Nikt cię nie zapraszał

由 Zocharett

89.9K 8.3K 11.6K

Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodzie... 更多

1. You sit there stone-faced as if I'm not here
2. Can't you see that I've been crying?
3. I didn't know you'd be insane
4. Dreams can be so deceiving
5. You're an itch I can't reach
6. A wound that won't heal
8. Just say all I am to you is a...
9. Pain in my neck
10. Thorn in my side
11. Stain on my blade
12. Blood on my knife
13. Why do I fantasize to kill you
14. When you're sleeping
15. I didn't know you feel the same
Do czytelników.

7. The smell of skin that's burning

4.8K 472 542
由 Zocharett




Gdy tylko Lux poczuła na sobie promienie słoneczne, już wiedziała, że zaspała. Jeśli chciała być gotowa na lekcje o ósmej rano, musiała wstać przed słońcem. Wypadła z łóżka i od razu pożałowała swoich szybkich ruchów, bo głowa jej pękała. Przeklęty Remus, że też musiał ją upić poprzedniej nocy.
Założyła w pośpiechu czarne dresy i wybiegła z gabinetu. Już była spóźniona, a musiała wstąpić jeszcze w jedno miejsce, na którym teraz zależało jej bardziej niż na uczniach.

- Hej, Sma...eee...Snape - wparowała bezceremonialnie do klasy mistrza eliksirów.

Nagle uderzyły ją wspomnienia poprzedniej nocy i wycofała się speszona. Snape wiedział za dużo.

Dwadzieścia par oczu odwróciło się, by na nią popatrzeć. Miała świadomość tego jak wygląda, więc nawet nie winiła nastolatków za wymienianie porozumiewawczych spojrzeń.

- Nie ma się co śmiać - powiedział chłodno Snape. - To dosyć typowe zachowanie dla profesor Hardbrooke.

- Ha-ha, profesor Hardbrooke jest nieogarnięta - powiedziała sarkastycznie. - Potrzebuję twojej pomocy. Masz tu coś na kaca?

Mrożące krew w żyłach spojrzenie Snape'a sprawiło, że cała klasa umilkła. Lux przestępowała z nogi na nogę.

- Spieszę się na lekcję - dodała.

Snape zarzucił dramatycznie peleryną i przeszedł przez klasę.

- Zacznijcie kroić śledziony traszki. Zaraz wrócę. Zero rozmów.

Udał się do swojego magazynu, a Lux bez zaproszenia wlazła tam za nim. Snape przeleciał szybko wzrokiem po regałach i sięgnął po malutką fiolkę z fioletowym płynem.

- Masz - wcisnął ją Lux w rękę. - I żeby mi to był ostatni raz.

- Dobrze, tato. Twoje zdrowie.

Wlała sobie do gardła zawartość i od razu tego pożałowała. Przełyk zapiekł ją okropnie, a do oczu podeszły łzy. Zaczęła się krztusić i miotać po małym magazynie, z trudem zaczerpując powietrza. Gdy w końcu obrzydliwy smak opuścił jej system, wyprostowała się. Chciała powiedzieć Snapowi co myśli o jego metodach, ale musiała przyznać, że były skuteczne. On tylko patrzył na nią z obrzydzeniem, ale nie wzięła tego personalnie, bo patrzył tak na każdego.

- Okej. To było bardzo nieprzyjemne, nie róbmy tego nigdy więcej. Muszę spadać.

- Nie tak szybko.

Snape złapał ją za rękaw.

- Mam rozumieć, że ty również nie masz ochoty przedyskutować tego, co zaszło wczoraj?

- O, nie. Nie, nie nie. Zdecydowanie nie. Nie, nie nie. Nigdy. Nie. - podrapała się po głowie. - To ja już pójdę.

Wypadła z magazynku i puściła się biegiem pustym korytarzem. Dopiero wtedy naprawdę doceniła wspaniałe uczucie jakim był brak bólu głowy.

Już z daleka słyszała jak głośno zachowują się jej uczniowie zostawieni bez nadzoru.

Wleciała do klasy ledwo utrzymując równowagę, a gdy zatrzymała się na ławce Rona, wszyscy zamilkli.

