✨ Preferencje Haikyuu ✨

By ZabijeCieOdkurzaczem

4K 155 1.2K

Przeczytałam prawie wszystkie preferencje Haikyuu na polskim wattpadzie i kilka na angielskim. Czas dać coś o... More

Wstęp
1. Jak się poznaliście
3. Wyznanie uczuć
4. Pierwszy pocałunek
5. Wspólne nocowanie
1 Uzupełnienie
2 Uzupełnienie

2. Zdaje sobie sprawę z uczuć do Ciebie

454 25 125
By ZabijeCieOdkurzaczem

Hinata

Po tamtym wydarzeniu zaczęłaś odwiedzać chłopaka w klubie siatkarskim. I bądźmy ze sobą szczerzy, jego niektóre akcje były niesamowite. Jak za pierwszym razem zobaczyłaś szybką pierwszoklasistów trudno było Ci złapać oddech, a sama chodziłaś z przyjemnością na treningi chłopaków. Byliście nierozłączni, a samo koledzy z klubu byli przekonani, że chodzicie że sobą. W końcu jakbyś była dla niego tylko przyjaciółką po każdym skończonym meczu nie czekałabyś na bus. A on na Twój widok nie podnosił by Cię ani nie kręcił by się w około trzymając Cię od tyłu w talii. Tak robią pary. Z czego chłopak jak narazie najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy.

Podczas wyjazdu na jeden z meczy Yamaguchi spytał Hinatę o coś, co kompletnie zbiło go z tropu.

- Hej Hinata, jak długo chodzisz już z [T.i]?

- Ale jak to chodzę? Przecież my nie jesteśmy razem...

W tym momencie w pomieszczeniu zapadła cisza, a wszyscy zwrócili wzrok ku Shoyo.

- Czekaj, czyli nie chodzisz z [T.i]?

- Nie, Noya-san

- Czyli jest wolna i mogę ją sobie wziąć?

- Nie! Znaczy... Tak, ale... Ja...

- Skoro coś do niej czujesz czemu jej nie powiesz? Każdy tu myślał, że jesteście parą, w końcu tak się zachowujecie - w rozmowę Yuu i Shoyo wtrącił się Suga

- Jak to tak się zachowujemy?

- Wiesz, nie do byle kogo po udanym meczu podbiega się, żeby tą osobę podnieść i się z nią okręcić kilkukrotnie wokół własnej osi

- No tak, ale po prostu byłem szczęśliwy. Co w tym dziwnego?

- Nie o to chodzi Sudze, Shoyo - wtrącił się Nishinoya - pomyśl, jaka była Twoja reakcja na to, jak się spytałem czy mogę zabrać Ci [T.i]

- Ja...

- Spójrz prawdzie w oczy, a teraz nie myśl o tym tylko wyśpij się przed jutrzejszym meczem, żebyś dobrze grał

- Jak mam teraz niby o tym nie myśleć?

- Nie wiem, a teraz dobranoc

Na szczęście chłopakowi udało się wyspać, zaś mecz był zwycięski dla ich drużyny. Podczas drogi powrotnej Hinata postanowił przemyśleć sobie dokładnie kim dla niego tak na prawdę jesteś i kim chce, abyś dla niego była. Nie było to dla niego łatwe, cały czas zamyślony rumienił się tak agresywnie jak nigdy dotąd. Każdy w busie oprócz kierowcy, trenerów i menadżerek wiedział o co chodzi. Dojechali pod szkołę. Jak się można było spodziewać na miejscu czekałaś na przyjaciela. Rudowłosy wyszedł z autobusu, ale na Twój widok znieruchomiał. Każdy kolega wychodzący klepał go po plecach (oczywiście oprócz Tsukkiego, bo jakby inaczej). Hinata co prawda chciał Ci tu i teraz powiedzieć co do Ciebie czuje, jednak nie miał na tyle odwagi. Ta świadomość jego uczuć do Ciebie wciąż była świeża, nie oswoił się wciąż z tym.

- Coś się stało? Przegraliście? - nie ukrywałaś, że zdziwiła Cię postawa chłopaka

- N-Nie! Wygraliśmy! Po prostu... Chodźmy już do domu, tak - Shoyo ewidentnie spanikował. Postanowiłaś nie drążyć tematu, tylko wrócić z nim ze szkoły pod dom.

Kageyama

Odwiedzałaś dzień w dzień swojego brata na treningach. Noya-san razem z Tanaką wielbili Cię, może nie tak jak tą starszą spośród was, ale jednak. Twój brat był spokojny wiedząc, że ta dwójka jako 3 klasiści będzie Cię bronić. Ostatnio jednak często rozmawiałaś z Kageyamą. Postanowił objaśnić Ci zasady siatkówki. Co prawda Twój brat nawet nauczył Ci3 grać, ale postanowiłaś nie mówić tego ciemnowłosemu. W końcu rzadko można zobaczyć na jego twarzy uśmiech, który nie jest odstraszający. Na prawdę siatkówka była jego pasją, słychać to było w każdym jego słowie. Ty zaś siedziałaś zapatrzona w uśmiech chłopaka, bo nie wyglądał on ani trochę strasznie.

- Już rozumiesz?

- Wszyściutko

- To ja Ci może pokażę jak to wygląda w praktyce?

- Jestem pewien że [T.i]-chan zobaczy wszystko na treningach - powiedział Twój brat stojący w drzwiach. On doskonale wiedział, że nie może pozwolić Kageyamie na zabranie mu siostrzyczki. Zabrał mu już pozycję na boisku, tyle zdecydowanie wystarczy. Niech się nie posuwa za daleko.

- Dobrze Sugawara-san - odpowiedział Kageyama już bez tego uśmiechu.

- Chodź [T.i]

- Poczekaj na zewnątrz, wezmę coś z szatni

Twój brat kiwnął potwierdzająco głową, a Ty się obróciłaś i poszłaś w stronę szatni. Byłaś pewna, że Kageyama został zjedzony morderczym wzrokiem przez Twojego brata. Może i jest on opiekuńczy i kochany, ale jak trzeba potrafi być straszny...

Wzięłaś z szatni telefon i udałaś się w drogę powrotną. Napotkałaś maszynę z napojami, od razu przypomniało Ci się, że Tobio kupuje tu zawsze mleko. Postanowiłaś kupić mu jedno w zamian za wyjaśnienie Ci rzeczy, które wiedziałaś. Kupiłaś napój i unikając brata weszłaś drugim wejściem na salę. W środku Kageyama stracił wszelkie chęci do życia i posłusznie zbierał piłki. Podbiegłaś do niego i wręczyłaś mu mleko

- A to w zamian za wyjaśnienie mi zasad siatkówki - uśmiechnęłaś się do niego szczerze - do jutra

Wróciłaś do brata i udaliście się w drogę powrotną. W tym samym czasie chłopak patrzył na kartonik mleka jak na błogosławieństwo. Nie zdałaś sobie sprawy, że wtedy kupując mu mleko, kupiłaś też jego serce.

