Draco jeszcze wieczorem napisał list do swoich rodziców, powiadamiający że ma nowego przyjaciela. Z tego co widział jego matka była nim dość zainteresowana, więc chyba nie będzie mieć do tego pretensji. Harry wydawał mu się pasować do Slytherinu, więc zdziwił się gdy usłyszał głos tiary mówiący "Gryffindor". Popierał Harrego w jego podejrzeniach. Sam zastanawiał się tylko dlaczego zielonooki zajmuje całą jego głowę?
Rano gdy wszyscy udali się na śniadanie, Draco specjalnie szedł wolniej by może gdzieś spotkać Pottera, co się udało. Pierwszą lekcją były eliksiry, Gryffindor ze Slytherinem. Chłopcy postanowili usiąść oddzielnie by nie zwracać na siebie uwagi, jednak Snape postanowił ustawić uczniów według swoich upodobań.
-Proszę się poprzesiadać, potrzeba troche dyscypliny! Pan Potter i hmm Pan Malfoy. Wesley i Parkinson, Zabini z Granger.. - wymieniał dalej, ale Draco już przysiadł się do Harrego wewnątrz szczerze się uśmiechając, lecz na zewnątrz nie dał po sobie tego poznać
Rzeczą, która zdziwiła wiele osób było to, że Potter bardzo dobrze radził sobie już na pierwszej lekcji eliksirów. Snape był zszokowany, ale także zaintrygowany poziomem nauki chłopca który do dnia wczorajszego nie wiedział wcale że jest czarodziejem.
Następną lekcją była Obrona Przed Czarną Magią z profesorem Quirellem. Harry śmiał się w duchu za każdym razem gdy widział tego nauczyciela, ale gdy przechodził obok niego czuł też znajome uczucie... nie mógł tego jakoś racjonalnie wyjaśnić. Na lekcji profesor wyjaśniał pojęcie Czarnej Magii, choć z trudem można go było zrozumieć Harry'ego zainteresował ten temat. Był świadomy że książki o tej dziedzinie magii nie są zbytnio legalne, co dopiero w szkole, ale to Wybraniec on sobie poradzi.
Po zajęciach Snape zaprosił Harrego do swojego gabinetu, co było ogromnym zdziwieniem dla wszystkich, bo przecież to Snape, ale chłopak zgodził się przyjść.
Zszedł do lochów i zapukał, czarna postać otworzyła mu drzwi i podążyła w głąb pokoju co Harry uznał za zaproszenie.
-Szczerze mówiąc Panie Potter, po pierwszej lekcji jestem w stanie stwierdzić, że jesteś najbystrzejszym uczniem jeśli chodzi o eliksiry jakiego kiedykolwiek miałem. Powiedz mi czytałeś coś o nich zanim przyjechałeś do Hogwartu? - Harry uśmiechnął się, w końcu ktoś się nim interesuje!
-Tak czytałem, nie ukrywam eliksiry to bardzo ciekawa dziedzina nauki.
-Może zechciałbyś przychodzić do mnie na dodatkowe lekcje? - spytał Severus - Będziesz mi pomagał przygotowywać różne eliksiry?
-Myślę, że to dobry pomysł, kiedy pierwsza lekcja?
-Przyjdź w piątek o 18 dobrze?
-Tak profesorze.
-Dobrze, nie zabieram Ci więcej czasu, możesz już iść.
-Do widzenia profesorze. - rzucił Harry i wyszedł przez oporne czarne drzwi zostawiając Severusa, który w następnej chwili poczuł ból na przedramieniu. Jakim cudem? Już raz odczuł ten ból w tym roku szkolnym, było to w tłumie więc nie mógł określić czy jego powód znajduje się blisko. Lecz tym razem postanowił poszukać rzekomego Czarnego Pana. Tak naprawdę Severus zawsze wierzył, że Lord da mu sławę, był jego... znajomym. Tom Riddle nigdy nie uznawał go za jego sługę, bardziej jako doradcę traktowanego lepiej niż resztę śmierciożerców.
