𝐎𝐮𝐫 𝐃𝐞𝐬𝐭𝐢𝐧𝐲

By 1BlackAngel79

109K 3.5K 4.8K

Byliśmy niczym ogień i woda. Tak oddaleni od siebie. Lecz tylko jedno mogło pokonać to drugie. Nie podporząd... More

𝐏𝐨𝐜𝐳ą𝐭𝐞𝐤.
𝟏.𝐙𝐚𝐣𝐞𝐛𝐢ś𝐜𝐢𝐞 𝐠𝐨𝐫ą𝐜𝐚 𝐥𝐚𝐬𝐤𝐚
𝟐.𝐊𝐭𝐨 𝐬𝐭𝐚𝐰𝐢𝐚 𝐰𝐢𝐚𝐝𝐫𝐨 𝐳 𝐰𝐨𝐝ą 𝐧𝐚 ś𝐫𝐨𝐝𝐤𝐮 𝐩𝐚𝐫𝐤𝐢𝐧𝐠𝐮?!
𝟯.𝗣𝗿𝘇𝗲𝘄𝗿ó𝗰𝗶ł𝗮ś 𝘀𝗶ę?𝗡𝗮 𝗰𝘇𝘆𝗷ąś 𝗿ę𝗸ę?
𝟒.𝐑𝐨𝐛ó𝐭𝐤𝐢 𝐫ę𝐜𝐳𝐧𝐞.
𝟓. 𝐊𝐮𝐫𝐰𝐚 𝐄𝐭𝐡𝐚𝐧 𝐭𝐲 𝐮𝐦𝐫𝐳𝐞𝐬𝐳!
𝟔.𝐒𝐦𝐢𝐭𝐡 𝐜𝐳𝐲 𝐭𝐲 𝐬𝐢𝐞 𝐳𝐣𝐚𝐫𝐚ł𝐞ś?
𝟕.𝐔𝐰𝐢𝐞𝐥𝐛𝐢𝐚𝐦 𝐬ł𝐲𝐬𝐳𝐞ć 𝐭𝐰ó𝐣 𝐤𝐫𝐳𝐲𝐤.
𝟖. 𝐍𝐚𝐳𝐰𝐚𝐦 𝐬𝐢𝐞 𝐀𝐬𝐡𝐥𝐞𝐲, 𝐜𝐳𝐲 𝐳𝐚𝐬𝐭𝐚ł𝐚𝐦 𝐄𝐭𝐡𝐚𝐧𝐚?
𝟗. 𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞ś 𝐍𝐢𝐤𝐢𝐦.
𝟏𝟎. 𝐓𝐨 𝐛ę𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐚 𝐭𝐚𝐣𝐞𝐦𝐧𝐢𝐜𝐚.
𝟏𝟏.𝐖𝐲𝐫𝐳𝐮𝐜𝐢ł𝐚 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐳 𝐝𝐨𝐦𝐮.
𝟏𝟐. 𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳ę 𝐜𝐢ę 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨.
𝟏𝟑.𝐃𝐚𝐣 𝐦𝐢 𝐜𝐳𝐚𝐬.
𝟏𝟒.𝐊𝐬𝐢ęż𝐧𝐢𝐜𝐳𝐤𝐚, 𝐩𝐨𝐳𝐧𝐚ł𝐚 𝐤𝐬𝐢ę𝐜𝐢𝐚.
𝟏𝟓. 𝐒𝐳𝐲𝐛𝐤𝐚 𝐩𝐚𝐥𝐜ó𝐰𝐤𝐚?
𝟏𝟔. 𝐌𝐨𝐠ę 𝐜𝐢ę 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐭𝐮𝐥𝐢ć?
𝟏𝟕.𝟐𝟏 𝐔𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐲.
𝟏𝟖. 𝐖𝐢𝐞𝐝𝐳𝐢𝐚ł𝐞ś?
𝟐𝟎.𝐌𝐨𝐫𝐝𝐞𝐫𝐜𝐲.
𝟐𝟏. 𝐀𝐮𝐫𝐨𝐫𝐚 𝐒𝐚𝐥𝐯𝐚𝐭𝐨𝐫𝐞.
𝟐𝟐.𝐏𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞.
𝟐𝟑.𝐓𝐨 𝐌𝐨𝐣𝐚 𝐰𝐢𝐧𝐚.
𝟐𝟒.𝐔𝐜𝐳𝐮𝐜𝐢𝐚.
𝟐𝟓. 𝐏𝐫𝐳𝐲𝐬𝐭𝐨𝐣𝐧𝐲 𝐣𝐞𝐬𝐭.
𝟐𝟔. 𝐍𝐢𝐞 𝐛ą𝐝ź 𝐩𝐢𝐳𝐝ą.
𝟐𝟕. 𝐖𝐬𝐩𝐨𝐦𝐧𝐢𝐞𝐧𝐢𝐚.
𝟐𝟖.𝐏𝐚𝐦𝐢ę𝐭𝐚𝐣 𝐦𝐧𝐢𝐞.
𝟐𝟗.𝐉𝐞𝐝𝐧𝐚 ś𝐦𝐢𝐞𝐫ć 𝐰𝐲𝐬𝐭𝐚𝐫𝐜𝐳𝐲.
𝟑𝟎. 𝐇𝐢𝐬𝐭𝐨𝐫𝐢𝐚.
𝐄𝐩𝐢𝐥𝐨𝐠

