Mistrzowie Obroży

By LeashMistress

51.5K 2.6K 1.3K

Kira Evans jest suką. I wcale nie chodzi o kobietę, która źle się prowadzi. Wszystko zaczęło się po tym jak... More

1. Obroża
2. Zasady
3. Ogon
4. Nowe ciało
5. Klątwa
6. Klacz
7. Dyrektor
8. Nie chcę być suką
9.Co się robi, kiedy twoja współlokatorka zmienia się w krowę?
10. Czy mi też wyskoczą cycki na brzuchu?
11. W życiu nie pójdę do stajni
12. Tina to...
13. Ruja
Pytanie
14. Wredna blondi z kopytami
15. Zajęcia gatunkowe
16. Zwierzęcy popęd
17. Mleko cz.1
17. Mleko cz.2
18. Udany dzień
19. Wina
20.Dlaczego się przejmujesz?
21. Obóz
22. Uciec.
23. Wilk
25. Psie życie
26. Czy przeszłość ma wpływ na transformację?
27. Jak zepsuć chwilę?

24. Najlepsze mleko

1.2K 79 43
By LeashMistress

Obudziło mnie burczenie w brzuchu. Jak tylko otworzyłam oczy, zdałam sobie sprawę, że zdążyła zapaść noc, a ja zostałam sama. 

Co się stało z wilkiem? Chociaż... Czy to było ważne? Dobrze, że dał mi spokój. 

Wstałam, po czym się przeciągnęłam. Następnie rozejrzałam się dookoła. Byłam spragniona i głodna, skąd się bierze jedzenie w lesie? Powinnam zapolować? Jak skoro nie byłam nawet pewna czy tu znajdują się zwierzęta... Z resztą, nie chciałabym zabijać zwierząt, a co dopiero ludzi.

Więc co miałam zrobić? 

Wzięłam głębszy wdech. Wyczuwałam tyle zapachów, a w tej całej mieszaninie, znajdował się jeden znajomy. Wilk. On ciągle tu był. 

Cofnęłam się o kilka kroków. Czy powinnam uciec? A może lepiej mu zaufać? W końcu nic mi nie zrobił, a co więcej zdawał się respektować moje zdanie.

Nie wiedziałam gdzie miałabym się udać, a on zdawał się całkiem dobrze orientować w terenie oraz... byliśmy w podobnej sytuacji, a razem ponoć raźniej. 

Niepewnie weszłam pomiędzy krzaki, za którymi znajdowało się niewielkie jezioro. Nim podeszłam by się napić, mój wzrok utkwił w czarnym wilku, siedzącym nad wodą. 

Samiec od razu usłyszał moje przyjście i z oczekiwaniem wpatrywał się w moją osobę. Poczułam się niezręcznie. Położyłam uszy i z głową blisko ziemi podeszłam do brzegu. Minęłam wilka i pomału podeszłam w jego stronę. Usiadłam niedaleko i w ciągłej gotowości do ewentualnej ucieczki, zaczęłam pić. 

Pragnienie udało mi się zaspokoić, ale co z głodem? Oblizałam wargi i rozejrzałam się, mając nadzieję, że wpadnę na jakiś pomysł. Jednak jedyne co mi przychodziło do głowy to próba zjedzenia trawy czy innych liści? Czy taka dieta mogłaby mi zaszkodzić? Byłam psem... więc pewnie tak, ale z drugiej strony wieczny post nie będzie lepszą alternatywą.  

Nagle wilk wstał i zaczął iść w głąb lasu. Postanowiłam ruszyć za nim. On na pewno musiał wiedzieć jak tu przetrwać, a skoro nie był dla mnie nachalny ani agresywny, to chyba oznaczało, że akceptuje moje towarzystwo. 

