Uncertainty | Larry

By 94Larry91

965 52 12

"Czuję, że gdzieś w jego wnętrzu posiniaczono i zmaltretowano jakiś istotny narząd-może nawet samo serce." More

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3

Rozdział 1

238 10 2
By 94Larry91

Louis wbiegł zdyszany i spocony do kawiarni z kilkudziesięcio minutowym opóźnieniem. Rozglądając się po całej kawiarni, dostrzegł Nialla przyjmującego zamówienie od blondwłosej kobiety. Odwracając się dostrzegł Louisa i z ulgą wypisaną na twarzy podszedł do niego.

- Gdzieś ty był do cholery!? Zayn już na ciebie czeka!- powiedział zdenerwowany  Niall .

-Zaspałem. Nie przyszło ci do głowy, żeby mnie obudzić?! – zirytował się Louis.

-Byłeś umówiony z Zaynem na 9:00, a ja miałem na 8:00. Po co miałem cię budzić godzinę wcześniej?! A poza tym, gdy śpisz wyglądasz uroczo, nie miałem serca cię obudzić.

-Dobra, nieważne. Pogadamy o tym później. Gdzie jest Zayn?

-Czeka na zapleczu. Musisz się teraz bardzo postarać, bo jak na razie nie pokazujesz się od najlepszej strony. Dobra leć już! Trzymam kciuki – powiedział Niall, popychając Louisa w stronę zaplecza.

Louis otworzył drzwi od pomieszczenia dla pracowników, wychylając głowę dostrzegł swojego przyszłego pracodawcę. Pracodawcę?! Jeśli w ogóle dostanie tą robotę -niebieskooki zaśmiał się w myślach. Siedział przy stoliku z kilkoma teczkami porozkładanymi przed nim. 

-Dzień dobry. Przepraszam, za spóźnienie. Budzik mi nie zadzwonił. Nie mam lepszej wymówki ale…

Urwał swój monolog, gdy  osoba przed nim odwróciła się przodem do niego. Mulat zerknął w jego kierunku z pod wachlarza grubych rzęs, pod którymi kryły się ciemno-brązowe oczy. Był ubrany w ciemne rurki i luźno zwisającą błękitną koszulę.

-Cześć. W sumie nic się nie stało panie Tomlinson. Na pana szczęście. Miałem kilka telefonów do wykonania i nawet nie zauważyłem jak czas szybko zleciał. Tak poza tym, mówmy sobie po imieniu. Jestem młodszy od pana i byłoby dziwnie, nie sądzi pan? Jeśli ma pan coś przeciwko…-nie dokończył, gdyż Louis mu przerwał.

- W porządku. Jestem Louis –uśmiechając się szczerze, podał mu rękę.

-Zayn, miło mi cię poznać, więc zacznijmy przesłuchanie.- zaśmiał się mulat.- Nazywasz się Louis Tomlinson, masz 22lata, mieszkałeś wcześniej w Doncaster, lecz przeprowadziłeś się rok temu do Londynu i z tego co wiem mieszkasz z Niallem, zgadza się?-zapytał Zayn.

-Jak na razie tak.- zgodził się niebieskooki.

-Pracowałeś wcześniej jako barman, lecz firma zbankrutowała i w związku z tym wyleciałeś?-dopytywał się mulat.

-Taa.. W sumie miałem się zwolnić, bo płacili grosze. Zaharowywałem się jak wół, a pracodawca był po prostu chujem. - westchnął Louis. Spojrzał na Zayna, który miał wymalowany uśmiech na twarzy. To dobry znak -pomyślał.

-Mam nadziej, że gdy już zaczniesz u mnie robotę, to nie będziesz się o mnie wypowiadać, tak jak o swoim byłym pracodawcy –zaśmiał się Zayn.

-Nie… skądże . Czekaj, czekaj. Czyli to znaczy że…

-Tak, masz tą robotę  -powiedział mulat.

-Boże! Nawet nie wiesz jak bardzo jestem wdzięczny. Od kiedy mogę zacząć?

-Mów mi po prostu Zayn..-zaśmiał się brązowooki. -No jeśli mógłbyś, to od zaraz. Jest spory ruch i każda praca rąk się przyda.

-Spoko, czyli od czego mam zacząć?

-Idź do Nialla. On ci wszystko wytłumaczy.

-Okey. Jeszcze raz wielkie dzięki. – powiedział rozpromieniony Louis.

-Dobra idź, bo nie płace za dziękowanie – zaśmiali się obaj w tym samym czasie.

Louis wychodząc z zaplecza dostrzegł zabieganego Nialla podającego zamówione  oczekującym klientom. Blondyn odwrócił się i spostrzegając Louisa, od razu przybrał na twarz swój uśmiech, który mimowolnie oddał szatyn.

-I jak poszło?-zapytał Niall.

-Dostałem tą robotę!–blondyn podszedł do Louisa i przytulił go po przyjacielsku.

