Lumity ~ Artist Soul

By _laureta_

38.9K 2.4K 6K

Amity Blight to zwykła licealistka uczęszczająca do liceum artystyczno - plastycznego. Już od najmłodszych la... More

1 - irytująca uczennica
2 - przyjaźń...jest trudna
3 - przeprosinami można zdziałać naprawdę wiele
6 - dzień z Blightami
4 - niespodziewanie odwiedziny
7 - życie a w nim niespodzianki
5 - "ludzie często próbują zniszczyć to co piękne"
8 - naprawić przyjaźń
10 - beznadziejny dzień
11 - znalezienie szczęścia nie jest łatwe
12 - przyjaciele zawsze pomogą
13 - kolacja ale...tak nie do końca...
14 - królową balu zostaje....!
15 - zaproszenie na bal
16 - bal
17 - kolacja cz.I
18 - kolacja cz.2
19 - słowa potrafią zaboleć
20 - czy śmiech i żarty zawsze wystarczają?
21 - wyznanie
22 - bezpieczna, cała i zdrowa.
Epilog - czyli tak zwane już zakończenie
Podziękowania
Kilka ciekawostek co do książki

9 - oficjalne przyjaciółki

1.5K 107 334
By _laureta_

Amity

Jestem wdzięczna Luz za to, że pomogła mi z moją przyjaźnią z Willow.

Przez wiele lat czułam dziwny kamień na sercu, że robię jej krzywdę i sprawiam, że jest smutna, a teraz na szczęście to dziwne uczucie zniknęło.

W końcu mogłam odetchnąć z ulgą...

- Amity! - no i czar prysł.

Do mojego pokoju wbiegli Edric i Emira.

Już z daleka tryskała od nich radość i energia. Wskoczyli na moje łóżko bez uprzedzenia przez co o mało nie spadłam.

- Ugh! Czego chcecie?

- Słyszeliśmy, że na nowo przyjaźnisz się z Willow! - wykrzyknęli to tak głośno, że przytkałam im usta. Nie chcę, aby rodzice o tym usłyszeli.

- Pogodziłyśmy się, to jeszcze nie jest przyjaźń...- westchnęłam, podkurczając nogi.

- Oj Mittens...- Emira mnie przytuliła - będzie dobrzeeeee - zaczęła mnie klepać po głowie, co zaczęło mnie irytować.

- Będzie jak przestaniecie mnie tulić - starałam się ich odepchnąć, jednak moje wysiłki szły na marne - przestańcie!

- Nie róbcie z siostry poduszki do przytulania - u progu drzwi stanął nasz ojciec, który przyglądał nam się z powagą.

- My tylko chcieliśmy wesprzeć Ami w jej ważnych życiowych wyborach - Edric ponownie poklepał mnie po głowie.

- Przestań! - odepchnęłam jego rękę, na co bliźniaki zachichotały i wymieniły między sobą ukradkowe spojrzenia.

- W każdym razie - przerwał im nasza głowią rodziny - mama mówi, że macie zbierać się na zajęcia do szkoły.

No tak, przecież dzisiaj jest sobota i musimy iść na te dodatkowe zajęcia.

Swoją drogą, strasznie szybko upływa mi ostatnio czas. Ledwo przecież pogodziłam się z Willow.

A jeszcze dzisiaj muszę iść do Luz, aby robić ten projekt. Eh...no dobra Amity, czas brać się do pracy!

Razem z Edriciem i Emirą wyszliśmy, kierując się do szkoły na zajęcia.

Przeważnie były one tylko nudnym powtórzeniem tego, co już umieliśmy i tyle. Bliźniaki dość często urządzali jakieś swoje walki na pędzle pod nieobecność nauczycielki, natomiast ja starałam się jakoś skupić na swojej pracy.

-  No to powiedz nam kochana siostrzyczko, co tam u Luz? Dawno jej nie widzieliśmy.

- Dobrze - odpowiedziałam krótko, idąc cały czas przed siebie.

- Może ją niedługo do nas zaprosisz, co? - Emira szturchnęła mnie w ramie - brakuje nam kogoś radosnego w tym domu.

- ALE MAM GENIALNY POMYSŁ - wykrzyknął Edric podskakując - adoptujemy ją! Będziesz miała siostrę bliźniaczkę! Jeszcze jej przefarbujemy włosy na zielono!

- Ooo tak! - Emirze aż się oczy zaświeciły.

- Ooo nie! – powiedziałam, patrząc na bliźniaków, którzy już skakali ze szczęścia - po pierwsze, wy nawet mną nie umiecie się zająć, a po drugie  rodzice, by nas zabili gdybyście adoptowali Luz!

- Oj, już nie przesadzaj, o patrz! Akurat mamy okazję ją spytać! - mówiąc to Edric wskazał na Luz, która akurat szła razem z Kingiem na spacer.

- Luz!!! - bliźniaki podbiegły do dziewczyny, która zaskoczona tym widokiem przybrała zakłopotany uśmiech na twarzy - świetnie cię widzieć! Musimy cię o coś zapytać.

