✨ Preferencje Haikyuu ✨

By ZabijeCieOdkurzaczem

4K 155 1.2K

Przeczytałam prawie wszystkie preferencje Haikyuu na polskim wattpadzie i kilka na angielskim. Czas dać coś o... More

Wstęp
2. Zdaje sobie sprawę z uczuć do Ciebie
3. Wyznanie uczuć
4. Pierwszy pocałunek
5. Wspólne nocowanie
1 Uzupełnienie
2 Uzupełnienie

1. Jak się poznaliście

660 33 181
By ZabijeCieOdkurzaczem

Spamcie komentarzami ile wlezie, jestem ciekawa co sądzicie o 1 częściej tej... Tego... Tego czegoś.

Hinata

Poniedziałek, słowo które chyba u każdego znajduje się na czarnej liście. Jednak patrząc na poniedziałki innych, to Ty miałaś gorzej. Ostatnio urodziła Ci się mała siostrzyczka która nie daje Ci spać w weekendy, ani w tygodniu. Normalnie by to nie stanowiło problemu, bo możesz wtedy oglądać anime. Jednak weekend bez spania do południa to stracony weekend! Teraz już tylko pozostała nadzieja, że na lekcjach [ulubiony przedmiot szkolny] się wyśpisz, bo i tak będziesz wiedziała o co chodzi jak Cię nauczyciel zapyta. Ławko szkolna, nie zawiedź!

Byłaś właśnie w drodze do nowej szkoły, dostałaś się do Karasuno. W duchu modliłaś się że jest ono na tyle daleko od Twojego domu, żeby nie było słychać krzyku siostry, który odbijał Ci się echem po głowie. Wyglądałaś jak zombie, przez co z zaklejonymi powiekami podążałaś chodnikiem, a ludzie na Twój widok robili Ci miejsce. Patrząc na Twoje szczęście, chodzenie na oślep nie jest najlepszym pomysłem...

W tamtym momencie potknęłaś się o swoje nogi i miałaś gwałtowne bliskie spotkanie z podłożem. W tamtym momencie postanowiłaś, że wyśpisz się tutaj. W końcu na ciul masz iść specjalnie gdzieś, gdzie na Ciebie nakrzyczą za spanie, kiedy możesz tutaj się wyspać twierdząc, że straciłaś przytomność. Najwidoczniej nie tylko Ty uważałaś, że wyglądasz jakbyś zemdlała. Usłyszałaś jak ktoś odkłada rower i do Ciebie podbiega.

- Ej! Wszystko w porządku?

- A jak wygląda?

- Masz mundurek z Karasuno? Czyli chodzimy do tej samej szkoły! Podwieźć Cię?

- Rób jak chcesz

- To wsiadaj - powiedział chłopak już gotowy by odjechać.

Wsiadłaś na jego bagażnik rowerowy, a on pojechał. Nie wiedziałaś, czy w duchu go przeklinać, że Cię tam zabiera, czy mu dziękować. Uznałaś, że nie wie o Twoim skrajnym wyczerpaniu spowodowanym nabytą siostrą i mu podziękujesz za uprzejmość.

- O wiele ciężej mi z Tobą, dojdziesz już stąd?

- Jestem gruba? Dlatego ciężej? Dobrze, nie będę ciężarem - na dobór złego miałaś okres...

- Serio? Ty też akurat teraz chorujesz na tą chorobę co mama? Ta, którą dziewczyny mają raz w miesiącu? No nic, w takim razie spotkajmy się w szkole jak już Ci przejdzie. Chciałbym poznać Ciebie bez tej choroby

- okresu

- Tak

- To ja już stąd pójdę

- Za późno, jesteśmy na miejscu

- Oh... To ten, dziękuję

- Szukaj mnie w klubie siatkarskim jak już Ci minie ta choroba!

- Dobrze

Chłopak się oddalił machając Ci na pożegnanie. Jego uśmiech w pewien sposób oderwał Cię od rozmyślań jak to Ci brakuje snu i czekolady. W tamtym momencie wiedziałaś, że często będziesz zaglądać do klubu siatkarskiego. Z lepszym humorem poszłaś do klasy, gdzie Twój znienawidzony nauczyciel Ci go zepsuł. Kto by pomyślał, że to on psująć Ci zawsze humor spowoduje częstsze spotkania z rudowłosym.

Kageyama

Zacznijmy od tego, że jesteś adoptowaną siostrą Sugawary. Jego mama poroniła córkę, ale nie miała serca powiedzieć tego małemu Koushiemu, więc postanowiła zaadoptować niemowlę - padło na Ciebie. Różnica była dość widoczna, przez co i Ty i Koushi domyśliliście się, że nie jesteś prawdziwą córką państwa Sugawara. Na Ciebie to nie wpłynęło dobrze, ale Koushi powiedział "Nie obchodzi mnie czy tak jest i Ciebie też nie powinno. Jestem Twoim starszym bratem i zawsze nim będę, bez względu na więzy krwi czy ich brak. A teraz nie myśl o tym, bo mi się tu pochorujesz ze zmartwienia. My jesteśmy Twoją rodziną i pogódź się z tym.". Jednak posiadanie takiego brata to skarb. Za rok planowałaś iść do tego samego liceum co Twój brat, jednak przykro Ci było, że jego już tam nie będzie. Koushi postanowił, że będziesz do niego po szkole szła na treningi - żeby koledzy z klubu Cię poznali. Gwarantowało to obronę od jakiś natrętnych chłopaków ze szkoły, o ile Ci z klubu tacy nie będą. Martwił się o to, ale był pewny że obrona Nishinoyi i Tanaki jako trzecioklasistów to najlepsze co może być. A później jakoś sobie dasz radę.