Yamaguchi

Byłaś właśnie z chłopakiem na spacerze po parku, co nie było niczym dziwnym. Tsukishima jak zwykle nie przyszedł, więc sami postanowiliście się przejść. Mama chciała pokrzyżować Ci plany i większość Twojej szafy była mokra, albo w praniu. Zdesperowana wzięłaś obcisły podkoszulek za którym nie przepadałaś, krótkie spodenki i poszłaś do parku. Mama pewnie myślała, że skoro tak nienawidzisz tego podkoszulka zrezygnujesz. Nic z tych rzeczy, bardzo zależało Ci na spotkaniu się z przyjacielem i poszła byś tam nawet w piżamie. Na miejscu zobaczyłaś chłopaka przy fontannie. Podeszłaś do niego zadowolona, on też widocznie się ucieszył na Twój widok.

- Hejo Yams!

- Jesteś [zrobnienie imienia]! Dziś próbujemy lodów smerfowych, prawda?

- Tak! Wzięłam swoje drobne idealnie odliczone na porcję lodów

- Ja na wszelki wypadek wziąłem więcej

Podeszliście pod budkę z lodami i poprosiliście dwie porcje niebieskich lodów. Czekając aż pani założy zobaczyłaś przy ławce zapłakaną dziewczynkę. Podeszłaś do niej, przykucnęłaś i bez słowa przytuliłaś dziewczynkę. Tadashi był trochę zaskoczony zaistniałą sytuacją, ale w międzyczasie odebrał lody. Ty zaś wysłuchałaś historię o tym, jak to dziewczynka zgubiła się w parku i stoi tu mając nadzieję na znalezienie mamy. Wstałaś więc na równe nogi chwyciłaś małą za rączkę i postanowiłaś pomóc jej znaleźć mamę. Yamaguchiego w tamtym momencie ścięło. Zawsze uważał Cię za swoją przyjaciółkę, która jest wiecznym dzieckiem. Teraz patrzył na dziewczynę, która uśmiecha się do niego trzymając za rękę dziecko. Na dobór złego dziewczynka do złudzenia przypominała [T.i], przez co Tadashi odniósł wrażenie, że to wasze dziecko. Obcisły podkoszulek który na sobie miałaś uwypuklił Ci piersi, przez co Yamaguchi spojrzał na Ciebie jak na kobietę. Widząc co zalał się rumieńcem, ukrył twarz za lodami które trzymał. Wyjęłaś mu z rąk Twoją porcję i wręczyłaś dziewczynce.

- Ta mała zgubiła się w parku, mam zamiar odnaleść jej mamę. Idziesz z nami?

- Um j-jasne

Chłopak szedł przez park obok Ciebie trzymającej za rękę dziecko podobne do Ciebie. Był pewny, że z boku wyglądacie jak rodzina, więc ponownie zalał się rumieńcem. Nie wiedział co się z nim dzieje, w końcu zawsze postrzegał Cię jako tylko przyjaciółkę. Dziewczynka zjadła loda, zaś ten Yamaguchiego pozostał nietknięty. Mała postanowiła chwycić jedną ręką Ciebie, zaś drugą Tadashiego, o mało nie doprowadzając go do zawału serca. Ponieważ to tylko spotęgowało jego myśli, że wyglądają jak rodzina. Na szczęście lub nie chłopaka mama dziecka się znalazła. Matka podziękowała wam z całego serca za, jak to określiła, fachową opiekę nad jej dzieckiem i odeszła z małą za rękę.

- Czyli dziś jednak nie było próby smerfowych lodów... Przynajmniej ona znalazła swoją mamę

- Ja swojego jeszcze nie ruszyłem. Masz, zjedz po drodze gdy będziemy się wracać. Kupię sobie swoją porcję i razem zjemy

Te słowa były rozczulające. Uśmiechnęłaś się rozczulona zachowaniem chłopaka i przytuliłaś się do niego jak za młodych lat. Nie wiedziałaś jednak, że zdał sobie sprawę z uczuć do Ciebie i o mało nie doprowadziłaś jego serca do kapitulacji. Resztę spotkania spędziliście na rozmawianiu o wszystkim i o niczym, a chłopak za każdym razem gdy się zbliżyłaś do niego jak kiedyś odwracał wzrok i się lekko rumienił.

Sugawara

Impreza urodzinowa u Kiyoko wyszła znakomicie! Spotkałaś na niej chłopaków z wcześniej i bardzo miło Ci się z nimi rozmawiało. Najdłużej jednak gadałaś z szarowłosym. Mogłaś przysiąc, że rzucił na Ciebie jakiś urok, przez który nie mogłaś przestać uśmiechać się w jego towarzystwie. Jak już się pewnie domyślasz - to Ty się pierwsza zauroczyłaś. Kiyoko dużo czasu przebywała w towarzystwie waszej czwórki i postanowiła, że miło by było częściej się spotykać w takim składzie.

Co jakiś czas wychodziliście na miasto razem, zaś uwadze Kiyoko nie uszły przelotne delikatne rumieńce które nabierałaś w towarzystwie Sugawary. Mimo że Shimizu nie miała tego w zwyczaju robić, zrobiła dla was wyjątek i postanowiła was zeswatać. Początkowe działania polegały na "przypadkowych" okolicznościach zmuszających chłopaka do np w kawiarni siedzeniu z Tobą, kiedy reszta zajmowała inny stolik. Dziewczyna wyjaśniła Asahiemu i Daichiemu jej plan, a Ci postanowili się dołączyć. Co prawda jedyne do czego doprowadzili, to to, że Suga kochał Cię jak młodszą siostrę, nie jako dziewczynę. Była to jedna wielka klapa z ich strony. Potwornie współczuli Ci, bo widzieli że chłopak Ci się podoba. Widzieli, jak działały na Ciebie jego opiekuńcze gesty jak i nie mogli wyrzucić z pamięci Twojej pustej miny, jak Ci powiedzieli że jesteś dla niego jak młodsza siostra. Mieli dreszcz na samą myśl o tej minie... Przyrzekli sobie nigdy więcej nie pozwolić do tego, żebyś była w tak złym stanie. Jednak czas mijał, zaś wasza relacja ciągle nosiła nazwę friendzone, o czym Suga nie wiedział. Wasze swatki poddały się w nadzieji, że Suga się obudzi, albo Ty się odkochasz. Mimo wszystko nie było już na to czasu. Zbliżały się ostatnie wakacje przed wyjazdem Sugi na uniwersytet. Chciało Ci się płakać na samą myśl, że przez ten cały czas nawet z pomocą osób trzecich nie rozkochałaś w sobie Sugi. Postanowiłaś jednak wyznać mu uczucia pod koniec wakacji, jak już będzie pewne że się ostatni raz widzicie przed jego wyjazdem. Zbliżały się wakacje, a razem z nimi bal maturalny Koushiego.