- Hej wszystkim. - powiedziała Lux, starając się o nonszalancki ton głosu i wstała niezgrabnie. Przeczesała ręką włosy, które były jednym wielkim kołtunem. Zobaczyła zdegustowany wzrok Pansy i trochę ją to przybiło.

- Ciężka noc, pani H? - zagadnął ją Draco z łobuzerskim uśmiechem.

Parę osób zaśmiało się cicho.

- Nie mnie powinieneś zadać to pytanie, blondi.

Machnęła rękami na znak, żeby pozajmowali swoje miejsca. Malfoy nie zrozumiał aluzji, co dało jej do myślenia. Cokolwiek Harry Potter robił w Dziurawym Kotle w nocy, nie podzielił się tą wiedzą ze swoim chłopakiem.

Lux pochyliła się nad biurkiem i przejrzała swoje notatki.

- Okej, skończyliśmy rozdział szósty... - Zmarszczyła brwi, licząc wskazówki zegara. Było już znacznie później niż się spodziewała. - Nie ma sensu zaczynać nowego rozdziału, bo i tak nie zdążymy.

I usiadła za biurkiem, wyciągając nogi.

- To co będziemy robić przez całą resztę lekcji?

Nie musiała podnosić wzroku, by rozpoznać głos Hermiony.

- Nie wiem, co chcecie. - powiedziała, ale zaraz wpadła na pomysł. - O, może zrobię za was pracę domową do Snape'a? Ale by go to wyprowadziło z równowagi, jakby nie mógł nikogo wyśmiać.

- A może, jeśli nie ma pani nic przeciwko - zaczął Neville, nieco nieśmiały chłopak z Gryfindoru. - Może opowiedziałaby nam pani coś o wojnie?

Uniosła brwi w zdziwieniu, na co on wlepił spojrzenie w blat. Domyślała się skąd wzięło się jego pytanie, kojarzyła jego rodziców i wiedziała, co się z nimi stało.

- Okej, co chcecie wiedzieć? - spytała, chcąc dodać mu otuchy, choć sama nie bardzo miała ochotę wracać wspomnieniami do tamtych czasów.

- Jak to wyglądało z pani perspektywy, ta cała walka.

Kątem oka zobaczyła, że nawet Harry Potter się w nią wpatruje. Czyżby w końcu przestał się obrażać? Przeszła po podium i oparła się plecami o biurko.

- Podoba mi się to, że wreszcie mam uwagę całej klasy, chyba jako pierwszy nauczyciel w historii Hogwartu, ale obawiam się, że moja odpowiedź was zawiedzie. Miałam piętnaście lat, gdy wybuchła wojna, Dumbledore nie chciał, żebym dla niego walczyła, bo byłam - nakreśliła palcami cudzysłów - "za młoda". Zrobiłam po swojemu, walczyłam niezależnie, co z perspektywy czasu było bardzo głupie, bo byłam jeszcze młoda, niedoświadczona, a gdy napotkałam problem, nikt mi nie pomógł.

Wzruszyła ramionami. Kilka rąk wystrzeliło w powietrze.

- Co? - wskazała na jedną ze Ślizgonek.

- To czemu pani poszła walczyć?

To pytanie uderzyło ją jak jakaś niewidzialna przeszkoda. Odchrząknęła, szukając odpowiedzi w czubkach swoich butów.

- Nie wygląda pani na osobę, która poświęca się w imię większego dobra - dodała Pansy.

- Nie jestem pewna czy próbujesz mnie skomplementować, czy urazić, więc albo dzięki, albo wal się, Pansy. Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ otworzy wam drzwi do wielu następnych pytań, na które również nie odpowiem.

- Tchórzy - mruknął Draco, niby do Harry'ego, ale upewnił się, że go usłyszała.

Lux wiedziała, że specjalnie ją prowokuje, ale i tak podeszła do jego ławki i zniżyła głos:

- Uważaj na słowa, bo jesteś bardzo blisko utracenia przywileju wycieczki do Hogsmeade w ten weekend.

Malfoy otworzył usta, ale po przemyśleniu sprawy, zamknął je. Lux nachyliła się do niego i szepnęła:

- Chyba, że Potter podsunie ci jakiś pomysł, jak się tam wymknąć.