Nie wiem ile przeszliśmy, ale w końcu wilk zatrzymał się na skraju lasu. W oddali dostrzegłam światła miasta. Niepewnie ruszyliśmy w dół górki. Musiało być dość późno, ponieważ ulice były całkowicie puste. Czułam się jak w jakimś post apokaliptycznym filmie, kiedy spokojnym krokiem szliśmy środkiem drogi. 

W końcu wilk się zatrzymał i zaczął węszyć. Zrobiłam to samo i po chwili poczułam przyjemny zapach. Niewiele myśląc pobiegłam w jego stronę. 

Zatrzymałam się przed ogrodzeniem. Tam było jedzenie... Niepewnie spojrzałam na wilka, który bez większych problemów przeskoczył przez płot. Spróbowałam iść w jego ślady, jednak nieważne jak się starałam to nie byłam w stanie tak wysoko skoczyć. Siadłam i pisnęłam... Tak bardzo chciałam jeść. Raz jeszcze spróbowałam przeskoczyć, bezskutecznie.

Niespodziewanie wrócił do mnie wilk, jednak tym razem niósł w pysku spory kawałek mięsa. Od razu ruszyłam za nim biegiem. Był szybki, na tyle, że straciłam go z oczu, ale bez problemu mogłam wyśledzić go po jego zapachu jak i zapachu mięsa.

Przez chwilę obawiałam się, że nie zdążę i wilk zje wszystko sam. Jednak kiedy dotarłam nad jezioro w lesie, on tam był i czekał. Czekał na mnie.

Pov. Wendy

Siedziałam przed domkiem, trzymając się za bolące wymię i obserwując jak wszyscy zbierają się by odnaleźć Kirę. Chciałam im pomóc, ale... w obecnej sytuacji ledwo mogłam się poruszać. Do tego miałam plan, że kiedy zostanę sama, będę mogła w spokoju spróbować się wydoić...

- Wendy? Na pewno nic ci nie jest? - Wychowawczyni wyrwała mnie z rozmyślań i usiadła obok. - Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Jestem tu po by wam pomóc.

- Nic mi nie jest... Trochę mnie brzuch boli. A do tego martwię się o Kirę... - Opuściłam wzrok. - To moja wina, że uciekła. 

-  To nie była twoja wina. Sama podjęła taką decyzję. Głupią i impulsywną, ale samodzielną.

- A jeśli coś jej się stanie?

- Dlatego idziemy jej szukać, by do tego nie doprowadzić. - Katrin zmarszczyła brwi. - Na pewno nie chcesz mi o czymś powiedzieć? 

Pokręciłam przecząco głową. 

- Mogę tu zostać? Na wypadek jakby Kira postanowiła wrócić... I tak mnie brzuch boli, więc bym jedynie przeszkadzała. 

Katrin przygryzła wargę.

- Wendy? Czy na pewno nie potrzebujesz... pozbyć się mleka?

Na te słowa poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Bez wątpienia musiałam wyglądać jak pomidor. 

- Nie, nie... 

- Jesteś pewna? Nie ma się czego wstydzić.  To normalne i musisz zacząć to traktować jak inne codzienne zabiegi...

- Na pewno! - weszłam wychowawczyni w zdanie. - Jedynie z nerwów boli mnie brzuch. Często tak mam.

Karin westchnęła.

-  Niech ci będzie. -  Po tych słowach odwróciła się i ruchem ręki przywołała do siebie Oscara. Chłopak szybko podbiegł w naszą stronę. - Oskar, zostaniesz w obozie z Wendy, dobrze?

- Co? - odparłam zmieszana. - Nie... nie trzeba. Będę tu grzecznie na czekać na wasz powrót.

- W to nie wątpię, ale ponoć boli cię brzuch, więc dla bezpieczeństwa lepiej byś miała kogoś przy sobie. Oscar, zgadzasz się?

- A nie lepiej żeby to Lena lub Aaron został? Ta dwójka i tak ma problemy z poruszaniem się...

