Twoja skóra || Taco Hemingway

By szprycerek

20.2K 1.2K 162

Kontynuacja książki pt. Ostatnie dni wakacji. Jesień, 2021 rok. Julia, która wiedzie szczęśliwe życie jako si... More

1. Nowy projekt
2. Na Mokotowie we dwoje
3. Sentymenty
4. W korpo światku
5. Twoje hamulce
6. Gdy gasną latarnie
7. Szalik
8. Napięcie ciągle wzrasta
9. Przez szybę
10. Świecące prostokąty
11. A pamiętasz?
13. Plastikowy kubek pełen wina
14. Marmur
15. Nowy trójkąt
16. Czarne szpilki
17. Reżyseria: Kubrick
18. Nasze romanse
19. Tragicznie zakochana
20. Szukam cię po shot-barach
21. Warszawski łotr
22. Mamy się za nic
23. W tym smutnym mieście
24. Twoja skóra
25. Tylko ty i ja
26. Znikam z tobą
27. Zakochani ludzie
28. Bistro, Wisła, czysta, disco
29. Z nutą desperacji
30. Dar od losu
31. Tutto bene
32. Normalność
33. Kiedy nie odbierasz
34. Szczerze mówiąc
35. Warszawskie balety
36. Dobra rada
37. Stek bzdur
38. Trans
39. Dziwny nastrój
40. Prawdziwe życie
41. Wiatr
42. W moich snach
43. Toskania outro

12. Pełnia wrażeń

521 32 4
By szprycerek

środa, 20 października

Strach i niepewność to naturalne, ludzkie emocje, ale jako managerowie nigdy, przenigdy nie okazujcie ich swoim pracownikom. Już nawet niemowlęta wyczuwają strach swoich rodziców, co udziela się także im i katastrofa gotowa. Co by się w waszej pracy nie działo, zawsze miejcie podniesioną głowę i mówcie "spokojnie, damy radę, ogarniemy to, mam plan". Tylko pewnością siebie jesteście w stanie osiągnąć sukces.

Powtarzając słowa, które usłyszała kilka miesięcy temu na szkoleniu managerskim, Julia pewnym krokiem wkroczyła do biura. Dziś rano zaczęła analizować całą sprawę i dotarło do niej, że w piątek była zbyt potulna. Mimo, że była wdzięczna Adamowi za to, że jej bronił, powinna być bardziej stanowcza i bronić swojego dobrego imienia. Zdecydowanie nie powinna pozwalać sobie na jakiekolwiek zastraszanie. Stres uszedł z niej właściwie w momencie, kiedy wysiadła z autobusu i zobaczyła biurowiec. Co będzie, to będzie, pomyślała. Z pracy mnie przecież nie wywalą.

Wczorajsza niedziela należała prawdopodobnie do najprzyjemniejszych w tym roku. Można było powiedzieć, że obecność Filipa w jej mieszkaniu podziałała na nią jak najbardziej skuteczny antydepresant. Cieszyła się, że pozwoliła mu do siebie wrócić. I nie miała już żadnych obaw w związku z odnowieniem tej relacji.

- Zapraszam - piorunując ją wzrokiem, Beata otworzyła drzwi do sali konferencyjnej. Julia spojrzała jej wyzywająco w oczy i weszła do środka. Zastała tam już Adama i Jakuba Żabińskiego, prezesa gdańskiego oddziału firmy. Gdzie byli pozostali zaproszeni uczestnicy?

- Cześć - wymieniła uścisk dłoni z Żabińskim. Ku jej zdziwieniu, nie wyglądał na zdenerwowanego.

- No dobrze, to chyba możemy zaczynać - Beata zamknęła drzwi i usiadła obok Jakuba. - Jesteśmy w mniejszym gronie, okazało się, że Robert z Krzysztofem musieli wrócić do Gdańska.

- Co nie znaczy, że nie zdążyłem z nimi porozmawiać - Kuba poprawił kołnierzyk białej koszuli. Julia pierwszy raz widziała go na żywo - do tej pory rozmawiali jedynie raz przez kamerkę i jeszcze nie zdążyła wyrobić sobie o nim zdania. - Nie powiedziałbym, żeby była to miła rozmowa. Muszę wam powiedzieć, że byłem zdumiony, że moi pracownicy wykazali się takim brakiem profesjonalizmu.

