[T] Nigdy w sercu | Dramione

By MeMyselfAndVeraVerto

52.2K 2.7K 285

Hermiona Granger nigdy nie sądziła, że niecałą dekadę po wojnie, Draco Malfoy będzie jej najlepszym przyjacie... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13

Rozdział 5

3.5K 203 9
By MeMyselfAndVeraVerto

Niech szlag jasny trafi gryfońską odwagę.

W świetle dnia, z ostro pulsującym kacem w czaszce, Hermiona potulnie wróciła do swojego mieszkania. Zanim Harry i Teo zdążyli się obudzić, znalazła fiolkę ze specjalnym eliksirem od Dracona, mającym przyspieszać leczenie kaca.

Nigdy nie powiedział jej, co dodał do wywaru, że był on tak skuteczny. Mimo to byłą mu niesamowicie wdzięczna, gdy ciągu kilku minut ból głowy i mdłości ustąpiły.

Pomyślała spotkaniu się z Draco, przez co przeszył ją chłodny dreszcz niepokoju. Poprzedniego wieczoru wyszedł z przyjęcia bez pożegnania – nie żeby powinna się go spodziewać, w końcu nawet z nią nie rozmawiał.

Może jedynie łudziła się, że również tęsknił za ich przyjaźnią. Być może radził sobie dobrze bez niej, żyjąc swoim życiem i spędzając czas z innymi przyjaciółmi.

Gdyby pojawiła się pod jego drzwiami, a on nie zechciałby jej widzieć, nie wiedziała, czy byłaby w stanie przezwyciężyć swój wstyd i gorycz odrzucenia.

Bolało ją, że ​​nie potrafili po prostu wyjaśnić sobie sprawy i zachowywać się jak dorośli. Ciężko było jej znieść fakt, że kompletnie jej unikał. Może po prostu go nie pociągała i nie wyobrażał sobie małżeństwa z kimś, kto nie interesował go seksualnie.

Być może to co powiedział ostatnim razem, miało dać jej do zrozumienia.

Nie mogła się zmusić, by w to uwierzyć, pomimo wszystkich pesymistycznych wizji wirujących w jej umyśle.

Nie mogła się przemóc, by w końcu teleportować się do jego budynku. Jednak po kilku filiżankach kawy zebrała w sobie wystarczająco odwagi, by wysłać mu sowę.

Napisała mu tylko, że przeprasza, dodając iż brakowało jej go poprzedniego wieczoru, i ma nadzieję, że któregoś dnia będą mogli wyjść razem na lunch. Miał to być całkowicie nieromantyczny posiłek. Jeśli chciałby na nowo wskrzesić ich przyjaźń, nie mógł przecież odmówić lunchu.

Dwadzieścia minut później otrzymała odpowiedź.

Południe. Mystico.

Draco

Mystico było nowym lokalem na ulicy Pokątnej, który oboje chcieli odwiedzić, jednak dość trudno było zarezerwować tam stolik. Hermiona uśmiechnęła się, gdy złożyła pergamin na pół i położyła go na biurku, zanim udała się pod prysznic.

Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowała, było pojawienie się tam wyglądając jak siedem nieszczęść.

***

Nerwy zaczęły kotłować się w umyśle Hermiony i na kwadrans przed południem już poważnie martwiła się tym, co powie Draco. Po poprzedniej nocy była przekonana, że ​​darzył go jakimś uczuciem, a przynajmniej w pewnym sensie.

Ostatecznie uznała, że ​​najlepiej będzie, jeśli racjonalnie omówią całą sytuację. Powinni byli zrobić to już dawno temu. Po spędzeniu ostatnich tygodni w separacji, najważniejszym było dla niej, aby ocalić ich przyjaźń, bo jednego była pewna – zdecydowanie nie chciała go stracić.

Zimny i niewzruszony sposób, w jaki patrzył na nią poprzedniej nocy, tkwił w głębi jej umysłu, zasiewając ziarno wątpliwości. Może jednak ta decyzja nie miała należeć do niej.

Jednak kiedy przybyła do Mystico, dowiedziała się, że jakimś cudem udało mu się zarezerwować stolik na upragniony lunch prywatnej części lokalu. Draco już tam na nią czekał. Zerwał się na równe nogi, przyglądając jej się uważnie, ale ona rzuciła się do przodu, mocno go obejmując.

