Mroczny Los Samotnika

By Lulolek

3 0 1

Opowieść o życiu nastolatka, który pomimo ludzi dookoła siebie jest samotny z własnymi problemami. Korzystają... More

Życie Ma Się Jedno....

3 0 1
By Lulolek

Jest piątek, nie ważne który miesiąc, który rok.
Piątek oznacza jedno:MELANŻ
To jedyna mi znana jak dotąd droga ucieczki od tego wszystkiego.
Wybija godzina 17 więc zaczynam się szykować do wyjścia.
Szybki prysznic, golenie moją jakże wspaniałą maszynką z niezawodnymi żyletkami, następnie fryzura (grzyweczka na lewą stronę) i na koniec perfumy.
Wychodzę z łazienki i kieruje się w stronę pokoju.
Otwieram szafę i szukam dzisiejszego stroju wyjściowego.
Teoretycznie to tylko domówka ale warto by jakoś wyglądać.
Decyzja pada na jasne jeansowe spodenki przed kolano na gumce (baaaardzo wygodne) i zwykłą czarną koszulkę, do tego czarna skarpetka i niezawodne najacze również w kolorze czarnym.
18.00 na zegarku, to pora aby opuścić domostwo i wyruszyć w drogę.
Tym razem jestem sam w domu więc zamykam drzwi za sobą klucze chowam do portfela, portfel do kieszeni i wychodzę na drogę kierując się w stronę miejsca imprezy.
Po drodze wykonuje taktyczny telefon biznesowy do mojego kumpla Kacpra:
-Siema mordzia, jak sytuacja na miejscu? Brakuje czegoś? Wstąpić do sklepu?-oczywiście nikt nie jest amatorem w moim towarzystwie i po takim zestawie pytań każdy wie...
-No Witam królewicza-odparsknął śmiejąc się do telefonu-no jakbyś był skłonny wydać 50 zł na jakiś dobry, zimny asortyment, do tego w ilości nie mniejszej niż 0,7 to było by idealnie-zaserwował listę życzeń
-Nie ma problemu kochaniutki tylko powiedz mi czy coś jeszcze do tego?
Jakieś frytki, cola?-pytam szyderczo po czym kończę połączenie.

Zgodnie z prośbą, wstąpiłem do sklepu po drodze, dokonałem zakupu lodowatego wódzireja w ilości JEDNEGO litra i o 18.30 jestem już na miejscu.

Moim oczom ukazuje się dobrze znany widok
Ta sama metalowa brama i furtka, przez którą prawie codziennie chodzę, następnie ten sam stół na podwórku obstawiony prowizorycznie zrobionymi ławkami na szybko żeby było gdzie siedzieć (stoi to już tak z 3 miesiące jak nie lepiej) no i ten jakże ogromny tłum ludzi.
Około 20 osób już dobrze się bawi na miejscu.
Podbijam do Kacpra a ten od razu częstuje mnie zimnym piwkiem po czym zbijamy piątkę.
-No i jak majster, masz to 0,7? - pyta ciesząc się jak małe dziecko z grzechotki na gwiazdkę.
-Lepiej-wyciągam litrowego wódzireja i stawiam przed nim na stole.
Oczy zrobiły mu się jak 5 zł.
Dotknął butelki potem złapał mnie za rek i niemalże wykrzyczał
-Stary ja cię chyba kurwa kocham!-powiedział w przypływie adrenaliny i szczęścia
-Gdybym był homo albo bi czemu nie ale stoi przed tobą 150 cio procentowy hetero więc bastuj te komplementy i wyznania w moją stronę co? Mów lepiej jaki jest plan działania na dziś?

-Po tym jak wziął łyk piwa zaczyna opowiadać-Plan na dziś jest prosty, zakręcimy się jak co tydzień po moim podworeczku do dobrej muzyki, ma wpaść podobno jakaś grupa nowych dziewczyn z twojego rocznika więc będziesz miał co robić-śmieje się i klepie mnie po ramieniu-ewentualnie możemy siąść i pić do upadłego jak to często bywa-z uśmiechem na twarzy ale też z nie smakiem w żołądku spojrzeliśmy na siebie i stwierdziliśmy jednym kiwnieciem głowy że dziś opcja nr 2 odpada.