𝟏𝟗. 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐩𝐫𝐚𝐬𝐳𝐚𝐦.

2.7K 108 212
By 1BlackAngel79


Patrzyli na mnie jakbym  celowała bronią prosto w ich skronie. Byli przestraszeni, zupełnie jak ja kiedyś. Jednak teraz nie byłam tą samą dziewczyną która, bała się iść sama do sklepu. Byłam silna, tak jak mnie nauczony. I tym razem to nie ja byłam tym którego się boję, tylko tym którego się boją. Nie byłam ofiarą, lecz łowcą.

-Auroro-Lucas wystawił przed siebie ręce, jakby bał się że go uderzę- To nie tak jak myślisz. 

-Nie masz kurwa pojęcia co myślę- mój głos był niczym oaza spokoju, co tylko jeszcze bardziej ich zdziwiło- Chce poznać prawdę, to wszystko. Wtedy będziecie mogli wypierdalać z mojego domu, zanim zadzwonię po Marcusa by pomógł wam wyjść.

Matt wciągnął głośniej powietrze i odsunął się kawałek ode mnie. Ledwie mogłam patrzeć na te fałszywe mordy. Chciałam usłyszeć tylko wyjaśnienia i nic więcej. 

-Spokojnie, wyjaśnimy ci wszystko-odezwał się Matt. 

-Nie każ mi się kurwa uspokoić, tylko powiedzcie, to co macie do powiedzenia i wypierdalać. 

Patrzyli tak jakby nie znali osoby stojącej przed nimi. Ja sama tak naprawdę nie znałam dziewczyny którą ostatnio się stałam. Ethan przestąpił z nogi na nogę i w końcu odezwał się. 

-Ojciec odwiedzał mnie bardzo rzadko-zaczął-I tylko tak by moja matka o tym nie wiedziała...Zdawałem sobie sprawę z tego kim jest i co robi, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie jak tobie-patrzyłam beznamiętnie, podczas gdy jego wzrok był pełen winy i żalu- Dwa lata temu poprosił mnie bym cię znalazł. Przyjaźnił się z Gio i wiedział jak bardzo pragnie odnaleźć córkę. Ja jednak miałem w to wyjebane i nie miałem zamiaru mu pomagać. 

-Wtedy poznał nas-wtrącił się Lucas- Razem z chłopakami poszliśmy do Marcusa, prosząc o pieniądze, Ethan też tam był i powiedział że nas zna. Sam chciał od niego pożyczyć hajs, a wiedział że razem będzie nam łatwiej...Pomógł nam choć tak naprawdę nas nie znał. 

-Marcus wiedział że moim ojcem jest John- nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy, więc utkwił swój wzrok na swoich rękach- Zgodził się tylko dlatego...Zacząłem przyjaźnić się z chłopakami i pewnego dnia, gdy staliśmy w parku zobaczyłem ciebie razem z Ruby...Stałyście na tyle blisko że jak tylko zobaczyłem kolor twoich oczu wiedziałem że to ciebie miałem znaleźć.