Harry zamarł. Popatrzył na Lux znad okrągłych okularów, a ona tylko pokręciła głową z dezaprobatą.
Oddalając się od ich ławki, słyszała jeszcze jak Draco pyta chłopaka o co chodzi.

- Niech nam pani powie, dlaczego podjęła się pani walczenia na własną rękę? - Pisnęła Pansy Parkinson, a gdy zawtórował jej chór dziewczyn zarówno ze Slytherinu jak i Gryffindoru, Lux rozłożyła ręce w geście poddania.

- Okej, ale nie mówcie nikomu, bo mi zepsujecie reputację - poprosiła. - Ugh, jesteście grupą pełną nastoletnich dziewczyn, o czym ja w ogóle marzę. Odpowiedź brzmi: byłam zakochana. Koniec pytań.

Las rąk wypełnił klasę jeszcze zanim wypowiedziała ostatnie zdanie. Spodziewała się tego.

- Powiedziałam: koniec.

- A, pani profesor - odezwał się ponownie Neville, więc Lux uciszyła resztę klasy, by go usłyszeć. - Jak pani myśli...Tak na polu walki, najlepiej jest się bronić jakim zaklęciem?

Lux potrzebowała chwili na przemyślenie odpowiedzi. Dlaczego ją o to pytał? Bał się czegoś? Im dłużej przyglądała mu się ze ściągniętymi brwiami, tym bardziej on zapadał się w krześle. W końcu Lux uświadomiła sobie, w jaki dyskomfort go wprawia, stojąc tak w milczeniu, więc odchrząknęła i przemówiła:

- Wszystko zależy od twojej oceny sytuacji. W jakiej odległości jest twój przeciwnik? Ilu ich jest, czy mają różdżki? W jakim jesteście otoczeniu? Musisz przeanalizować różne czynniki, by zaklęcie, którego użyjesz nie zraniło ciebie w żaden sposób. Moim zdaniem, nie ma jednego idealnego zaklęcia, które pasowałoby to każdej sytuacji. Potter by się pewnie ze mną nie zgodził.

Kilka Ślizgonów zachichotało, ale Malfoy kazał im się zamknąć. Lux przeszła między ławkami.

- Są jednak trzy zasady, których warto się trzymać zawsze, gdy czujecie zagrożenie. Malfoy?

Draco spojrzał na nią spode łba. Wstał i odwrócił się przodem do klasy:

- Zawsze wiedz gdzie jest różdżka przeciwnika, najpierw go rozbrój, a potem gróź i nie zaczynaj z kimś, kto ma przewagę.

Lux pokiwała głową. Obserwowała z boku Harry'ego, upewniając się, że też słucha.

- Okej, może być. Slytherin otrzymuje 10 punktów.

Draco napuszył się i usiadł zadowolony, w tym samym momencie, w którym zadzwonił dzwonek. Uczniowie zaczęli szurać krzesłami i trzaskać książkami, nie czekając na znak nauczycielki, że zakończyła lekcję.

- Potter, zostań na chwilę - powiedziała, starając się o obojętny ton.

Bardzo chciała zobaczyć jego reakcję, ale postanowiła udawać, że nie chodzi jej o nic ważnego. Gdy skonfrontuje go na temat wczorajszej nocy, speszy się i wtedy szybciej go złamie.

Ale gdy zrobiło się cicho, a Lux odwróciła się, by rozpocząć rozmowę, przed nią stał nie jeden uczeń, a czworo. Zrobiła zmęczoną minę, nieświadomie naśladując Remusa Lupina i uniosła wzrok do sufitu.

- Weasley, Granger i Malfoy wynocha.

- Nie. - odparł stanowczo ten ostatni.

Hermiona odchrząknęła nerwowo.

- To co Draco próbuje powiedzieć pani profesor, to to, że..że są trudne czasy, coraz więcej się słyszy o powrocie Sam wiesz kogo i...i my zdecydowaliśmy nie zostawiać nigdzie Harry'ego samego.

Najwyraźniej nie zdążyli uzgodnić między sobą, co powiedzą Lux, bo Harry zaczerwienił się i próbował subtelnie pociągnąć Hermionę za róg szaty, żeby się zamknęła. Wiedział, że Lux wie.