Tęskniła za nim bardziej, niż przypuszczała.

A kiedy on sam również objął ją ramionami, przyciągając ją mocno do siebie, fala ulgi przepłynęła przez jej ciało, osiadając w sercu. Poczuła lekkie szczypanie łez w kącikach oczu.

— Tęskniłam za tobą — wyszeptała mu przy piersi.

Draco westchnął.

— Ostatnia noc przypomniała mi, jak żałosne jest życie bez ciebie.

Hermiona poczuła trzepotanie w piersi na te słowa. Draco odsunął dla niej krzesło, zanim po chwili wrócił do swojego. Kiedy zaczął przeglądać menu, zajęła miejsce, biorąc łyk wody.

— Zanim cokolwiek powiesz — zadumał się, podnosząc wzrok i napotykając jej własny po drugiej stronie stołu. — Po ostatniej nocy czuję się jak ostatni idiota.

Hermiona wypuściła długi, powolny oddech.

— Ja też.

Odłożył menu, po czym lekko pochylił się do przodu.

— Przepraszam. Czy możemy spróbować o tym zapomnieć? Twoja przyjaźń jest dla mnie zbyt ważna, bym mógł pozwolić, żeby cokolwiek nas rozdzieliło.

Niepewnie zarejestrowała jego słowa, które po chwili zaczęły odbijać się od ścian jej umysłu, zanim w końcu żarliwie skinęła głową.

— Oczywiście. Puśćmy to wszystko w niepamięć — odparła.

Kiedy Draco uśmiechnął się, ze szczerą ulgą zaczęła wpatrywać się jego oczy. Serce zadudniło lekko w jej piersi, zanim w końcu się uspokoiła.

Jednak jego uśmiech zbladł. Nie wiedziała czy to przez coś w jej spojrzeniu, czy przez jego własne rozterki. Po chwili ujął jej dłoń w swoją.

— Mam nadzieję, że wiesz, jak bardzo jesteś dla mnie ważna... Nawet jeśli nie jestem do końca gotowy, by zmierzyć się z tym, co może nastąpić za niecały rok.

Jego uścisk był ciepły i pewny. Hermiona delikatnie ​​skinęła głową, po czym odwróciła wzrok.

— Ty dla mnie też.

Hermiono...

— Tak? — Gorąco i zawstydzenie zalały jej policzki, gdy po raz kolejny zmusiła się do napotkania jego intensywnego, przenikliwego spojrzenia. W jego oczach pojawiło się coś, czego nie potrafiła do końca odczytać.

Odkąd stali się przyjaciółmi, zawsze potrafił ją przejrzeć. Czasem było wręcz niepokojące, jak dobrze sobie z tym radził.

Draco westchnął, zacisnął usta i ponownie ścisnął jej dłoń.

— Wiesz, że cię kocham — szepnął.

— Wiem — wymknęło się jej z ust, zanim zdążyła nawet rozważyć tę myśl. Jakby wiedziała to od urodzenia. Nawet jeśli nie była pewna czegokolwiek innego, czy gdy przechodzili przez trudny okres, nigdy nie było to coś, co mogłaby zakwestionować.

Ale mimo wszystko, słowa z jego ust niemal wbiły się w ciasny supeł niepokoju w jej piersi.

Z cienkim uśmiechem puścił jej dłoń, najwyraźniej usatysfakcjonowany, zanim ponownie chwycił za menu. Usta Hermiony były wyschnięte na wiór, więc wzięła spory łyk wody. Po chwili sama również zerknęła na własne menu.

Ceny były absurdalne, ale kiedy otworzyła usta, żeby to skomentować, Draco odezwał się ponownie. Jego ton był inny, ponownie przybierając ten zwykły, udręczony akcent.

— Chciałem ci o czymś opowiedzieć — zadumał się, dając znak przechodzącemu kelnerowi.

Unosząc wyczekująco brwi i przygryzając własny język, Hermiona czekała, aż oboje złożą zamówienia.

Potem Draco odwrócił się do niej, a coś tajemniczego wykrzywiło jego wargi, gdy na nią patrzył.