Koushi nie wiedział kogo zaprosić jako partnerkę na swój bal. Kiyoko zajęta, Daichi idzie ze swoją przyjaciółką. Nawet Asahi znalazł sobie kogoś, a on nie. Chodził po pokoju i główkował z kim może iść. Obdzwonił już każdą dziewczynę z jego rocznika, byleby nie pokazać się samemu. Wtedy usłyszał pukanie do drzwi. Zszedł na dół, otworzył drzwi, a za nimi stałaś Ty.

- Hej Suga-san, przepraszam jak Ci przeszkadzam, ale nie było Cię dziś w szkole. Wzięłam notatki od koleżanki z Twojej klasy i przyniosłam Ci. A właśnie, czemu Cię nie było? Boli Cię coś? Jesteś chory? - patrzyłaś na chłopaka ze zmartwionym wzrokiem, a serce rwało Ci się na miliony kawałków wiedząc, że to nie ma celu. Troska o niego, przychodzenie, utrzymywanie relacji która Cię boli. Przez to tylko trudniej jest pogodzić Ci się z faktem, że on Cię nie chce. W międzyczasie jak Tobie serce rwało się, Suga patrzył na Ciebie jakby ujrzał anioła. Chwycił Cię za ręce i spytał

- [T.i]-chan, byłabyś moją partnerką na balu? - spytał w nadzieją w oczach. No przecież! Czemu wcześniej na to nie wpadł? Przecież ma przyjaciółkę, która z nim pójdzie! - Każda dziewczyna z mojego rocznika już ma z kim iść, a ja zostałem bez pary

- Dobrze - wybełkotałaś po chwili. Przez chwilę miałaś nadzieję, że to z Tobą chciał się pokazać, jednak byłaś opcją rezerwową, żeby nie było głupio

- Jeju dziękuję na prawdę za to że o mnie pomyślałaś. Nie masz się o co martwić, nic mi nie jest. Po prostu byłem na badaniach kontrolnych - chłopak uśmiechnął się do Ciebie ciepło, zaś Ty chciałaś zapomnieć w tamtym momencie że jesteście przyjaciółmi.

- Kiedy ten bal? O której godzinie się stawić?

- Już w piątek, ja po Ciebie podejdę, nie martw się. Bądź gotowa tak godzinę przed, przejdziemy się na nogach na bal

- Dobrze, to do zobaczenia Koushi

- Nie mogę się doczekać

Chłopak zamknął drzwi, a Ty momentalnie zalałaś się rumieńcem. Zasłaniając twarz odbiegłaś od jego domu, żeby zadzwonić do Twojej zajlepszej przyjaciółki

- No hej, po co dzwonisz?

- [imię przyjaciółki] NIE UWIERZYSZ CO SIĘ STAŁO!

- Niech zgadnę, coś z Sugą? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

- ZAPROSIŁ MNIE NA SWÓJ BAL MATURALNY JAKO SWOJĄ PARTNERKĘ!!!

- w końcu przejrzał na oczy że nie byle jaka z Ciebie sztuka, hmm?

- A to już w piątek! Co mam ubrać? Jak się zachowywać? Jaki perfum wsiąść? Umalować się? Jaką fryzurę sobie zrobić? ON CHCE ZE MNĄ SAM NA SAM SPACEROWAĆ PRZED BALEM JA TU WYKITUJĘ ZE SZCZĘŚCIA

- Ja Cię już zrobię na bóstwo! Chłop jak Cię zobaczy nie będzie pamiętał jak się nazywa, a jedyne to będzie w stanie powiedzieć to "wyjdź za mnie". Zobaczysz!

- ALE TO JUŻ W PIĄTEK!

- Nie wierzysz w moje umiejętności?

- ...niech Ci będzie

- Twój Suguś Cię nie pozna ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nadszedł ten wyczekiwany dzień. Twoja przyjaciółka przyniosła Ci śliczną sukienkę, ułożyła Ci włosy I zrobiła delikatny makijaż. Spryskała Cię próbką perfumu jej mamy i dokonała ostatnich poprawek. Jak już wszystko było gotowe usłyszałyście dzwonek do drzwi

- Ja otworzę, zaś jak usłyszysz jego głos, zejdziesz po schodach tak, że mu szczęka opadnie. Gościu się zesra z wrażenia na Twój widok i doceni co przez ten cały czas miał, mówię Ci!

Zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć dziewczyna zbiegła na dół i otworzyła drzwi.

- Jest może [T.i]? - Nagle wszystkie motyle postanowiły urządzić sobie balangę w twoim brzuchu .

- Już idę - powiedziałaś, po czym zeszłaś po schodach. Mogłaś przyrzec, że jakoś tam mało tlenu było czy coś. Stanęłaś przed chłopakiem odwracając wzrok speszona. Kącikiem oka jednak dostrzegłaś, że jego twarz zalała się czerwienią. Twoje podejrzenia potwierdził lenny na twarzy Twojej psiapsióły i fakt, że zaczęła cykać wam jak gdyby nigdy nic fotki.

- Dla potomności... - powiedziała pod nosem i robiła zdjęcia z różnych perspektyw

- To ten, wyjdźmy może... - powiedziałaś czując wstyd za komentarz pod nosem przyjaciółki. Suga uchylił Ci drzwi i wyszliście. Cały czas byliście oboje czerwoni jak nigdy dotąd. Na balu nie było lepiej. Wasi przyjaciele patrzyli na was z lennym, zaś wy czerwieni w swoim towarzystwie próbowaliście się skupić na tańcu, a nie swojej bliskości. To wydarzenie było tak emocjonalne, że wam obojga zapadło w pamięć bardziej niż jakiekolwiek inne.

Akaashi

Po dołączeniu jako menadżerka żeńskiego klubu siatkarskiego nie mogłaś narzekać na nudę. Amai i Bokuto ciągle coś broili, a Ty z Akaashim musieliście to znosić i czasem naprawiać po niektórych akcjach. Mimo wszystko cieszyliście się, bo nudno nie było. Na przerwach lubiłaś przesiadywać w bibliotece. Pewnego dnia szukając kolejnej części Sherlocka Holmesa zauważyłaś, że Akaashi odkładał poprzednią jego część. Zaskoczoną podeszłaś do niego i zainicjowałaś rozmowę o książce. Może na wiele tematów nie lubiłaś się wypowiadaç obszernie. Jednak lektury które Cię ciekawiły były jednymi z nielicznych rzeczy, o których mogłaś nawijać godzinami. Okazało się, że chłopak również na przerwach przychodził do biblioteki. Takim oto sposobem rozmawialiście na każdej przerwie ze sobą. Na treningach z kolei coraz częściej przyłapywałaś siebie na przypatrywaniu się Akaashiemu. Nie uszło to uwadze Amai, która postanowiła natychmiastowo zawiadomić o tym Bokuto, pod warunkiem że Akaashi się nie dowie. Jednego dnia na treningu wpatrywałaś się w Kejiego zastanawiając się jak godzi siatkówkę z literaturą, kiedy niespodziewanie piłka nadleciała ze strony ćwiczących dziewcząt. Trafiła Cię centralnie w głowę pozbawiając Cię przytomności. Uderzyłaś głową o ławkę, a krew spłynęła Ci po twarzy. Chłopak w którego się wpatrywałaś zamarł widząc, że w jakim stanie się znajdujesz. W tym samym czasie co Amai podbiegł do Ciebie. Przerażenie malowało się na jego twarzy, mimo że nie często okazuje emocje czy zainteresowanie czymkolwiek. Ty zostałaś zabrana do pielęgniarki, zaś czarnowłosy przez resztę treningu nie mógł się skupić. Myśl, że w tamtym momencie mógł Cię stracić sprawiała, że jego nogi odmawiały posłuszeństwa. Trener powiedział, żeby ten usiadł do czasu aż mu przejdzie.