- O tym, że posądzasz mnie o pracowanie dla Voldemorta porozmawiamy sobie później, Granger. - powiedziała Lux, po czym wyszczerzyła zęby, krzyżując ręce na piersiach. - No więc, wybrańcu, mówisz, że ta twoja ekipa wszędzie z tobą chodzi?

Choć Harry był biologicznym synem Jamesa, to jego aktualny wyraz twarzy bardzo przypominał Syriusza zaraz przed tym, jak miał wybuchnąć gniewem. Oczy mu pociemniały, zacisnął usta, a jego szczęka drżała lekko. Poruszał się niespokojnie, gorączkowo myśląc nad tym, jak wybrnąć z tej sytuacji.

Malfoy musnął dłonią jego zaciśniętą pięść. Harry oprzytomniał. Wsunął nos w idealnie ułożone włosy blondyna i wymamrotał:

- Muszę o czymś pogadać z Lux, idźcie, ja zaraz przyjdę.

- Z panią Hardbrooke - poprawiła go ostentacyjnie Lux, której tak naprawdę było wszystko jedno jak uczniowie ją nazywali.

Była zła na Harry'ego, że jest idiotą, kłamcą i załatwia jakieś interesy z szemranymi typami po nocach w barze.

Draco nie przejmował się subtelnością tak jak jego chłopak. Skrzywił się i odsunął od Harry'ego.

- Czyli naprawdę coś przede mną ukrywasz?

Harry wyciągnął ręce, by go złapać za ramiona, ale
Draco zrobił krok w tył.

- Powiesz mi natychmiast, o co chodzi Lux, albo będziesz miał kłopoty.

- Pani Hardbrooke - powtórzyła Lux dla rozrywki.

Przyglądając się zawziętym oczom Dracona utkwionym w swoim chłopaku, uznała, że może jej się przydać. Harry prędzej wymięknie, słysząc groźby z jego ust - już zaczął się kurczyć, a jakby mógł to pewnie zapadłby się pod ziemię, byle tylko uniknąć konfrontacji.

Lux przyszła z pomocą.

- Granger i Weasley, wynocha. To jest moje ostatnie słowo.

Ron otworzył usta.

- Ale...

- Mam lepsze rzeczy do roboty niż kłócenie się z bandą gówniarzy. Chociaż, nie ukrywam, że całkiem nieźle się bawię. Malfoy, ty zostajesz.

Tak jak się spodziewała, Gryfonom się to nie spodobało, w szczególności Harry'emu. Twarz mu pobladła i wyglądał jakby miał zemdleć. Ron i Hermiona dosyć szybko dali za wygraną, ale Lux była pewna, że jak tylko Harry pojawi się na następnej lekcji, będą mieli masę pytań.

Nie odezwała się od razu jak opuścili klasę. Odczekała moment, nasłuchując jakichkolwiek oznak, że próbują podsłuchiwać, ale gdy w sali zrobiło się całkiem cicho, wskazała palcem na pierwszą ławkę.

- Siadajcie.

- Nie - odparł bez zastanowienia Malfoy.

- Ty po prostu lubisz przeczyć wszystkiemu co mówię, co nie?

W ogóle jej nie słuchał. Odwrócił się przodem do Harry'ego i szarpnął go za ramię.

- Co przede mną ukrywasz?

- Nic, Draco...Ja...

I wtedy Harry zrobił coś, czego Lux nigdy nie by się nie spodziewała. Odwrócił się do niej w poszukiwaniu pomocy. Jego spojrzenie było tak błagalne, że nawet przez chwilę zrobiło jej się go żal. Nie dała tego po sobie poznać, tylko wzruszyła ramionami.

- Ja chciałam to z tobą załatwić polubownie, to ty zabrałeś tu całą wycieczkę.

Harry wciągnął mocno powietrze. Wiedział, że nie ma wyjścia z tej sytuacji.

Malfoy zwiesił ramiona, a zamiast wkurzenia, na jego twarz wymalował się smutek.

- Spotykasz się z kimś? - spytał cicho.

Harry wybałuszył oczy.

