Od ich szczerego wyznania minęły już dwa tygodnie.
- Stella!- zawołał wychodząc z sypialni.
- Kuchnia!- krzyknęła a Felix ruszył w tamtym kierunku.
Przy blacie zastał swoją kobietę robiącą śniadanie.
Podszedł do niej i przytulił od tyłu całując ją w kark.
- Jedziemy dzisiaj do twojej rodziny- szepnął. Ta nagle podskoczyła i rzuciła mu się na szyję.
- Naprawdę?! Boże tak się cieszę! Tak dawno ich nie widziałam!- po jej policzku spłynęła łza.
Felix pocałował jej mokry policzek i pomógł ze śniadaniem.
- Nie wiem od czego mam zacząć...- oznajmiła biorąc do ust trochę jajecznicy- co im powiem? Prawdę czy skłamać?
- Chyba obejdzie się bez kłamstw, po prostu powiemy prawdę, ale nie całą. Nie martw się tym teraz- rzekł i położył dłoń na jej.
Po posiłku kobieta ubrała na siebie zieloną sukienkę przed kolano, czarne szpilki i zrobiła sobie lekki makijaż. Mężczyzna założył czarny elegancki garnitur a czarne jak węgiel włosy zaczesał lekko na bok.
- Którym panienka sobie życzy jechać?- spytał na parkingu.
- Czarnym mercedesem- oznajmiła.
- Tak jest- zasalutował.
Ich droga zajęła kilka dobrych godzin, które szatynka przespała.
- Księżniczko... Jesteśmy- mruknął do jej ucha.
Ona powoli otwarła oczy i gdy zobaczyła okolice przypomniały jej się wszystkie te dobre jak i złe chwile.
Felix otworzył kobiecie drzwi i wystawił ramię w jej stronę, które ona bez wahania ujęła. Zapukali do drzwi, które po chwili otworzyła im kobieta mająca około 40 lat. Zakryła usta ręką i mocno przytuliła córkę.
- Boże dziecko! Tak się martwiłam! Gdzieś ty była tyle czasu?! Podobno wyjechałaś, ale gdzie?! I kto to jest?!- spytała patrząc na bruneta.
- Mamo wszytko Ci wyjaśnię, ale to za chwilę. Z resztą dlaczego niby wyjechałam?- spytała.
- Przecież zostawiłaś kartkę na łóżku na której napisałaś o tym, że wyjechałaś.
- Yyy chyba czeka mnie mnóstwo wyjaśnień...- westchnęła.
Kobieta spojrzała na mężczyznę.
- Felix Baxter- przedstawił się wystawiając rękę w stronę kobiety.
- Aveline Viser- przedstawiła się i podała mu rękę, którą pocałował- zapraszam.
Otwarła szerzej drzwi i zaprosiła ich do środka.
Usiedli przed dużym stołem na który po chwili znalazło się kilka przekąsek.
Dom był niewielkich rozmiarów, ale był nowocześnie urządzony. Ściany były w odcieniach beżu i bieli oraz panowała tam przytulna atmosfera.
Wszyscy usiedli i panowała chwilowa cisza. Nagle przez kuchnie przechodził chłopak ze słuchawkami w uszach. Miał na sobie czarne dresy i białą koszulkę.
Nie zwracał uwagi na towarzystwo dopiero po chwili ich zauważył i zamarł.
- Lucas!
- Stella!
Rzucili się na siebie i zamknęli w mocnym uścisku.
- Tęskniłem siotrzyczko- oznajmił.
- Ja za tobą też- po chwili się od siebie oderwali.
- To teraz czekamy na wyjaśnienia- odezwała się Aveline.
- Więc tak... Nie wyjechałam. Porwali mnie, Oliver mnie porwał. Był także jakby zamieszany w sprawę śmierci ojca.
- Wiem kochanie, wszystkiego się dowiedzieliśmy. Tak nam przykro, że Oliver tak Cię zranił.
- Dostał karę za swoje grzechy- odezwał się Felix zaciskając dłonie w pięści przez wspomnienie o Oliverze.
- A ty kim jesteś? Bo nie kojarzę Cię- zagadał Lucas.
- Jestem Felix, chłopak Stelli- uśmiechnął się i położył dłoń na udzie swojej dziewczyny.
- On mnie uratował z rąk Olivera a później jeszcze jednego typa, u którego miałam spłacić ten cały dług.
- Dziecko przepraszam Cię najmocniej, ja nie wiedziałam, że ojciec miał sprawy z takimi ludźmi.
- To nie twoja wina mamo, skąd miałaś to wiedzieć?