— Jak poważnie myślałaś o zmianie ścieżki swojej kariery?

Hermiona zamrugała, zaskoczona tym pytaniem. Wzruszyła ramionami.

— Przypuszczam, że jestem otwarta na różne opcje. To, czym obecnie zajmuje się Ministerstwie, nie jest czymś, co chciałabym robić wiecznie.

Od czasu powrotu z Paryża nie zastanawiała się nad tym na poważnie, po prostu robiąc wszystko, co pomagało utrzymać rutynę, podczas gdy między nią i Draco nie do końca się układało.

Opierając się wygodnie, Draco splótł dłonie przed sobą.

— Słyszałem o... Jeden z moich kontaktów wspomniał o tym, kiedy próbowałem negocjować umowę z pewnym aptekarzem — przerwał, jakby dla efektu, a powolny uśmiech uniósł kącik jego ust. — Bank Gringotta poszukuje nowych Łamaczy Klątw,

— Łamaczy Klątw? — powtórzyła Hermiona, a bruzda zamyślenia ściągnęła jej brwi. — Nie powiedziałabym, żebym kiedykolwiek to rozważała. Czy to nie tak, że z goblinami dość ciężko się dogadać?

Draco przewrócił oczami.

— Jesteś Hermioną Granger.

Nie odpowiedziała, gdy pomysł powoli zaczął zakorzeniać się w jej umyśle. Jeśli miała być szczera, była to dość ciekawa opcja. Po sekundzie jednak znów zmarszczyła brwi.

— Czy to nie byłoby niebezpieczne?

Draco tylko machnął dłonią.

— Prawdopodobnie... Po prostu nie możesz dać się zabić, bo nigdy nie wybaczę sobie, że w ogóle ci o tym wspomniałem.

— Cóż za uspokajająca myśl — mruknęła, posyłając mu krzywy uśmiech. — Dobrze, rozważę to. Czy dasz mi jakieś namiary do tego swojego kontaktu?

— Już się wszystkim zająłem — wyjaśnił rzeczowo. — Dwa dni temu wysłałem mu w ramach sugestii twoje nazwisko. Twoja reputacja oczywiście jak zawsze cię wyprzedza, moja droga. Załatwiłem ci już rozmowę.

Hermiona gapiła się na niego w oszołomieniu. Potem wypuściła ciężki oddech, potrząsając głową.

— Chyba nie powinno mnie to dziwić.

— Nie — oznajmił. — Nie powinno.

Po chwili kelner przybył z ich posiłkami. Podczas jedzenia Hermiona zastanawiała się nad sugestią Dracona. Było to coś, co wprawdzie rozważała już dawno temu, jednak robiła to dość pobieżnie, nigdy nie postrzegając roli Łamaczki Klątw jako realnej ścieżki swojej kariery. Nie zaszkodziłoby jej jednak dowiedzieć się więcej i na tej podstawie podjąć decyzję.

Gdy zaczął grzebać w swoim lunchu, złapała się na bezmyślnym wpatrywaniu w niego. Nagle spojrzał jej prosto w oczy, na jego ustach pojawił się uśmieszek, a ona sama również zmusiła się do uśmiechu.

— Dziękuję, Draco.

Po chwili jego uśmieszek zmienił się w coś delikatniejszego i bardziej autentycznego.

— Nie ma za co.

***

Draco dotrzymał słowa. Dwa dni później Hermiona otrzymała sowę od Luthera Tennysona, z zaproszeniem na spotkanie w sprawie szkolenia dla Łamaczy Klątw. Zaciekawiona – pomimo nerwów, które przeszywały jej ciało, ilekroć rozważała dokonanie tak znaczącej zmiany w swoim życiu – chętnie zaakceptowała ofertę.

Na myśl o rozpoczęciu wszystkiego od nowa na kilka miesięcy przed ukończeniem trzydziestki zaczynała czuć się nieswojo. Jednak pomysł pozostania w pracy, która nie sprawiała jej już przyjemności, był bardziej niepokojący niż cokolwiek innego.