- Co? Nie! Czyś ty zwariował? - spróbował objąć chłopaka. - Przecież nigdy bym cię nie zdradził, kretynie.

Gdy Draco uniósł ręce, by niepewnie odwzajemnić uścisk, Lux wymamrotała:

- Kolejne kłamstwo.

Blondyn zamarł, z rękami dziwnie wyprostowanymi w powietrzu. Odsunął się od chłopaka, który już nawet nie protestował.

Harry zaczął szarpać się za włosy.

- Może pani przestać się wtrącać? - spytał odrobinę zbyt głośno i zbyt niegrzecznie.

Lux rąbnęła pięścią w biurko, a obaj chłopcy podskoczyli.

- TO TY PRZESTAŃ ŁGAĆ, BO NIE JESTEŚ W TYM TAKI DOBRY TAK MYŚLISZ. - Doskoczyła do niego. - Z kim umówiłeś się wczoraj w Dziurawym Kotle?!

- C-co? - usłyszała cichy głos Malfoya.

Harry zamknął oczy. Lux nim potrząsnęła.

- Gadaj!

Ale nic w jego twarzy nie wskazywało, by się wystraszył. Jeśli cokolwiek się zmieniło, to patrzył na nią z jeszcze bardziej nieprzeniknioną miną.

- Draco, wyjdź - zaskomlał, nie odrywając wzroku od nauczycielki.

Lux próbowała się uspokoić.

- Posłuchaj młody, każdy inny profesor dałby ci szlaban na miesiąc za takie głupie ryzykowanie własnego bezpieczeństwa. Ode mnie nie dostaniesz żadnej kary, pod warunkiem, że powiesz prawdę. Jeśli to coś złego, albo nielegalnego, to pomogę ci to zatuszować. Nikt się o niczym nie dowie, ale musisz powiedzieć prawdę.

Harry zaczął skubać nerwowo paznokcie. Przeszkadzała mu obecność Dracona w klasie. Może gdyby Lux kazała mu wyjść, Harry zacząłby współpracować.

- Z kim się spotkałeś w Dziurawym Kotle? - powtórzył Draco głosem wypranym z emocji. - Czy to...Czy to był Diggory?

Harry otworzył usta, by zaprzeczyć, ale Lux wybuchła takim śmiechem, że chyba go opluła.

- Strasznie zabawnie słucha się waszej dramy w związku, ale blondi, ja tu mam poważną sprawę. Wybraniec spotyka się po nocach z bardzo dziwnymi typami i przekazuje im dziwne przedmioty. Chciałabym ustalić, o cholerę tutaj chodzi - odwróciła się do Harry'ego. - A ty chyba zapominasz, że nie jestem jakąś zwykłą nauczycielką jak McGonagall czy Flitwick. W dupie mam dydaktyczne metody karania uczniów, a nie jestem znana z cierpliwości.

Harry wzruszył ramionami.

- Możesz mnie nawet zabić, bardzo jestem ciekawy jakbyś się wytłumaczyła z tego profesorowi Dumbledorowi.

- Serio, Potter? Warto zginąć przez taką głupotę?

- Jedyne, czego bym żałował, to że nie mógłbym zobaczyć, jak mój ojciec chrzestny reaguje na wieść, że mnie zabiłaś.

Lux poczuła się tak, jakby uderzył ją w twarz. Ilekroć patrzyła na tego chłopaka, zapominała, że wychowywał go Syriusz, i że to właśnie Syriusz był dla niego najważniejszym dorosłym na świecie. Zamknęła oczy, próbując się uspokoić.

- Dalej, rzuć na mnie jakieś zaklęcie, najlepiej niewybaczalne - zachęcił Harry wyzywająco - Ministerstwo przyjdzie cię aresztować szybciej niż byś...

- Expulso - zawołała wytrącona z równowagi, celując w Harry'ego.

Zaklęcie ugodziło go w pierś. Ciało chłopaka odrzuciło. Zatrzymał się dopiero na ostatniej ławce, która przewróciła się razem z nim na podłogę. Usłyszała huk, zduszony jęk, a zaraz potem przypomniała sobie, że nie jest w klasie sama. Zdążyła tylko kątem oka zobaczyć Dracona, który już wyciągnął różdżkę i ryknął:

- Crucio!