Wyszedł więc za mosiężne drzwi i spojrzał po pustym korytarzu, słychać jednak było czyjeś kroki. Severus ruszył w stronę dźwięku, wychylił się zza rogu i zobaczył Quirella.
Jeśli ta oferma ma coś wspólnego z Czarnym Panem to on chyba posika się ze śmiechu. Ruszył za nim i zaczepił go na środku pustego i ciemnego korytarza.
-Kwiryniuszu co ty tu robisz o tak późnej porze? - nie żeby u niego jeszcze przed chwilą był uczeń.
-S-ssnape? - jąkał się profesor - Powiedz mu! - usłyszeli donośny męski głos
-Co ma mi powiedzieć? - spytał spokojny Snape, choć czuł ból wypalający mu ramię.
-Severusie musimy dyskretnie - nagle przestał się jąkać, co ucieszyło Snape'a, jednak szybko zrozumiał przekaz i wskazał drogę do swoich profesorskich komnat. Gdy mężczyzna zamknął już drzwi do rozległej komnaty i obrócił się w stronę drugiego profesora, ten zciągnął swój turban i obrócił się plecami.
-Witaj Severusie, mój drogi. - odezwał się ten sam głos co na korytarzu a Snape rozpoznał w tej "twarzy" swojego Pana.
-Czarny Panie, czy to ty? - spytał czarnowłosy z niedowierzaniem w głosie.
-Tak, jestem tu ponieważ chcę zdobyć kamień filozoficzny. Cel tego objaśnię Ci później, powiem tylko że jednym z powodów jest Harry - zatrzymał się i wysyczał - Potter.
-Jak mogę Ci pomóc mój Panie? - Severus postanowił pozostać wierny czarnemu Panu, więc chciał pomóc.
-Narazie proszę Cię tylko, chroń dzieciaka przed Dumbledor'em. - to wprowadziło Snape'a w niedowierzanie, Voldemort każe chronić Harrego? Nie będzie to niezwykle trudne bo zdążył już polubić bachora, ale już wiedział że ta zagadka zajmie mu głowę dopóki nie uzyska odpowiedzi. Postanowił jednak nie pytać o szczegóły, Czarny Pan nie lubi natrętnych ludzi a Snape nie chce zarobić cruciatusa. Quirell założył z powrotem turban, obrócił się do czarnowłosego i rzekł
-Dochowasz tajemnicy Severusie? - spytał stanowczym tonem
-Tak, nie musisz się martwić. - odpowiedział spokojnie
Kwiryniusz skinął głową i wyszedł na ciemny korytarz, znów musiał udawać strachliwego jąkającego się mężczyznę.
Dumbledore chciał jak najszybciej porozmawiać z Harrym, więc zaprosił go do siebie od razu po lekcjach następnego dnia. Dzień lekcyjny Potter zakończył transmutacją, po której profesorka poprosiła go o zostanie chwilę po lekcji. Gdy wszyscy opuścili już salę odezwała się
-Dyrektor chciał Cię widzieć Harry, najlepiej id razu po lekcjach. To była chyba twoja ostatnia tak? - spytała nq co chłopak tylko kiwnął głową - Więc możesz iść już.
-Dobrze Pani profesor, do widzenia. - rzucił na odchodne i skierował się do drzwi
-Do widzenia chłopcze. - po chwili namysłu rzekła jeszcze - zapomniałabym, hasło do gabinetu dyrektora to kajmakowe eklerki. - Harry miał ochotę wyśmiać słowa, które wypowiedziała, ale się powstrzymał. Jaki normalny dyrektor ustawia hasło nazwami słodyczy? Z resztą Harry już miał powody by podejrzewać, że nie jest on normalny.