Odważyła się zatem pójść na rozmowę do Gringotta. Ubrała swoją najlepszą spódnicę i bluzkę, by kilka chwil później znaleźć się już w biurze Tennysona. Mężczyzna wyglądał na bliskiego trzydziestki, z lekko siwiejącymi już po bokach włosami. Miał zdecydowanie łagodniejszy głos niżby spodziewała po człowieku odpowiedzialnym za łamanie klątw, co uchodziło za dość niebezpieczną i tajemniczą profesję.

Jego uśmiech był dziwnie rozbrajający. Wsunął na nos parę prostokątnych czarnych okularów, oceniając dokumenty, które dostarczyła, zawierające jej wyniki w Owutemów oraz pełny spis późniejszych doświadczeń zawodowych.

— Pan Malfoy poinformował mnie... — mruknął, skanując wzrokiem pergamin. — Poinformował mnie, że jesteś zainteresowana zapisaniem się na szkolenie z łamania klątw.

— Możliwe — odparła Hermiona, lekko przygryzając dolną wargę. — Ja... jeszcze nie zdecydowałam.

— Rozumiem. — Uśmiech Tennysona był ciepły i uspokajający, a Hermiona poczuła, jak stresujące napięcie opada jej z ramion. — Cóż, na pewno nie będę na ciebie naciskał, ale przydałby nam się ktoś o twoich szczególnych zdolnościach — oznajmił. Hermiona zaczęła zastanawiać się, do jakich zdolności się odwoływał. Czy Draco powiedział mu coś więcej, czy może po prostu wiedział jaką rolę odegrała lata temu w podczas wojny.

Wpatrując się w nią przez chwilę, ciągnął dalej.

— Zapewne wiesz, w co się angażujesz. Szkolenie z łamania klątw różni się od wielu dyscyplin takich jak treningi aurorów głównie tym, że poza podstawowym szkoleniem, uczyłabyś się u boku doświadczonego już Łamacza Klątw poprzez praktykę. Uważamy, że taki system jest bardziej... wciągający i ostatecznie skuteczniejszy.

Hermiona pamiętała, że ​​kiedy Harry podjął się szkoleń aurorskich, większość jego szkoleń polegała jedynie na hipotetycznych sytuacjach. Skinęła głową.

— To brzmi dość sensownie.

Tennyson odłożył pergamin, kładąc dłonie na blacie biurka.

— Panno Granger, będę szczery. Niewielu ludzi w naszym świecie nie jest świadomych twojego geniuszu i osiągnięć. Jestem w pełni gotowy zaoferować ci już dziś stanowisko u Gringotta, jeśli tylko jesteś nim zainteresowana.

Zaskoczona otworzyła usta.

— Panie Tennyson, ja... — Poprawiając się na krześle, rozważyła swoje następne słowa. — Nie jestem pewna, czy Draco panu o tym powiedział, ale obecnie jestem zatrudniona w Ministerstwie Magii.

— Oczywiście — odparł Tennyson, machając ręką z szelmowskim uśmiechem. — Nie spodziewałbym się, że już dziś obejmiesz u nas stanowisko. Zastanów się, a jeśli jednak się zdecydujesz, byłbym zachwycony, gdybyś do nas dołączyła. Prawdę mówiąc, uważam, że twoje talenty jedynie marnują się w Ministerstwie.

Hermiona skinęła głową, przełykając.

— Dziękuję. Doceniam zaufanie.

Tennyson wstał z fotela i okrążył biurko, wyciągając rękę. Hermiona uścisnęła ją z uśmiechem, choć jej umysł był lekko zamglony wizją tak rzeczywistej oferty pracy u Gringotta.

— Nie mogę się doczekać otrzymania od ciebie sowy z odpowiedzią — odparł Tennyson.

Z tak bliskiej odległości Hermiona mogła dostrzec zielone plamki w jego tęczówkach. Po sekundzie ponownie skinęła głową.

— Dziękuję za poświęcony mi czas — odpowiedziała, po czym odwróciła się i opuściła gabinet. I chociaż dreszcze emocji przeszywały jej ciało, to usta rozciągał szeroki uśmiech.

***

Mając tak wiele rzeczy do rozważenia, po rozmowie kwalifikacyjnej Hermiona zaczęła w głębokim zamyśleniu spacerować ulicą Pokątną. Całe to spotkanie nie było do końca rozmową, a bardziej ofertą carte blanche.