-Czyli co? Nowe koleżanki poznamy dziś mówisz?-pytam zaciekawiony

-Taaa, mają wpaść jakieś znajome kogoś tam....

-Kogoś tam? Fumfel co ty gadasz. Ktoś ci wbija na chatę i nie wiesz kto to?-pytam zdziwiony

-Gabryś... Przez ostatni miesiąc przez moje włości przewinęło się około 200 osób, nie oczekuj, że będę każdego pamiętał z imienia, nazwiska i nr pesel co?-lekko oburzony - Ważne, że będzie nowe towarzystwo do zabawy.-parsknął śmiechem.

-Dobra no to Przekonamy się co tam załatwiłeś Fumfel- śmieje się klepiąc go po ramieniu.

Po pogadance wstałem od stołu z piwkiem w ręce i wódzirejem za pasem a żeby odłożyć go do zamrażarki i przywitać się z resztą gości.(
Większość to przyjezdni, poznajemy się gdzieś na mieście, zgadujemy na piwko i jak ludzie są okej to Fumfel zgarnia ich do siebie na kwadrat.)

Wybija godzina 20.30 iiiii...
Wchodzą. Prze furtkę na podwórko wlewa się dosłownie 15 osób w jednym momencie z czego 8 do dziewczęta do których za chwilę przejdę, jakichś 4 chłopaków i 3 camajdy życiowe które przyszły tutaj nie wiedząc czego chcą.

Co do dziewczyn, z 8smiu które się pojawiły w oko wpadły mi dwie więc podbijam się przywitać z jedną
-Hejka, co was tu przywiało? - pytam proponując gestem zimny browar.
- Ooooo witam serdecznie-podaje mi dłoń - Amelka jestem-potrząsam jej dłonią
- Gabryś, miło mi....
- Przyjezdne jesteśmy, wczoraj spotkaliśmy któregoś z chłopaków którzy tutaj organizują często jakieś posiadówki i no tak wyszło, że jesteśmy.,
-Do kiedy zostajecie?
-Na rejonach będziemy jeszcze 4 dni, a dziś nie mamy limitu czasowego więc do końca imprezy na pewno ale czy dłużej.... To żależy.

W tym momencie już wiedziałem że mam do czynienia kobietą, która wie w jakim celu przychodzi się na takie imprezy.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, wypiliśmy po drinku z wódki którą wcześniej przyniaslem i się zaczęło...
-Zatańczymy?-zapytałem kładąc swoją dłoń na jej.
-Eemmm no nie wiem czy powinnam...Taniec to nie jest moja mocna strona...-zaczerwieniła się i spuściła głowę.
-Spokojnie, nikt nie może być dobry we wszystkim, ale warto by było chociaz spróbować-i z dziką satysfakcją ciągnę ja na równy teren gdzie tańczy jeszcze kilka par.
Z głośnika leci jakieś disco do tańca więc mi to odpowiada.
-Uprzedzam Gabryś, ja nie umiem-śmieje się mówiąc to do mnie.
-Za chwilę się Przekonamy, tylko spróbuj nadążyć za mną :) - po tych słowach już wirujemy razem na parkiecie z dobre 15 minut, po mimo wszelkich krępych, i niezdecydowanych ruchów udało mi się rozruszać tę kobietę i trzeba przyznać że naprawdę dobrze tańczy.
Po 4rech przetańczonych utworach z rzędu schodzimy z tzw. Parkietu i idziemy się napić.
Tym razem już po prostu czystą.
Siadam obok niej przy stole, biorę jakieś dwa puste kieliszki i nalewam.
-To za znajomość?-wznoszę kieliszek w jej stronę.
-Niech będzie-Amelka wznosi swój i pijemy - to teraz na drugą nogę za te imprezy żeby działo się tylko dobrze.-wznosi kieliszek więc i ja biorę swój i wychylam cały.
-Gabryś przejdziemy się?Potrzebuje odetchnąć od tej głośnej muzyki.-Mówi to trzymając się za głowę i uszy.
-okej, nawet wiem gdzie możemy iść-odparłem
-No to dawaj bo już nie mogę tutaj wysiedzieć. - zdecydowanym głosem powiedziała i jeszcze bardziej zdecydowanym krokiem wyszła przez furtkę mnie ciągnąć ze sobą.