Takim oto sposobem stałaś przed drzwiami sali gimnastycznej liceum do którego nie chodzisz. Bałaś się wejść, ale z myślą że w środku czeka Twój brat nacisnęłaś klamkę. Weszłaś do środka a tam:

- Co jest? Chcesz się bić? - powiedział rudowłosy chłopak

- Byłeś żałosny! - odpowiedział czarnowłosy

- Nie obrażaj mnie! To prawda, że nas zniszczyliście. Ale następnym razem nie przegram! ...To właśnie sobie obiecałem, więc co Ty niby tutaj robisz? Jak mam Cię niby pokonać, skoro jesteśmy w tej samej drużynie? Nie powinieneś być teraz w jakiejś lepszej szkole? Czemu tam nie poszedłeś? - wyglądało na to, że tylko oni byli na sali

- Najsilniejsza drużyna w prefekturze... Odrzuciła mnie.

W tym momencie nie wiedziałaś co się dzieje, ale chciałaś jak najprędzej znaleźć brata. Mimo wszystko ciekawość wzięła górę.

- Umm... O co chodzi? Wiecie może gdzie jest Koushi Sugawara?

- Kto taki? - odpowiedział rudowłosy. Szlag! Pierwszaki, nie znają jeszcze osób z klubu!

- N-Nie ważne! Nie przeszkadzam wam, udawajcie że mnie tu nie ma. - po czym wycofałaś się za drzwi. Koushi co Ci tak długo zajmuje? Nie zostawiaj mnie tu!

Na szczęście po przyjściu Twojego brata przedstawił sytuację, że często tu będziesz zaglądać. Przy okazji poznałaś imiona osób z klubu - większość zapomniałaś. Ale wiesz, że chłopak o nazwisku Kageyama dziwnie na Ciebie patrzył... "Boję się tego wzroku, ale muszę się z nimi nauczyć żyć. Kto wie co z tego wyjdzie..." Pomyślałaś

Yamaguchi

Wy byliście przyjaciółmi od piaskownicy. Wasza relacja zaczęła się tym, że Tsukishima i Ty obroniliście małego Yamaguchiego przed chłopakami którzy się nad nim znęcali. Od tego czasu byliście nierozłączni. Ty i Tsukki (jak go nazywaliście) mieliście w stosunku do siebie cięte języki, właściwie blondyn miał taki do każdego. Z kolei Yamaguchi i Ty zachowywaliście się od zawsze, aż do teraz jak dzieci w swoim towarzystwie. Tsukishimę irytuje wasze zachowanie, więc często was prowokuje nazywając was "kochasie", bo doskonale wie że jak to usłyszysz czeka was cięta wymiana zdań. A Yamaguchi jak jest z Tsukishimą podziwia go. Co więcej mówić?

Sugawara

- Nie no, poważnie, co można kupić dziewczynie, która ma wszystko?

Właśnie byłaś na zakupach żeby kupić prezent swojej kuzynce - Kiyoko. Jednak okazało się że to nie takie proste zadanie, jak z początku uważałaś... Chyba zostaniesz przy świecach zapachowych i peelingu. Ruszyłaś więc w stronę sklepu gdzie mogłaś znaleźć prezent. Przeglądałaś półki zapełnione najróżniejszymi świecami. Różniły się wyglądem, zapachem, wielkością i ceną, wybór był duży, a Twoje zdecydowanie coraz mniejsze. W pewnym momencie wpadłaś na trzech licealistów z klubu Kiyoko, prawdopodobnie to Ci z jej rocznika.

- Przepraszam! - powiedziałaś zginając się w pół przed zaskoczoną trójcą.

- Nie, spokojnie, nic się nie dzieje - Zaczął Cię uspokajać szarowłosy. Wtedy jego brązowowłosy kolega szturchnął go, jakby chciał mu coś przekazać. - Właśnie, jesteś kuzynką Kiyoko czy się mylę?

- Um, tak, jestem, a co?

- Wiesz, bo w sobotę Kiyoko ma urodziny, a my nie mamy pojęcia co jej kupić. Pomyśleliśmy o świeczkach zapachowych, ale nie wiemy które jej się mogą spodobać. Mogłabyś nam pomóc? - mówiąc ostatnie zdanie przymknął jedno oko i złożył ręce w błagalnym geście. No i jak tu mu odmówić?

- Oczywiście, tyle zrobię w zamian za wpadnięcie na was

- Dziękujemy! Jesteś jak łaska z nieba! Już się martwiliśmy że kolejne pół godziny tu spędzimy czując na sobie podejrzliwy wzrok sprzedawczyni. - mimowolnie zaśmiałaś się pod nosem. Jemu nie da się odmówić. Poza tym, jego koledzy też wyglądali jakby zdjęto wielki ciężar z ich pleców.

- Hmm... O tamta lawendowa świeca byłaby idealnym połączeniem z peelingiem do twarzy. Nie wyjdzie drogo, a to na prawdę dobry prezent

- Dziękujemy - odezwał się mężczyzna wyglądający na 30-latka. Czy oni na prawdę są w jednej klasie?

- Żaden problem. A właśnie, jesteście z klasy Kiyoko?

- Jesteśmy jej równieśnikami, Sawamura Daichi, miło mi - uścisnęłaś dłoń chłopaka.

- Asahi Azumane - wydawał się straszniejszy, ale w jego oczach widać, że nie masz się czego bać

- Sugawara Koushi, widzimy się w sobotę u Kiyoko - chłopak posłał Ci promienny uśmiech trzymając Twoją dłoń.

- Nie mogę się doczekać - uśmiechnęłaś się do nich i pomachałaś im. Miałaś wrażenie, że o czymś zapomniałaś, ale trudno, po spotkaniu ich uśmiech nie schodził Ci z twarzy.

- A właśnie, po co ja tu-
- ...
- Czy ja właśnie dałam im mój pomysł na prezent? Czyli znowu mam myśleć?