- I właśnie dlatego musi tu zostać osoba całkowicie sprawa. - Kobieta wyciągnęła z torebki telefon. - Pierwszy numer należy do mnie. Jakby cokolwiek się działo to dzwoń. 

Po tych słowach wraz z Victorem i podopiecznymi, opuścili teren obozu, pozostawiając nas samych. 

- Myślisz, że znajdą Kirę? - spytałam, ciągle mając przed oczami jak ucieka. Dlaczego ona mi to zrobiła?

- Na pewno. - Chłopak uśmiechnął się pocieszająco. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. 

Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Moje myśli skupiały się nie tylko na Kirze, ale i na wymieniu, które było już tak nabrzmiałe. Czy powinnam spróbować się wydoić?

Westchnęłam i spojrzałam na Oskara. Wiem, że nie powinnam, ale tak bardzo zazdrościłam mu tego, że został kotem. Miał słodkie uszy i ogon, a ja? Krowi... Do tego to wymię...

- Zaraz wracam - powiedziałam i weszłam do domku. 

Dłużej nie mogłam wytrzymać. Musiałam pozbyć się mleka, nieważne jak bardzo upokarzające to było, miałam dość bólu i tego ciężaru. 

Już chciałam rozpiąć wymienionosz, kiedy dotarło do mnie, że nie mogę zgiąć palców. Ze strachem spojrzałam na swoje dłonie, które zmieniły się w racice. 

Krzyknęłam. 

- Co się stało?! - Oskar momentalnie wbiegł do środka, po czym zamarł, widząc mnie zapłakaną i bez ludzkich dłoni. - Co zrobiłaś?

Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Ponownie spojrzałam na swoje... racice. Dlaczego? Dlaczego?! Nie zrobiłam nic złego...

Skłamałam... Skłamałam Katrin prosto w oczy. Czy ona wiedziała, że kłamię? Powstrzymując łzy, odwróciłam się do Oskara. Dlaczego więc kazała właśnie jemu tu zostać?

Wiedziałam, że długo nie wytrzymam. Ból z każdą chwilą był coraz większy. Czy mleko w końcu samo wypłynie? A co jeśli tak się nie stanie? Co jeśli będzie tylko coraz bardziej boleć?

Przygryzłam wargę. 

- Oskar... mógłbyś mi pomóc? 

- Jasne, co ci trzeba? - Chłopak wydawał się naprawdę przejęty. 

- Musisz mnie... wydoić.  - Nie wierzyłam, że powiedziałam to na głos. Nie wiem kto w tym momencie był bardziej czerwony, on czy ja? - Proszę... - dodałam, niemal płacząc. 

- Żartujesz sobie? 

- Nie... - Poczułam jak po policzkach zaczynają lecieć mi łzy. - Ja wiem, że to głupie i obrzydliwe, ale... Ale to tak boli. 

- Może zadzwonię po Karin... - Chłopak z zakłopotaniem przeczesał blond włosy. 

Na samą myśl, że wszyscy mieliby zaprzestać poszukiwań Kiry, tylko po to by mnie wydoić poczułam... nawet nie upokorzenie, a całkowitą nienawiść do siebie. Przygryzłam wargę.

- Nie... niech oni szukają Kiry. Proszę, Oskar. Proszę...

Chłopak przełknął ślinę, ale pokiwał delikatnie głową. 

- Musisz najpierw rozpiąć wymienionosz. - Odwróciłam się do niego tyłem i podniosłam bluzkę. - Robi się to podobnie jak przy biustonoszu. 

- Nigdy nie rozpinałem stanika... 

- Serio? Nie miałeś dziewczyny? 

- Nie... Wolę chłopaków. 

Spojrzałam na niego kątem oka. Nie wiedzieć czemu, chociaż troszkę jego wyznanie sprawiło, że poczułam się bezpieczniej. Oskar chwilę męczył się z zapięciem, w końcu jednak wymienionosz opadł na podłogę. 