Zmierzamy drogą w bardziej odległy koniec miejscowości, do starego przedszkola na plac zabaw.
Po krótkiej rozmowie o nie istotnych szczegółach typu z kim, po co, na ile przyjechała, docieramy do miejsca docelowego.

-Często tu bywasz?-zadała mi pytanie tak oczywiste, że aż się tego nie spodziewałem
-Ehhh, jestem tu zbyt często, ale nic na to nie poradzę, to miejsce jest wyjątkowe. Za dzieciaka tutaj się bawiłem, a teraz przychodzę tutaj by odetchnąć od wszystkiego co mnie przytłacza a ostatnio jest tego trochę....-czuje jak jej dłoń wsuwa się w moją.
-Jeśli chcesz pogadać to mów jeśli nie, rozumiem. Jesteśmy lekko wcięci i znamy się ze 2 godziny-parska śmiechem
-Co w tym takiego smienszego? - pytam że zdziwieniem.
-To, że znamy się 2 godziny i ja już z Tobą łażę po jakichś opuszczonych miejscach, do tego pijana. -puszcza do mnie oczko które widać pomimo tego, że jest dosyć ciemno jak na końcówkę lata.
-Ameliaaa, proszę się uspokoić bo się zarumienię-odpowiadam piskliwym głosikiem na jej oczko.
-No dobrze, już nie będę. - odpowiada posmutniałym głosem.
-Ej, Pięknaaa... Nie smutaj mi tutaj. - odwracam ją w swoją stronę i zbliżam na tyle nasze czoła, że prawie się stykają po czym szepcze- życie jest jedno, i jest ono za krótkie na jakiekolwiek smutki i żale, bo trzeba żyć tak żeby nie żałować na koniec niczego.

Nie zdążyłem się oddalić nawet na 3 centymetry swoją głową i poczułem jak wtopiła się w moje usta jednocześnie kładąc mi obie swoje race na moje Barki.
Chciałem się oprzeć ale nie mogłem, jej usta były tak dobre, tak delikatne, tak słodkie, a do tego podkręcała atmosferę wbijając mi w plecy swoje paznokcie.
To był chyba najdłuższy pocałunek w moim życiu, ale gdy się skończył, chciałem więcej ale zanim to... Musiałem się upewnić...
-Dziewczyno w co ty grasz??? "Znamy się dwie godziny" - papuguje ją po czym ona zaczyna się śmiać.
-"żyje tak, żeby niczego nie żałować"-odpowiada mi również cytatem co uznaje za prowokacje.

Łapę ją za talię i przesuwam do ściany obok nas.

-Jesteś tego pewna? - rzucam w eter jakby do niej ale nie patrząc na nią choć ciężko było nie dostrzec i nie podziwiać takiej piękności.

-Ehhh dlaczego wy faceci macie tyle pytań, po prostu zamknij się i korzystaj póki masz z czego. - z zawadjackim usmieszkiem wskakuje na mnie i krzyżuje swoje nogi za moimi plecami.

Znowu zaczynamy się całować ale tym razem to już nie to samo, to nie ten powolny namiętny pocałunek a energiczny i Dynamiczny, zupełnie inny...
Tak podczas tego zdążyłem przemieścić nas na dosyć pokaźną ławkę, którą kiedyś tutaj umiejscowiłem.