Po 5 minutach załamania nerwowego podczas stania przy maszynie z zabawkami dla dzieci postanowiłaś że coś jej upieczesz. Poza tym, nie możesz narzekać, że ten dzień nie należał do udanych.

Akaashi

Niedawno wprowadziłaś się do Tokio, nieopodal domu Twojej przyjaciółki z dzieciństwa. Była ona uosobieniem ADHD i optymizmu, zaś w szkole pełniła rolę asa żeńskiej drużyny siatkarskiej. Wiele razy próbowała Cię przekonać do zagrania z nią w siatkówkę, jednak Ty wolałaś siedzieć z nosem w lekturze popijając herbatę. To cud, że się przyjaźnicie mimo tak wielu odmiennych cech. Amai bardzo podekscytowała się na wieść Twojej przeprowadzki. Rozmawiając z nią przez telefon miałaś wrażenie że na wieść zaraz zacznie piszczeć ile tlenu w ustach, skakać i biegać gdzie popadnie ze szczęścia. Tak też było, co Cię specjalnie nie zdziwiło. Pierwszego dnia w szkole chciała Cię wszystkim przedstawić, pokazać każdą pajęczynę i każdą przerwę biegała z Tobą za rękę w te i we wte. Chciała Cię przekonać do dołączenia do jej klubu, jednak udało Ci się ją namówić, że zanim podejmiesz decyzję pójdziesz zobaczyć jak to się odbywa.

Po lekcjach Amai czekała już za drzwiami Twojej klasy aż skończysz, żeby się upewnić że się nie zgubisz. Zaprowadziła Cię na salę gimnastyczną cały czas mówiąc o siatkówce. Jak otworzyła halę rozległo się głośne

- HEY HEY HEY!!

- BOKUTO SAAN! - udarła się Amai tuż przy Twoim uchu. Kiedy Ty sprawdzałaś czy doszczętnie ogłuchłaś na jedno ucho, Twoja przyjaciółka przywitała się z chłopakiem o równie głębokim gardle co ona. Nie spodziewałaś się, że hala się dzieli na 2 boiska, a trenują na niej jednocześnie dziewczyny i chłopaki. Nie żeby Ci to przeszkadzało, w końcu i tak od początku byłaś sceptycznie nastawiona do dołączenia do klubu siatkarskiego.

- [T.i]-chan! Poznaj mojego najlepszego przyjaciela, Bokuto!

- Hey Hey Hey! Przyjaciele Amai zawsze są tu mile widziani!

- Miło mi, [T.i] [T.N]

- Wiem przecież! Amai nam o Tobie opowiadała! W końcu Cię mogę spotkać!

- "nam"? - posłałaś dziewczynie zmieszane spojrzenie.

- Mi i Akaashiemu, Tobie o nas nie mówiła?

- Mówiła, też się cieszę

- A właśnie! AKAASHI!! Chodź się przywitaj z [T.i]! W końcu możemy ją spotkać! Ciekawe czy na prawdę jesteś tak podobna do Akaashiego jak nam Amai mówiła

- Zobaczysz! Normalnie jak rozdzielone bliźniaki!

- Na serio? A co jak to prawda?

- Ej... To ma sens... - odpowiedziała zamyślona Amai. Już mniej więcej wiesz jaki poziom rozmów Bokuto i Amai będziesz znosić.

- Nie ma sensu, Akaashi z tego co mi mówiłaś jest ode mnie starszy o rok. Między bliźniakami nie może być różnicy wiekowej rocznej - odpowiedziałaś

- Poza tym, nie mogą być z różnych biologicznych rodziców, Bokuto-san - odpowiedział ciemnowłosy chłopak. Skąd on się tu wziął?

- Akaashi, a skąd masz pewność że Ty albo [T.i], któreś z was nie było adoptowane?

- Popieram Bokuto-san! Skąd ta pewność? - odpowiedziała Amai

- Czy mój argument z wiekiem na prawdę został odtrącony? - powiedziałaś zrezygnowana

- Amai, ja powiadomię Kuroo, będziemy mieli nad czym myśleć!

- Ooo pozdrów go ode mnie!

- Przynajmniej teraz nie będę z nimi sam, łatwiej będzie mi tą dwójkę upilnować - "Akaashi? Czy Amai każdemu tu powiedziała, że zgodziłam się dołączyć? I co ja teraz zrobię? Chwila, jest jeszcze rola menadżera... Chyba nie mam wyboru..." Pomyślałaś

- Tak, pomogę Ci z tą dwójką - uśmiechnęłaś się do chłopaka, po czym wyszłaś żeby się zapisać jako menadżer żeńskiego klubu siatkarskiego. Jedno jest pewne - nie będziesz się nudzić. Musisz plany spokojnego licealnego życia odstawić na bok. Poza tym, może Akaashi zna jakiegoś dobrego laryngologa? Bo skoro Tobie po jednym dniu się przyda, nie chcę wiedzieć co on tu ma z nimi...

Kuroo

Umówmy się, że kochasz biologię, chemię i przedmioty przyrodnicze na potrzebę tego ff (Kuroo będzie canon).

Nieudany dzień szkolny postanawiasz odreagować spacerem po pobliskim parku. Czymś musiałaś zająć swoje myśli. Spacerowałaś tak już od godziny przyglądając się każdej małej żyjącej istocie, każdej ciekawej roślinie i rozkoszowałaś się dość czystym powietrzem. Twoją uwagę na dłuższą chwilę przykłuło ptasie gniazdo umieszczone na gałęzi wysokiego drzewa. Słychać było, że w nim były pisklęta. Zauważyłaś, że dorosły ptak podleciał do gniazda z robakiem w dziobie. Siadając jednak na skraju gniazda wystarczająco je przechylił, żeby mała istota wypadła. Gwałtownie rzuciłaś się pod drzewo z zamiarem złapania ptaszka, a ludzie się na Ciebie patrzyli jak na wariatkę. Udało Ci się złapać ptaszka. Klęknęłaś wciąż patrząc na piskle na Twoich rękach. Sikorka, nie miałaś wątpliwości. Teraz tylko jakoś ją tam odstawić...