Ja poznałam Ethana, dopiero pół roku temu w szkole. On jednak znał mnie dużo dłużej i doskonale wiedział kim był mój ojciec. Wiedział o wszystkim zupełnie jak Marcus.

-Nie powiedziałem o tym ojcu-kontynuował- Powiedziałem to jednak chłopakom. Od tamtego czasu trzymaliśmy się od ciebie jak najdalej. Lucas bał się że gdyby mój ojciec dowiedział się o tobie, twój chciałby cię zabrać. 

Podniosłam rękę i chłopak zamilkł. Patrzyłam za to obojętnym wzrokiem na Lucasa. Po policzkach chłopaka ściekały łzy. 

-Wiedziałeś o moim ojcu już 2 lata temu?-spytałam, a mój głos był zimniejszy niż lód. Mój brat opuścił głowę, co tylko potwierdziło to o co zapytałam.- Kto dał ci prawo, by decydować o moim życiu? Gdybym miałam ojca już wtedy, prawdopodobnie nie poznałabym Theo, nic by się nie wydarzyło.-nikt się nie odzywał, a ja słyszałam głośne bicie swojego serca.- To dlatego tak się wszystkim przejmowałeś, bo bałeś się że mogę się dowiedzieć.-zaśmiałam się gorzko.- A jak łatwo przyszło wam wszystkim udawanie, gdy opowiadałam o spotkaniu z Marcusem. -pokręciłam głową, wciąż nie mogąc uwierzyć w to wszystko- Każdy z was wiedział. 

Ethan patrzył na mnie, wręcz błagając wzrokiem bym nie odwracała się od nich po tym co powiedzieli. Lucas wciąż płakał, a Matt stał ze spuszczoną głową. Ale oni wiedzieli o wszystkim, tak samo jak Chris. Moi przyjaciele, którym zaufałam bezgranicznie ,wiedzieli i nie mieli zamiaru mi powiedzieć. Zastanawiałam się jak przez te 2 lata byli w stanie w ogóle patrzeć mi w oczy. 

-Możecie już wypierdalać-powiedziałam i wyminęłam ich. 

Szłam w stronę drzwi, otworzyłam je na oścież i czekałam aż wyjdą po kolei. Najpierw poszedł Matt a zaraz za nim Lucas. Jednak on zatrzymał się przy mnie, błagając bym tego nie robiła. Uśmiechnęłam się lekko i wtedy zdjęłam pierścionek z mojego palca. Podeszłam do chłopaka i włożyłam mu go do kieszeni. Przymknął oczy z wykończenia ale wyszedł z mieszkania. Trzasnęłam drzwiami i przekręciłam zamek. 

Dopiero wtedy pozwoliłam sobie, na te wszystkie uczucia które kryłam przy nich. Oparłam się plecami o drzwi i zaczęłam głośno płakać. Wszystko czego dowiedziałam się w ostatnich paru miesiącach, całkowicie zniszczyło moją psychikę. Mimo że większość tych rzeczy była dosłownie cudem w moim życiu, to wciąż było za dużo, jak na tak krótki czas. 

W tym momencie w mojej głowie pojawiła się okropna myśl. Po tym wszystkim co się wydarzyło z Theo tylko jedno, pomagało mi odciągnąć się od problemów. Tylko jedna jedyna rzecz pomagała uśmierzyć ten ból, który przeszywał moje ciało w każdym calu. 

Wstałam na trzęsących się nogach i poszłam do sypialni. Było to cholernym głupstwem, ale w tym momencie moi jedynym ratunkiem. Wyciągnęłam kartonik spod łóżka i otworzyłam go wyciągając małą saszetkę z białym proszkiem. Wysypałam go na szafkę i uformowałam jedną idealną linię. 

To tylko jedna kreska. 

Powtarzałam to sobie, ale zdawałam sobie sprawę z kłamstwa którym sama się karmiłam. Nachyliłam się i do prawej dziurki od nosa, wciągnęłam całą zawartość. Lekko oddychając oparłam się plecami o łóżko i zamknęłam oczy. 

Jeszcze tylko chwila i znów zapomnę. Znów przestanę to czuć. 