Adam i Beata spojrzeli po sobie, a następnie zerknęli na Julię, która również była zdziwiona, jednak zachowywała pokerową twarz. Wyczekująco patrzyła na Żabińskiego.

- Na czym ten brak profesjonalizmu polegał? - zapytała, patrząc na niego spode łba.

- Nie sądziłem, że mam w zespole dwóch seksistów, dyskredytujących kompetencje jednej z kluczowych osób w kwestii projektów - ciągnął Kuba z wyczuwalną skruchą. O proszę, czyli swoją niechęć do Julii okazywali także w rozmowie z własnym szefem? Świetnie, odwaliliście za mnie robotę i jeszcze sami się wkopaliście. Julia czuła ogromną ulgę, ale nie okazywała tego. - Przede wszystkim, Julia, to chciałbym cię za nich bardzo przeprosić. Osobiście dopilnuję, żeby zrobili to samo.

- Ja nie potrzebuję przeprosin - potrząsnęła głową i spojrzała na zaskoczonego Adama. - Potrzebuję ludzi, którzy nie będą patrzyli na mój wiek i płeć przy tak poważnej współpracy. To nie polityka, to jest biznes.

- Oczywiście - Kuba pokiwał głową jak dziecko, które dostało reprymendę od nauczycielki i dodatkowe zadanie za karę. - Wyznaczyłem do tego Kasię Pawłowską i Karola Szyszło, są to najmilsi ludzie, jakich znam, a przy tym także świetni pracownicy. Będą w Warszawie od środy do piątku.

- No dobrze - odezwał się Adam. - To jeszcze dziś zaproszę ich na spotkanie i za parę dni wszystko sobie omówimy.

- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? - Beata patrzyła nieufnie na Żabińskiego. Julia zerknęła na nią z nutą satysfakcji. I co, głupia krowo? Sądziłaś, że będziecie dzisiaj wieszać na mnie psy, a tymczasem usłyszałam przeprosiny. Szkoda, że nie widzisz swojej miny. - Robert i Krzysztof posiadają ogromne doświadczenie w projektach.

- Kasia z Karolem także - stwierdził Jakub. - Słuchajcie, praca pracą, ale polityka firmy, poza dobrem klienta, zakłada też szacunek wobec każdego pracownika. Ta współpraca ma trwać dwa miesiące i nie pozwolę na to, by ten czas był pełen nerwów i napięcia.

- Cieszę się, że doszedłeś do tego wniosku - Julia wstała. - Za dziesięć minut mam kolejne spotkanie. Czy to wszystko?

- Tak, tak, oczywiście - Kuba również wstał. - Jeszcze raz bardzo cię przepraszam.

Julia posłała znaczące spojrzenie Beacie i Adamowi, pożegnała się z Kubą i wymaszerowała z sali konferencyjnej. Błyskawicznie znalazła się w swoim gabinecie, usiadła w fotelu i zaczęła odliczać. Nie minęło dziesięć sekund, aż w środku pojawił się Adam. Zatrzymał się przy drzwiach, wbijając w Julię zdziwiony wzrok.

- Co jest? - spytała.

- Cóż - powiedział z uniesionymi brwiami. - Zaskoczyłaś mnie.

- Pozytywnie czy negatywnie?

Nie odpowiedział od razu. Naprawdę był zdezorientowany - miał wrażenie, że Julię ktoś podmienił.

- Ciężko powiedzieć - podszedł bliżej. - Jestem po prostu zaskoczony. Do tej pory uważałem cię za bardziej spokojną i wyważoną osobę...

- Ja byłam spokojna - stwierdziła. - To, że się nie uśmiechałam i nie kiwałam głową jak figurka pieska w samochodzie, nie znaczy, że nie byłam wyważona.

Adam zamrugał oczami, próbując przetrawić to, co właśnie usłyszał. Julia zerknęła na smartwatcha, wyciągnęła z szuflady grubą teczkę i wstała z fotela.

- Idę na spotkanie. Pogadamy później.

Pewnym krokiem wyszła z biura. Opłacało się opuścić strefę komfortu, myślała. Idąc korytarzem, minęła wzburzoną Beatę, która unikała jej wzroku. Na twarzy Julii pojawił się satysfakcjonujący uśmiech.

