Twoja skóra || Taco Hemingway

By szprycerek

20.2K 1.2K 162

Kontynuacja książki pt. Ostatnie dni wakacji. Jesień, 2021 rok. Julia, która wiedzie szczęśliwe życie jako si... More

1. Nowy projekt
2. Na Mokotowie we dwoje
3. Sentymenty
4. W korpo światku
5. Twoje hamulce
6. Gdy gasną latarnie
7. Szalik
8. Napięcie ciągle wzrasta
9. Przez szybę
10. Świecące prostokąty
11. A pamiętasz?
12. Pełnia wrażeń
13. Plastikowy kubek pełen wina
14. Marmur
15. Nowy trójkąt
16. Czarne szpilki
17. Reżyseria: Kubrick
18. Nasze romanse
20. Szukam cię po shot-barach
21. Warszawski łotr
22. Mamy się za nic
23. W tym smutnym mieście
24. Twoja skóra
25. Tylko ty i ja
26. Znikam z tobą
27. Zakochani ludzie
28. Bistro, Wisła, czysta, disco
29. Z nutą desperacji
30. Dar od losu
31. Tutto bene
32. Normalność
33. Kiedy nie odbierasz
34. Szczerze mówiąc
35. Warszawskie balety
36. Dobra rada
37. Stek bzdur
38. Trans
39. Dziwny nastrój
40. Prawdziwe życie
41. Wiatr
42. W moich snach
43. Toskania outro

19. Tragicznie zakochana

454 30 7
By szprycerek

poniedziałek, 8 listopada

Adam wyłączył komputer, wzdychając ciężko. Poniedziałek nigdy nie należał do najlżejszych dni, ale ten już szczególnie. Pozbierał puste opakowania po jedzeniu na wynos, wyrzucił je do kosza i założył czarny płaszcz. Zerknął na ekran swojego telefonu - było kilka minut po ósmej.

Gdy zamykał swój gabinet, zauważył, że u Julii nadal pali się światło. Ruszył w tamtą stronę, chcąc spokojnie z nią porozmawiać - choć ostatnio ich kontakty były ograniczone i nie za bardzo orientował się w tym, co dzieje się w jej życiu prywatnym, to dzisiaj wyraźnie widział, że coś ją trapi. Szczególnie w oczy rzucała się jej opuchnięta twarz - zupełnie jakby przepłakała całą noc. Nie uśmiechała się, na pytania i prośby reagowała z opóźnieniem, nie wyszła ze swojego biura nawet gdy Jacek wysłał maila z zaproszeniem na urodzinowe ciasto.

W ostatniej chwili Adam się powstrzymał i minął drzwi do jej gabinetu. Jego uczucia względem Julii wciąż pozostawały takie same, ale wydawało mu się, że powinien trochę przystopować. Wciąż miał w pamięci incydent z jej chłopakiem, gdy ten niby przypadkiem trącił go ramieniem na przejściu dla pieszych. Obawiał się nie tylko o to, że zdrada Julii może wyjść na jaw i oboje będą mieli kłopoty, lecz także o swoje bezpieczeństwo. Doskonale wiedział, do czego zdolny jest zakochany i zazdrosny facet.

Na zewnątrz zastał go deszcz. Westchnął, przypomniawszy sobie o parasolce, którą zostawił w biurze. Nie chciało mu się już po nią wracać, więc postanowił szybko przemknąć między budynkami na parking, gdzie stał jego samochód.

- Hej, ty! - w połowie drogi usłyszał za plecami głos. Odwrócił się i zauważył przed sobą wściekłego Filipa, który mocno chwycił go za płaszcz i pociągnął w stronę wjazdu do parkingu podziemnego.

- Co jest? - zaskoczony Adam patrzył na niego z przerażeniem. Nie zdążył nawet w jakikolwiek sposób zareagować, bo już po chwili na jego twarz spadł cios. Lewa skroń zaczęła mu pulsować i miał wrażenie, że przed oczami widzi gwiazdy. Odzyskał zdolność trzeźwego myślenia dopiero gdy napotkał kipiący wściekłością wzrok rywala.