Ruby pov

Siedziałam na kanapie w mieszkaniu oglądając jakiś serial o singielkach. Lucas chyba nadal siedział u Aurory z chłopakami, bo od wczoraj nie odpowiadał na moje smsy. Wyciągnęłam swoje długie nogi na stolik przed sofą, i zaczęłam bawić się kosmykami moich czerwonych włosów. Zastanawiałam się nad zmianą koloru, a czerń strasznie mnie kusiła. Wygięłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.

Byłam zajebiście zmęczona, a wyglądało na to że Lucas nie miał zamiaru się na razie odzywać, dlatego uznałam że to świetny pomysł by uciąć sobie drzemkę. Mieszkanie samemu miało wiele plusów , ale często przez to się nudziłam. 

Usłyszałam dzwonek do drzwi i powoli ociężale wstałam z kanapy. Narzuciłam na siebie za dużą bluzę i poszłam w stronę drzwi. Była niedziela więc jedynymi osobami które mogłyby dziś do mnie przyjść to rodzice. Choć zwykle uprzedzali mnie przed przyjazdem. Przekręciłam zamek i stanęłam twarzą w twarz z zapłakanym Lucasem. 

Ostatni raz widziałam go w takim stanie w mieszkaniu Ethana, gdy Aurora wszystko opowiadała. Nie czekał na zaproszenie tylko od razu wszedł i mocno mnie przytulił. Był dużo wyższy więc oparłam głowę o jego klatkę piersiową i oddałam uścisk. Nie wiedziałam co się wydarzyło ale czułam ze tego właśnie potrzebował. 

Zrobiłam razem z nim krok w tył i zamknęłam jedną ręką drzwi nie odstępując go na krok. Płakał w moje włosy, mocno przyciskając mnie do siebie. Gładziłam ręką jego plecy z całych sił oddając uścisk. Odsunął się lekko ode mnie i złapał moją dłoń prowadząc w stronę salonu. Usiedliśmy na kanapie i wtedy wiedziałam że coś było bardzo nie w porządku. 

-Co się stało?-spytałam delikatnie. 

Mocniej ścisnął moją dłoń i pociągnął nosem. 

-Powiem ci wszystko-jego głos był dość mocno ochrypły od płaczu- Ale obiecaj że mnie nie znienawidzisz. 

Nie wiedziałam o co chodziło, ale zgodziłam się.

I wtedy opowiedział mi wszystko, co wydarzyło się w jego życiu w ciągu ostatnich 2 lat. Nie wiedziałam co mam o ty myśleć, każdy z nich zachował się cholernie samolubnie ukrywając prawdę przed Aurorą.  Lucas płakał, czekając cierpliwie na moją reakcję. Nie mogłam znienawidzić go za to że chciał mieć przy sobie siostrę. On po prostu potrzebował nie być samemu. 

-Aurora została teraz sama?-spytałam cicho. 

Chłopak ścisnął mocniej moją dłoń. 

-Kazała nam wypierdalać-pociągnął głośniej nosem.- Ethan od razu wsiadł do auta i gdzieś odjechał, a Matt poszedł do Chrisa. 

Pokiwałam głową. Rozumiałam to że nie chciała ich teraz widzieć. Naprawdę. Ale nie mogłam pozwolić by była sama.  Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Marcusa. Po paru sygnałach odebrał. 

-Możesz się spotkać ze mną przed domem Aurory za 5 minut?-spytałam. -To ważne. 

-Zaraz będę. 

Od razu się rozłączył, a ja poszłam się ubrać. 

-Poczekaj tu na mnie dobrze?-powiedziałam do Lucasa, który tylko pokiwał głową. Podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam w usta.- Wszystko będzie dobrze. 

Uśmiechnęłam się do niego lekko i wyszłam z mieszkania nie zamykając drzwi. Biegłam jak najszybciej w stronę. Nie wiedziałam co mogła teraz robić, ale znałam ją nie od dziś i wiedziałam że nie mogło to być nic dobrego. 

Cała zdyszana zatrzymałam się po jej mieszkaniem, i w tym samym czasie podjechał Marcus. Wysiadł szybko z auta i bez żadnych rozmów wbiegliśmy po schodach. Marcus z całych sił walił w drzwi, choć nikt nie otwierał. Przeszukałam szybko kieszenie i znalazłam zapasowy klucz. Ręce trzęsły mi się gdy przykręcałam zamek.