Potter ruszył w stronę ruchomych schodów z nadzieją, że tym razem nie zaprowadzą go w nieznane mu miejsca. Co oczywiście się stało, Harry szybko zdał sobie sprawę że jest na trzecim piętrze - piętrze zakazanym. W sumie jakoś się tym nie przejął, on sam od zawsze żyje na skraju legalności więc postanowił się przejść. Jak dyrektor spyta dlaczego tak późno, po prostu powie że się zgubił. Chłopak wszedł za duże drewniane drzwi, zauważył wielkiego trzygłowego psa, patrzył na niego że złością w oczach. Zauważył że pies stoi na klapie, zaciekawiło go to, ale musiał się zwijać jeśli nie chciał zostać pożarty żywcem przez jakiegoś psa. Udał się zatem już do gabinetu dyrektora, szedł przez korytarz gdy w oddali zobaczył posąg gargulca i przypomniał sobie idiotyczne hasło.
-Kajmakowe eklerki - powiedział czarnowłosy z zażenowaniem wymalowanym na twarzy.
Wszedł po schodach i zapukał do drzwi, gdy otrzymał pozwolenie, wszedł.
-Witaj Harry! - powiedział serdecznie starzec, ale Harry wyczuł w tym szczyptę sztuczności - Siadaj.
-Dzień dobry dyrektorze. - powiedział i usiadł na krześle na przeciw biurka Albusa - o czym chciał Pan ze mną porozmawiać?
-Harry, jest wiele rzeczy do powiedzienia, ale postawię sprawę jasno. Czy chcesz być po jasnej stronie mocy? - spytał o to JEDENASTOLATKA, ale jako że Harry nie był pewny poprosił o garść informacji odnośnie obu stron. Tak jak się spodziewał na temat Czarnej strony usłyszał same obelgi i oszczerstwa, natomiast o jasnej stronie mówił jak o kimś kto nie popełnia błędów, o kimś kto nie grzeszy. Zielonooki chciał mieć jasne argumenty o jasnej jak i ciemnej stronie, a że Dumbkedore na pewno nie spełni jego oczekiwań zaczął się irytować.
Nawet nie wiedząc kiedy, w momencie kiedy patrzył w oczy skryte za okularami, poczuł jak zalewają go wspomnienia i wiele, wiele informacji, ale... nie jego wspomnienia. Niestety nie było tak zbyt długo, ponieważ starał się oczyścić swój umysł, by pozbyć się tego nagłego przypływu informacji. Po chwili dyrektor wyprosił go ze swojego gabinetu, ale jednak nie miał zamiaru poddać się i nadal chciał Harrego po swojej stronie. Miał tylko nadzieję że Wesleyowie spełniają swoje zadanie, i że bliźniacy w końcu się zdyscyplinowali i jednak przyłączą się do nich. Potter zszokowany, postanowił iść do biblioteki i poczytać o tym co przed chwilą zrobił i co to w ogóle było?
Gdy znalazł książkę, którą uważał za odpowiednią usiadł przy stoliku i spojrzał na spis treści. Okazało się, że w tej książce nie ma wzmianki o czymś takim. Tak jak myślał to co zrobił było prawie nielegalne, książka o Czarnej Magii powiedziała mu że czytał w myślach samego Albusa Dumbledore'a! Czarodzieja który jest doskonałym oklumentą, dzieciak wtopił się do jego umysłu i sam z niego wyszedł. Teraz Harry zrozumiał dlaczego dyrektor go wyprosił, miał jedynie nadzieje, że nie będzie miał przez to kłopotów.
Wrócił do dormitorium, umył się i bez użerania się ze współlokatorami poszedł spać - ignorował każde ich słowo a gdy ktoś krzyczał patrzył na niego morderczym wzrokiem. Pomimo że przed godziną Harry zrobił rzecz, która godna jest sporej kary czuł satysfakcję. Nie wiedział dlaczego, ale jakaś część jego mówiła mu że zrobił coś niesamowitego...
***
Przepraszam, że o tej godzinie ale wena naszła mnie o godzinie 22 XD 🥰✨💅
Pozdrawiam dobranoc pierdolniki💅✨