Temperatura jest wysoka, niewinny buziak zamienia się w coraz dłuższy i coraz bardziej prowokujący pocałunek jako kiedy kolwiek przeżywałem.
W końcu po chwili decyduje się na działania.
Zsuwam jedną dłoń z jej szyi i powoli przemieszczam na biust.
Miała luźną koszulkę z niewielkim dekoltem więc wcześniej nie mogłem tego jednoznacznie stwierdzić, ale teraz...
O Boże zesłałeś mi kobietę ideał na dziś wieczór...
Nosiła przynajmniej miseczkę, C która dla mnie jest po prostu idealna.

Słyszę, że przyspiesza jej oddech więc decyduje się na kolejny krok, najpierw ściągam swoją koszulkę a potem jej.
Ona nie wacha się i wbija mi szpony w plecy dosyć mocno, ale robi to w taki sposób że podnieca mnie to coraz bardziej.
Zdejmuje jej stanik i rzucam gdzieś na bok. W dłoń wędruje idealny cycek, lepszego nie było mi dane dotykać i pięści.
Przerywam pocałunek na rzecz dopieszczenia jej sutków.
Najpierw jednego liże, ssę, i na koniec przygryzam a potem drugiego. Spotyka się to z bardzo dobrą rękacją z jej strony więc powtarzam czynność jeszcze parę razy i powolutku zaczynam schodzić w dół.
W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że miała białe, mocno luźne spodenki.
Gdy tylko położyłem rękę na jej udzie już wiedziałem.
Była tak gorąca, że nie wiedziałem czego się spodziewać. Ale wkoncu do odważnych świat należy.
Kładę rękę na jej brzuchu i powoli zmierzam w kierunku krainy szczęśliwości w międzyczasie zaczynając pocałunek.
Dotarlem do wejścia krainy... I wiedziałem, że teraz albo nigdy.
Nie mówiąc nic rozpiąłem jej spodenki i zdjąłem nie przerywając pocałunku.
Zaczynam kręcić dłonią wokół wrót wejściowych do tunelu a ona tylko syczy
-Powoli , jeszcze powoli-anielskim głosem, który błaga o jeszcze więcej przyjemności.

Przechodzę do infiltracji wnętrza krainy przyjemności, najpierw jednego agenta należącego do dłoni (czyt. Palec) wsuwam bardzo powoli do środka, i czuję, że lepszej okazji już być nie może ale mimo to zaryzykuje i spróbuję podgrzać nieco atmosferę.
Kręcę się agentem po wnętrzu powoli lecz stanowczo co przyprawia ją o nie jeden czy dwa szczyty ale i trzy.
Jęczy podczas tego niesamowicie ale w pewnym momencie łapie mnie za włosy i przyciąga do siebie szepcząc na ucho
- Jeśli jesteś na tyle odważny to działaj Romeo- i odpuszcza moje włosy.

Niewiele myśląc, rozbieram się sam, przygotowuje agenta specjalnego zakładając mu kombinezon do zadań bojowych w ciasnych i wilgotnych pomieszczeniach i umieszczam go przy wejściu ale zanim go wpuszczę do środka
-Musisz coś wiedzieć Amelka zanim zaczniemy... Jaa... Mogę mieć problem z opanowaniem się na tyle żeby przestać więc jeśli będziesz miała dość to po prostu powiedz.-mówię do niej tak spokojnym głosem, że prawie tam odleciała na sam wydźwięk tego zdania.
Chciała coś powiedzieć ale było już za późno i jedyne co zdążyła wykrzyczeć to było O BOŻE!
Agent zaczął działalność i nie zmierzał szybko skończyć.
Posuwał się coraz to dalej i dalej a ona tylko krzyczała z zachwytu.
Gdy dotarł do kresu swoich możliwości wracał się na początek swojej podróży i znowu tym razem z rozpędem szedł w głąb jaskini doznań.