 Salvatore już wbiegł do mieszkania, a dla mnie czas zwolnił, na tyle że ledwie mogłam się poruszyć. Bałam się tego co mogę zobaczyć. Słyszałam jak Marcus coś krzyczy ale nie rozumiałam słów. Poszłam w stronę dźwięków i gdy stanęłam w drzwiach sypialni, mój świat runął. Oparłam się o ścianę, próbując wmówić sobie że ten potworny widok nie jest prawdziwy. 

Moja przyjaciółka, leżała na ziemi, krew która leciała jej z nosa była już zaschnięta, ale było jej zdecydowanie za dużo. Marcus stał nad nią próbując obudzić dziewczynę. Łzy lały się po mojej twarzy gdy zdałam sobie sprawę z tego co właśnie się stało. 

Aurora, przedawkowała. 

Marcus wziął telefon i dzwonił prawdopodobnie na karetkę. A ja wciąż stałam jak sparaliżowana nie mogąc się ruszyć. Przyglądałam jej się gdy leżała bez życia na podłodze. Wyglądała jak martwa, co nie mogło być prawdą. Wytrzymała ponad 3 miesiące bez brania. Mężczyzna płacząc potrząsał nieprzytomnym ciałem dziewczyny, błagając by się obudziła.

Nie wiedziałam ile czasu spędziłam w tej pozycji aż ktoś przepchnął mnie obok. Przyjechało pogotowie i od razu zabrali ją do karetki. Nie wiedziałam też w którym momencie i w jaki sposób znalazłam się w szpitalu. Marcus siedział koło mnie, przytulając mnie do siebie. Nie wiem kiedy to wszystko się stało, ale on potrzebował tego teraz tak samo jak ja. 

Odsunęłam się od niego dopiero gdy z sali wyszedł lekarz. 

-Żyje-powiedział mężczyzna, a my odetchnęliśmy z ulgą- Drgawki ustały, wszystko z nią w porządku. Musi jednak zostać na tymczasowej obserwacji. Będziemy ją nawadniać i za parę dni wszystko będzie jak dawniej.

Podziękowaliśmy lekarzowi i znów usiedliśmy przed salą. Moje serce znów przybrało dawny rytm, ale wciąż ciężko było mi się pogodzić z tym wszystkim. Wtedy odwróciłam się w stronę Marcusa i powtórzyłam mu to co powiedział mi Lucas. Słuchał w ciszy, ale wiedziałam że również będzie obwiniał się o to co się wydarzyło. W końcu też ukrywał przed nią prawdę. Każda osoba którą wpuściła do swojego życia w jakiś sposób ją okłamywała lub oszukiwała.

Jednak dziewczyna która jako jedyna zawsze była stałym elementem w moim życiu, omal dziś nie umarła. A ja nie potrafiłam nic zrobić. Gdybym poszła tam sama, bez Marcusa prawdopodobnie by umarła zanim zdążyłabym się otrząsnąć z szoku. Zawiodłam ją dziś. 

Usłyszałam głośne kroki na korytarzu i chwile później cała czwórka chłopaków razem z Mią stali obok nas. Opowiedziałam im wszystko płacząc. Wiedziałam że wyrzuty sumienia dopadną ich serca, ale nie była to całkowicie ich wina. Ethan od razu wyszedł z szpitala, a reszta usiadła obok nas. 

-Powinniśmy jej od razu o wszystkim powiedzieć- powiedział Marcus a jego głos drgał przy każdym słowie.- Każdy z nas jest tak samo winny. 

Nikt się nie odezwał bo wiedzieli że ma rację. Mogliśmy teraz tylko czekać, aż się obudzi i będzie można do niej wejść. Wstałam z krzesła i wyszłam ze szpitala. Na parkingu stało wciąż auto Ethana, co oznaczało że jednak nie pojechał. Przeszłam kawałek i dopiero wtedy go zobaczyłam. Siedział na ławce ze spuszczoną w dół głową. Nie wiedziałam czy życzy sobie mojego towarzystwa, ale mimo wszystko poszłam w jego kierunku. Przysiadłam na ławce obok niego i wtedy zobaczyłam że miał całe zdarte kłykcie. Wyglądało to tak jakby wielokrotnie uderzał w coś twardego. Tak odreagowywał ból psychiczny, zasłaniając go bólem fizycznym. Robił dokładnie to samo co Aurora. 