Akaashi siedział nie mogąc przestać myśleć o tym co się stało. Nie wiedział, czy wszystko z Tobą w porządku. Nie wiedział, czy poradziłby sobie że stratą osoby tak ważnej dla niego jak Ty. No właśnie, tak ważnej... Czyśbyś była tak ważna dla jego serca? Wtedy do niego to dotarło. Jednak zanim zdążył przeanalizować teorię odnośnie jego uczuć weszłaś na salę z zabandażowaną głową obok pielęgniarki.

- Nic jej nie jest trenerze, odzyskała przytomność. Musimy tylko zawieźć ją do szpitala, żeby sprawdzić czy nie ma wstrząsu mózgu - powiedziała pielęgniarka, na co trener kiwnął głową

- Przepraszam najmocniej za problem - powiedziałaś skruszona do trenera i pielęgniarki - powinnam bardziej uważać

- [T.i]!!!!! - krzyknęli jednocześnie Bokuto i Amai biegnąc do Ciebie. Oboje skoczyli w Twoją stronę, jednak Akaashi chwycił ich za koszulki - JAK DOBRZE ŻE NIC CI NIE JEST

- Lepiej narazie nie przemęczaj się, wróć do pokoju pielęgniarki i połóż się, żebyś nie straciła przytomności - powiedział Akaashi z troską w oczach. Zaskoczyło Cię to, bo jeszcze nigdy na Ciebie tak nie patrzył. Kiwnęłaś głową i razem z pielęgniarką wyszłyście.

- Masz złotych przyjaciół

- Wiem proszę pani

Na szczęście nic poważnego Ci się nie stało, zaś następnego dnia wróciłaś do szkoły, ale z opatrunkiem.

Kuroo

Jak powiedzieliście tak uczyniliście. Spotykaliście się co piątek w parku, a wasza relacja rozwijała się całkiem nieźle. Gdzie haczyk? Nawzajem sprowadzaliście się za złą drogę - żartów biol-chemów. Czasem są tak absurdalne, że aż nieśmieszne dla innych. Chłopak jednak postanowił Cię przedstawić swoim kolegom którzy rozumieją te żarty, żebyście nie byli jedynymi w parku śmiejącymi się z tego. Jak się można było spodziewać, na ruszt poszły również najbardziej oklepane teksty na podryw.

- Ej, składasz się może z selenu potasu i krzemu? Bo jesteś SeKSi

- Z kolei Ty się zapewne składasz z węglu wodoru uranu i jodu, mam rację? (C H U I)- odpowiedziałaś koledze Kuroo, co go widocznie rozśmieszyło. Drugi kolega postanowił sprawdzić czy dziś zarucha

- Chciałbym być tlenem... by znaleść się w Tobie

- Czy Twoi rodzice są chemikami? Bo wyglądasz jak nieudany eksperyment - miałaś już po dziurki w nosie ich towarzystwa, zaś Kuroo doskonale się bawił słuchając ich marnych prób i jak ich zmiatasz z planszy.

- Jesteś HIV - powiedział zirytowany Twoimi odzywkami chłopak, który nie przejawiał już chęci do podrywania Cię

- Ja przynajmniej mam odwrotną transkryptazę, pneumokoku - zrobiłaś to słynne machnięcie ręką rozwiewając włosy - coś jeszcze?

Trzeci z nich postanowił spróbować swojego szczęścia

- Założę się że składasz się z miedzi i telluru. Bo jesteś CuTe

- A ja się założę, że składasz się z fosforu, tlenu, fosforu, jodu, erbu, deutrenu, tlenu, leptonu, tlenu, azotu i itru. Bo jesteś P O P I E R D O L O N Y - odpowiedziałaś akcentując każdą literkę

- Tch... - "koledzy" Twojego przyjaciela odeszli z przekąsem, a Ty patrzyłaś na nich dumna z siebie. Po chwili odwróciłaś się do Tetsurou

- Przepraszam jeśli teraz nie będą się do Ciebie odzywać, to było silniejsze ode mnie - chłopak zaśmiał się na myśl jak im dogryzłaś. Może i jego śmiech nie należał do najpiękniejszych, ale przywykłaś do tego oryginalnego dźwięku. Jak przestał się śmiać, położył Ci rękę na głowie, przybliżył twarz i ku Twojemu zdziwieniu powiedział

- Zaimponowałaś mi, na prawdę - uśmiechnął się do Ciebie i w tamtym momencie widząc Twoją lekko zakłopotaną twarz przez jego bliskość, zdał sobie sprawę, że wasza bliskość już nie jest wam tak obojętna. Hormony z obu stron już doskonale wiedziały na kogo reagować, żeby wam namieszać w głowie i życiu. Zaś krew postanowiła wam częściej zmieniać kolor policzków.

(Ja najmocniej przepraszam że z niego i Ciebie robię typowych nerdów biologii i chemii, ale to za bardzo kusi)

Kenma

Dowiedziałaś się, że o waszym rzekomym związku wiedziała tylko, albo aż cała drużyna chłopaka. Jak wszedł jedni mu gratulowali, inni pytali czy to prawda, a Yamamoto powtarzał, że to niemożliwe żeby Kenma zdobył dziewczynę przed nim. Spytałaś chłopaka, czy zaprzeczył istnieniu waszego związku. Powiedział, że ich się nie da przekrzyczeć więc nawet nie próbował. Postanowiłaś nie zwracać większej uwagi na ten fakt, w końcu on się z nimi użera, nie Ty. Po jakimś czasie jednak miałaś okazję ich spotkać, a kompletnie zapomniałaś o ich przekonaniach. Kenma zaprosił Cię do siebie, co nie było dla was niczym nowym. Tym razem jednak w tygodniu. Uprzedził, że będzie to tuż po jego treningu i możesz poczekać przed halą. Tak też zrobiłaś. Twoje introwertyczne cztery litery siedziały przy drzwiach unikając wzroku kogokolwiek. Właśnie zwalczałaś ważnego bossa na swoim Nintendo, kiedy ktoś otworzył drzwi od hali. Nie zwróciłabyś na to uwagi gdyby nie to, że usłyszałaś "EJ, DZIEWCZYNA KENMY TU JEST". Automatycznie zaczęłaś się rozglądać za jakąś dziewczyną w zasięgu Twojego wzroku. Może przegrałaś z bossem, ale z jakąś dziewczyną Kenmy nie przegrasz. Wtedy obcy chłopak wziął Cię za nadgarstek i wciągnął na salę gimnastyczną.