- Jak ja to maleństwo mam niby umieścić 5 metrów nad ziemią z moim wzrostem?

Na całe szczęście za dzieciaka wspinałaś się na drzewa i coś już o tym wiesz. A więc postanowione, zwrócisz dziecko matce za wszelką cenę. Tutaj się zaczęły Twoje marne starania, które się opłaciły. Piskle wróciło do domu. Dumna z siebie siedziałaś na gałęzi obok gniazda i patrzyłaś na gniazdo. Tłum gapiów był dość liczny, jedni Ci robili zdjęcia, inni Cię obgadywali. Przez to wszystko miałaś wrażenie, że jak rzuciłaś się na ziemię by złapać ptaszka wylądowałaś bluzką w psie gówno. Ale trudno, teraz miałaś ważniejsze rzeczy na głowie niż jakąś publiczność, a mianowicie...

- Jak ja stąd teraz zejdę?

W tamtym momencie z tłumu wyszedł czarnowłosy chłopak i podszedł do drzewa.

- To trochę ryzykowne, nie uważasz?

- Troszeczkę...

- Zejdź na niższą gałąź i skocz, złapię Cię. Inaczej nie zejdziesz bez urazów

Posłusznie wykonałaś polecenia chłopaka, z głosu wywnioskowałaś że nie knuje nic niecnego. Na jego szczęście złapał Cię, po czym odstawił na ziemię

- Dziękuję za pomoc - odpowiedziałaś, po czym uśmiechnęłaś się promiennie

- Widziałem całe zajście od początku, to była mała sikorka, mam rację?

- Tak! Poza tym...

I tak oto zaczęła się wasza niekończąca się rozmowa na temat przyrody. Bardzo swobodnie rozmawiało Ci się z chłopakiem. Spędziliście na rozmowie ponad 3 godziny. Postanowiliście, że co piątek po lekcjach będziecie przychodzić do parku o umówionej godzinie, żeby się lepiej poznać. Wieczorem uznałaś, że ten dzień właściwie nie był taki do końca fatalny, jak się na początku wydawał.

Kenma

Tak właściwie spotkaliście się w lolu. Stanowiliście bardzo zgraną drużynę, więc postanowiliście się spotkać i pograć w coś na padzie. Co prawda zanim do tego doszło były wszelakie rozmowy na discordzie, granie wspólne w inne gry itp. ale to będzie wasze pierwsze spotkanie na żywo.

Z jednej strony cieszyłaś się niezmiernie że w końcu się z nim spotkasz, jednak z drugiej byłaś lekko przejęta czy wszystko pójdzie okej. Z kolei mimika Twojej twarzy jak zwykle była obojętna nie ukazując burzy w Twoich myślach. Jechałaś właśnie autobusem do Tokio, postanowiliście się u niego umówić. Jak już dojechałaś na miejsce podeszłaś pod dom chłopaka i zapukałaś. Po jakimś czasie Kenma Ci otworzył.

- Dojechałaś cała, dobrze, bo przygotowałem kilka moich ulubionych gier

- Twoi rodzice nie mają nic przeciwko?

- nie ma ich - jego odpowiedź trochę zbiła Cię z tropu, jednak mimo wszystko postanowiłaś tego nie okazywać. Weszłaś do domu chłopaka i skierowałaś się za nim na piętro. Kozume usiadł na wcześniej przygotowanej poduszce i poklepał drugą, na znak żebyś usiadła na niej. Posłusznie usiadłaś i zabrałaś się za granie. Atmosfera szybko się rozluźniła, a wy zajadając się pocky graliście i śmialiście się w najlepsze. Było wam bardzo swobodnie w swoim towarzystwie do czasu...

- Oi Kenma, zostawiłeś otwarte drzwi, poza tym przyszedłem trochę Cię oderwać od tych gier

- Co Ty tu robisz Kuroo?

- Czekaj- Kenma, co to za dziewczyna? Masz dziewczynę? - nieproszony gość za przeproszeniem ochujał na myśl, że Kenma może mieć dziewczynę i stał tam jak ten kołek.

- Nie, [T.i]-chan to koleżanka z którą gram, nic więcej. Czego tu szukasz?

- Chyba go ścięło - powiedziałaś wskazując na czarnowłosego.

- Za szybko wysunął wnioski, zaraz do niego dojdzie, że był w błędzie

- Oh, okej. Masz jeszcze truskawkowe pocky?

- Tak

- Jesteś pewien, że to tylko koleżanka?

- Kuroo, nie wyobrażaj sobie

- To ja idę na trening

W tamtym momencie przyjaciel Kenmy opuścił jego dom w trybie natychmiastowym

- Jestem ciekawy ile osób mnie jutro w szkole zapyta o autentyczność związku

Zaśmiałaś się pod nosem i odpauzowałaś grę. Jak zbliżała się pora przyjazdu Twojego autobusu obiecaliście sobie powtórzyć to jeszcze nie raz. A chłopak ma Ci obowiązkowo napisać ilu osobom dumny z niego, że sobie znalazł dziewczynę Kuroo rozpowiedział tą sytuację.

Iwazumi

Byłaś obiektem pośmiewiska, znęcania się dziewczyn w Twojej klasie. Że Ty w ogóle formy nie masz ani nic. Przez pierwsze miesiące ignorowałaś to, jednak ostatnio sama to zaczęłaś u siebie zauważać i nienawidziłaś tego w sobie. Postanowiłaś coś z tym zrobić, tak oto zaczęłaś chodzić na siłownię. Pierwsze dni były ciężkie, ciągle w myślach powtarzałaś sobie "Jak zobaczą mój sześciopak tak im kopary opadną że będą językiem parkiet smarować".