- Zdziwiony? - Filip przycisnął go do ściany. - Trzeba było nie zabierać się za nieswoją dziewczynę!

- Słuchaj, idioto - Adam odepchnął go z taką siłą, że Filip o mało co nie przewrócił się na chodnik. - Może jakbyś był dla Julii lepszy, nie musiałaby szukać pocieszenia gdzie indziej.

- Nie masz o niczym pojęcia - wycedził Filip, mierząc go wzrokiem. Z satysfakcją patrzył na krew, sączącą się z łuku brwiowego Adama. - Co, myślisz, że jak założysz garnitur i drogi zegarek, to od razu jesteś ideałem?

- Dla Julii na pewno - prychnął. Filip zamachnął się, by wymierzyć mu kolejny cios, lecz Adam go ubiegł, a jego pięść zderzyła się ze szczęką Filipa. Poczuł w ustach metaliczny smak krwi i chyba ukruszył mu się ząb. Adam zaśmiał się gorzko. - Jeśli w łóżku też jesteś taką pizdą, to nie dziwię się, dlaczego wybrała mnie.

Filip wpadł w prawdziwą wściekłość. Ponownie uderzył Adama, tym razem w środek twarzy i usłyszał trzask pękającej kości. Zupełnie niewzruszony zaczął okładać go dalej, aż w pewnym momencie usłyszał czyjś głos:

- Halo, panowie! Co wy robicie?

Zauważył biegnącego w ich stronę obcego mężczyznę. Puścił Adama, którego twarz niemal w całości pokryta była krwią i rzucił na odchodne:

- Trzymaj się od niej z daleka. Albo skończysz jeszcze gorzej.

Odwrócił się i zostawił go na wjeździe do parkingu, jęczącego z bólu. Założył kaptur na głowę i uciekł w przeciwnym kierunku, po drodze plując krwią. Serce wciąż waliło mu jak oszalałe, a ręce trzęsły się z nerwów i bólu. Ale warto było. Adam był najwidoczniej przekonany o swojej wyższości i Filip cieszył się, że wybił mu ją z głowy.

- Przepraszam - gdy dobiegł do skrzyżowania z ulicą Grzybowską, zaczepiła go jakaś starsza kobieta. - Dobrze się pan czuje? Leci panu krew...

- Tak, tak - uśmiechnął się sztucznie. - Przewróciłem się. Dziękuję.

Ruszył w dalszą drogę, ocierając krew rękawem granatowej bluzy. Na przejściu dla pieszych minął dziewczynę łudząco podobną do Julii. Odwrócił się, a wtedy zatrąbił na niego samochód, więc szedł dalej. Poziom adrenaliny w jego organizmie zaczął spadać i poczuł, jak twarz pali go żywym ogniem w miejscu, gdzie padł cios od Adama. Ale to i tak było nic w porównaniu z tym, jaki ból rozdzierał go od środka. Okej, pobił faceta, z którym Julia się przespała, ale co z tego? Po co mu mówił, że ma trzymać się z dala od niej? Nie widział przecież możliwości, by dalej byli razem po tym, co mu zrobiła.

Sądził, że najgorszym, co w ich relacji mogło go spotkać, był moment, gdy dwa tygodnie temu powiedziała mu, że nie wie, czy go kocha. Denerwował go fakt, że kręcił się przy niej jakiś inny facet, ale do głowy by mu nie przyszło, że mogła się z nim przespać. Przez dwa tygodnie ukrywała ten fakt. Dwa tygodnie, w czasie, których normalnie się spotykali, przytulali, całowali, powtarzali, jak bardzo się cieszą, że znów są razem oraz że nie mogą bez siebie żyć. Filip nie rozumiał, jak Julia mogła posunąć się do czegoś takiego, a jednocześnie zaczynał rozumieć, jak sama czuła się dwa lata temu.

***

Jadąc tramwajem do pracy, Julia ze zgrozą wpatrywała się w swoje odbicie w szybie. Nawet w tak marnym zamienniku lustra widoczne były jej cienie pod oczami. I pomyśleć, że wydała tyle pieniędzy na korektor w Sephorze, który miał zakryć nawet błędy młodości. Jak widać jej błąd wymagał chyba farby olejnej, a nie kolorowego kosmetyku.