-Zajebiście! Teraz będziemy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu? Czy to nie wspaniale?-zapytał uradowany  Horan.

-Nawet nie wiesz jak ja się cieszę. Myślisz, że siedzenie samemu w domu jest fajne?! Nie! teraz przynajmniej będę mieć do kogo gębę otworzyć.

Blondyn uśmiechnął się do niego jeszcze bardziej niż wcześniej–jeśli to w ogóle było możliwe- pomyślał Louis. Ruszyli razem za ladę  w celu wytłumaczenia Louisowi jakie będzie pełnił zadania. Niall podał mu niebieski fartuch z logiem kawiarni, który Louis od razu owinął wokół swoich bioder. Przejrzał się w lustrze i stwierdził, że nie wygląda najgorzej.

- Twarzowy- skomentował Louis.-pasuje  do…

- Moich oczu, Boobear nie musisz mnie komplementować. Już i tak jestem twój.

- Nie nazywaj mnie tak!-zirytował się szatyn.- I chciałem powiedzieć że pasuje do moich oczu, a nie do twoich.

-Wmawiaj sobie, ja i tak wiem swoje Boo. Poczekaj na mnie kochanie, zaraz wrócę i powiem ci co masz robić.–puścił mu oczko i poszedł w stronę klientów w celu przyjęcia zamówienia. Louis tylko przewrócił oczami i usiadł na krześle.

Po chwili Niall był już przy Louisie. Szatyn zrealizował pierwsze w tym dniu zamówienie i nawet nie poszło mu nie najgorzej. Był spory ruch, więc gdy teraz znalazła się dla nich chwila wolnego, dziękowali w duszy za każdą minutę odpoczynku. Louis podwinął swoje rękawy, a wtedy blondyn zaczął się przyglądać w miejsce gdzie została odsłonięta skóra. Louis spojrzał na niego pytającym wzrokiem.

-Masz obtartą rękę, co ci się stało?- zapytał zmartwiony Niall.-Louis spojrzał na swoją rękę i Niall miał rację była obtarta i nawet trochę krwi zaschło  na drobnych ranach.

-Ah to… -szatyn westchnął przypominając sobie poranną sytuację-Biegłem na tą rozmowę z Zaynem i gdy byłem już niedaleko kawiarni, wpadłem na jakiegoś chłopaka i upadłem na ziemie- Louis poczerwieniał przypominając sobie wygląd zielonookiego. Niall nie przeoczył rumieńców na twarzy szatyna i zaczął drążyć temat.

-Chłopaka mówisz? –Niallowi przy tych słowach podskoczyły brwi do góry formując urocze zmarszczki na czole-Okey Boo, widzę że się rumienisz ,opowiadaj!

-Co mam ci mówić, nic się nie zdarzyło, nawet się nie odezwał…-westchnął Louis.

-A ty się odezwałeś?-dopytywał blondyn.

-Ja?! Czemu to ja miałem się pierwszy odezwać ?! To ja wylądowałem na tyłku, a on sobie tylko stał. Nawet nie pomógł mi wstać, tylko patrzył się na mnie z rozbawieniem w tych swoich pięknych, wielkich zielonych oczach i i wyglądał 100 razy lepiej ode mnie, w tych swoich czarnych obcisłych rurkach i nawet włosy miał idealnie ułożone. Co z tą pogodą graniczyło z cudem.

Niall popatrzył na niego rozbawiony. 

-Podoba ci się.- podsumował Niall.

-Co?! Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?-zdenerwował się Louis.

-Hmmm pomyślmy…te jego wielkie zielone oczy, idealnie ułożone włosy i co tam jeszcze było, ah tak! Obcisłe czarne rurki- powiedział blondyn unosząc zabawnie brwi.

-Oh…No może trochę- zgodził się Louis.-Przed jego oczami pojawiła się wizja chłopaka z pełnymi malinowymi ustami opalającymi penisa Louisa…-Nie!-zbeształ sam siebie, za takie myśli gdyż  jego kolega w spodniach zaczął drgać.

Niall obserwował zachowanie Louisa w tym momencie i zaczął się śmiać ze swojego przyjaciela.

- Z czego się śmiejesz?-zapytał zirytowany Louis.

-Oh Boo, wrócimy do tej rozmowy później,  gdyż mamy klienta.. Do pracy zbereźniku!

-Co? Skąd ty..?!

- Samo wspomnienie o nim przyprawia cię o rumieńce i twój….Ała za co do było?!

-Skończyłeś?! Tak? To rusz ten swój płaski tyłek i do roboty! Przestań się tak szczerzyć!-powiedział obrażonym tonem szatyn, lecz i tak na jego twarz wkradł się mały uśmiech.

Reszta ich zmiany przebiegała spokojnie. Nie było żadnych problemów z klientami i nawet Niall przestał naśmiewać się z Louisa.

W pewnym momencie do kawiarni wszedł Zayn. Podszedł do nich powolnym krokiem z uśmiechem na twarzy. Miał dobry humor –pomyślał Louis.