- OI! Kenma! Twoja dziewczyna po Ciebie przyszła! - w tamtym momencie przypomniałaś sobie wcześniejsze wydarzeniami zrozumiałaś, że to o Tobie była mowa. W myślach strzeliłaś sobie dłonią w czoło.

- [T.i] nie jest moją dziewczyną

- Ale jak to? Przecież Kuroo powiedział że tak, a Ty nie zaprzeczałeś!

- Bo nie daliście mi dojść do słowa

- A JEDNAK KENMA NIE MA DZIEWCZYNY SZYBCIEJ NIŻ JA!

- To co w takim razie ona robiła czekając na Ciebie?

- umówiliśmy się na wspólne granie

- Razem? Sami w domu? - naciskał kumpel z drużyny Kenmy. Kozume widocznie wpadł w zakłopotanie. W końcu nigdy nie patrzyliście na to od tej perspektywy.

- Możesz mnie puścić? - przemówiłaś przerywając niezręczną ciszę między Tobą a Kenmą, a i jakże satysfakconującą dla reszty drużyny. - Przez Ciebie przegrałam z bossem który jest dla mnie kłopotliwy, a już mi wychodziło - powiedziałaś z wyrzutem do chłopaka, który przed chwilą puścił Twój nadgarstek.

- Mogę Ci z nim potem pomóc - powiedział cicho Kozume, zaś cała jego drużyna jak na złość sprawiała, że ta rozmowa była dla waszej dwójki bardzo krępująca.

- To już i tak koniec treningu, możecie wyjść RAZEM - powiedział chłopak, który rozpowiedział plotkę o waszym związku. Było wam strasznie głupio, ale razem na ich oczach kierowaliście się ku wyjściu. Wtedy ktoś jak na złość postanowił dołożyć wisienkę na torcie

- Ne! Kenma! Jeśli jednak jesteście razem ale to ukrywacie, nie musicie tego robić! A jeśli nie jesteście razem, to będziecie. Widać, że czujesz do niej miętę! Zaprzeczając miałeś lekko różowe policzki!

- Nie prawda! - powiedział lekko wkurzony Kozume, czyli trafiono w jego słaby punkt. Ty zaś najbardziej ze wszystkich zmieszana popatrzyłaś na przyjaciela. Położyłaś mu rękę na barku, żeby się uspokoił. To jednak dało niesamowitą satysfakcję jego kumplom. Jak już zdałaś sobie sprawę że pogorszyłaś sytuację, postanowiłaś tradycyjnie uciec i udawać, że to nie dotyczy Ciebie. Jednak wzięłaś ze sobą już uspokojonego gracza, co znowu zadowoliło drużynę. Wy zaś udaliście się w drogę do domu chłopaka jak gdyby nigdy nic. Oboje myśleliście o tamtym wydarzeniu, jednak żadne nie miało zamiaru poruszyć tego tematu. Jednak na miejscu postanowiłaś chociaż przeprosić.

- Wybacz, teraz już Ci nie dadzą z tym spokoju na treningach

- Nie myśl o tym, to z którym bossem Ci pomóc? - na jego słowa usiadłaś obok niego i dałaś mu Nintendo. Kiedy zwalczał Ci bossa Ty patrzyłaś mu przez ramię. W tamtym momencie oboje zdaliście sobie sprawę, że drużyna chłopaka uświadomiła wam rzecz, której staraliście się nie wiedzieć. Uczucia dla was do tej pory były zbędną przeszkodą, która zmieni się w narzędzie do osiągnięcia nowego statusu społecznego "w związku".

Iwazumi

Od tamtej pory chłopak pomagał Ci w treningach. Nie bardzo wiedział, czemu tak bardzo starasz się udowodnić coś komuś, dla kogo jesteś zerem. Jednak postanowił nie sprzeciwiać się i pomagał Ci osiągnąć Twój cel bez względu na wszystko. Wy zaś poprzez częste spotkania poznawaliście się coraz lepiej. Najbardziej lubiłaś słuchać narzekania na niejakiego Oikawę. Zawsze śmiałaś się w najlepsze, kiedy on na samą myśl o gwiazdorze wściekał się jak nigdy dotąd. Pewnego dnia chłopak zadał Ci pewne pytanie.

- [T.i]-san, czemu tak bardzo zależy Ci na tym, aby to osiągnąć? Czy na prawdę chodzi tylko o te lambadziary? - spytał z niesmakiem na samą myśl.

- Na początku tak. Planowałam udowodnić im, że jestem od nich lepsza i się mylą. Teraz jednak myślę, że robię to dla siebie... I trochę też, żeby się z Tobą widywać - przyznałaś po namyśle. Chłopaka zbiło to z tropu, więc żeby uniknąć niezręcznej ciszy kontynuowałaś

- Mimo wszystko, dobra forma i odpowiednią figura mogą mieć dobry wpływ na moją samoakceptację. Na początku pomyślałam, że to czasochłonne i nie warto robić sobie nadzieji. Ale powtarzałam sobie "Nigdy nie wolno rezygnować z osiągnięcia celu tylko dlatego, że jest czasochłonny, czas ten w końcu kiedyś upłynie." Na początku chciałam żeby szybko upłynął, teraz jednak wolę, żeby mi się dłużył. W końcu to jedyna wymówka, żeby posiedzieć z Tobą - uśmiechnęłaś się niedowierzając, że powiedziałaś to tak, jakby nie było niczym ważnym.

Nie mogłaś dostrzec jednak miny chłopaka, który wciąż milczał. Wydawało się, że te słowa po nim spłynęły, więc kontynuowałaś ćwiczenia jak gdyby nigdy nic. Nic bardziej mylnego, słowa te zostały jakby wygrawerowane chłopakowi w pamięci. Nie chciał jednak żebyś wiedziała jego wyraz twarzy, bo jakby się wytłumaczył z rumieńca?

- Rozumiem... - odpowiedział cicho - skoro to jest Twoją motywacją, możemy czasem gdzieś wyskoczyć

Chłopak nadal nie pokazywał twarzy, jednak uszczęśliwiły Cię te słowa nie na żarty.

- Wtedy nie będę miała motywacji, co nie? - postanowiłaś chwilę podroczyć się z chłopakiem

- No ale zależy Ci na spotkaniach ze mną czy nie? - powiedział chłopak podnosząc głowę, przez co dostrzegłaś lekki rumieniec na jego policzkach.

- Bardzo, ustalimy jeszcze kiedy się będziemy spotykać, dobrze? Teraz odpocznę chwilę bo jestem wymęczona

Chłopak tylko kiwnął głową i podał Ci wodę. Może nie chciał po sobie tego poznać, ale był zadowolony z Twojej odpowiedzi. Zapowiada się ciekawa relacja.