Całą niedzielę próbowała skontaktować się z Filipem, ale ten najpierw uporczywie odrzucał jej połączenia, aż w końcu wyłączył telefon. Julia była zrozpaczona. Przepłakała całą noc, w poniedziałek sądziła, że praca pozwoli jej odciągnąć myśli od całej tej sytuacji, ale myliła się - była rozkojarzona, robiła błędy, nie chciała rozmawiać z ludźmi. Tej nocy także nie mogła spać. Od sobotniego wieczoru prawie nic nie zjadła. Nie wierzyła, że była zdolna do zdrady i chyba nigdy nie darzyła siebie aż taką nienawiścią.

- Cześć - gdy tylko pojawiła się na open space, podeszła do niej zaniepokojona Monika. - Wiesz już?

- O czym? - zapytała zupełnie niezainteresowana Julia, rozpinając karmelowy płaszcz.

- Adam został pobity wczoraj wieczorem.

Julia zatrzymała się w pół kroku, patrząc na koleżankę wielkimi oczami.

- Co? - zawołała.

- No, mówię ci! - Monika zamrugała oczami. - Ma złamany nos, wybite dwa zęby i ogólnie pokiereszowaną twarz.

- Ale co się stało? - Julia czuła, że drżą jej ręce, gdy wyjmowała klucz do biura z torebki.

- Napadł na niego jakiś typ tutaj obok, przy zejściu do parkingu - tłumaczyła Monika, wchodząc za koleżanką do jej gabinetu. - Masakra, co?

- Skąd ty to wszystko wiesz? - Julia zaczęła ściągać płaszcz.

- Beata się komuś wygadała, no i się rozniosło - wyjaśniła Monika. Widać było, że jest zdenerwowana. - Udało mu się dojechać do szpitala, chcieli go zatrzymać na dwa dni, ale po tym jak go tam pozszywali, uparł się, by wrócić do domu. Z tego, co wiem, nie będzie go co najmniej dwa tygodnie.

Niepokój, który właśnie ogarnął Julię, był tak przytłaczający, że aż musiała usiąść. W sobotę Filip robi jej awanturę, ponieważ dowiaduje się o jej zdradzie z Adamem, który dwa dni później zostaje pobity. Czy te dwa wydarzenia były ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane?

- W porządku? - Monika posłała Julii spojrzenie pełne współczucia.

- Tak, tak, jestem... po prostu jestem zaskoczona - wyjaśniła, rozglądając się dookoła.

- Od wczoraj jesteś jakaś dziwna - zauważyła Monika. Nagle jej smartwatch zaczął wibrować. - Kurde, mam szkolenie za pięć minut. Gdybyś chciała pogadać, wiesz, gdzie mnie znaleźć.

Wybiegła z biura. Julia wpatrywała się tępo w ścianę, myśląc o tym, czego się właśnie dowiedziała. Ciśnienie tak wysoko jej skoczyło, że kawa była dzisiaj już zbędna. Otworzyła laptopa i próbowała zająć się pracą, jednak nie mogła się na niczym skupić. Najpierw rozstanie z Filipem, teraz pobicie Adama... dla niej było to stanowczo za dużo.

- Wiecie, co jest dziwne? - usłyszała, gdy kilka godzin później weszła do pokoju socjalnego po herbatę. - Że nic mu nie zginęło. Miał przy sobie telefon, portfel, zegarek, kluczyki od samochodu, no wszystko.

- Co, naprawdę?

- No mówię wam. Niczego nawet mu nie poniszczyli.

- Musiał komuś nieźle zaleźć za skórę... ale że nawet zegarek został? Adam nosi rolexa, każdy wie, ile to kosztuje...

Julia przełknęła ślinę. Czyli motywem nie była kradzież. Czyżby Adam miał jakichś wrogów, o których nie wiedziała? Błagam, niech nie okaże się, że to Filip dostał jakiegoś napadu szału i postanowił go pobić. Nie, to niemożliwe - może i byłby w stanie nabić mu jakiegoś drobnego siniaka, ale złamać nos? Wybić zęby? W życiu.

