Kolejny dzień...
Kolejna noc…
Kolejne miesiące…
Lata…
Odkąd mnie zostawiłeś jestem jak wyzuta z uczuć lalka…Nic mnie nie obchodzi, nic do mnie nie dociera…Mój zwyczajny dzień polega na zjedzeniu śniadania, odpowiedzeniu na kilka pytań oraz myśleniu o tobie….Tak…Robię to…Mimo, że powiedziałeś, iż mam o tobie zapomnieć. To ja ciągle cię pamiętam…Każdy dotyk…Szept…Pocałunek. Nie potrafię tego wymazać z pamięci lub najzwyczajniej w świecie nie chcę zapomnieć o tym, że kiedyś tu byłeś…Pewnie zapytałbyś „Dlaczego? Dlaczego nie mogę zapomnieć i żyć dalej?”. W głębi duszy na pewno już znasz odpowiedź , ale ja i tak ci powiem:
„Ponieważ nadal cię kocham…Ponieważ jesteś moim Aniołem Stróżem…” Powiedz mi Czemu? Czemu wtedy skoczyłeś? Byłam tam, wiesz? Przeczytałam list, który mi zostawiłeś i od razu pobiegłam do naszego ukochanego miejsca…Tylko ono przyszło mi do głowy. A ty? Byłeś tam. Stałeś na poręczy za którą znajdowała się przepaść…Krzyczałam, ale ty i tak zrobiłeś ten jeden krok… Ten, którego do dziś nie mogę ci wybaczyć. Ostatnie, co usłyszałam z twoich ust to „ Zapomnij…”. Nie potrafiłam jednak wykonać tej prośby…A teraz? Stoję w tym samym miejscu, co ty z zamiarem zakończenia mojej egzystencji. Nie mogę już dłużej tak żyć…Stanęłam na tej samej poręczy i popatrzyłam na tą bezdenną dziurę, w której pewnie do teraz jesteś…Nie zastanawiałam się długo…Skoczyłam… Gdy po raz kolejny otworzyłam oczy, zobaczyłam siebie nieżywą leżącą obok twoich kości…Dwa ciała trzymające się za ręce, a wokół tylko czerwień…Nagle poczułam jak ktoś lekko chwyta moją dłoń odwróciłam się i ujrzałam ciebie…Wyglądałeś tak jak wtedy…Z tą różnicą, że za życia nie miałeś skrzydeł. Przytuliłam cię i zaczęłam płakać. Tak się cieszyłam, że w końcu nie czuję tego potwornego bólu rozrywającego mnie od środka. Odwzajemniłeś uścisk wtulając twarz w moje włosy, a jedyne, co usłyszałam to ciche słowa, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że śmierć była słuszna „ Kocham cię…Dziękuję, że nie zapomniałaś…”
Dwójka ludzi przez śmierć rozdzielona, przez nią została na zawsze złączona…