Tanaka

Dowiedziałaś się od Tanaki, że jest członkiem klubu siatkarskiego. Zaś po wielokrotnych prośbach zgodziłaś się na dołączenie tam jako menadżerka. Pogubiłabyś się w tym wszystkim na śmierć, gdyby nie Kiyoko która tłumaczyła Ci wszystko krok po kroku. Widziałaś, z jakim oddaniem Twój senpai patrzy na nią i mu się nie dziwiłaś. To była zdecydowanie wyższa liga niż Ty. Nie miało to jednak wpływu na waszą relację, uwielbiałaś ją mimo że czułaś, iż jest dla Ciebie zbyt dobra. Zadomowiłaś się dzięki niej w drużynie i nie wyobrażałaś sobie życia bez tego klubu. Jednak nie o tym temat przewodni. O tym, że Tanaka nie ma najlepszej opinii u wielu osób wiedziałaś doskonale. Większość po prostu oceniała go nie starając się go poznać, reszta to osoby które mu podpadły. Pewnej przerwy przechodziłaś obok grupki chłopaków i niechcący usłyszałaś kawałek ich rozmowy.

- Jak oni wytrzymują z nim w klubie siatkarskim?

- Na pewno psuje całą drużynę! Dziwię się, że go jeszcze nie wywalili.

- Um, przepraszam że się wtrącam ale w klubie siatkarskim nie ma osoby, która by źle wpływała na drużynę. Więc nie wiem o kim mówicie.

- Jak nie? Ten cały Tanaka na pewno ma zły wpływ! Ma nierówno pod sufitem

- Nie mówcie tak o Tanace! Jest lepszy od was i za rok najpewniej zostanie asem drużyny! Co wtedy zrobicie? Dalej będziecie go gnoić? - Twoja postawa szybko się zmieniła, co zaskoczyło chłopaków.

- A Ty co? Obrońca? Może byś-

-

Coś mówiłeś leszczu?! - powiedział Ryu z groźną miną wchodząc w zdanie chłopaka - jak masz do niej jakiś problem powiedz mi to w twarz.

Jeszcze nigdy nie widziałaś, żeby ktoś uciekał z taką prędkością. Myślałaś że kurz unoszący się za kimś podczas biegu występuje tylko w kreskówkach. Okazało się, że Tanaka się przyglądał z boku Twoim poczynaniom, przez co zaiskrzyło w jego sercu do Ciebie.

- [T.i]?

- Hm?

- Dzięki, że stanęłaś w mojej obronie, to wiele znaczy - powiedział Twój senpai, po czym poszedł gdzieś nie dając Ci czasu na odpowiedź. Wtedy zdał on sobie sprawę, że są na tym świecie dziewczyny, które mogą być równie dobre co Kiyoko i je obchodzi.

Nishinoya

Spodobałaś mu się już przy pierwszym spotkaniu. Zaś przy każdym kolejnym tylko utwierdzał się w przekonaniu, że jesteś tą jedyną.

Tsukishima

Razem z chłopakiem dogryzaliście sobie nawzajem przy każdej napotkanej okazji. Zaś sarkazmu było więcej niż tlenu w powietrzu jeśli byliście w jednym pomieszczeniu. Mimo że to nie jest pocieszające, uwielbialiście się ze sobą kłócić. Może to zabrzmieć absurdalnie, ale taka kłótnia z Tsukishimą powodowała wyładowanie stresu ze szkoły, przez co zawsze po lekcjach szłaś się z nim kłócić, to był już nawyk. Jednak pewnego dnia w drodze do Twojego partnera od kłótni napotkałaś osobę, której się ewidentnie chciało oberwać słownie. Chłopak wylał na Ciebie szklankę soku jabłkowego, bo mu "nie smakował". W tym momencie ten chłopak zdecydowanie bardziej nadawał się na kozła ofiarnego. Tsukki chociaż potrafił się odgryźć, nigdy nie posunąłby się do takich rzeczy. Z Kei'em można było się kłócić z klasą, zaś ten typ najwidoczniej nie wie w co się pakuje.

- Ups, wybacz. Miałem wyrzucić do śmieci zepsuty sok. Chociaż czekaj, nie pomyliłem się - powiedział gościu nie znając Twojego charakteru.

- Spotykając ludzi Twojego pokroju rozumiem czemu wszyscy tak walczą o prawa do aborcji - odsyczałaś nowicjuszowi

- Ciebie to chyba przez telefon robili - nowy się nie poddawał, nawet nie zauważyłaś, że Tsukishima przygląda się całemu zajściu od początku

- Masz szczęście, że szympansy są gatunkiem zagrożonym, inaczej byłoby po Tobie. A nie, przepraszam że ja tak małpy poniżam! W końcu jak byłeś w zoo małpy Cię obserwowały w celach naukowych.

- Nie odzywaj się śmieciu

- Myślisz że błyszczysz? Masz rację, Ty tak tylko myślisz

- Bo Ci wpierdole

- Jak ja Ci z główki walnę w żuchwę to Ci jelito nosem wyjdzie - powiedziałaś zamierzając to zrobić, co nie uszło uwadze czterookiego, który postanowił z litości dać chłopakowi jeszcze pożyć. Stanął za Tobą i powiedział do sprawcy sytuacji

- Słuchaj, idź do lustra, wygadaj się i wróć jak skończysz. Może ono Cię wysłucha o ile nie pęknie - powiedział czterooki

- Walcie się - odpowiedział dotychczas pewny siebie osobnik - Idę stąd

- Idziesz? A tak fajnie śmierdziało - powiedziałaś mu na pożegnanie

- Kto to mówi - powiedział blondyn jak już tamten chłopak się oddalił

- Zabawne, wiesz?

- Idź się przebierz dzieciaku, bo nie wierzę że karłowatość może dotykać aż tak bardzo ludzi

- Ja Ci dam się naśmiewać z mojego wzrostu, tytanie

- Normalnie powiedziałbym, że Cię poniżał. Jednak nie wiem czy w Twoim przypadku to jeszcze możliwe. A teraz zmiataj się przebierać bo nie jesteś lepsza od niego

- Zaraz wrócę - powiedziałaś, po czym ruszyłaś w drogę do szatni na wf.

Okularnik nie chciał w to wierzyć, jednak miał przeczucie że jego życie zanim poznał [T.i] było o wiele nudniejsze. Tak, zdał sobie sprawę że mimo wszystko pełnisz ważną rolę a jego życiu i nie wyobrażał go sobie obecnie bez Ciebie. Może i byłaś udręką, ale udręką która wypełniła nudę w życiu chłopaka.