Po chwili nastąpiła zmiana pozycji działań bojowych.
To ona przejęła ster.
Rzuciła mnie na plecy i siadła na mnie.
Zaczęła dosiadać agenta w taki sposób w jaki jeszcze nikt inny tego nie robił
Takiej dawki odczuć nie miałem bardzo długo.
Aż skończyła na agencie, raz, drugi, trzeci
Mi wciąż było mało więc i ona nie przestawała.
Oststecznie po kilkudziesięcio minutowej akcji dochodzi do momentu w którym agent jest już zmęczony i oddaje pierwszy i ostatni strzał tej nocy.
Akurst w tym samym monecie doszło do ostatniego szczytowania Amelki.

-Gabryś-mówi prawie płaczącym ze szczęścia glosem- dlaczego ja cię dopiero teraz poznałam ogierze-obydwoje parskamy śmiechem.
-Nie mam pojecia kochana, ale uwierz że też żałuję iż ta znajomość nie miała miejsca wcześniej.-mowie do niej już spokojnym stonowanym głosem.
-No to musimy tę znajomość mmm przedłużyć i przepraktykować nieco więcej... - mówi nęcącym głosem.
-To co może dzisiaj jeszcze się spróbujemy? - mówię to że zbyt dużą pewnością siebie zakładając spodnie.

-Pewnie, ale daj mi się przespać co?
Jest 2ga nad ranem, u twojego ziomka nikogo już nie ma a ja musze wrócić też na chatę ogarnąć parę tematów. - mówi to tak jakby to był dla niej sport w którym jest cholernie dobra.

-No jak chcesz Amelka, ja tutaj jestem zawsze ale Tobie zostały 3 dni hehe-mówię to z ogromną nadzieją, że to będą trzy dni mojego... Naszego szczęścia jakiego mi brakowało.

-Ogarniemy temat jutro co? - mówi to zakładając stanik i kiwając mnie żeby pomógł jej zapiąć łączenie na plecach.

-Pewnie, a teraz pozwól że cię odprowadzę jak już się u bierzesz pojebie co? - mówię to śmiejąc się jej prosto w twarz. Po czym dostaje z dłoni w twarz.
-Za co to? - pytam masując się po policzku.
-Za to że oceniasz mnie nie wiedząc o mnie nic- spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać idąc w kierunku jej tymczasowego domu.

Po 30 minutach drogi czyli około 3ciej nad ranem docieramy do wejścia prowadzącego do niej.

-Gabryś jaaaa.... Nie wiem co mam Ci powiedzieć, musze się przespać i przemyśleć to co dziś się wydarzyło. Dobrze wiesz, że są wakacje i takie rzeczy jak dziś po prostu się dzieją odpowiadałeś mi więc... - nie daje jej skończyć bo wpijam się w jej usta tak słodkie jak nic innego na świecie, po chwili odrywam się i mówię krótko
-zamilcz, nie tłumacz mi się bo nie masz z czego, wiem jak jest. Idź się prześpij ogarnij się, a jutro napisz do mnie-daje jej mojego fb- ogarniemy temat.

-Dziękuję Gabryś-całuje mnie w policzek po czym chowa się za drzwiami.

Odchodzę kawałek i siadam na ławce.
Siedzę z 10 minut i w mojej głowie jest tylko dwie myśli...

Co ja odjebałem

Kacper nie uwierzy w to jak mu opowiem xd

.....

Continue Reading

You'll Also Like

69.5K 3.2K 74
❤️
78.6K 2K 30
A little AU where Lucifer and Alastor secretly loves eachother and doesn't tell anyone about it, and also Alastor has a secret identity no one else k...
30.7K 602 76
In which Kim Saena is in a groupchat with a bunch of idiots Or In which Bangchan finds himself inside a groupchat with a bunch of delusional fans ~~★...
5.2M 45.5K 54
Welcome to The Wattpad HQ Community Happenings story! We are so glad you're part of our global community. This is the place for readers and writers...