Nikt cię nie zapraszał

By Zocharett

89.9K 8.3K 11.6K

Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodzie... More

1. You sit there stone-faced as if I'm not here
2. Can't you see that I've been crying?
3. I didn't know you'd be insane
4. Dreams can be so deceiving
5. You're an itch I can't reach
6. A wound that won't heal
7. The smell of skin that's burning
8. Just say all I am to you is a...
9. Pain in my neck
10. Thorn in my side
11. Stain on my blade
12. Blood on my knife
13. Why do I fantasize to kill you
15. I didn't know you feel the same
Do czytelników.

14. When you're sleeping

4.1K 466 846
By Zocharett




Podczas wojny liczy się tylko przetrwanie. Nikt nie myśli o podstawowych potrzebach takich jak jedzenie czy spanie. Wskazówki zegara kręciły się, a nikt z walczących nie wiedział, która była godzina. Każdy myślał tylko o jednym - o przetrwaniu.

Dla Draco czas zatrzymał się w momencie, w którym ciało jego matki upadło na podłogę. Zaklęcie uśmiercające było skierowane na niego i to przez najpoteżniejszego czarnoksiężnika w historii. To jego miało trafić, nie ją. Nie musiała być teraz martwa.

Lux bardzo chciała wesprzeć go psychicznie. Zdążyła się przekonać jak kruche jest serce Dracona Malfoya i jak łatwo go zranić; jak histerycznie reagował na myśl, że Harry mógł go zostawić. Bał się odrzucenia, a teraz naprawdę został zupełnie sam.

Musiała jednak pozostać trzeźwo myśląca, w imię większego dobra, jakby to powiedział Dumbledore. Wyciągnęła z lodowatej ręki Dracona różdżkę swoją i Harry'ego, a zacisnęła jego sztywne palce na różdżce Bellatrix.

- Przepraszam, Draco - powiedziała szybko. - Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz.

Skierowała na niego różdżkę i wypuściła zaklęcie, które wypchnęło go z jego własnej sypialni. Zakołysał się niebezpiecznie na krawędzi schodów. Lux nie była pewna czy z nich spadł, choć miała nadzieję, że nie. Nie zdążyła tego zobaczyć, bo zatrzasnęła drzwi.

Odwróciła się do Voldemorta z kołatającym sercem.

- No cóż, zostaliśmy sami - zaczęła, siląc się na drwiący ton głosu, choć wcale nie było jej do śmiechu. - Nas dwoje, jedno łóżko. Masz jakieś pomysły, co będziemy robić?

Myślała gorączkowo, ile czasu jeszcze potrzebuje Dumbledore z Harrym. Szybko przekalkulowała w myślach, że nie ma szans w pojedynku przeciwko Voldemortowi. Choć ciało miał wyraźnie osłabione, znał magię, o której ona nawet nie słyszała. Nie mogła się przed nim bronić.

- Powiedz mi, towarzyszu - kontynuowała. - Co właściwie trzeba zrobić, żeby zostać śmierciożercą. Odbywa się jakiś casting?

Nie potrafiła spojrzeć bezpośrednio w wężowe oczy Voldemorta, choć próbowała. Przechadzała się po pokoju, obracając w obu dłoniach różdżki. Czekała na jego atak z pełną świadomością, że może to być ostatnia rzecz, jaką w życiu zobaczy.

Ile jeszcze czasu potrzebują?

Voldemort przeszedł przez pokój, a poruszał się bardzo powoli. Jego stopy zostawiały na panelach obślizgłe ślady. Stanął przy krześle, do którego wcześniej przywiązany był Draco.

Lux straciła panowanie nad własnym ciałem. Stała przy drzwiach i nagle nią zarzuciło. Nie potrafiła skontrolować szybkiego ruchu, który wepchnął ją brutalnie w krzesło.

Rękaw jej peleryny sam się podwinął ukazując blade przedramię pokryte bliznami. Voldemort wydał z siebie jęk rozkoszy.

- Przyjmij mroczny znak, Lux Hardbrooke - powiedział. - Przyda mi się ktoś tak zdolny jak ty po mojej stronie. Marnujesz się u Dumbledore'a. Razem możemy dokonać wielkich rzeczy.

Lux musiała przygryźć policzek, by nie prychnąć złośliwie na tę uwagę. Zagadywała go, by kupić czas Harry'emu i próbować uratować własne życie. Ani przez moment nie przyszło jej do głowy, by naprawdę zostać śmierciożercą.