Oikawa

Od tamtego czasu Oikawa bardzo zainteresował się Twoją osobą. Nie traktowałaś go jak inni. Nie ubóstwiałaś go, ani nie pomiatałaś nim - chyba że sobie na to zasłużył. Wtedy było w Tobie widać drugiego Iwazumiego, czego Tooru się w Tobie bał. Próbował Cię przekonać, że takie zachowanie jest nie kobiece, albo inne "argumenty", które poszły na marnę. Ubolewałaś nad tym, że postanowiłaś wtedy pomóc przyjaciółce zasmakować miłości. Przez to albo Ci mówi o nim czego nie możesz słuchać, w końcu kto chce słuchać o cudzym chłopaku dzień w dzień. Albo siedzi z nim, a Ty zostajesz sama na przerwach. To nie tak, że nie cieszyłaś się jej szczęściem, wręcz przeciwnie! Po prostu brakowało Ci tamtych chwil, co zauważył Oikawa i postanowił Ci towarzyszyć na przerwach. Jego towarzystwo jak najbardziej byłoby znośne gdyby nie mordercza aura jego fanek z każdej strony. Wiele razy mu to mówiłaś, na co ten odpowiadał że przywykniesz. Pewnego dnia jednak aura ta była bardziej zagęszczona i nasilona niż zwykle, przez co mogłaś przysiąc że była widoczna gołym okiem. Wtedy z jednej strony chciałaś odejść od chłopaka żeby tej aury nie było, ale z drugiej jakbyś się od niego trochę oddaliła fanki korzystając z tego że on nie widzi rozszarpały by Cię na strzępy. Poważnie! Zupełnie jakby się wszystkie zmówiły i miały okres jednego dnia. Ich idol nie polepszył sprawy w jakiej się znajdujesz, bo na ich oczach objął Cię ramieniem

- Musimy trwać blisko przy sobie, inaczej ktoś inny wejdzie między nas - Już miałaś go walnąć solidnie w twarz, jednak on kontynuował - inaczej fanki wejdą między nas, zrobią mur, zasłonią Cię i Cię rozszarpią, bo coś z nimi dziś jest ewidentnie nie tak.

- Dziś? - odfuczałaś

- Nie gniewaj się [T.i]-chan, to nie moja wina że je zniewalał wyglądem. Ty najwidoczniej masz na sobie jakiś urok który chroni od mojego wyglądu. Mogę go z Ciebie zdjąć? - spytał przybliżając twarz

- Czyś Ty zgłupiał? Przecież Twoje fanki mnie rozszarpią za to, że ze mną flirtujesz, a bez względu na wszystko dostaniesz srogi wpierdol - powiedziałaś tak, żeby tylko chłopak mógł usłyszeć.

- Skoro tak bardzo nie lubisz mojego towarzystwa to ja Cię tu zostawię i idę na zajęcia klubowe, kilkadziesiąt dziewczyn chce z Tobą o czymś pogadać, nie będę wam przeszkadzał. - Powiedział chłopak, chytrze się uśmiechnął i odwrócił się

- A tylko spróbuj mnie zostawić na pożarcie bestiom to Ci spuszczę większy wpierdol niż Ci kiedykolwiek ojciec spuścił. - powiedziałaś idąc za chłopakiem na co się uśmiechnął.

- Idziesz ze mną? Ale miło z Twojej strony [T.i]-chan - powiedział chłopak uśmiechając się chytrze.

- Życie Ci nie miłe... - powiedziałaś i szłaś korytarzem z chłopakiem.

Poszliście korytarzem szkolnym pod drzwi sali gimnastycznej gdzie po otworzeniu grzwi do sali piłka poleciała centralnie w twarz chłopaka

- Znowu się spóźniłeś Oikawa!

- Chyba nie żyje - powiedziałaś nachylając się nad zaatakowanym przez piłkę chłopakiem - jednak żyje, niestety

- Iwa-chan mógłbyś być milszy

- To nie siedź z fankami tyle

- Zazdrosny? - To jest pewne, że mu życie nie miłe

- Nie, po prostu jedną przyprowadziłeś

- Wypraszamy sobie, nie należę do grona jej psychofanek, zostałam uprowadzona przez niego - wskazałaś palcem na Oikawę, który nie wiedział co powiedzieć

- [T.i]-chan nie wymyślaj! On mnie zabije! - Odwróciłaś się do chłopaka z uśmiechem

- Albo on, albo ja. Wybieraj

- Jesteś podła... - Tooru poszedł w kierunku drużyny tłumacząc się Iwazumiemu że po prostu zaszedł Ci za skórę.

P

ostanowiłaś dla swojego bezpieczeństwa pozostać w sali gimnastycznej i wyjść w baniek spodziewanym momencie. Jednak będąc tam wydałaś się w rozmowę z chłopakiem który miał takie podejście do Oikawy jak Ty. Nie uszło to uwadze Tooru, który widząc to poczuł ukłucie w sercu. Może i zadawał się z Tobą z nudów, żeby się coś o Tobie dowiedzieć. Ale jak nie byłaś na niego wściekła i normalnie rozmawialiście jego brzuch wkręcał go, że są w nim motyle. Nie przepadał za wściekłą Tobą, ale dla normalnej oddałby wiele. Czemu więc Iwazumiemu pokazałaś swoją normalną stronę? A co jak on Cię polubi? Chłopak najnormalniej w świecie nie mógł znieść myśli że ktoś odbierze od niego tę część Ciebie, którą uwielbiał. W tamtym momencie zdał sobie sprawę, że był po prostu zazdrosny. Czy to możliwe żebyś aż tyle dla niego znaczyła?

Kiedy Oikawa zagłębiał się w myślach czy na prawdę mu się podobasz, Ty korzystając że teren jest czysty od fanek opuściłaś salę. Zaś Hajime przerwał jego przemyślenia serwując mu piłkę w głowę. Tamtą sytuacja dała mu do myślenia, przez co zajmowałaś jego myśli cały czas od zakończenia treningu.

Sakusa

Po powrocie od wujka jedząc obiad z rodzicami Twoja mama zaczęła temat, który Cię zaciekawił.

- Ponoć sąsiedzi skończyli kwarantannę

- Którzy? - spytałaś, przypominając sobie sytuację sprzed wyjazdu

- Jeśli się nie mylę, na nazwisko miał Sakusa... Tak, Sakusa. Mieszka nieopodal, chyba sam, ale nie jestem pewna.

- Aaaaa... Gdzie dokładnie? - postanowiłaś się o nim dowiedzieć coś więcej

- Czemu chcesz wiedzieć? - spytał podejżliwie ojciec

- Z ciekawości, heh - powiedziałaś w nadzieji, że to kupią

- Obok sklepu z AGD, po lewej

- Rozumiem...

I tam się właśnie udawałaś co dnia, żeby razem z nim iść pod autobus, gdzie chłopak zakładał kombinezon, bo to w końcu transport miejski. Zawsze psikał Ci w twarz płynem dezynfekującym. Jednak mimo że nie był rozmówny, z dniem a na dzień przyzwyczajał się do rozmów z Tobą. Zaś rodzice jedyne co zauważyli, to że pachniesz jak płyn do dezynfekcji. Pewnego jednak dnia jak zwykle idąc na przystanek zatrzymałaś się przy drzwiach z których miał wyjść Kiyomi. Ten jednak zamiast jednego kombinezonu, trzymał w ręku dwa kombinezony. Napsikał na Ciebie płynem dezynfekującym i jak zwykle trzymając odległość ruszył w stronę przystanku. Rozmawiałaś z nim do momentu gdy padło pewne pytanie

- Kiyomi-san, po co Ci drugi kombinezon?