Jednak zobaczyłaś, że ilekroć Ty tam byłaś, był tam chłopak na oko w Twoim wieku. Nie przywiązywałaś do tego większej uwagi, jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Ćwiczyłaś jak zwykle najlepiej jak mogłaś. Tym razem jednak zesłabłaś, więc gwałtownie usiadłaś i chwyciłaś się za głowę. Kątem oka zobaczyłaś chłopaka, który wyglądał jakby był w Twoim wieku.

- No i na co było się przeforsowywać? Zdecydowanie przesadzałaś cały czas, ale starałem się nie zwracać na to uwagi. Teraz jednak mało brakowało i zemdlała byś. Po co się tak katujesz?

- Żeby im udowodnić, że się mylą...

- Jakim znowu im?

- Dziewczynom z klasy... Nie jestem zwykłą kluską... Stać mnie na więcej! Zobaczą, że nie było się ze mnie naśmiewać!

- Tylko po to to robisz? Głupie lampucery... Założę się, że wszystkie lecą na Shittykawę. Jak tak, możemy się odpłacić z pomocą kolegi. A teraz wróć do domu odpocząć

- Ja... Dziękuję

- A właśnie, jestem Hajime, Iwazumi Hajime

- [T.i] [T.N]

Tego dnia wróciłaś do domu z uśmiechem na twarzy. Nie bardzo wiedziałaś czemu, ale byłaś pewna że to początek końca Twoich problemów z dziewczynami z klasy.

Tanaka

Był dzień festiwalu szkolnego, każda klasa przygotowała jakieś atrakcje dla zwiedzających. Każda kolejna atrakcja podobała Ci się bardziej od poprzedniej. Było tu wszystko! Od kawiarenek po wróżby. Następną atrakcją był dom strachu, na samą myśl przechodził Cię dreszcz. Sama nie wiesz czy z podekscytowania czy ze strachu. Zauważyłaś, że z drugiej strony szedł chłopak, który wyglądał groźniej niż sam dom strachu. Osłupiałaś ze strachu na jego widok. On wszedł przed Tobą do domu strachu pewny siebie, Ty zaś postanowiłaś podążać za nim.

Najpierw przemierzaliście ciemny korytarz ociekający zieloną, świecącą substancją. Wzdrygnęłaś się na jej widok uświadamiając chłopakowi przed Tobą, że też tu jesteś.

- He? Co Ty tutaj robisz? - jego wyraz twarzy nagle złagodniał, przestałaś się go obawiać

- Postanowiłam bez względu na wszystko wypróbować każdą atrakcję tutaj. Boję się, ale przejdę przez całe!

- Rozumiem... Nie masz się o co martwić, gdyż Twój senpai jest przed Tobą i Cię ochroni!

Zaśmiałaś się na jego gest i kwestię. Bardzo się pomyliłaś przy pierwszej myśli na jego temat, wcale nie jest jakiś groźny.

- W takim razie w drogę, prowadź...

- Tanaka-senpai

- Tanaka-senpai - uśmiechnęłaś się do chłopaka, a on od razu nabrał pewności siebie.

Po ociekającym zieloną cieczą korytarzu czekał na was pokój, w którym leżała trumna, a obok niej szafa. Stanęliście przed trumną przyglądając się jej. Wtedy szafa się otworzyła a na Ciebie spadł szkielet ludzki. Pisnęłaś z przerażenia, zaś Twój "rycerz na białym koniu" kopnął szkieleta uderzając nim o trumnę. Wtedy trumna się otworzyła, a z niej wyłoniła się osoba przebrana za wampira. Myślałaś, że zaraz wyzioniesz ducha, a Tanaka był gotowy wyzwać owego wampira na solo. Wybiegłaś z pomieszczenia wprost na wilkołaka. Byłaś wtedy bardziej blada na twarzy niż sam wampir. Już miałaś mdleć, gdy usłyszałaś od Tanaki, że już zaraz będzie wyjście z tego wariatkowa. Biegłaś przed siebie za głosem łysego senpaia, gdy go zobaczyłaś, bez wahania wyminęłaś go i rzuciłaś się do wyjścia. Na korytarzu Twoja twarz zaczynała nabierać ludzkich barw, zaś Ty usiłowałaś uregulować oddech.

- Rany, jak tak bardzo się boisz nie powinnaś iść

- Ale wytrwałam. Udało mi się. Dziękuję Tanaka-senpai. A właśnie, jestem [T.i] [T.i]

- Zapamiętam

Nishinoya

Był ciepły, słoneczny dzień. Twoja sąsiadka Natsu Hinata jak zwykle postanowiła pobawić się z Tobą. Przeszła pod ruchomą deską w płocie dzielącym działki waszych rodziców i pognała do Twojego pokoju. Ty siedziałaś przy biurku, właśnie odkładałaś książkę od chemii.

- Nareszcie! Skończyłam to głupie zadanie

- [T.i]!

- O hej Natsu

- Shoyo zaprosił do siebie kolegów z klubu i trochę mi tam dziwnie jako jedyna dziewczyna. Możesz dziś do mnie przyjść? Prooooszę - tym oczętom nie dało się odmówić.

- Oczywiście! I tak już skończyłam robić zadanie, więc to będzie dobra odskocznia.

- Ale ulga... - mała rudowłosa dziewczynka była dla Ciebie bliska jak młodsza siostra której nigdy nie miałaś, zaś z Shoyo miałaś relację jak między kuzynostwem.

Dziewczynka przeszła pod ruchomą deską w płocie, zaś ty przeskoczyłaś płot i skierowałaś się za dziewczynką ku wejściu.