-Byłem głupi, skoro myślałem że nigdy się nie dowie-zaśmiał się sucho. -Kłamałem jej tak często że sam zacząłem wierzyć w te kłamstwa. 

-Dlaczego to robiłeś?-spytałam cicho- Dlaczego kłamałeś. 

-Bo gdy widziałem, jak szczęśliwa była...nie miałem siły tego przerwać- odwrócił się w moją stronę, a jego oczy były całe szklane- Bałem się, że nie polubi mnie takim jaki jestem naprawdę...Naprawdę chciałem tylko by była szczęśliwa.

-Ale nie pokazałeś jej prawdziwego siebie.-powiedziałam- Znam Aurorę bardzo długo, i wiem że nigdy nie potępiłaby cię za to jaki jesteś...Nie ważne co byś zrobił. 

Nic więcej nie powiedział, ale doskonale wiedział że mam rację. Znał Aurorę tak samo jak ja, tylko jak niestety się okazało ona nie znała go wcale. Wiedziałam że mimo że nie mówili sobie tego wprost, kochali się, tą dziwną miłością której sami nie rozumieli. I choć mówił że Aurora go nie zna, wiedziałam że tak samo pokocha chłopaka którym był i będzie. 

Siedzieliśmy w ciszy, prawdopodobnie myśląc o tym samym. Nie potrafiłam sobie wyobrazić co musi teraz przeżywać Lucas. Zawsze martwił się za dużo. Przejmuje się każdym tylko nie sobą. Położyłam dłoń na ramieniu Ethana i wstałam z ławki. Chłopak spojrzał w górę na mnie. 

-Myślę że dobrze by było, gdybyś był przy niej gdy się obudzi- powiedziałam spokojnym głosem- Musisz jej pokazać że żałujesz, bo inaczej to wszystko nie będzie miało znaczenia. 

Nie czekałam na jego odpowiedź tylko wróciłam do środka. Każdy teraz potrzebował wsparcia, a ja chciałam im je dać. Wszyscy nadal siedzieli na korytarzu ale nigdzie nie widziałam Lucasa. Kucnęłam przy Chrisie który przysypiał opierając się głową o ramię blondynki. 

-Poszedł do łazienki-powiedział chłopak zanim w ogóle zdążyłam spytać. 

Podniosłam się i poszłam w tamtą stronę. Zapukałam w drzwi ale nikt nie odpowiedział. Po woli nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi. Weszłam do środka. Kabiny wydawały się puste ale kawałek dalej przy umywalkach dojrzałam Lucasa który wpatrywał się w swoje lustrzane odbicie. Wydawało się że wcale nie zauważył mojego przybycia. Podeszłam trochę bliżej i potknęłam delikatnie jego dłoni. Drgnął lekko ale odwrócił się w moją stronę. Oparł swoje dłonie na moich biodrach przyciągając bliżej siebie. 

-Wiem że to nie jest całkowicie moja wina-powiedział cicho- Ale mimo wszystko, czuje się cholernie bezsilny w tej sytuacji.

Nachyliłam się i pocałowałam go delikatnie. Popełnialiśmy błędy, ale to one prowadziły nas do szczęścia. Czasem trzeba nauczyć się znajdować szczęście w nieszczęściu. 

Ethan pov

Wstałem z ławki i chodziłam w tą i z powrotem. Chris napisał że się obudziła i można do niej wejść. Mimo wszystko bałem się tego jak potoczy się nasze spotkanie. Nie miała żadnego powody by dawać mi kolejną szansę. Zawiodłem jej zaufanie tyle razy, że nie zasługiwałem na to by w ogóle nadal się do mnie odzywała. 

Jednak nie mogłem przestać myśleć o tym jak inaczej było z nią. Miałem w swoim życiu wiele kobiet, ale żadnej nie pozwoliłem się zbliżyć do mnie na tyle co Aurorze. Z nikim oprócz niej nie spędziłem całej nocy, z nikim oprócz niej nie przytulałem się wieczorami oglądając filmy. Nikomu nigdy nie pozwoliłem na tyle co jej. Byłam moją pierwszą, a gdzieś w głębi serca prosiłem boga by była również tą ostatnią. 