Jej głowa sama przesunęła się boleśnie i uniosła, zmuszona by spojrzeć w wężowe oczy nad nią. Ohydna twarz rozciągała się w ekscytacji.
Do umysłu Lux wdarły się nieproszone myśli.

Powiedział "przyda mi się ktoś tak zdolny po mojej stronie" Docenia moje umiejętnosci. Chce mnie mieć po swojej stronie, w odróżnieniu od Dumbledore'a, który tak naprawdę nie chciał mnie ani czternaście lat temu ani teraz. W końcu miałabym rodzinę, przynależałabym do czegoś. Miałabym cel w życiu, które Dumbledore chce, bym zakończyła.

Wybudziła się z własnych myśli, wciągając głęboko powietrze. Zerwała się z krzesła, nim Voldemort mógł zareagować.

Te myśli mogły oznaczać tylko jedno. Horkruks. Jest w pobliżu.

Rozejrzała się w pośpiechu po pokoju Dracona. Dumbledore myślał, że książka z zaklęciami Voldemorta jest w zamku. Glizdogon musiał ją przenieść tutaj.

- Wracaj - syknął Voldemort.

Lux uniosła ręce.

- Zaufaj mi, Voldi, będziesz chciał to zobaczyć. - wypaliła głupio.

Dopadła do biurka i pootwierała wszystkie szuflady. Była w nich masa książek, ale nie ta jedna konkretna, na której jej zależało.

Nie mogła testować cierpliwości Voldemorta, musiała działać szybko. Zaczęło jej się krecić w głowie. Czuła, że zaczyna wykonywać na niej jakąś sztuczkę czarnomagiczną. Padła na podłogę i zajrzała pod łóżko.

Serce zabiło jej mocniej. Zielona książka leżała tam, podczas gdy Harry biegał w poszukiwaniu jej po całym Hogwarcie.

Nie miała czasu na lepszy plan. Chwyciła przedmiot, przetoczyła się po podłodze i rzuciła do drzwi.

- Nara, Voldi - zawołała i, zatrzasnąwszy drzwi, puściła się biegiem.

Huk!

Drzwi do sypialni Dracona zostały wyrwane z zawiasów i przeleciały jej nad głowa. Chciała biec dalej.

- Crucio - usłyszała za sobą jadowity głos Voldemorta.

Padła na kolana u szczytu schodów. Książka wyleciała jej z ręki. Krzyczała, gdy okropny, trudny do wytrzymania ból biegał po jej ciele, a ona czuła jak traci zmysły.

Voldemort machał różdżką w górę i w dół, a ciało Lux odbijało się od podłogi w ten sam rytm. Słabo wychodziły jej próby osłonięcia głowy, gdy raz po raz uderzała nią o twardą podłogę. Próbowała ze wszystkich sił nad tym zapanować. Gdyby tylko udało jej się zrzucić książkę ze schodów, zanim on do niej dotrze...

Balansowała niebezpiecznie na krawędzi omdlenia, albo śmierci, nie była już pewna. Ból był taki silny, że powoli traciła świadomość, a fizyczne czucie coraz bardziej odpływało. Klątwa cruciatus nadal wykręcała jej wszystkie mięśnie.

Usłyszała swoje imię z oddali. Kąciki jej ust poruszyły się w słabym uśmiechu. Rozpoznała ten głos. Tylko on mógł sprawić, że bycie pod atakiem Voldemorta nie było straszne.

Może właśnie dlatego nie bała się śmierci? Wiedziała, że zawsze w momentach kryzysowych wróci myślami właśnie do niego, a wtedy wszystko przestanie być straszne. Powoli zamknęła oczy.

- LUX! - usłyszała ponownie ten głos, ale wyraźniej. Pod przymkniętymi powiekami rozbłysły różne promienie światła, gdy jej ciało opadło na podłogę z hukiem. Jęknęła i resztkami sił obróciła się na bok, choć wszystko ją bolało.

Rozchyliła powieki, mimo że kosztowało ją to bardzo dużo wysiłku.

Była pewna, że umarła.

Otoczenie nadal przypominało nieprzyjemny dwór Malfoyów. Leżała na szczycie schodów, z głową obok zielonej książki. Na wysokości jej wzroku miała stopy Voldemorta, poruszające się niespokojnie, gdy odbijał zaklęcia.

Wychyliła się do przodu. Na parterze stała grupka ludzi. Machali zawzięcie różdżkami, a wszyscy celowali w czarnoksiężnika nad Lux. Rozpoznała kilka twarzy. Snape'a, Dumbledore'a, Lupina, Harry'ego, i....