- Witaj [T.i], mogłabyś proszę zanieść Shoyo i jego kolegom arbuza? Tutaj jest już pokrojony

- Dzień dobry pani Hinata, jasne

Wchodziłaś po schodach, a Natsu była tuż za Tobą. Jak mówiła, 'pilnowała Cię, żeby Ci żaden arbuz nie spadł z talerza'. Jak otworzyłaś drzwi usłyszałaś głośne

- ROLLING THUNDEEEER!!!

A obcy chłopak poturlał Ci się idealnie pod nogi wyprowadzając Cię z równowagi. Natsu wykonała swoje zadanie bez zarzutu, złapała talerz, a żaden kawałek arbuza nie spotkał się z ziemią. Ty zaś skończyłaś z chłopakiem w dość... Dwuznacznej pozycji... Jednak bardzo szybko wstałaś na równe nogi i podeszłaś do małej dziewczynki trzymającej talerz. Wydawało się, że była tak skupiona na byciu dumną z siebie, że nie zauważyła całego zajścia.

- Brawo Natsu! Uratowałaś arbuzy, kiedy ja nie byłam w stanie - na te słowa twarz dziewczynki się tak rozpromieniła jak jej starszego brata obserwującego poczynania ich senpaiów. Dziewczynka położyła talerz na stole

- Bardzo przepraszam - powiedział chłopak, który w Ciebie wpadł wcześniej.

- Nie przejmuj się - uspokoiłaś chłopaka

- Za co przeprasza? - spytała zdezorientowana Natsu. Każdy w pokoju przybrał minę wyrażającą brak chęci wyjaśniania jej czegokolwiek.

- Natsu, wydaje mi się że Twoja mama nas wołała - zmieniłaś temat, a chłopak dziękował Ci w duchu.

- Oh, dobrze, to chodźmy szybko - dziewczynka pociągnęła Cię za rękę na dół zostawiając chłopaków samych w pokoju. Zdążyłaś jeszcze usłyszeć kawałek rozmowy

- Bóg jest dla mnie łaskawy... Widziałeś to Tanaka?

- Widziałem! A jej mina była taka zakłopotana że na pewno masz u niej szansę!

- Shoyo, kto to był?

- Moja sąsiadka, jest dla mnie jak kuzynka

- Nie obrazisz się, jak się z nią umówię?

Później już nie słyszałaś chłopaków.

Tsukishima

Był weekend, a Ty już miałaś wszystko zaplanowane: Cały sobotni wieczór będziesz siedzieć owinięta w kołdrę, będziesz zajadała się lodami i oglądała anime śpiewając każdy możliwy opening. Tak, to był plan idealny, zbyt idealny. Twoja mama postanowiła go zrujnować wycieczką do muzeum. Zaczęłaś protestować, że jesteś na tyle dużym dzieckiem, żeby zostać sama w domu. Na nic były Twoje trudy...

Przemierzałaś korytarze pełne staroci - i rzeczy i ludzi. Sama miałaś wrażenie, że się tu zestarzejesz na śmierć. Postanowiłaś więc oddzielić się od grupy i pójść zobaczyć dinozaury - jedyną ciekawą rzecz w całym muzeum. Weszłaś na ogromną salę że szkieletami wymarłych istot, oraz ich plastikowych wersji. Przemierzając tak z zachwytem salę Twój wzrok przykłuł wysoki nastolatek patrzący na szkielet dinozaura. Podeszłaś do niego i spytałaś

- Czyli to szkielet?

- Przychodzisz tu a nawet tego nie wiesz?

- Normalnie nie miałam okazji zagłębić się w ten temat

Chłopak popatrzył na Ciebie z wyższością, po czym powiedział Ci coś o tym gatunku.

- Na prawdę?

- Nie, żartowałem - Odpowiedział patrząc na Ciebie z jeszcze większą wyższością niż wcześniej. Wkurzyło Cię to

- Żartował to lekarz jak mówił Twojej matce, że się dziecko zdrowe na głowę urodzi - odsyczałaś chłopakowi

- Mówi pęknięty kondom - odgryzł się chłopak

Już miałaś zamiar obrazić jego, całą jego rodzinę i ich egzystencję, jednak powstrzymał Cię widok Twojej grupy wycieczkowej. Schowałaś się za chłopakiem, co nie umknęło jego uwadze.

- Uciekamy z wycieczek, hmm?

- A Ty co? Lepszy?

- Ja tu sam przyszedłem

- Od kiedy licealistów ciekawią muzea? - Miałaś przewagę, wiedziałaś że jest licealistą.

- Po czym poznajesz że jestem licealistą?

- Mijałam Cię na korytarzu, jednak z Twoim ego jestem w stanie stwierdzić, że miałeś zbyt wysoko zadarty nos by mnie zobaczyć

- Nie ładnie tak docinać swojemu wybawcy, chyba jednak nie będę Cię krył. Macie tu uciekinierkę z wycieczki!

- pożałujesz... - wycedziłaś przez zęby

- Jesteś pewna, że to ja będę tym, który tego pożałuje?

I takim oto sposobem dostałaś od rodzicielki na zewnątrz muzeum długi orzchan. A za nią stał blondyn z wcześniej i patrzył na Ciebie z pogardą. Jego wzrok mówił "i kto miał rację?". Nawet nie wie w co się pakuje... Będzie miał z Tobą piekło na przerwach szkolnych...