***

Laptop Filipa miał być gotowy do odbioru jeszcze pod koniec tego tygodnia. Chociaż tyle, myślał, zdumiony przeglądając miliard nowych i zupełnie mu niepotrzebnych funkcji w nowym telefonie. Nigdy nie potrzebował nie wiadomo jak zaawansowanego sprzętu, toteż od wielu lat używał iPhone'a 7 i ani myślał zmieniać go na nowszy model. Niestety, w sobotni wieczór zdany był na to, co było na stanie w sklepie Apple i zmuszony był kupić iPhone'a 11, w dodatku zielonego. Spędził pół nocy na kopiowaniu danych i ogólnym ogarnianiu telefonu, a i tak nadal nie mógł się do niego przyzwyczaić. Był zły na to, że niektóre funkcje, które bardzo ułatwiały mu życie w poprzednim telefonie, w nowym modelu zostały zastąpione innymi, mniej przyjaznymi udogodnieniami.

Starał się jednak nie przejmować tak błahymi rzeczami, kiedy w jego życiu uczuciowym ponownie zaszły pozytywne zmiany. Odkąd trafił na Julię trzy tygodnie temu, czuł się jak nowo narodzony, budził się z myślą, że los się do niego uśmiechnął. Każdego dnia robił małe kroki do przodu, by odbudować jej zaufanie i efekty były zauważalne. A to, co zdarzyło się w niedzielę, mógł śmiało nazwać najpiękniejszym momentem ostatnich dwóch lat.

Mimo że właśnie jeden z ważniejszych celów został osiągnięty, Filip wiedział, że to jeszcze nie koniec. Nie mógł przestać się starać o względy Julii, bo miał świadomość, że musi wynagrodzić jej to, co zrobił parę lat temu. I tak był wielkim szczęściarzem, że w ogóle mu wybaczyła. Chciał umówić się z nią w poniedziałek po pracy, ale musiała zostać po godzinach. We wtorek tak samo. Dopiero w środę udało się jej skończyć o w miarę ludzkiej porze i zgodziła się na spotkanie.

- Witam, pani manager - zaskoczył ją pod wejściem do biura, trzymając w rękach ogromny bukiet czerwonych róż. Julia uniosła brwi. Była tak zaskoczona, że nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Oprzytomniała dopiero kiedy usłyszała jakieś głosy za plecami, wyciągnęła rękę po bukiet i powiedziała cicho:

- Dziękuję, Filip. Ale chodźmy już stąd.

No i znowu zaczną się plotki na mój temat, myślała, gdy zaczął ją prowadzić w stronę auta. Oczywiście, była miło zaskoczona, ale gdzieś w środku czuła niepokój. Już raz przeżywała obgadywanie jej za plecami w firmie i nie chciała, by to się powtórzyło.

- Pięknie wyglądasz - powiedział, gdy wsiedli do czarnego bentley'a, zaparkowanego po drugiej stronie ulicy. Filip zgasił światło w samochodzie i pocałował Julię w usta. Dzień od razu stał się lepszy.

- Dziękuję - wygładziła sukienkę w kolorze butelkowej zieleni i zdjęła z płaszcza płatek róży. Filip otworzył schowek i wyjął z niego czarną, satynową opaskę na oczy.

- Hm? - Julia uniosła brew, kiedy wyciągnął opaskę w jej stronę.

- Załóż, proszę.

- Żartujesz? - zamrugała oczami.

- W żadnym wypadku. Mam dla ciebie niespodziankę.

Spojrzała na niego pytająco, lecz on tylko tajemniczo się uśmiechał, przysuwając opaskę bliżej

- Filip... - westchnęła zniecierpliwiona.

- Zakładaj, nie narzekaj - ponaglił ją. Zrobiła obrażoną minę i w końcu założyła opaskę.

- Jeśli masz zamiar mnie porwać i urządzić coś w stylu 365 dni, to odradzam - powiedziała groźnie.

- Dziwne masz te fantazje - parsknął śmiechem, ale już sekundę później sam zaczął myśleć o sprawach łóżkowych. Na chwilę wyłączył się, wspominając ich pierwszy raz we włoskim hotelu. Widok Julii w hotelowym łóżku na trwałe wrył się w jego pamięć - promienie słońca wpadające do pokoju, nadające jej śniadej skórze złocisty kolor, kontrastujący ze śnieżnobiałą pościelą, długie nogi wystające spod cienkiej kołdry, rozmarzony wzrok...