- Ty jej pomogłeś tak? Stella miałaś szczęście, że znalazł się przy tobie taki dobry człowiek.
Rozmawiali jeszcze godzinę o różnych rzeczach. Opowiedzieli im w skrócie o tym co się wydarzyło i jak zostali parą.
Oczywiście nie powiedzieli całej prawdy, bo nie mogli. Lepiej dla nich że nie wiedzieli za dużo.
Stella i Felix zostali na noc i spali razem w jednym z pokoi.
Brunet znalazł wspólny język z Lucasem i przesiedzieli razem ze Stellą kilka godzin.
Następnego dnia kobietę obudził męski głos swojego faceta.
- Kochanie jest jeszcze jedna sprawa... Dzisiaj jedziemy do moich rodziców. Chcę Cię im przedstawić choć nie mamy zbyt dobrych kontaktów, ale i tak czasami warto spróbować naprawić relacje.
- Co?! Nie! J-ja nie jestem gotowa! Wyśmieją mnie...- przerwał jej.
- Spokojnie... Oni nie są tacy, po prostu kiedyś zrobili wiele błędów, ale dzwonili do mnie wiele razy. Chcieli to naprawić a ja nie byłem na to gotowy, ale teraz czuje, że to jest ten czas.
- Chętnie poznam twoich rodziców, ale boję się, że mnie nie polubią.
- Moi starzy raczej też są spoko, więc nie masz czym się martwić.
- Mam nadzieję...- westchnęła.
Po śniadaniu i godzinnej rozmowie udali się do wyjścia.
- Będę za wami tęsknić- rzekła do mamy i swojego brata mocno ich przytulając.
- Wpadajcie częściej- uśmiechnął się Lucas.
Jechali znów kilka godzin a gdy dojechali na miejsce ich oczom ukazała się dość sporych rozmiarów posiadłość.
Drzwi otworzył im mężczyzna około czterdziestki.
- Witam Cię synu!- przywitał się z nim męskim uściskiem.
- Tato... To jest moja dziewczyna Stella.
- Miło mi- rzekła z uśmiechem.
Weszli do środka i usiedli przy dużym ciemnym stole przy którym usiadła także matka Felixa: Gisele.
- Boże Felix!- jego matka ruszyła w jego stronę zamykając go w żelaznym uśmiechu- tak bardzo tęskniłam!
- Chciałem powiedzieć, że wam wybaczam- na ich twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy a po policzku kobiety spłynęła pojedyńcza łza- chcę wam przedstawić moją dziewczynę.
Szatynka podeszła do kobiety o blond włosach.
- Stella Viser, miło mi- przedstawiła się radośnie.
- Gisele- uścisnęła jej dłoń- tak się cieszę, że mój syn znalazł sobie kobietę- oznajmiła- usiądźcie.
Usiedli przy drewnianym stole.
- Carla!- zawołała Gisele.
Po chwili ze schodów zeszła brunetka ubrana w śliczną złotą sukienkę.
- Tak?- zeszła i gdy zobaczyła, kto siedzi przy stole szybko zaczęła iść w stronę stołu- Felix!
Mężczyzna wstał a dziewczyna rzuciła mu się na szyję. Stellę opanowała zazdrość. Kim ona dla niego jest?!- spytała w myślach.
- Tak dawno Cię nie widziałam przystojniaku- oznajmiła.
- Carla, to jest Stella; moja kobieta- rzekł dumnie.
- Uuu dawno nie widziałam kobiety u twojego boku- uśmiechnęła się.
Felix z powrotem usiadł a szatynka szepnęła do niego tak aby tylko on ją usłyszał.
- Kto to jest?
- Moja siostra- odparł.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Brunet położył rękę na oparciu jej krzesła i zaczęli rozmowę.
Oczywiście powiedzieli im to samo co rodzicom Stelli jeśli chodzi o ich związek.
U nich jednak nie nocowali, więc już dwie godziny później opuścili posiadłość.
W domu Stella rzuciła się zmęczona na łóżko.
- Zmęczona?
- Mhm...
Felix zawisł nad nią.
- A wiesz, że mam na ciebie kurewską ochotę?- mruknął uwodzicielsko.
Zaczął składać mokre pocałunki na jej całej twarzy, szyi i dekolcie.
Kobietę ogarnęło silne podniecenie gdy sunął językiem po jej brzuchu.
Postanowiła przejąć inicjatywę i teraz to ona siedziała na nim okrakiem.
- Hmm widzę, że zmęczenie Ci przeszło- uśmiechnął się.
Pozbyli się ubrań a ich pieszczoty trwały dobre dwie godziny...
Zbliżamy się do końca moi kochani!