Lux wrzasnęła z bólu. Jej różdżka upadła na podłogę, a wszystkie mięśnie spięły się w nienaturalny sposób. Uczucie, które ogarnęło jej ciało, było zbliżone do łamania kości. Upadła na podłogę na powykrzywianych kolanach, wrzeszcząc i wijąc się we wszystkie strony.

- Przestań! - usłyszała jak przez mgłę głos Harry'ego.

- Do cholery, Draco, przestań! Błagam! Expeliarmus!

Klątwa cruciatus przestała działać. Różdżka Dracona wypadła z jego ręki i wylądowała obok głowy Lux, która ledwo łapała oddech. Przyklejona głową do podłogi dyszała ciężko i zastanawiała się czy w ogóle jeszcze żyje. Bolał ją każdy centymetr ciała. Nie potrafiła się podnieść na nogi.

Poczerwieniała z gniewu twarz Draco odwróciła się do Harry'ego.

- Czy ty właśnie mnie zaatakowałeś?

- Nie zaatakowałem!

- Użyłeś magii przeciwko mnie.

- Musiałem cię rozbroić, zaatakowałeś nauczycielkę.

- Użyłeś przeciwko mnie magii - powtórzył Draco jadowitym tonem. - Jesteś zdrajcą.

- Draco, ty siebie posłuchaj! - zawołał Harry, wytrzeszczając oczy. - Rzuciłeś zaklęcie niewybaczalne na nauczycielkę. Wywalą cię za to ze szkoły...

- Nic mi nie zrobią, mój ojciec...

- NIE MOŻESZ SIĘ WIECZNIE ZASŁANIAĆ SWOIM ZASRANYM OJCEM, ZA ZAKLECIA NIEWYBACZALNE MOŻNA IŚĆ DO WIĘZIENIA.

Szare komórki Draco zaczęły w końcu działać. Zamrugał dwukrotnie, wracając do rzeczywistości. Gdy się odezwał, jego głos był dziwnie gardłowy.

- Ona cię pierwsza zaatakowała, Harry. Zrobiła ci krzywdę...

- Na Voldemorta też się tak rzucisz jak mnie zaatakuje?! Jesteś taki bezmyślny, ładujesz się ciągle w kłopoty myśląc, że ja tego chce, a jedyne czego ja potrzebuję, to nie stracić kogoś, kogo kocham!

Głos Harry'ego załamał się, gdy wypowiedział ostatnie słowo. Zatkał sobie ręką usta, a gdy twarz Draco złagodniała, pokręcił tylko głową. Draco oprzytomniał. W końcu przypomnieli sobie, że obok nich, na podłodze leży Lux, walcząc o każdy oddech.

- Pani Hardbrooke - zaczął powoli Draco, schylając się, by podać jej rękę.

Jedyne, na co Lux miała siłę w tamtym momencie to syknięcie jak wściekły kot. Chłopak zrozumiał i się odsunął.

- Ja nie chciałem, przysięgam...

- Wy... - Lux wydyszała, podnosząc się na ręce. - Wy..wynoś się.

Jej głos był tak słaby, że ledwo ją dosłyszał.

- Słucham?

- WYPIERDALAJ - ryknęła w nagłym przypływie adrenaliny. - ALE JUŻ.

Żadnemu z nich nie trzeba było powtarzać dwa razy. Rzucili się biegiem do drzwi, Draco nawet nie schylił się po swoją różdżkę, a Harry zostawił na krześle torbę. Po pomieszczeniu jeszcze długo roznosił się świszczący, przerywany oddech Lux, zanim dzwonek zadzwonił ponownie, zmuszając ją do kontynuowania lekcji z inną klasą.

继续阅读

You'll Also Like

47.8K 1.8K 42
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
217K 10.4K 40
Dla Hermiony i jej przyjaciół rozpoczyna się ostatni rok nauki w Hogwarcie. Hermiona nie spodziewa się jednak, że będzie musiała się w tym roku zmier...
85K 3K 47
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
125K 7.7K 33
James kochał ją od lat, ale ona wciąż go odtrącała, nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Teraz jednak musiała spojrzeć na świat w inny sposób by do...