- W takim razie - pytajcie śmiało! - już na starcie strzeliłam sobie facepalma.

- Zostaniesz naszą siostrą!?

- Adoptujemy cię! I będziesz bliźniaczką Amity i...i... przefarbujemy ci włosy!

- Nikt się nie skapnie!

- Weź ich lepiej nie słuchaj – szepnęłam, gdy stanęłam bliżej niej - czasem mają naprawdę głupie pomysły.

- Spoko, dokąd właściwie idziecie?

- W szkole mamy dodatkowe zajęcia, nic ciekawego...

- No wreszcie to powiedziałaś! - Edric stanął koło mnie - a to oznacza że możemy iść na krótkie wagary.

- Co!? Nie! Musimy iść na te zajęcia, bo jak rodzice się dowiedzą-

- Nie dowiedzą - przerwała mi Emira - nauczycielce możemy nakłamać, że dzisiaj nie mogliśmy, a rodzicom powiemy że nauczycielka nie mogła. Proste? Proste!

- Ty chyba sobie żartujesz...- popatrzyłam na nich wściekłym wzrokiem - przecież i tak się dowiedzą, a wtedy ja oberwę najbardziej!

- Teeennm jeden raz! Proszeeee! - obydwoje uklękli robiąc urocze oczka.

Luz dołączyła do nich, podobnie jak King. Cała czwórka robiła słodkie oczy, byle tylko mnie przekonać.

Już szczególnie urzekły mnie brązowe oczy Luz. Gdy na nie spojrzałam, poczułam jak moje serce przyspiesza. Szybko oponowałam ten jakiś dziwny atak bardzo długim westchnięciem.

- No dobraa - cała czwórka na te słowa radośnie podskoczyła - ale gdy tylko rodzice się o tym dowiedzą, to bierzecie odpowiedzialność na siebie i mówicie, że wzięliście mnie siłą.

- Zobaczysz, będzie super!

Nie byłam co do tego do końca przekonana ale odwrotu już nie było. Niestety.

Ruszyliśmy wszyscy w stronę parku, do którego chciała iść Luz, aby King mógł się trochę wybiegać. W parku było pełno ludzi. W sumie, to sobota, nie dziwota, że ludzie przy dobrej jesiennej pogodzie postanowili wyjść na spacer.

Zajęliśmy ławkę pod jakimś starym dębem. Luz spuściła psiaka ze smyczy na co ten od razu pobiegł przed siebie. Edric i Emira pobiegli zanim aby móc się z nim pobawić. No jak z dziećmi....cały czas nie wierzę, że to ja jestem tą "młodszą siostrą".

- To skoro już się spotkałyśmy, to może ogarniemy rysunek na dzisiejszy dzień? - zaproponowała dziewczyna wyciągając z torby szkicownik.

- Nosisz ten szkicownik w torbie tak cały czas?

- Oczywiście! Lubię popatrzeć na nasze wspólne rysunki - mówiąc to uśmiechnęła się do mnie ciepło, na co poczułam jak delikatnie się rumienię - to co dzisiaj rysujemy?

- Mamy do wyboru albo tych durni - wskazałam tu Edrica i Emirę, którzy robili coś głupiego - lub, możemy narysować ogólny portret tego parku.

- Pierwsza opcja brzmi zabawnie, ale druga chyba będzie chyba bardziej odpowiedzialna. Szczególnie, że nauczycielka będzie to oceniać.

- W takim razie - do pracy.

Obydwie zabrałyśmy się za rysowanie.

Całe szczęście, że Luz miała jakieś tam kredki i ołówki. W sumie to...całkiem przyjemnie mi się pracowało na świeżym powietrzu...no i oczywiście z Luz...

Nie wiem czemu, ale czułam się jakoś inaczej w jej towarzystwie. Tyle rzeczy dzięki niej w moim życiu się zmieniły.

To ciekawe jak jedna osoba potrafi na nas wpłynąć.

- Nie pytałam cię jeszcze ale - Luz przerwała na chwilę pracę - jak tam twoja relacja z Boschą? No wiesz...po tym jak się pokłóciłyście...

- Nic na to nie poradzę i tak czy siak muszę się z nią przyjaźnić. Moi rodzice znają się z jej już od dawna, więc...

- Ale to nie powinno tak działać! - dziewczyna naskoczyłam na mnie - skoro nie lubisz Boschy, to powinnaś jej o tym powiedzieć, a nie ją okłamywać...to nie jest dobre dla żadnej z was...

- Wiem Luz...wiem...ale nic na to nie poradzę. Moi rodzice mną po części kontrolują...i..i...nic czasem na to nie poradzę - spuściłam wzrok na ziemię, starając się jakoś ukryć moje przygnębienie.

- To... może ja z nimi pogadam?

- Uwierz mi, to nie jest dobry pomysł. Po pierwsze, moi rodzice nie przepadają za 3/4 przeprowadzonych przeze mnie osób, a po drugie to oni nawet czasu nie mają na takie rzeczy.

- Dobra, to jakim cudem my dwie się przyjaźnimy?