I tym sposobem stałam przed nim z osłoniętym brzuchem. W normalnych okolicznościach, nie byłoby w tym nic dziwnego, ale... to nie były normalne okoliczności. Na jego twarzy malowało się zakłopotanie i chociaż starał się to ukryć, to nie mógł odwrócić zdegustowanego wzroku od nabrzmiałego wymienia. 

- Okej... - przerwałam chwilę ciszy, wiedząc że on nie wykona pierwszego ruchu. - Musisz wziąć strzyki w dłonie i zacisnąć palce obejmujące strzyk u nasady, następnie dociśnij do strzyka kolejno pozostałe palce i wtedy powinno polecieć mleko... 

Oskar przełknął ślinę i bardzo niepewnie objął strzyki palcami. Zmarszczyłam brwi z zażenowania oraz ze wstydu odwróciłam wzrok. Chłopak starał się jednak nie miał wprawy w dojeniu i zamiast mi ulżyć, to ciągnięciem sprawiał mi tylko jeszcze większy ból. 

Starałam się nie płakać, jednak cała ta sytuacja, to było za wiele. Rozkleiłam się i zakryłam brzuch rękoma, po czym opadłam na kanapę. To było tak upokarzające... do tego bolało. 

- Wendy? - Oskar usiadł na skraju kanapy. Byłam tak zawstydzona, że nawet na niego nie spojrzałam. - Zrobię coś głupiego... ale jeśli ci to pomoże to chyba dobrze, tak? A jeśli się nie uda... to przepraszam.

Zanim zdążyłam zareagować, po czułam tylko jak usta Oskara obejmują jeden z strzyków i zaczął go ssać.

Już miałam nawrzeszczeć na chłopaka oraz go zrzucić, kiedy poczułam jak napięcie ze mnie uchodzi. Mleko popłynęło, a ja pomimo że ciągle czułam się upokorzona jak nigdy wcześniej, to jednak odczułam ulgę. 

- W każdej chwili możesz to przerwać - powiedział Oskar i zlizał językiem mleko spływające mu z kącików ust. - Więc jak?

Odwróciłam głowę, tak by nie patrzeć w jego stronę. 

- Kontynuuj, proszę... - Nie wierzyłam, że się na to zgodziłam. A jeszcze bardziej nie wierzyłam, że to właśnie tak pierwszy raz oddałam mleko... Bardziej żałośnie chyba się nie dało.

Oskar ponownie nachylił się nade mną.

- To najlepsze mleko jakie kiedykolwiek piłem... - dodał, po ponownie zaczął ssać.

Jeśli to miało mnie pocieszyć... to mu nie wyszło. 

.

.

Hejoooooo :D 
Co tam u was? 
U mnie powstał kolejny dziwny rozdział. Nawet ja sama czułam się nieswojo go pisząc xD 
A wy co o nim myślicie? 

Jak rozwinie się sytuacja z Kirą?
Oraz czy zachowanie Wendy i Oskara było w porządku?

Podzielcie się swoimi przemyśleniami! KOCHAM WAS MOI CZYTELNICY :*

Continue Reading

You'll Also Like

6.5K 182 6
„Bo gdy wlepił we mnie te swoje szmaragdowe oczy, cudem powstrzymywałam się od wydrapania mu ich. Zdawały się przewiercać mnie wylot. Zdawały się wid...
57.1K 4K 112
__To nie moja manhwa...ja tylko tłumaczę__ Zapraszam na dalsze losy naszych bohaterów. ~~Sezon 1 również na moim kanale :)~~
4K 295 7
Gdzie Ethan jest uzależniony od narkotyków. !Uwaga! Opowiadanie zawiera krzywdzące i nieodpowiednie zachowania. Książka jest tylko fikcją literacką.
226K 4.8K 16
- Wiesz co się dzieje z niegrzecznymi chłopcami, Harry? - Zostają ukarani, Tatusiu. Opowiadanie zostało przeniesione z innego konta za zgodą autorki.