Oikawa

Walentynki, dzień zakochanych po którym następuje bal walentynkowy w waszej szkole. Na samą myśl śniadanie Ci się cofa. Na pierwszej lekcji był WDŻ, na którym pani ciągle nawijała o miłości, to cud że wciąż masz czym wymiotować. Teraz stoisz ze swoją najlepszą przyjaciółką na korytarzu przy szafkach, czeka aż wywalisz jeden list z zaproszeniem na bal który ktoś tam prawdopodobnie przypadkowo wrzucił myląc szafki. Jak już się odwróciłaś, zobaczyłaś że niedaleko od niej stoi chłopak, do którego żywi uczucia. Z tego co wiesz, on do niej też. Postanowiłaś zrobić dziś wyjątek dla przyjaciółki i pomóc jej uczcić ten dzień, żeby nie zrezygnowała z niego dla Ciebie. Tak też popchnęłaś zdezorientowaną dziewczynę wprost w ramiona równie zdziwionego chłopaka. Chwilę patrzyłaś na tą scenę z wyrazem twarzy mówiącym więcej niż tysiąc słów, po czym jak gdyby nigdy nic postanowiłaś im już nie przeszkadzać.

W tamtym momencie zrozumiałaś co właśnie uczyniłaś... Sprawiłaś, że teraz jesteś kompletnie sama wśród zakochanych par. Kierowałaś się do łazienki, żeby zwymiotować przez ten widok, jednak na drodze stał mur nie do przebicia. Inaczej mówiąc Oikawa, a za nim jego fanklub, gdzie każda jedna dziewczyna zapraszała go na bal walentynkowy jako partnera. A już myślałaś, że ten dzień nie może być gorszy... Popatrzyłaś na chłopaka lodowatym wzrokiem i spróbowałaś go wyminąć. On jednak miał inne plany co do Ciebie.

Wziął Cię za nadgarstek na oczach fanklubu i przyszpilił do ściany wisząc nad Tobą.

- Pamiętaj, jutro przyjdziesz ze mną na bal, nikt inny mi Cię nie weźmie~

Od razu zrozumiałaś, że chłopak robi teatrzyk, żeby uwolnić się od napalonych nastolatek skaczących mu do gardła. Jednak nie miałaś na to humoru. Od razu poczułaś morderczą aurę tych wszystkich dziewczyn, co nie należało do najprzyjemniejszych przeżyć. Dziewczyny ulotniły się z miejsca zamieszania, zaś ich idol zwrócił Ci przestrzeń osobistą.

- Przepraszam za to, inaczej nie dałyby mi spok - chłopak nie dokończył, bo oberwał od Ciebie z liścia.

- Pytaj się może najpierw, co? - odfuczałaś mu wpieniona jak mało kiedy.

- Wybacz, chyba nie zrobiłem tego na oczach Twojego partnera?

- Nie mam partnera - odpowiedziałaś z wciąż wkurzoną miną - i nie zamierzam go mieć. A poza tym, teraz one mnie będą prześladować

- Rany, rozumiem nienawidzić tego święta ze względu na fanklub, ale od tak? Nie rozumiem Twojego problemu

- Wysokie ego Ci nie pozwala tego dostrzec, co? Idę stąd...

- Oikawa Tooru

- Że jak?

- Przedstawiłem Ci się, Ty też powinnaś, kultura wymaga

- [T.i] [T.N], czy jak kto woli Twój najgorszy koszmar

- Wolę [T.i]-chan

Zignorowałaś chłopaka i poszłaś dokończyć to, co zaczęłaś. Teraz masz 2 powody do zwymiotowania z obrzydzenia.

Sakusa

Dziwny jest ten świat, jakieś koronawirusy i inne zarazy. Miałaś pojechać za granicę do wujka, jednak najpierw musiałaś przejść test na koronawirusa. W kącie poczekalni stał człowiek ubrany od stóp do głów w kombinezon. Uznałaś, że to ktoś z personelu i postanowiłaś podejść poprosić go o spytanie się za ile Twoja kolej. Jednak ta osoba napsikała Ci na twarz płynem dezynfekującym i trzymała kija, żebyś się nie zbliżała.

- Co ja Ci zrobiłam? - powiedziałaś trąc oczy.

- nie zbliżaj się przed testem

- Jeju... Dziwny ten personel...

- Nie jestem z personelu

- Huh? Przepraszam, przez kombinezon pomyliłam...

Wtedy przerwała wam pielęgniarka, która przyszła zawołać Cię na przeprowadzenie testu, jednak coś ją powstrzymało.

- Panie Sakusa, jest tu pan już 3 dzień pod rząd. Nie, nie ma pan koronawirusa

- Ale wracając wczoraj stąd mogłem złapać

- Jak pan tak bardzo chcę może pan dostać kwarantannę

- Dziękuję

Stałaś osłupiała, nie bardzo rozumiałaś jego cel, ale zainteresowało Cię to. Chciałaś się coś więcej o nim dowiedzieć, ale najpierw te upierdliwe testy...

Wakatoshi

Właśnie byłaś na spacerze z Twoim przyjacielem z dzieciństwa - Oikawą. Składał Ci on zażalenie na to, że nie dostał się na krajowe przez 'te głupie kruki'. Wymieniał Ci tysiące powodów dla których nienawidził karasuno. Jednym z nich był fakt, że w końcu mógł udowodnić Ushijimie że żeby wygrać nie musi iść do Shiratorizawy. Jednak jego kolega z byłej drużyny siatkarskiej Tobio postanowił pomóc rozwinąć się rudemu krukowi. Dosłownie od dwóch godzin nawijał o tym meczu, miałaś już dość, więc postanowiłaś podokuczać przyjacielowi.

- A co wiesz o Shiratorizawie? Powiedz wszystko, bo nic nie wiem

- No mają fioletowe koszulki, a ich kapitan na mnie poluje. Ciągle nic tylko "powinieneś pójść do Shiratorizawy" (przedrzeźniającym głosem), uważa że inaczej nie wygram. Poza tym-

- Bo tak jest. - Usłyszeliście za sobą czyiś głos, po obróceniu się dostrzegłaś wysokiego, zielonowłosego gościa, który chyba za wami podążał

- Ushijima daj mi spokój

- To on? - spytałaś zdezorientowana

- Wakatoshi Ushijima - powiedział wyciągając do Ciebie dłoń, którą uscisnęłaś. - A co do tego Oikawa, na prawdę powinieneś pójść do Shiratorizawy

- Chciałbyś - wycedził chłopak. Postanowiłaś zemścić się na chłopaku za ciągłe nawijanie o meczu.