Czy naprawdę była gotowa porzucić względny komfort swojej pozycji w Ministerstwie i odważyć się na coś nowego i potencjalnie niebezpiecznego?

Zatrzymała się na kanapkę w Fortescue's i odwiedziła kilka sklepów wzdłuż głównej ulicy.

Kiedy weszła do małej apteki, by uzupełnić zapasy składników, spotkała Dracona. Zawsze wiedziała, że ​​część jego pracy polegała na dostarczaniu gotowych eliksirów w różne miejsca, w tym aptek na ulicy Pokątnej i w Hogsmeade, a także do Świętego Munga.

Wyglądał, jakby prowadził właśnie poważną rozmowę z właścicielem, starszym mężczyzną o dość ponurym wyglądzie.

Nie chcąc im przerywać, Hermiona nie spieszyła się z zakupami, błądząc między regałami W końcu jednak była zmuszona udać się do kasy.

Draco spojrzał na nią ze zdziwieniem. Odsunął się od mężczyzny, przyciągając ją do krótkiego uścisku, chociaż było oczywiste, że jego umysł znajdował się gdzie indziej.

Właściciel obserwował ich krótką wymianę zdań, podczas gdy Hermiona położyła koszyk na blacie.

— Panie Matias — odezwał się Draco. — To moja dobra przyjaciółka, Hermiona Granger.

— Ach tak — powiedział mężczyzna, kiwając wyrozumiale głową. — Miło cię poznać, panienko.

— Mi również miło pana poznać — odparła z uśmiechem. — Mam nadzieję, że Draco nie sprawia panu zbyt wiele kłopotów.

Brwi mężczyzny uniosły się jakby ze zdziwienia, zanim machnął dłonią.

— Oczywiście, że nie. Zawsze dostarcza mi eliksiry najwyższej jakości.

Hermiona spojrzała na Dracona z dumą.

— Oczywiście, że tak. Jest niesamowicie pracowity.

Poczuła, jak stopa blondyna szturcha lekko jej własną.

— To prawda — odparł mężczyzna, a jego spojrzenie przemknęło między nimi, kiedy pakował jej przedmioty do małej sakiewki. — To będzie osiemnaście sykli.

Hermiona włożyła słoń do torby w poszukiwaniu monet, nie zdążając odepchnięciem ręki Dracona, gdy ten sięgnął do własnej kieszeni, płacąc z uśmiechem za jej zakupy.

Po krótkiej pogawędce ze sklepikarzem, Draco z wyczekującym spojrzeniem wyprowadził Hermionę ze sklepu. Kiedy znaleźli się na Pokątnej, poczuła, jakby swoim napiętym wzrokiem próbował wypalić dziurę z boku jej głowy.

Westchnęła.

— Tak?

— I? — zapytał, unosząc brew. — Jak poszła rozmowa?

— Dobrze... — zaczęła, rozważając swoje dalsze słowa. Po pierwsze, nie była jeszcze pewna, czy naprawdę chciała zostać Łamaczką Klątw. Po drugie, nigdy nie dotrwałaby do końca litanii jego wyrzutów, gdyby powiedziała coś nie tak. — Muszę jednak na spokojnie rozważyć swoje opcje.

— Twoja jedyna inna opcja to stanowisko w Ministerstwie, którego nienawidzisz — wycedził.

— Nie nienawidzę go!

Draco zacisnął usta, z powątpiewaniem unosząc brwi.

— Okej — powiedziała Hermiona, zwracając się ku niemu i przystając na środku chodnika. — Dlaczego tak się martwisz tym, czy uda mi się objąć to nowe stanowisko?

Milczał przez chwilę, idąc dalej bez niej. Hermiona musiała zacząć truchtać, by nadążyć za jego szybkim krokiem. Westchnął, poprawiając krawat.

— Jestem zmęczony tym, że wiecznie widzę cię nieszczęśliwą. I nic się nie zmienia. Wiem, co chciałaś osiągnąć, zaczynając pracę w Ministerstwie...