- Ty go założysz, w komunikacji miejskiej jest strasznie dużo zarazków - miałaś wrażenie że się przesłyszałaś. Wziął dla Ciebie kombinezon?

- Martwisz się o mnie? - spytałaś zaskoczona

- Uznałem, że skoro z kimś chodzę na przystanki, nie powinna ta osoba nosić zarazków. - odpowiedział, ale Ty już wiedziałaś swoje. Już miałaś przytulić chłopaka, ale zostałaś odepchnięta kijem do zachowania odległości, po czym spryskana płynem dezynfekującym.

- Nie masz na sobie kombinezonu, nie pozwalaj sobie - powiedział chłopak

- Czyli jak będę miała na sobie kombinezon, będę mogła Cię przytulić? - spytałaś z nadzieją

- ... - To Ci wystarczyło, jeśli to nie był gest oznaczający, że mu zależy, to nie wiem.

Jednak to Ci zdecydowanie poprawiło nastrój, mimo sprawdzianu z [znienawidzony przedmiot] ten dzień nie był straconym. Po założeniu kombinezonu rozłożyłaś ręce w geście chęci przytulenia się do chłopaka. On z przyzwyczajenia napsikał na Ciebie płynem dezynfekującym - teraz na kombinezon. Po czym kiwnął głową na tak. Może Sakusa nie powinien się z tego cieszyć, ale w głębi duszy tak było. Kiedy on nie dawał tego po sobie poznać, Ty nie ukrywałaś że jesteś wniebowzięta gestem chłopaka. Prawdopodobnie w nocy, kiedy postanowił wsiąść dla Ciebie kombinezon zdał sobie sprawę, że zaczął się o Ciebie martwić. On również ma prawo być zakochany, prawda?

Wakatoshi

Od poprzedniego spotkania zainteresowana drużyną liceum Shiratorizawy postanowiłaś sprawdzić co jest niezwykłego w owym liceum, które tak chwalił wysokiej postury rówieśnik Oikawy. Pewnego dnia po skończonych zajęciach udałaś się w kierunku liceum Shiratorizawa żeby popatrzeć na ich treningi. Jednak najwidoczniej dyskretne podglądanie nie było Twoją mocną stroną, bo od razu Cię zauważono. Nikt Cię jednak nie wyprosił, więc zostałaś na ich treningu. Dość szybko złapałaś kontakt z Satorim, więc zaczęliście się spotykać. Ale jak już się spotykaliście to we trójkę z jego przyjacielem. Mimo że Wakatoshi był głównie cicho, jego towarzystwo było przyjemne, nie wadził w żaden sposób. Po jakimś czasie między Wakatoshim a Tendou zrodziła się rozmowa, której mało kto by się spodziewał

- Tendou, mam pytanie

- Mów śmiało

- Co to znaczy, że jak jestem przy [T.i] czuję gorąc w klatce piersiowej, a mój żołądek się dziwnie ściska? To nie jest choroba sprawdzałem. A uczulenie na [T.i] nie wchodzi w grę - wylewność w słowach Ushijimy zaskoczyła jego przyjaciela, zaś treść wypowiedzi jeszcze bardziej

- Podoba Ci się - odpowiedział czerwonowłosy krótko

- Miłość?

- Dokładnie. Nie musisz wiedzieć o niej wiele, po prostu rób co Ci mówi serce

- Ale serca nie mówią - na te słowa Tendou zaśmiał się

- Po prostu rób co uważasz za odpowiednie przy niej. Jak będzie bardzo źle to Ci pomogę w roli swatki, ale na razie zostawię to Tobie i zobaczę ile tak pociągniesz - na te słowa zielonowłosy kiwnął głową. W tamtym momencie został uświadomiony, że żywi do kogoś uczucia. Było to dla niego nowe, ale nie zmienił wyrazu twarzy. Przyjmie to ze stoickim spokojem.

Osamu

Jak was pani w autobusie przesadziła do siebie, tak złapaliście kontakt i wiele rozmawialiście. Na wycieczce praktycznie ciągle gadaliście ze sobą - głównie o jedzeniu. Kilka razy przyłapaliście Sunę jak was nagrywa, jednak on się usprawiedliwiał słowami "to dla waszego potomstwa". Atsumu od razu załapał tekst i ciągle dogryzał bratu, czyli jak się można domyślać Suna miał więcej filmików bójek bliźniaków. Po powrocie spowrotem do waszego kraju nie urwaliście kontaktu, na przerwach często dyskutowaliście o jedzeniu. Pewnego razu postanowiłaś przygotować chłopakowi bento samodzielnie zrobione. Pierwszego dnia nie miałaś kiedy, bo się na każdej przerwie kłócił z bratem. Drugiego dnia miałaś mu dać, ale się wstydziłaś. Trzeciego było już nieświeże. Wtedy więc zastanawiałaś się co smakowało chłopakowi najbardziej w Francji... No przecież! Croissanty! Teraz tylko musiałaś je zrobić. Po długim zmaganiu na zasadzie prób i błędów uznałaś, że ta porcja wyszła Ci nienajgorzej i spakowałaś wypiek do pudełka, a następnie do plecaka. Następnego dnia w szkole na przerwie lunchowej postanowiłaś nie powstrzymywać się i wyciągnęłaś opakowanie.

- Co to? - spytał chłopak przeżuwając swój lunch

- Moje wypieki, chcesz spróbować? - na te słowa chłopaka na chwilę ścięło. Nie spodziewał się ani takiej odpowiedzi, ani propozycji

- A mogę?

- Inaczej bym nie proponowała

Chłopak sięgnął do pudełka uprzednio połykając swój lunch z domu i wziął gryza Twojego dzieła. Na początku po wzięciu gryza i chwili żucia przestał żuć i nie ruszał się. Ty już miałaś w głowie najgorsze scenariusze, a ten nagle wrócił do żucia, po czym bez słowa brał kolejnego i kolejnego.

- To jest pyszne! Tak gotując będziesz kiedyś dobrą żoną, [T.i] (Naruto vibes)

- Z żołądka do serca, hm?

- W moim przypadku na pewno - powiedział jedząc. Chwilę później zdał sobie sprawę co właśnie powiedział. Zmieszany był i on i Ty, więc nie mając czasu na wymyślenie dobrej wymówki podziękował za posiłek, pochwalił go po czym poszedł do klasy żeby uniknąć niezręcznej ciszy między wami. Może nie dałaś po sobie tego poznać, ale czułaś się jak najszczęśliwsza osoba pod słońcem. Jaki jest lepszy pretekst, żeby zacząć eksperymentować w kuchni i szlifować umiejętności? Lepszej motywacji nie znajdziesz.

~6668 słów

Continue Reading

You'll Also Like

294K 10.1K 59
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
10.5K 1K 25
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
5K 400 21
Przez całe życie staramy się uciec od przeszłości, licząc, że konsekwencje naszych dawnych czynów nas nie dopadną. Nicole Jade uciekła od przeszłości...
40.3K 2.1K 61
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...