[ Rayla ]
Następnego dnia ruszyliśmy dalej w górę.
Czułam że coś było inaczej niż na innych terenach ludzkich terenów....
Czułam wokół nas magię.
Chyba że to był powód, bo Callum oglądał swoją Kulę Pierwotną i miał tą swoją świecąca Kostkę.
- wiesz... Jest bardzo mało Kamieni pierwotnych, ty masz w swoich dłoniach moc nieba, więc możesz jej używać ile chcesz i kiedy chcesz, do póki będziesz miał przy sobie tą Kulę - spojrzałam za siebie na Callum'a.
- Oo... Serio? A znasz może jakieś zaklęcia? - spytał.
- Kilka znam.... Na przykład Aspiro pozwoli ci wywołać wiatr, jeśli wypowiesz Fulminis będziesz mógł użyć piorunów.... Więcej to nie bardzo wiem - uśmiechnęłam się.
- Pamiętam o jakimś Aspiro... A myślę że Claudia wtedy zaczęła coś mówić z Fulmi~ i potem przestała, przed tym namalowała jakieś znaki - schował kostkę w kieszeń.
- To magiczna Runa z którą możesz użyć magii, gdy dotrzemy do Xadii, opowiem ci wszystko o magii tyle co wiem... A może Ethari też ci coś powie na ten temat -
- wspominasz go któryś raz... Kim jest ten cały Ethari? -
- To jest mój taki niby Ojciec... Gdy moi rodzice dołączyli do Smoczej straży, musieli mnie oddać, więc dali mnie w ręce Ethari'ego i Runaan'a, oni byli najlepszymi przyjaciółmi moich rodziców... - spuściłam lekko głowę.
- Moją Matkę zabił Smoczy Król... Mojego biologicznego Ojca nigdy nie poznałem, albo on gdzieś łazi lub nie żyje już dawno... - złapał moją dłoń i lekko ją ścisnął.
°°°
Doszliśmy do jakiegoś drzewa, to musiało być tu.
- I jesteśmy... Ale to dziwne... Weszłam do tego drzewa, pokazała się uzdrowicielka i pomogła Avi... - powiedziała Ellis.
- Bo nie ma żadnej Uzdrowicielki... - smutniał Ez.
- Jak to nie ma? Skąd taka myśl? - zaczął pytać Cal.
- Ava mi powiedziała! - wskazał na Wilka.
Gdy Callum chciał znów otworzyć usta do wypowiedzenia słowa, pojawił się jasny blask.
Wyszliśmy znów na zewnątrz,
Pokazała się kobieca postać.
Miała białe włosy, rogi i miała ze sobą Feniks'a.
Ez miał rację, nie ma żadnej Uzdrowicielki... Ona jest tylko czarodziejką księżyca.
Każda "rasa" Elfa miała czarodzieja właściwej magii Pierwotnej, my mamy również czarodziejkę...
I to właśnie ona.
- Ez miał rację... Ona jest księżycowym czarodziejem, mistrzynią Iluzji .. A nie żadną uzdrowicielką! - wskazałam na Elfa.
- Masz rację, nie jestem uzdrowicielką, jestem Lujanne, nie jestem tylko mistrzynią Iluzji lub czarodziejką, ale jestem strażnikiem Księżycowego Splotu... - powiedziała.
- Ale ja nie rozumiem... Jak ty pomogłaś Avie? - spojrzała mała dziewczynka na jej pupilka.
- Pamiętam ciebie i twojego małego szczeniaka... Pomogłam jej Iluzją bo wiedziałam że ludzie jej nie będą tak akceptować, jaka jest, więc stworzyłam nogę którą mogą widzieć i dotykać wszyscy, gdy nie jest prawdziwa.... Ale ona nie potrzebowała czwartej nogi aby być szczęśliwą - podeszła do Wilka i ściągnęła niebieską obroże.
Jedna z nóg zwierzęcia zniknęła i stała na trzech.