Postanowiła wysłać Adamowi SMSa z pytaniem, jak się czuje. Miała ograniczać z nim kontakt, ale w obliczu takiego zdarzenia uznała, że należy tak zrobić. Gdy wysłała wiadomość, próbowała ponownie zająć się pracą. Jej myśli cały czas jednak krążyły wokół Filipa i tego, czy miał jakiś związek z tym pobiciem. Nie wytrzymała i zadzwoniła do niego - oczywiście, nie odebrał. Wysłała mu SMSa, że muszą porozmawiać i że to ważne - nie odpisywał. Zdenerwowana Julia wrzuciła telefon do torebki. Nie to nie. Założyła słuchawki na uszy i wysiliła wszystkie szare komórki, by zmobilizować się do pracy.

***

Ani Filip, ani Adam nie odpisali Julii na jej wiadomości. Nie wiedziała, co ma robić - nie dość, że zdradziła mężczyznę, którego kochała, to jeszcze istniało prawdopodobieństwo, że ten właśnie mężczyzna pobił zakochanego w niej szefa, z którym go zdradziła.

Nie powiedziała jeszcze o całej sprawie przyjaciółkom i przez jakiś czas zastanawiała się, czy nie powinna się z nimi w końcu umówić. Ale im dłużej myślała o sytuacji, w jakiej się znalazła, tym bardziej do niej docierało, że źródłem jej wszelkich problemów była zbyt wielka troska o to, co mówią o niej inni. Plotki w pracy, porady przyjaciółek - gdyby nie pozwalała mieszać sobie w głowie i słuchała tylko siebie, może nie przespałaby się z Adamem, tylko na nowo stworzyła szczęśliwy związek z Filipem.

- Julia? - kiedy w środę wychodziła z pracy, zagadała do niej Beata Węgrodzka, managerka Adama. - Wejdziesz do mnie na pięć minut?

- Jasne - zabrała swoje rzeczy i poszła za kobietą do jej gabinetu. Widać było, że Beata jest zdenerwowana, ale też zdezorientowana, jakby nie wiedziała, co się dookoła niej dzieje. Zamknęła za Julią drzwi i podeszła do swojego biurka.

- Proszę - podniosła jakiś papier i wręczyła go dziewczynie. Julia szybko przebiegła wzrokiem po tekście i uniosła wysoko brwi.

- Nowa umowa? - spytała. - Dlaczego?

- Od przyszłego tygodnia będziesz miała nowego managera - wyjaśniła Beata, nie patrząc na nią.

- To z Adamem jest aż tak źle? - spytała zaniepokojona.

- Nie, to nie o to chodzi - Beata potrząsnęła głową. - Adam dochodzi do siebie, wróci pod koniec listopada, ale... nie może być już dłużej twoim managerem.

Julia z wrażenia wypuściła kartkę z rąk i nawet nie schyliła się, by ją podnieść. Zamrugała oczami, wbijając pytający wzrok w Beatę.

- Dlaczego? - spytała.

- Nie wiem - Beata rozłożyła ręce. - Sama byłam zaskoczona. Dzwonił wczoraj rano do HRów, powiedział, że wyznacza ci nowego przełożonego i prosi o jak najszybsze przygotowanie nowej umowy.

- Miał do tego w ogóle prawo?

- Oczywiście, że tak. Nie musisz się niczym martwić, wszelkie niedokończone projekty wezmę na siebie ja, a twój zakres obowiązków zostaje taki jaki był - Beata zawiesiła głos. - Julia... może ty zechcesz mi powiedzieć, co tutaj się dzieje? Dlaczego pierwsze, co Adam zrobił po pobiciu, to telefon do HRów, żeby zmienili tobie managera?

- Nie wiem, przysięgam - powiedziała Julia, choć jej dotychczasowe przypuszczenia zaczynały mieć coraz więcej wspólnego z rzeczywistym przebiegiem poniedziałkowych wydarzeń. - A... policja ma już jakiś trop? Szukają już tego, kto go pobił?

- Nie szukają i nie będą - zaprzeczyła Beata. - Adam nie zgłosił sprawy na policję.