To pytanie mnie trochę zszokowało.

W sumie, mogę już chyba ją uznać za przyjaciółkę, jednak...nie wiem czy to jest dobry pomysł. A co jeśli rodzice się o tym dowiedzą? Przecież oni mogę mi kazać postąpić tak jak z Willow! A wtedy...

- Ami? - dziewczyna zaczęła mi machać ręką przed twarzą - wszystko w porządku? Znaczy wiesz...jeśli nie jesteś jeszcze pewna, co do przyjaźni ze mną to nie sprawy-

- Nie Luz, nie o to chodzi...- westchnęłam, patrząc na nią - po prostu...eh...naprawdę, uważam że....nie jestem do końca godna twojej przyjaźni...

- Co ty gadasz, oczywiście że jesteś godna! - mówiąc to, Luz chwyciła mnie za rękę - Amity Blight, czy zostaniesz moją przyjaciółką? Dokładnie tak jak Dobra Wiedźma Azura zaprzyjaźniła się z Hekate? - zaśmiałam się cicho na te słowa. Było to...w sumie całkiem urocze.

- Trochę to dziecinne wyznanie, jednak...Luz Nocedo, zostanę twoja przyjaciółką.

- Na dobre i na złe?

- Na dobre i na złe - powiedziałam pewnie cały czas patrząc prosto na nią.

- W takim razie, mogę nas ogłosić przyjaciółkami! - Luz uniosła nasze ręce do góry na co się obydwie zaśmiałyśmy.

Tak oto Luz i ja zostałyśmy oficjalnie przyjaciółkami. Na dobre i na złe.

Tak jak Azura i Hekate.

Po około półtorej godziny, musieliśmy się niestety zbierać. Akurat mijała godzina kiedy miałaby się kończyć nasze zajęcia, a w domu musimy być punktualnie.

Z Luz rozstaliśmy się na skrzyżowaniu dróg. Oczywiście, wypieściliśmy jeszcze Kinga - a szczególnie bliźniaki.

Gdy ruszyliśmy już drogą do naszego domu, Ed i Em zaczęli sobie rzucać jakieś dziwne spojrzenia.

- Możecie w końcu powiedzieć o co wam chodzi? - zapytałam już nieco zirytowana ich zachowaniem.

- Lubisz Luz, prawda? - Edric przybliżył się do mnie z dziwnym uśmieszkiem.

- Yyyy, tak?

- Tak bardzo bardzo? - Emira również się do mnie przybliżyła, robiąc tę samą minę co brat.

-Wow, nie przeginajcie! Wiem do czego to prowadzi i nie! Luz i ja tylko się przyjaźnimy i to dopiero od dzisiaj!

- Wiesz, że między przyjaźnią a miłością nie ma zbyt wielkiej różnicy?

- Skąd wy bierzecie takie bzdury!? To najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek usłyszałam!

- Wmawiaj sobie tak dalej, ale za daleko to ty nie znajdziesz - mówiąc to Em, dała mi lekkiego pstryczka w nos.

Przewróciłam oczami wchodząc do domu. Ta dwójka mnie do grobu kiedyś wpędzi. To cud, że rodzicom nie zachciało się ich nigdzie oddać. A może mieli kiedyś takie myśli? Hm...nie. Lepiej nad tym tak nie rozmyślać.

Poszłam do siebie na górę, ignorując jakiekolwiek wołania Edrica i Emiry.

Chciałam pomyśleć nad tym co mówili.

Ja i Luz? Pfffff...lepszej bzdury od dawna nie słyszałam. Jakby mieli trochę mózgu, to by zauważyli, że ja i Luz się tylko przyjaźnimy.

Jednak, mimo wszystko, leżąc tak i myśląc o tej dziewczynie, czułam jakieś dziwne motyle w brzuchu. Chciałam, aby się uspokoiły, ale nic nie pomagało.

I wtedy coś do mnie dotarło. Może to dziwne uczucia to...

Czy ja.... rzeczywiście zakochałam się...w Luz!?


***

No już miejcie ten rozdział nooo
Trzeba było popchnąć akcję trochę do przodu by rozdział nie był za nudny więc postanowiłam dojść już do momentu gdy Amity zastanawia się nad swoim uczuciami do Luz.
Mam nadzieję że rozdział się podobał.

A teraz żegnam i pozdrawiam ❤️😁

Continue Reading

You'll Also Like

1.7K 160 16
Max i Eleven to najlepsze przyjaciółki. Eleven ma chłopaka. Pewnego dnia wszystko się zmienia. ••• Akcja Fanfiction dzieje się w 21 wieku naszej ery...
30.7K 1.2K 13
W świecie literatury i kinematografii zwiazanych ze związkami lesbijskimi znajdziemy wiele ciekawostek, o których zwykły yurista czy zjadacz chleba m...
13.1K 960 20
Jedno spojrzenie w jej kierunku wystarczyło, by wywołać rumieniec na twarzy dziewczyny. - wciąż będziesz zaprzeczać, że nic więcej dla ciebie nie zna...