Czemu nie zauważyłam tego wcześniej że nosi księżycowy obroże...
- No tak... Ale my potrzebujemy prawdziwej pomocy, żadna iluzja nam nie pomoże - przykucnął Ez i wyciągnął Jajo z plecaka.
Lujanne kucneła przy Jaju i położyła dłoń na skorupkę.
- To potomek Smoczego Króla, niestety stał się wielki wypadek.... - nie dokończyłam.
- przykro mi... Ale Smok umiera.... Jedyna możliwość aby go uratować, musiał by się wykluć... Ale to nie będzie możliwe, Smoki burzy mogą się urodzić podczas burzy... A niebo jest spokojne - spuściła głowę.
Zakryłam usta dłońmi i podeszłam do Callum'a, schowałam twarz w jego kurtce.
Łzy mi leciały po polikach... To moja wina, ja opuściłam Jajo i wpadło do lodowatej wody...
[ Ellis ]
Spojrzałam na młodą Elfkę, zaczęła płakać, tuląc się do chłopca.
Chłopak ją przytulił i próbował uspokoić przyjaciółkę.
- Przepraszam... To wszystko moja wina... Ja opuściłam Jajo nad jeziorem - płakała.
- Nie mów tak! To nie twoja wina... - powiedział Callum i położył głowę na jej.
- On ma rację, każdemu z nas mogło się to stać! - podbiegł Ez i również dołączył do tulenia.
Nagle starszy brat Ezran'a, wyciągnął niebieską kulę z kieszeni i spojrzał do środka.
- On może tylko się wykluć... Podczas burzy... - zaczął - wiem co mam zrobić! - puścił dziewczynę i przetrzymał kulę nad ziemią.
Podniósł ramię i rzucił gwałtownie przedmiot na ziemię.
Zawartość się rozdzieliła i się zaczęła mocna wichura, o mały włos nas nie zdmuchnęło z Kaldery.
Trzymałam się Avi, Lujanne trzymała się jej ptaka a inny próbowali nie spaść z góry.
Jajo się zaczęło ruszać i kierować w stronę przepaści, Rayla ruszyła w stronę i złapała Jajo.
Syknęła z bólu, którego miała na lewym ramieniu, ale trzymała Jajko.
Chwilę jeszcze wiało, ale też przestało.
Jajo zaczęło świecieć w różne kolory i wypuszczać tęczowe błyskawice.
Spuściło się na dół i zaczęło pęłkać.
Chwilę później wyszedł mały niebieski Smok. Był taki słodki.
- Robalku, musisz mu pomóc, wyliż mu oczy aby mógł je otworzyć... - powiedział Ez i spuścił zwierzę na dół.
Nie zadowolony Robal podszedł do Smoka i wylizał mu oczy.
Niebieska istota otworzyła jego piękne niebieskie oczy i powitało swoje nowe życie.
Podszedł do Ezran'a i zaczął się zapoznawać.
- Wiesz twoje imię, Azymondias... W skrócie Zym - uśmiechnął się Ezran gdy Smok oblizywał jego poliko.
Młody książę spojrzał na przyjaciółkę, księciów i podszedł do niej.
- To jest Rayla, byś spadł prawie z góry ale ona cię uratowała - przedstawił Callum.
Smok zaczął oblizywać fioletową dłoń Elfki.
- Twoje lizanie mi nie pomoże... Ale jedno cudo mi wystarczy na jeden dzień - pogłaskała grzywę zwierzęcia.
Nagle złapał za białą branzoletę i ciągnął mocno w swoją stronę.
Wywrócił się i trzymał w pyszczku kawał materiału i wypluł.
°°°
- Jeśli chcecie możecie zostać na noc - zaproponowała dorosła kobieta.
- Chętnie, dziękujemy - uśmiechnął się Callum.
Tak ruszyliśmy w przepiękne miejsce które było na samej górze Przeklętej Kaldery.
~~~