboty Poza pracą nad nowymi talentami, planował w tym roku w końcu wydać nową płytę, a poza kilkoma zaczętymi tekstami niewiele w tym kierunku zrobił.
Absolutnie nie mógł powiedzieć, że pierwszy tydzień stycznia minął mu spokojnie. Już w czasie sylwestra dostał SMSa od Laury z noworocznymi życzeniami - wtedy uznał to po prostu za miły gest, więc odpisał, że również życzy jej wszystkiego dobrego i o sprawie zapomniał. Ale Laura dała o sobie znać kilka dni później - znów zaproponowała mu wyjście na piwo. Odmówił, tłumacząc, zgodnie z prawdą, że obecnie woli nie pokazywać się na mieście. Sądził, że da mu spokój, lecz kolejnego dnia zaprosiła go na bitwę freestyle'ową, po której miała odbyć się impreza u jej znajomego. Tym razem nie odpisał.
Filip czuł się bardzo niekomfortowo. Laura najwidoczniej odebrała jego uprzejmość jako flirt, a on znalazł się w dość patowej sytuacji, ponieważ dopiero rozpoczynali współpracę, a dziewczyna już pozwalała sobie na zbyt wiele. W piątek, kiedy mieli spotkać się całą ekipą w studio, by nagrać pierwszy kawałek, postanowił z nią poważnie porozmawiać. Miał nadzieję, że zrozumie.
- Nie rozumiem - wysłuchawszy tego, co miał do powiedzenia, Laura potrząsnęła głową, mrugając szybko oczami. Było już po nagraniach, Janek z Oskarem poszli do domu, a Filip poprosił Laurę o chwilę rozmowy w salce konferencyjnej. - Ja... sądziłam, że się lubimy.
- Bo się lubimy - zapewnił Filip. - Cenię cię jako wokalistkę, naprawdę masz talent. Tylko że wolałbym, by nasza znajomość ograniczyła się do kontaktów zawodowych.
- Tak... - pokiwała głową, zawstydzona spuszczając wzrok. - Masz rację. Przepraszam.
Odetchnął z ulgą. Miał ją za inteligentną osobę - inaczej nie pisałaby tak przemyślanych i głębokich tekstów - i czuł, że dotarło do niej, że jej zachowanie względem niego jest nieodpowiednie.
- Ja po prostu... - ciągnęła. - Nie wiem, czuję, że jesteś osobą godną zaufania. I chciałam ci się wygadać.
- Wygadać? - uniósł brwi. Laura przełknęła ślinę i podwinęła rękaw bluzy. Oczom Filipa ukazały się siniaki i okrągłe rany przypominające przypalenie papierosem. Zaniemówił.
- Ojciec mi to zrobił - rzekła Laura. - Mieszkamy razem, on... potrafi czasem za dużo wypić. Wtedy się nade mną znęca.
W sali zapadła głucha cisza. Zszokowany Filip wpatrywał się w Laurę - niby domyślał się, że jej obrażenia nie są wynikiem wypadku na rowerze, jak wmawiała mu ostatnio, ale i tak to, co usłyszał, zmroziło mu krew w żyłach.
- Byłaś na policji? - spytał.
- Tak - poruszona kiwnęła głową. - Ale nikt mi nie wierzy. Mój ojciec ma kancelarię prawną, jest znany wśród policji. Powiedział im, że coś sobie ubzdurałam, że spadłam ze stołka w kuchni i stąd te siniaki.
- Dlaczego z nim w ogóle mieszkasz? Jesteś dorosła.
- Z mojej pensji nie stać by mnie było nawet na wynajęcie pokoju na Pradze - westchnęła.
- Laura, ale tak być nie może - powiedział stanowczo. - Nie myślałaś o tym, żeby go nagrać? Miałabyś wtedy niezbity dowód, że...
- A co byłoby ze mną? Jego by zamknęli, a ja poszłabym na bruk - przerwała mu, zasuwając suwak kurtki. W jej oczach zalśniły łzy. - Poradzę sobie. Niepotrzebnie ci o tym powiedziałam, wybacz.
- Nie, nie, poczekaj - zatrzymał ją. - Chciałbym ci pomóc. Mogę pójść z tobą na policję. Ewidentnie widać, że masz ślady po papierosach na ręku, twój ojciec już nie zasłoni się tym, że upadłaś.
- Jeśli uda mi się zarobić na muzyce - zaczęła. - Pierwsze, co zrobię, to się od niego wyprowadzę. Nie chcę słyszeć o żadnej policji.
- Mówisz, że chciałaś mi się wygadać - przypomniał. - Okej, zrobiłaś to. Ale co z tego, skoro nie chcesz mojej pomocy?
Laura pośpiesznie okręciła szyję jasnoróżowym szalikiem i ruszyła w kierunku wyjścia. Powiedziała na odchodne:
- Nie można mi pomóc, Filip. Chciałam tylko, żebyś wiedział.