Musiała stracić na chwilę przytomność, lecz gdy się ocknęła, nadal tam był. Nie mogła dłużej przekonywać samej siebie, że ma omamy.

Przystojny mężczyzna, którego przez ostatnie 14 lat widywała tylko w marzeniach sennych, o wiele starszy niż gdy go widziała po raz ostatni. Jego piękne szare oczy błyszczały gniewnie. Nie patrzył na nią. Wymachiwał różdżką tak gwałtownie, że całe jego ciało poruszało się w rytm zaklęć które rzucał.

Voldemort odbijał je wszystkie bez trudu.

- TRZYMAJ SIĘ, MŁODA - dotarł do niej głos Syriusza.

Lux nie było łatwo wrócić do rzeczywistości. Czarnoksiężnik ją zmęczył. Naszła ją w głowie tylko jedna myśl. Gdyby tak zrzucić z piętra książkę, zanim dorwie ją Voldemort? Każdy z nich, oprócz Snape'a, jest Gryfonem, każdemu może objawić się miecz Godryka.

Przesunęła palcami okładkę wzdłuż krawędzi. Niemożliwe, ile kosztowało ją to wysiłku. Wydawało się, że ta niewielka książka waży teraz dziesięć kilogramów więcej. Przesuwała ją powoli, aż w końcu zachwiała się na krawędzi i spadła na ziemię.

Wszyscy odskoczyli jak poparzeni, spodziewając się najwyraźniej bomby. Pocisk rozproszył ich uwagę na tyle, że jedna z osób nie zdążyła obronić się przed śmiertelnym zaklęciem Voldemorta.

- Nie! - krzyknął Harry rozpaczliwie, gdy Albus Dumbledore chwycił się za klatkę piersiową i powoli osunął na kolana. - Panie dyrektorze, nie!

Złapał go za ramiona, jakby to mogło jakkolwiek pomóc. Snape pociągnął go za ramię na równe nogi i pozwolił ciału Dumbledore'a runąć na podłogę.

- Skup się i walcz!

- Łapy precz od mojego syna! - krzyknął Syriusz.

Jego głos był zbyt realny. Po czternastu latach w końcu był z nią w jednej przestrzeni. Ogarnęło ją uczucie, o którego istnieniu zupełnie zapomniała. Zaczęła nabierać siły, szybko i skutecznie, jak po wypiciu jakiegoś magicznego eliksiru od pani Pomfrey. Chwyciła się za barierki i klęknęła, podczas gdy Voldemort nadal rzucał nad nią zaklęcia.

- Lux - Harry zobaczył, że jest przytomna. - Wiesz gdzie jest Draco?

Zignorowała go.

- Ta książka to ostatni horkruks - krzyknęła w przestrzeń, w obawie, że gdy spojrzy w pewne szare oczy, straci wątek. - Musicie go zniszczyć, szybko! Mieczem Godryka Gryffindora.

Voldemort zatrzymał się. Z jego różdżki wyleciało kilka iskier. Przycisnął ją do czoła Lux.

- Ostatni? - spytał przeciągle.

Lux spojrzała mu w oczy. Nie bała się już ich czerwono-żółtego koloru.

- Zniszczcie go!

- Skąd ja mam wziąć miecz Gryffindora?! - wrzasnął Harry.

- Pokaże się sam prawdziwemu Gryfonowi - Snape wyprzedził ją z odpowiedzią.

Syriusz rzucił się w kierunku książki, a wtedy rozległ się ryk agonalnego bólu. Zatrzymał się gwałtownie i skrzywił, jakby to jego zabolało.

Zobaczyli jak z przedramienia Lux wystaje kość przełamana na pół.

- TY SKURWYSYNU! - wrzasnął Syriusz. - Łapy precz od mojej...

- Ani kroku dalej - wysyczał Voldemort. - Weź księgę, proszę bardzo, ale z każdym twoim krokiem będę jej łamać następną kość. I następną, i następną, mamy zabawę na całą noc. Umrze w okropnych męczarniach, a potem każdy jeden z was zdrajców krwi po kolei.

Na potwierdzenie swoich słów skinął różdżką, a z gardła Lux wydarł się niekontrolowany szloch. Jej ubrania zaczęły pokrywać się jej własną krwią, gdy skóra na ramieniu została przecięta wzdłuż. Twarz Syriusza wyrażała dogłębny ból. Harry patrzył na swojego ojca chrzestnego w nadziei, że da mu odpowiedź, jak się zachować w tej sytuacji, ale on sam był w potrzasku. Wpatrywał się w drżące ciało Lux ogarnięte nieludzkim cierpieniem, i nie docierał do niego głos Remusa, który próbował przywołać go do rzeczywistości.