- Co?

- No nie zgłosił - powtórzyła, podnosząc z podłogi upuszczoną przez Julię umowę. - Próbowałam go przekonać, ale się uparł. Dobra, Julia, ja mam za chwilę calla. Kuba prosił, żebyś zaniosła mu umowę jutro najpóźniej do dwunastej.

- Kuba?

- Kuba Treder. Twój nowy manager - odparła Beata, wręczając jej umowę. Julia pokiwała niepewnie głową, podziękowała jej i wyszła z biura. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że Adam został jednak pobity przez Filipa. Jeszcze przed kilkunastoma minutami Julia miała co do tego wątpliwości, ale rozwiała je jego nagła rezygnacja z bycia jej managerem - najprawdopodobniej został zastraszony.

Znalazła się na zewnątrz. Próbowała dodzwonić się do Filipa, jednak ten ponownie odrzucił jej połączenie. O nie, kochany, tak nie będziemy się bawić. Ruszyła w stronę przystanku tramwajowego niedaleko metra, skąd planowała pojechać do mieszkania Filipa. Lepiej, żeby by w domu.

Na osiedlu Przy Arsenale na Muranowie zalazła się piętnaście minut później, równo o piątej po południu. Wiał przenikliwy wiatr, ale, na szczęście, nie padało. Musiała chwilę poczekać, aż ktoś będzie przechodził przez bramkę, by mogła dostać się na teren osiedla, a następnie odczekała kolejne minuty, aż ktoś wychodził z bloku, by nie musiała dzwonić domofonem. Z sercem walącym jej jak młot dotarła na piąte piętro. Miała coraz więcej obaw co do tego spotkania... o ile w ogóle do niego dojdzie.

Zapukała do drzwi tak mocno, że aż rozbolały ją palce. Moment oczekiwania na odzew ciągnął się w nieskończoność. W ostatniej chwili naszła ją myśl, że może jednak Filip nie ma z pobiciem Adama nic wspólnego i Julia tylko się wygłupi. Nie było już jednak odwrotu, bo usłyszała dźwięk przekręcania zamka w drzwiach i stanęła oko w oko z Filipem.

- Boże - zamrugała oczami na widok jego pokrytej strupami wargi oraz opuchniętego i zaczerwienionego policzka. - Co ci się stało?

- Po co przyszłaś? - skrzyżował ręce na piersiach, odwracając głowę w bok.

- Dzwoniłam do ciebie - powiedziała drżącym głosem. Widok Filipa z obitą twarzą naprawdę nią wstrząsnął.

- Wiem. Miałaś tego nie robić.

- Mogę wejść?

- Nie.

Zignorowała jego protesty i wyminęła go w drzwiach, wchodząc do środka. W mieszkaniu panował totalny bałagan. Na stole stało kilka butelek po piwie i whisky, a także brudne szklanki i talerze. Smród dymu papierosowego był tak przytłaczający, że Julia zaczęła kaszleć. Odwróciła się w stronę Filipa i napotkała jego spojrzenie pełne wściekłości, powoli zmieniającej się w smutek.

- Proszę cię - powiedział, odwracając wzrok. - Nie mam ochoty z tobą gadać.

- Co ci się stało? - powtórzyła, podchodząc bliżej. Ostrożnie wyciągnęła dłoń w stronę jego twarzy, ale odwrócił głowę.

- Spytaj swojego szefa - rzucił ironicznie. Julia przymknęła oczy. Niby się tego spodziewała, ale i tak była w szoku.

- Czyś ty oszalał? - głośno przełknęła ślinę. - Wiesz, że złamałeś mu nos?

- Straszne - prychnął.

- Po co to zrobiłeś? - Julia zaczęła chodzić dookoła.

- Nie wiem - spojrzał na nią wyzywająco. - Może tak odbiło mi na twoim punkcie, że nie myślałem racjonalnie.

Zapadła cisza. Filip pożałował swoich słów - chciał być twardzielem i pokazać Julii, że zdrada kompletnie skreśliła ją w jego oczach, ale uczucia względem niej były zbyt silne. Dziewczyna wpatrywała się w niego z uwagą. Targało nią mnóstwo emocji - złość, tęsknota, żal, lecz przede wszystkim miłość. Mimo że zrobił coś absolutnie okropnego, nie przestała go kochać. Miała ogromną ochotę go dotknąć, przytulić, cokolwiek.