Wyszła z sali. Nie poszedł za nią - został w pomieszczeniu, myśląc nad wszystkim, co powiedziała. Co za sytuacja... był przekonany, że Laura była po prostu kolejną, młodą dziewczyną zapatrzoną w Taco Hemingway'a, lecz ona widziała w nim kogoś więcej niż idola - i bynajmniej nie chodziło o obiekt westchnień, tylko osobę, która mogła jej pomóc. I chciał to zrobić, naprawdę - lecz jak, skoro dziewczyna broniła się przed ową pomocą?
***
Tego samego dnia, późnym popołudniem, Warszawę zasypał gęsty śnieg. Julia weszła do swojego biura i westchnęła ciężko na widok tego, co działo się za oknem. Gdy pięć minut temu wyszła do pokoju socjalnego, by odnieść naczynia, nic nie zapowiadało, że będzie padać. A teraz wszystko wskazywało na to, że jeszcze tego wieczora Julia zamieni się w bałwana.
Wkrótce skończyła pracę i wyszła z biura. Dlaczego Filip akurat dzisiaj miał jakieś super ważne spotkanie i nie mógł po nią przyjechać? Nie miała nawet parasolki, by schronić się przed sypiącym śniegiem. Warunki atmosferyczne przestały mieć jednak znaczenie, kiedy zobaczyła, kto czekał na nią pod budynkiem.
- Zuza? - Julia zatrzymała się wpół kroku. Patrzyła na stojącą na chodniku przyjaciółkę zupełnie jakby zobaczyła ducha.
- Hej - powiedziała ze skruchą Zuza, mocniej ściskając rączkę ciemnozielonej parasolki. - Pójdziemy na kawę?
- Skąd wiedziałaś, o której kończę? - spytała Julia podejrzliwie?
- Patka mi powiedziała.
Julia kiwnęła niepewnie głową. Zuzia, patrząc na nią zachęcająco, chwyciła ją pod rękę, by uchronić przyjaciółkę przed sypiącym śniegiem. W milczeniu przeszły na drugą stronę ulicy i schowały się w kawiarni Caffè Nero.
- Przepraszam - powiedziała skruszona Zuza, kiedy usiadły przy stoliku z kubkami gorącej kawy z mlekiem. - Nasza kłótnia była durna i totalnie bezsensowna.
- Oj, była - skomentowała Julia.
- Za tę imprezę halloweenową też cię przepraszam - dodała. - Nie wiem, co sobie myślałam. Obiecuję, że już nigdy nie stanę między tobą a Filipem.
Julia słuchała jej z uwagą, czując narastającą ulgę. Od ich kłótni minęło tak dużo czasu, że zaczynała tracić nadzieję, iż kiedykolwiek się pogodzą.
- Powiesz coś? - spytała Zuza, gdyż Julia milczała przez dłuższy czas.
- Jestem po prostu mile zaskoczona - wyznała. - Cieszę się, że między nami jest już okej.
W torebce Zuzy zaczął dzwonić telefon. Dziewczyna wyciągnęła go na chwilę, ale odrzuciła połączenie.
- Krystian? - spytała Julia. - Nie ma sprawy, odbierz.
- Nie, to nie on. Rozstaliśmy się.
- Co? - Julia wbiła w nią wzrok. - Kiedy?
- Po sylwestrze - wyjaśniła Zuzia. Zrobiła dłuższą pauzę, jakby biła się z myślami. - Wiesz, od dłuższego czasu miałam wrażenie, że on nastawia mnie przeciwko wam. Po naszej kłótni wmawiał mi, że nie jesteś warta mojej przyjaźni, ale wtedy byłam wściekła i nawet mu uwierzyłam... jak wracaliśmy z sylwestra, zaczął rzucać jeszcze jakieś krzywe teksty o Patrycji i Arturze i nie wytrzymałam, pokłóciliśmy się, szkoda gadać. Powiedział o dwa słowa za dużo i dotarło do mnie, co z niego za człowiek. Nasz związek to była pomyłka.
- Przykro mi - Julia była naprawdę poruszona.
- Niepotrzebnie.
Przegadały całe popołudnie, aż obsługa wyprosiła je z kawiarni, gdyż wkrótce mieli zamykać. Zmiana w zachowaniu Zuzy była widoczna już od samego początku i do Julii dotarło, że przyczyniło się do tego rozstanie z Krystianem. Chłopak był wprawdzie sympatyczny, ale chyba zbyt energiczny i dziecinny dla spokojnej i wyważonej Zuzi. A teraz także jeszcze dwulicowy. Powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają, w ich przypadku nie miało racji bytu.
***
Dochodziła dwudziesta druga. Julia i Filip właśnie skończyli się kochać w jego łóżku - niemalże cała odrętwiała od miłosnych doznań dziewczyna opadła na pościel, ciężko dysząc. Wszystko wirowało jej przed oczami, a kiedy trochę ochłonęła, wstała z łóżka i ruszyła w kierunku drzwi.