Jednak ten błąd który popełniłem mógł zmienić wszystko. Sam nas zniszczyłem. Zebrałem całą swoją odwagę i wszedłem do szpitala. Śmierdziało tu chlorem, od którego chciało mi się wymiotować. Wszyscy siedzieli przed salą co było dość zadziwiające skoro Chris mówił że można do niej wchodzić. Marcus podszedł do mnie i oparł dłoń na moim ramieniu. Byliśmy tego samego wzrostu ale czułem jak patrzy na mnie z wyższością. 

-Chce widzieć tylko ciebie-powiedział tak że tylko ja usłyszałem- Nie spieprz tego Smith. 

Nie miałem zamiaru. Nie mogłem tego spieprzyć. Nie tym razem. Wyminąłem wszystkich i wszedłem do sali. Było tylko jedno łóżko, na którym leżała ta piękna brunetka. Choć jej skóra była blada i wyglądała na wykończoną, wciąż była tak samo śliczna. Widziałem że była podłączona do kroplówki, ale na szczęście nic więcej. Tylko płyny. 

Podszedłem bliżej i usiadłem przy łóżku. Przyglądała się każdemu mojemu ruchowi. 

-Przepraszam-powiedziała słabym głosem- Nie powinnam tak zareagować, gdy się dowiedziałam. 

-A ja nie powinienem skłamać-przerwałem jej.- Wiem że proszę teraz o wiele, ale czy...możemy zacząć od nowa?

Poprawiła się i usiadła na łóżku. Wyciągnęła w moją stronę rękę uśmiechając się lekko.

-Cześć, nazywam się Aurora DeL...-zmarszczyła na chwilę brwi i wyprostowała się bardziej.- Po prostu Aurora, i bardzo miło jest mi cię poznać. 

Uścisnąłem jej dłoń z jeszcze szerszym uśmiechem. 

-Cześć, Auroro-ścisnąłem mocniej jej rękę- Nazywam się Ethan Smith, i czuję że bardzo cię polubię. 

Pociągnęła mnie za rękę bliżej siebie. Nachyliła się i powiedziała szeptem. 

-Dobrze, Ethan skoro już się znamy muszę ci coś powiedzieć, a ty musisz to przekazać Marcusowi, bo ja poleżę tu jeszcze z dwa dni. -nachyliłem się by słyszeć wyraźnie jej słowa. - Gdy wyszliście wciągnęłam jedną kreskę ale to nie sprawiło że przedawkowałam...Nie wiem skąd, ale William Evans ma klucze od mojego mieszkania, i gdy wszedł wstrzyknął mi jakieś gówno zanim zdążyłam zauważyć-chciałem coś powiedzieć, ale nie dała mi dojść do słowa. - Także przekaż Marcusowi, że mam do niego wielką prośbę. 

Przełknąłem głośniej ślinę, by oczyścić gardło. Miałem ochotę zabić tego skurwysyna.

-Jaką?-spytałem. 

Uśmiechnęła się słabo, lecz złowieszczo. 

-Ma zrobić tak by wyglądało to na wypadek...Byle bym więcej nie musiała na niego patrzeć. 

**************

Trochę dziwny ten rozdział XD

Jak myślicie co się stanie Willowi? 

I co najważniejsze jak potoczy się dalsze losy Ethana i Aurory.



Continue Reading

You'll Also Like

122K 4.8K 24
Ten świat jest zbudowany na kłamstwie. My jesteśmy tylko pionkami, jeden niewłaściwy ruch i wszystko się sypie. Życie Cassie było idealne tylko z p...
79.6K 1.8K 10
Blair Clarke uczęszcza do prywatnej szkoły z internatem. Prowadzi względnie spokojne życie, dopóki na jej drodze nie staje uczeń klasy wyżej - Victor...
341K 10.7K 36
1 tom trylogii Bad choice W nowym rozdziale swojego życia, 16-letnia Amaya wkroczyła w nieznane, kierując się ku bramom liceum. Była pełna mieszanyc...
464K 24.4K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...