- Filip?

- Przepraszam, mówiłaś coś?

- Pytałam, czy mam się bać.

- Ależ skąd. Gwarantuję ci, że będziesz zadowolona.

Spodziewała się długiej drogi, tymczasem niecałe piętnaście minut później buczenie silnika samochodowego ustało. Usłyszała dźwięk przekręcania kluczyka w stacyjce, następnie Filip wysiadł z auta, otworzył drzwi po stronie pasażera i pomógł jej wysiąść.

- Mam nadzieję, że to nie jest żaden prank - powiedziała, czując podmuch wiatru na twarzy. W tle słyszała normalny zgiełk ulicy, więc musieli być wciąż w Śródmieściu.

- Julka, za kogo ty mnie masz? - spytał, obejmując ją mocno w pasie. - Okej, idziemy, powoli.

W pewnym momencie poczuła ciepło - weszli do jakiegoś budynku. Usłyszała cichą, łagodną muzykę, jakieś głosy w tle. Zastanawiała się, czy ktoś patrzy na nich z boku, myśląc, co tu się w ogóle dzieje.

- Gesù Cristo! - powiedziała, czując nagle ruch podłogi.

- Spokojnie, to tylko winda - uspokoił ją Filip.

- Czy uda mi się przeżyć ten dzień bez zawału serca?

- Proszę cię, nigdy nie bawiłaś się w ciuciubabkę za dzieciaka?

- Wtedy byłam młodsza i miałam zdrowe serce.

- To na następną randkę zabiorę cię do kardiologa.

Jechali podejrzanie długo. Filip cały czas obejmował ją w pasie, choć stała w miejscu i nie groziło jej żadne potknięcie ani nic takiego. W pewnym momencie poczuła, jak przytykają się jej uszy - musieli być dość wysoko.

- Piętro czterdzieste - usłyszała.

- Które? - zawołała. Gdzie on ją, do cholery, zabrał? - Filip, gdzie my jesteśmy?

- Zaraz się dowiesz - pociągnął ją do przodu. Przeszli parę kroków i zatrzymali się. Filip ściągnął jej płaszcz i dodał: - Okej, nie ruszaj się przez chwilę, ja zaraz wrócę.

- Dokąd idziesz?

- Moment, zaufaj mi.

Z niewiadomych powodów serce zaczęło bić jej kilka razy szybciej. Miejsce, do którego ją zaprowadził, było podejrzenie ciche, słyszała jedynie kroki Filipa i jakieś przytłumione głosy. Czuła się dość nieswojo i, mimo, że Filip był pewnie jakieś kilka metrów dalej, czuła coraz większy niepokój.

W pewnym momencie usłyszała cichą muzykę. Bardzo szybko rozpoznała utwór Slow Dancing in a Burning Room Johna Mayera, jedną z jej ulubionych piosenek. Chwilę później pojawił się przy niej Filip, lekko dotykając jej ramion.

- Dwa kroki do przodu - szepnął. - Jeszcze jeden, jeszcze... okej. A teraz uwaga, zdejmuję opaskę.

Chwilę później odsłonił jej oczy. Zaczęła ostrożnie podnosić powieki, powoli przyzwyczajając się do światła. Nagle zaczęła mocniej mrugać oczami, bo przed sobą zobaczyła ogromne okna i panoramę wieczornej Warszawy. Znała to miejsce. Panorama Sky Bar, najwyżej położony koktajl bar w Polsce, usytuowany na jednym z najwyższych pięter hotelu Mariott w Śródmieściu.

- Pani pozwoli - wyciągnął do niej rękę. Była tak zaskoczona tym, co zobaczyła, że zareagowała dopiero kilka sekund później. Podała mu dłoń i zobaczyła, że ma na sobie oliwkową koszulę. Taką samą, jak w dniu, w którym się poznali.

- Ee... tutaj jest parkiet? - bąknęła, gdy poprowadził ją na środek baru.

- Normalnie nie - wyjaśnił. - Dla nas zrobili wyjątek i poprzestawiali stoły.