- Przynieść ci coś do picia? - spytała, przeczesując palcami zmierzwione włosy. Mierząc ją zamglonym wzrokiem, Filip pokręcił głową. Gdy wyszła, zdyszany zrzucił z siebie kołdrę i zaczął wpatrywać się w sufit. Nawet w czasie seksu ze swoją dziewczyną jakaś część jego myśli krążyła wokół Laury. Nigdy wcześniej nie znalazł się w podobnej sytuacji i zupełnie nie wiedział, co powinien zrobić. Skoro dziewczyna przełamała się i powiedziała mu o tym, że jest ofiarą przemocy domowej, to najwidoczniej oczekiwała jakiejś reakcji z jego strony - nawet, jeśli broniła się przed pomocą, nie mógł przecież tak zostawić tej sprawy.
- Filip? - z zamyśleń wyrwał go głos Julii.
- Hm? - spojrzał w stronę drzwi. Weszła z powrotem do sypialni ze szklanką wody, a na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Na widok jej nagiego ciała, Filip na moment zapomniał o tym, o czym jeszcze przed chwilą myślał.
- Co się z tobą dzisiaj dzieje? - spytała, kładąc się ponownie obok. Lekko drżąc, przykryła się kołdrą.
- Sprawy służbowe - rzucił, obejmując ją ramieniem.
- Naprawdę, nawet w łóżku myślisz o pracy? - Julia uniosła brwi. Absolutnie nie wierzyła w to, że w piątkowy wieczór zaprząta sobie głowę takimi rzeczami - coś innego musiało być na rzeczy. Gdy wieczorem przyjechała do jego mieszkania, Filip nie był zbyt rozmowny. Rozluźnił się po wypiciu kilku lampek wina, ale Julia i tak czuła, że o czymś jej nie mówił.
- Tak to teraz niestety będzie wyglądało - odpowiedział, wstając z łóżka. Zaczął się ubierać. - Koniec wakacji, mam płytę do wydania w tym roku.
- Aha, i dlatego masz dzisiaj taki nastrój, jaki masz? - patrzyła na niego podejrzliwie. Nie odpowiedział, zakładając na siebie kolejne części garderoby. - Co się dzieje?
Nie chciał mówić Julii o tym, co naprawdę go trapiło, gdyż bał się, że może być zazdrosna o Laurę - spędzają wspólnie piątkowy wieczór, a on myśli o innej dziewczynie? Wprawdzie to on był o wiele większym zazdrośnikiem w tym związku, ale nie wiedział, jak Julia mogłaby zareagować. Nie chciał przenosić na nią swoich problemów. Powinien raczej porozmawiać o tym z Oskarem i Jankiem, bo w końcu Laura była także ich podopieczną.
- Filip... ? - dodała zachęcająco. W końcu przestał udawać, że jego dziwny nastrój spowodowany jest powrotem do pracy i opowiedział Julii, co tak naprawdę się stało. Słuchała go z uwagą, a na jej twarzy zaczęła malować się troska. Widać, że ciężko było jej tego słuchać.
- Jezu - skomentowała. - Biedna dziewczyna...
- Nie chciałem zawracać ci głowy moimi problemami - wyjaśnił Filip. - Ale ta sprawa nie daje mi spokoju.
- Ja na twoim miejscu nie rozmawiałabym o tym z chłopakami - wyjaśniła. - Laura nie bez powodu o wszystkim powiedziała właśnie tobie.
- Tak myślisz?
- Mhm - kiwnęła głową. - Wzbudziłeś w niej zaufanie. Pewnie nie chciałaby, żebyś o tym komukolwiek mówił.
- No to co ja mam zrobić?
Julia nagle wstała z łóżka. Założyła czarną bluzę Filipa i sięgnęła do torebki, skąd wyciągnęła telefon. Wysłała Filipowi wiadomość na messengerze.
- Co to? - spytał, biorąc do ręki iPhone'a.
- Kontakt do Jagody, mojej koleżanki z liceum - wyjaśniła. - Prowadzi fundację, która pomaga ofiarom przemocy domowej. Wprawdzie zajmują się głównie nastolatkami, ale myślę, że z odrobinę starszą osobą też nie będzie problemu.
- Fundacja - powtórzył Filip. - Dlaczego na to nie wpadłem?
- Pogadaj z nią - poradziła. - Skoro nie chce próbować z policją, może da się namówić na pomoc fundacji. Jagoda jest psychologiem, wyciągała z bagna wielu ludzi, którzy uporczywie chcieli tam zostać.
Filip spojrzał na nią z wdzięcznością. Odłożył telefon i podszedł do Julii, mocno ją do siebie przytulając.
- Jesteś aniołem - powiedział, całując ją w czoło.
- Trzeba pomagać innym, nie? - zauważyła. Wzdrygnęła się. - Zimno się zrobiło. Napijmy się herbaty.
Ruszyli w stronę kuchni. Dzięki Julii Filip nieco się uspokoił i miał nadzieję, że uda mu się pomóc Laurze.