Jego słowa zawisły między nimi, by Hermiona mogła sama wypełnić luki. Wiedziała, że w Ministerstwie nigdy nie dokona tego, czego rzeczywiście pragnęła.

— Tennyson zaproponował mi stanowisko. Szkolenie u boku doświadczonego Łamacza Klątw — przyznała cicho.

Draco nie wyglądał na zaskoczonego.

— I zamierzasz przyjąć ofertę?

— Powiedziałam mu, że będę musiała ją rozważyć.

Powoli skinął głową i wzruszył ramionami.

— Przypuszczam, że ma to sens.

— A co z tobą? — ciągnęła, spoglądając na niego z ukosa. — O co chodziło w aptece?

Najprawdopodobniej i tak zobaczył ją wchodzącą do apteki. W końcu był najbardziej spostrzegawczą osobą, jaką znała, i nie miało sensu udawać, że nie widziała go zaangażowanego w gorącą wymianę zdań z właścicielem.

— Pan Matias kupuje moje eliksiry od lat, jak pewnie sama wiesz — odparł z zamyśleniem, chowając ręce do kieszeni. — Nigdy nie skarżył się na moje produkty. Ani raz.

Hermiona nie widziała w tym problemu, więc tylko czekała na dalszy ciąg historii, mrużąc oczy w blasku słońca.

Ale — ciągnął Draco, marszcząc grzbiet nosa. — Pan Matias się starzeje i chce wycofać się z prowadzenia apteki. Powiedziałem mu, że byłbym zainteresowany kupnem sklepu, jeśli kiedyś zdecyduje się on na jego sprzedaż.

— Niech zgadnę — powiedziała Hermiona przepraszająco. — W końcu postanowił sprzedać.

— I nawet nie rozważył mojej oferty — burknął Draco, krzywiąc się. — Nie podoba mu się to, że próbowałem założyć własną aptekę. Mówi, że Pokątna nie jest wystarczająco dużą ulicą, by były na niej dwie apteki. Chce nadal kupować moje eliksiry, ale nie sprzeda mi swojego sklepu, mimo iż wie, że jestem gotów zaoferować o wiele więcej niż wynosi jego wartość rynkowa.

Hermiona westchnęła, ujmując jego ramię.

— Przykro mi, Draco. To niesprawiedliwe. Może zmieni zdanie.

— Pewnie miną lata... — powiedział, a jego słowom towarzyszyła ciężkie i pełne udręki westchnienie. — Nie powinno mieć znaczenia, czy chcę założyć własną aptekę, skoro on i tak nie planuje już dłużej prowadzić swojego sklepu. Ale ja wiem, że prawda jest taka, że najzwyczajniej w świecie nie chce sprzedać sklepu byłemu Śmierciożercy.

— Nienawidzę, gdy ludzie traktują cię w ten sposób — odparła cicho.

Przez dłuższą chwilę szli w milczeniu.

— Jadłaś już coś? — zapytał w końcu.

— Tak. Po rozmowie zjadłam kanapkę.

— Wiesz, to naprawdę dobra oferta i świetne stanowisko — oznajmił. — Myślę, że świetnie byś sobie tam poradziła.

— Wiem — przyznała. Wyraz jego twarzy nadal był dość melancholijny, a kiedy rzucił jej smutny uśmiech, na krótko chwyciła jego dłoń w swoją. — Ułoży się.

Jego palce mocno ścisnęły jej własne.

— Dzięki za wysłuchanie. Lody? Ja stawiam.

Uśmiechając się, skinęła głową.

— Lody to doskonały pomysł.

Continue Reading

You'll Also Like

5.5K 352 9
Izuku ma 20 lat, żeby zarobić se kasę w tych trudnych czasach poszedł na kase w żabce. Nie chce tej pracy ale ma z tego jakiekolwiek zyski więc zost...
3.6K 92 5
Co wyniknie z chęci zapomnienia o smutku i sztywnej postawie przez wrogów? Spotkanie Hermiony i Draco po balu, choć może w trakcie?
4.3K 243 9
✎ Przyczyny, objawy i leczenie depresji. ☆ Estera, 2022
3.4K 131 12
On: młody influencer działa z grupą o nazwie genzie Ona: młoda studentka, wieczorami nagrywa podcasty