Snape nie wytrzymał.

- Do diabła, przecież musimy to zniszczyć, jeśli chcemy się go pozbyć - powiedział i ruszył do przodu.

Trzasnęło dwukrotnie. Lux zawyła, a jej głos rozniósł się po całym domu. Nie mogła się ruszać. Padła na podłogę.

- RICTUMSEMPRA - wrzasnął Syriusz, celując w Snape'a.

- Syriusz, nie! - krzyknął Remus rozpaczliwie.

- Co "nie"?! Kutas pierdolony połamał jej nogi...

- Dosyć - Voldemort powiedział cicho, a jego głos odbił się echem. - Przegraliście. Oddam wam dziewczynę, jak wy oddacie książkę.

Całe ciało Lux się trzęsło, a ona ledwo utrzymywała się przy świadomości. Leżała w coraz większej kałuży krwi.

Czuła, że to koniec. Nie chciała dłużej cierpieć.

Użyła całej swojej resztki sił, by przechylić głowę. Jej oczy odnalazły to jedno źródło bezpieczeństwa na całym świecie i nagle jakby ból stał się mniejszy. Jego obecność bardzo ułatwiła decyzję, którą od rozmowy z Dumbledorem wiedziała, że będzie musiała podjąć.

- Syriusz - zaczęła, ale głos odmówił jej posłuszeństwa. - Jest w porządku.

Potrząsnął głową, a włosy przykleiły się mu do twarzy.

- Nawet o tym nie myśl...

- Naprawdę. - ucięła, a jej głos brzmiał dużo spokojniej. - Zabijcie go. Ja sobie poradzę.

Ale wrzask, który z siebie wydała, gdy zaklęcie Voldemort złamało jej kostkę wskazywał na coś innego.

- Idź! - zaszlochała, ostatkiem  sił. - Ja i tak umrę. Nie chcę zginąć na marne.

- Kurwa! - Syriusz przeczesał włosy drżącymi palcami z rozpaczą wypisaną na twarzy. - Proszę, oszczędź ją. Przejdę na twoją stronę, przyjmę znak, zrobię wszystko...

Voldemort zaniósł się śmiechem.

- A po cóż mi ktoś taki jak ty? Chcesz, żeby przeżyła, to przynieś mi książkę.

- Nie - jęknęła słabo Lux.

Przestawała kontaktować. Odpływała. Coraz mniej wyraźnie słyszała, co się dzieję.

- Crucio - wysyczał Voldemort, a ona już nie miała siły krzyczeć.

Nie była pewna, czy ktokolwiek się zorientował, co Voldemort jej robi. Traciła zdolność do oddychania. Nie miała siły walczyć ani krzyczeć. Poddała się. Zdążyła jeszcze usłyszeć nagłe poruszenie.

Okrzyk Harry'ego, a zaraz potem głos Snape'a:

- Oddaj to, Longbottom, zanim komuś zrobisz krzywdę.

- To za panią Hardbrooke. - Rozniósł się cienki głos Neville'a.

Chłopak przybiegł z głównej sali i nim mógł zarejestrować, że najpotężniejszy czarnoksiężnik stoi jedno piętro wyżej od niego, zamachnął się i wbił ostrze miecza Godryka Gryffindora w okładkę zielonej książki.

- Nieeee - krzyknął Voldemort przeciągle, a z każdą sekundą jego głos słabł.

Z okładki zaczęła sączyć się czarna maź, a potem pryskać na boki coraz cięższym strumieniem. Neville otarł twarz z mazi, a z jego gardła wydobył się taki dźwięk jakby miał zwymiotować.

Voldemort zatrzymał się. Różdżka powoli wysunęła się z jego długich chudych palców i uderzyła o podłogę obok głowy Lux. Jego ciało zaczęło blednąć. Zakołysał się niebezpiecznie. Ruszył do przodu, ale potknął się o bezwładne ciało Lux i upadł.

- Teraz, Harry! - krzyknął Lupin z nadzieją w głosie.

Ale Lux nie słyszała już, co zrobił Harry. Los wreszcie się nad nią zlitował, przestała czuć ból zapadając w ostateczny, spokojny stan nieświadomości.

Continue Reading

You'll Also Like

85K 3K 47
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
14.3K 1.3K 16
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
205K 6.3K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
34.7K 1.5K 29
❛ - zapytałam piotrka, bo wiedziałam, że nie wygłosi mi lektury konsekwencji - piotrek jest lekturą konsekwencji! ❜ talksy z na sygnale, bo tak TO...