- Wiesz co Oikawa? Powiem tyle - w tamtym momencie położyłaś mu rękę na barku i z poważną miną powiedziałaś - Wyglądał byś świetnie w purpurze

- NO NIE! TY TEŻ PRZECIWKO MNIE?! - ledwo udawało Ci się wstrzymać śmiech

- Widzisz? Nawet Twoi bliscy znajomi się ze mną zgadzają - ciągnął kapitan Shiratorizawy, a Ty byłaś coraz bardziej czerwona z wstrzymywania śmiechu

- IDĘ STĄD - powiedzieć oburzony kapitan Aoba Johsai i opuścił miejsce tej komedii. Ty już nie wytrzymałaś i wybuchnęłaś nieopanowanym śmiechem. Miałaś wrażenie, że cała okolica go słyszała, a Tooru już na pewno.

- A właśnie, nie przedstawiłam się, [T.i] [T.N] - powiedziałaś ocierając łezkę śmiechu - Ty się już przedstawiałeś, miło mi

Po tym pognałaś do Oikawy, żeby go przeprosić. Ostatecznie obiecałaś mu upiec chleb mleczny w zamian za strojenie sobie żartów z niego.

Osamu

Wieść o tym, że drugoklasiści mieli wycieczkę do Francji na tydzień krążyła po całej szkole echem. Każdy im zazdrościł, oprócz Ciebie. No może trochę zazdrościłaś, ale nie dałaś tego po sobie poznać. Poza tym, miałaś dziś wyjątkowo zepsuty humor, bo za tydzień masz sprawdzian z [znienawidzony przedmiot]. Dokładnie wtedy, kiedy tamci będą sobie siedzieć we Francji. Na samą myśl o tym miałaś kurwicę jakich mało. Przynajmniej pocieszał Cię fakt, że ostatnia dzisiejsza lekcja to wychowawcza, a jest piątek. Właśnie zobaczyłaś panią wychowawczynię zbliżającą się korytarzem do klasy. Siadłaś w ławce czekając aż pani zacznie opierdalać z góry do dołu Twoich kolegów za wczorajsze wagary.

- Mam dla was wiadomość, która nie dotyczy wczorajszych wagarów, za tydzień się na nich skupię - od razu mina Ci zrzędła - Ta wiadomość jest ważniejsza. Otóż jak pewnie słyszeliście klasy drugie mają wyjazd do Francji, prawda? W związku z tym, jeden uczeń od nich się rozchorował i nie pojedzie na wycieczkę. Nauczyciele więc postanowili wziąść jedną osobę z tej klasy. Kto chętny?

Twoja ręka wystrzeliła w górę jak z procy. Przecież to idealna okazja żeby ominąć sprawdzian z [znienawidzony przedmiot]! Jak mogłaś przejść obojętnie obok takiej okazji?!

- [T.i] była pierwsza, więc to ona pojedzie na wycieczkę.

- (w myślach) nie no nie wierzę... To chyba jakiś sen... Piękne senne kłamstwo... Na prawdę ja? Ale że ja? Przy moim pechu? Nie do wiary...

- Pozwól że po krótce opowiem Ci o planie przebiegu wycieczki - co prawda mało Cię to obchodziło, teraz ważne było to, że nie napiszesz tego głupiego sprawdzianu, ale co Ci szkodzi wiedzieć na co się piszesz. Pani mówiła o planie, a każdy w klasie Ci zazdrościł.

- I to tyle, jakieś pytania?

- Jadę do Francji, prawda?

- Tak, na tydzień

- No to zapowiada się BOMBOWY wyjazd - powiedziałaś z głupim uśmiechem na twarzy. Już nic Ci nie zepsuje tego humoru.

W sobotę stanęłaś przed busem czekającym, aby was zabrać na lotnisko. W głowie miałaś tylko to, że klasa będzie się męczyć nad sprawdzianem, a Ty nie. Z tą myślą weszłaś do autobusu, żeby zobaczyć...

- OSAMU DRANIU NIE ZAJMUJ TYLE MIEJSCA

- TO TY SIĘ ROZPYCHASZ

- MIYA, MACIE SIĘ NATYCHMIAST USPOKOIĆ

- O! Złapałem na nagraniu jeszcze krzyk nauczycielki

- ROZSADZAM WAS

Kiedy pani szukała miejsca aby rozsadzić bliźniaków, Ty zajęłaś ostatnie wolne miejsce w autobusie. Myślałaś, że się położysz na dwóch siedzeniach i prześpisz się w drodze do lotniska. Nic bardziej mylnego

- A Ty Osamu usiądziesz obok [T.i]

- Dobrze proszę pani

I tak oto Twoje marzenia o sennej podróży poszły się kochać ze sprawdzianem z [znienawidzony przedmiot]. Coś za coś, lepsze to niż sprawdzian.

Większość czasu siedzieliście cicho, aż do momentu w którym wyciągnęłaś jedzenie przygotowane przez Twoją mamę. Okazało się że Osamu wziął to samo ze sobą. I tak oto rozwinęła się między wami ciekawa rozmowa na temat jedzenia. Co jak co, ale widać że jedzenie chłopaka kręci.

5355 słów~

Continue Reading

You'll Also Like

10.5K 1K 25
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
5.1K 404 21
Przez całe życie staramy się uciec od przeszłości, licząc, że konsekwencje naszych dawnych czynów nas nie dopadną. Nicole Jade uciekła od przeszłości...
4.6K 631 65
Harry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym.ratunkiem jest zdjecie zaklecia adopcyjnego. Ktore ujawnia, że jest synem Severusa Sna...
24.6K 1K 25
„ink brought us together"