Wciąż była w głębokim szoku. Nie wiedziała, gdzie oczy podziać - patrzyła to na Filipa, to w okna na panoramę miasta, to rozglądała się dookoła, zastanawiając się, gdzie podziali się wszyscy ludzie. Pełnia wrażeń była wręcz przytłaczająca. Była tutaj raz, na urodzinach Moniki trzy lata temu, i pamiętała, że zastała tu wtedy taki tłum, że ledwo zobaczyła Pałac Kultury - okna były zastawione ludźmi, którzy robili sobie zdjęcia na tle Warszawy.

- A... dlaczego tu nikogo nie ma? - spytała. - Nikt nas mnie widział?

- Dlaczego ty zadajesz tyle pytań? - Filip mocniej przyciągnął ją do siebie, kołysząc się w rytm muzyki. - Ciesz się chwilą. Pogadamy w swoim czasie.

Uśmiechnęła się lekko i pozwoliła mu prowadzić w tańcu. Wciąż czuła się trochę nieswojo i nie mogła powstrzymać wzroku przed bieganiem po całej sali. Tymczasem Filip patrzył tylko na nią. Widok radości malującej się na jej twarzy był naprawdę niesamowity.

- Nie wierzę, że mnie tu przyprowadziłeś - powiedziała jakiś czas później, gdy zajęli miejsce na kanapie przy oknie. Kilka minut temu kelner przyniósł im drinki - Julia zastanawiała się, skąd wiedział, w którym momencie ma wejść i co przynieść, ale nie zadawała już żadnych pytań.

- Oj tam - powiedział skromnie Filip, mocniej obejmując ją ramieniem. - To drobiazg, naprawdę.

- Drobiazg? - uniosła brwi. - Chyba żartujesz. Ja nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, ile to wszystko musiało kosztować.

- Pieniądze nie są tu najważniejsze - wyjaśnił. - Ja wiem, że to może był mało oryginalny pomysł, ale ze względu na porę roku miałem ograniczone możliwości.

- Oryginalny czy nie, to nieistotne. Tutaj jest tak pięknie - znowu wbiła wzrok w okno. Filip złapał ją za rękę. Sam nie był w stanie otrząsnąć się z wrażenia, że to wszystko mu się wciąż śni. Był przekonany, że w tym momencie na świecie nie było drugiego takiego szczęściarza jak on.

- I cicho - zauważył.

- Fakt - przyznała. - Środek miasta, a tutaj jak makiem zasiał.

- Nigdy tu wcześniej nie byłem, wiesz?

- No co ty - odwróciła głowę w jego stronę.

- Wszystko załatwiałem telefonicznie i przez Internet - wyjaśnił. - A ty... ty już tu byłaś, tak?

- Tak, ale, proszę cię, tu nawet nie ma porównania - machnęła ręką i wyciągnęła z torebki telefon, by zrobić zdjęcie panoramy. Gdy skończyła, Filip wyciągnął swojego iPhone'a.

- Chodź, przetestujemy możliwości fotograficzne mojego nowego aparatu - zaproponował. Odwrócili się plecami do okien i Filip zaczął robić zdjęcia. Na ostatnim pocałował Julię w usta i po chwili postanowił odłożyć telefon, bo uczucia wzięły w górę. To nie był sen, powtarzał w myślach. To, co jeszcze tak niedawno wydawało się być poza zasięgiem jego możliwości, stawało się prawdą. Trzymał w rękach cały swój świat i ani myślał go puścić.

Continue Reading

You'll Also Like

238K 7.1K 136
Zakończone🔥 ❣ Scott McCall ❣ ❣ Mieczysław Stilinski ❣ ❣ Derek Hale ❣ ❣ Isaac Lahey ❣ ❣ Jackson Whitemore ❣ ❣ Liam Dunbar ❣ ❣ Theo Raeken ❣ ❣ Jordan...
58.7K 2.7K 31
,,- Jak bardzo mnie kochasz? - Tak bardzo, że gdybyś zaproponowała mi podróż dookoła świata, rzuciłbym wszystko i się zgodził. Mógłbym pojechać gdzie...
21.7K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
6.9K 279 24
Savannah Rubio jest wizażystką, pracującą z najlepszymi przyjaciółmi. Pewnego dnia poznaje na planie osobę, która odmieni jej życie. Jednak pojawi si...