- Adam już nie będzie moim managerem - poinformowała go. Zauważyła, że drgnął. - Wczoraj zadzwonił do kadr i poprosił o przydzielenie mi nowego przełożonego.

- O, no to elegancko! - rozłożył ręce, przybierając obojętny wyraz twarzy. - Skończy się ten konflikt interesów i będziecie mogli się bzykać bez konsekwencji.

- Przestań - posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. - Ile mam cię przepraszać za to, co się stało?

- Wcale nie musisz - Filip nagle otworzył drzwi. - Żegnam.

- Filip...

- Julia, my naprawdę nie mamy już o czym rozmawiać - wyjaśnił, ale w jego głosie słychać było wahanie. Westchnął. - Miałaś rację, nie powinniśmy byli do siebie wracać.

Czując wzbierające pod powiekami łzy i przygniatające poczucie winy, Julia powoli ruszyła w kierunku drzwi. Spojrzała na Filipa zbolałym wzrokiem, pytając łamiącym się głosem:

- Naprawdę?

Zmusił się do tego, by na nią popatrzeć dłużej niż kilka sekund. Nie, nie naprawdę. Chciał zamknąć te cholerne drzwi, przyciągnąć ją do siebie i pocałować, zapominając o tym, co się stało. Ciężko mu było patrzeć na płaczącą i roztrzęsioną Julię. Niestety, bardzo go skrzywdziła i nie wyobrażał sobie, że mógłby jej wybaczyć zdradę, choć sam kiedyś tak samo ją zranił.. Mimo że wciąż mu na niej zależało, to nie byłby w stanie być z nią po tym, co zrobiła. W tej kwestii musiał słuchać głosu rozsądku, nie serca.

- Tak - odpowiedział. Julia rozejrzała się jeszcze po mieszkaniu, po czym drącą ręką sięgnęła do dużej, czarnej torby. Wyciągnęła z niej szary szalik, który Filip podarował jej prawie miesiąc temu w czasie ich nocnego spaceru, po czym położyła go na komodzie.

- Pamiętaj, że ja ci kiedyś wybaczyłam - dodała na odchodne. - I to nie raz.

Nie odezwał się. Wbił wzrok w szalik, który położyła na komodzie, przypominając sobie okoliczności, w jakich jej go podarował. Ciepłą, październikową noc, kiedy wypił odrobinę za dużo i odważył się do niej napisać, po czym poszli na spacer, pamiętał, jakby to było wczoraj. Wsłuchiwał się w kroki Julii na korytarzu i podniósł głowę dopiero wtedy, gdy za Julią zamknęły się drzwi do windy. Biegnij za nią, idioto, krzyczał jakiś głos w jego głowie. Filip zrobił krok do przodu, jednak wtedy wyobraził sobie ukochaną z Adamem i zatrzymał się. Daj spokój, pomyślał, zamykając drzwi. Ostatni miesiąc spędzony z Julią był najwidoczniej tylko pięknym snem, z którego trzeba było się w końcu obudzić. Los może i dał mu szansę, ale na krótką chwilę - pewnie tylko po to, by mu pokazać, że ten związek nie miał, nie ma i nigdy nie będzie miał sensu.

Continue Reading

You'll Also Like

17.4K 804 15
Już wiesz, który piłkarz na ciebie czeka?
9.4K 218 23
-Gwen ja do niej nic nie czuje. -Gdyby tak było to byś patrzył tak na nią. -To tylko przyjaciółka jak ty. -Tylko że ja się tobie nie podobam. Może by...
43.3K 2.4K 37
„los znowu pcha nas ku sobie i chyba powinniśmy to wykorzystać" okładka stworzona przez : aewagash
17.2K 802 33
Ona - Największy Polski talent w skokach. Spokojna i stara się trzymać się daleko od mediów. On - Norweg, kiedy skacze osiąga wspaniałe wyniki. Co s...