-Cześć -powiedział zadowolony-Jak ci mija pierwszy dzień pracy, Louis?

-W miarę. Żadnych klientów awanturujących się. Wszystko na czas.- odpowiedział zadowolony  z siebie Louis.

-Dzięki, że pytasz co u mnie.- blondyn zrobił naburmuszoną minę i udał obrażonego, co rozbawiło dwóch pozostałych chłopaków.

-Oh Nialler, nie obrażaj się. Tak więc, jak tobie mija dzień w pracy?

-O wiele lepiej niż poprzednie dni, bo pomaga mi mój Boo. Z nim żadna praca nie jest nudna- powiedział blondyn uśmiechając się od ucha do ucha.

-Ni! Miałeś mnie tak nie nazywać! Nikt nie będzie brał mnie na poważnie, jak będziesz tak do mnie mówił- powiedział zawstydzony Louis.

-Oj daj spokój Tommo. Zaynowi podoba się  twoje przezwisko prawda, Zi?

-Jest przeroskoszne, Ni –Zayn mówiąc to spojrzał na Nialla i w tym samym momencie wybuchli  śmiechem.

-HA HA HA! Przezabawne. Tak nabijajcie się ze mnie.

-Oj Lou nie obrażaj się, już nie będziemy –powiedział blondyn podchodząc do Louisa i przytulając go by go udobruchać. To podziałało bo szatyn oddał uścisk i gdy się od siebie odsunęli Niall zobaczył uśmiech na twarzy Louisa.

-Dobra chłopaki, ja idę na zaplecze wykonać kilka telefonów, a wy wracajcie do pracy. A! i Ni za chwile wpadnie tu Harry, zajmijcie się nim należycie-podkreślił ostatnie słowo patrząc na Nialla, który zrobił markotną minę i spuścił wzrok.

Gdy Zayn wszedł na zaplecze, Louis przemówił:

- Kim jest Harry? I czemu mamy zająć się nim należycie? Ja wszystkich klientów traktuję tak samo.- powiedział ciekawy szatyn.

-Harry to przyjaciel Zayna. Jest kutasem. Nie ma szacunku do innych, podobno znają się z Zi od gimnazjum. Uważaj na swój cięty język, gdy z nim będziesz rozmawiać, bo go rozzłościsz i będziesz mieć potem problemy z Zaynem-powiedział Niall wpatrując się w Louisa .

- Przecież nie może być taki zły. Przesadzasz Ni.–powiedział beznamiętnie Louis.

-Sam zobaczysz-powiedział blondyn

Louis tylko pokręcił głową i uśmiechnął się do niego. Ruszył w stronę zaplecza by przynieść kilka paczek kawy, gdyż już się skończyła. Niall został za ladą. Po chwili usłyszał otwierające się drzwi od kawiarni i ujrzał Harrego Stylesa-człowieka znienawidzonego przez siebie za całokształt jego osoby. Zielonooki podszedł do lady i spojrzał pytającym wzrokiem na Nialla. Blondyn specjalnie udawał, że nie wie o co chodzi po to by, zmusić loczka do poproszenia o cokolwiek. Harry odchrząknął, ale nic to nie zdziałało.

-Zastałem Zayna?-spytał.

-Cześć. Tak zaraz przyjdzie. Coś podać ?-spytał grzecznie blondyn.

-Małą czarną, to wszystko. Powiedz mu, że czekam na niego przy stoliku na końcu sali i niech się pośpieszy, nie mam całego dnia – powiedział Harry i odszedł w stronę wybranego stolika.

Jak miło –pomyślał Niall. W tym momencie z zaplecza wrócił Louis, przeładowany różnymi rodzajami kaw. Rozłożył je przy ladzie i westchnął.

-Jestem zmęczony Ni. –powiedział zmarnowany szatyn.

-Wiem Lou, niedługo kończymy jeszcze godzinka i do domu- powiedział zatroskany Niall- O i Lou, przyszedł Harry. Zaniesiesz mu zamówienie, a ja pójdę powiadomić Zayna, że jego przyjaciel  przyszedł. 

-Dobra, które jest jego?

-Mała czarna, stolik nr. 16 i Lou, uważaj na język.

-Dobra, dobra-powiedział zirytowany szatyn. Niall jest po prostu przewrażliwiony-pomyślał.

Minął ladę i szedł w kierunku, gdzie znajdował się wyznaczony stolik i dostrzegł przy nim odwróconego do niego plecami mężczyznę. Podszedł bliżej i gdy zobaczył jego twarz, zamarł. Cała taca znalazła się na ziemi. Filiżanka roztrzaskując się, pobrudziła kawą  ich buty i gdzie nie gdzieś nogawki.

-To znowu ty.-powiedział wściekły zielonooki.

Continue Reading

You'll Also Like

10.4K 593 33
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...
134K 6K 54
❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.
54.9K 6K 52
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
17.9K 1.1K 30
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...