Good lil boy ° Woosan

By hydrochloridum

45K 4K 6.1K

San jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na po... More

prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15*
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
Epilog

34

1K 104 350
By hydrochloridum

Dla Sana walka się nie skończyła, nadal nie wiedział gdzie jest Wooyoung. Wszystko to co robił miało na celu uratowanie tego chłopca, bez tego jego życie nie miało dłużej sensu. Biegał po korytarzach, które przypominały wręcz labirynt dym się nasilał, był niemal pewny, że gdzieś musiał wybuchnąć pożar. Był wściekły sam na siebie, że nie wiedział co się dzieje, że nie dotarł tam szybciej. Co jeśli Wooyoung...

Nie. Musi żyć. Seonghwa mu to obiecał. Próbował odnaleźć wyjście, ale nie potrafił go nawet zlokalizować. Dym powoli uderzał mu do głowy i skutecznie odcinał tlen. Przetarł oczy.

- Uspokój się San- mówił sam do siebie.- Musisz go odnaleźć.

Pobiegł dalej aż nie zauważył kogoś na podłodze. Podszedł do ciała odsłaniając twarz.

- Bang Chan, jak zginąłeś?- Zapytał zmieszany ofiary, ale ta miała już nigdy mu nie odpowiedzieć. Zostawił ciało idąc dalej.

Zwolnił kroku i jeszcze raz starał się nasłuchiwać. Nigdzie nie było Junga, tym bardziej Seonghwy. Czas mu się kończył, budynek nie był przecież wietrzony. Zakaszlał z wielkim bólem brnąć przez kłęby dymu. Zasłaniał usta dłonią, ale nie było to odpowiednim filtrem. Wtedy zauważył płomienie. Paliły się nawet ściany, to niemożliwe żeby beton stanął w ogniu. W dodatku rozprzestrzeniał się nadzwyczaj szybko.

Benzyna.

To musiała być pułapka. Chciał zawrócić, ale za nim znajdował się ogień. Stał w środku wielkiej hali otoczony płomieniami z każdej strony. Nie mógł panikować, panika gubi ludzi. To teraz jego największy wróg. Robiło się coraz bardziej gorąco, San nie miał czym oddychać. Dobiegł do okna, ale było szczelnie zabite. Jeśli miał uratować Junga musi najpierw sam przeżyć, a w tym miejscu było to niemożliwe. Znowu zaczął kaszleć, musi się stąd wydostać i to jak najszybciej. Zaczął uderzać w zabite deskami okno mając nadzieję, że jednak ustąpią. Uderzał coraz mocniej, nawet jeśli brakowało mu coraz więcej siły. Łzy leciały mu z oczu od nadmiaru dymu, który szczypał też jego gardło. Skóra go paliła, ogień zajmował coraz więcej powierzchni. Syknął gdy gorące języki dotknęły jego dłoni gdy próbował rozłamać deski.

Krzyknął przeciągliwie gdy piekł go każdy odcinek ciała.
Czuł jak jego skora na prawej dłoni niemal się topi, miał ochotę poddać się i spłonąć, dać porwać płomieniom. Nie zrobił tylko dlatego, że nie mógł pozwolić na skrzywdzenie bezbronnego chłopca. Płakał i trząsł się wiedząc, że zostały mu sekundy, przed oczami robiło mu się ciemno gdy zadawał kolejne uderzenie.

- Wooyoung- płakał wykrzykując jego imię. Musi to zrobić dla niego, musi.

Krzyk rozrywał mu gardło gdy czuł pieczenie na całych plecach, dusił się i trząsł.

I wtedy rozległ się trzask, a deski puściły pod jego ciężarem. Wyczerpany upadł na zimną trawę spowitą rosą. Potrzebował chłodu na skórze, nie myślał o niczym innym. Zebrał ostatki sił by podejść do zimnego morza i zanurzył w nim dłonie, które były zdecydowanie najbardziej poszkodowane. Krzyknął głośno gdy sól spotęgowała jego ból, ale wiedział, że to jedyny ratunek. Sól odkaża.

Z wielkim trudem nacierał się zabójczą wodą, ale potem ból zaczął ustępować. Biorąc wielkie oddechy czuł się lepiej.
Miał dość siły by iść dalej. Jeśli Wooyoung został w środku z pewnością już nie żył, ale takiej myśli do siebie nie dopuszczał. Nabrał trochę słonej wody i zaczesał nią włosy do tyłu czując ulgę w chłodnym uczuciu. Wytarł delikatnie dłonie i ruszył do przodu.

Budynek stał w płomieniach, nie było czego tam szukać.

Obszedł go dookoła kiedy tracił nadzieję na odnalezienie reszty. Nawet jeśli to nie jego wina będzie obwiniał się już zawsze.
Za to, że go zostawił, że nie zdążył go uratować. Łzy spływaly mu po twarzy tworząc wielkie koryta aż do samej szyi. Nie był jednak w stanie wydobyć z siebie dźwięku. Musiał myśleć, myśl San...

- San!

Zastygł w miejscu słysząc ten głos. Musi mieć zwidy, oszlał, zatruł się dymem.

Albo może nawet umarł.
Zacisnął pieść czując w kościach wielki ból. Nie, z pewnością dalej żył.
Bał się odwrócić, bał się zobaczyć pustkę, ale tylko przeciwstawiając się swojemu strachowi mógł go pokonać. Obejrzał się przez ramię.

Stała za nim najpiękniejsza osoba na całym świecie.

I nagle zapomniał o bólu i o utracie siły. Rzucił się do niego szalonym biegiem. Nie zwalniał póki nie uderzył w niego z wielką siłą zamykając go w swoich silnych ramionach. Pozwolił by łzy wsiąkały w ubranie niższego chłopca gdy przyciskał go do serca. Nie mógł wydusić z siebie nawet słowa gdy wiedział, że są bezpieczni.
Odsunął się na kilka centymetrów by spojrzeć mu w oczy. Pokryci sadzą i potem nie przypominali nawet siebie, ale San poznałby te oczy wszędzie.

- San, Seonghwa...

- To on mi pomógł, to on o wszystkim mi powiedział i...

- On jest ranny.

San nie mówił nic więcej. Pozwolił zaprowadzić się chłopcu do gęstych krzaków przy linii brzegowej gdzie leżał Park. San uklęknął przy nim powoli próbując oszacować stan w jakim się znajduje.

- Hwa...

- Sannie- odezwał się ochrypłym głosem.

- Znalazł mnie w piwnicy i wyciągnął, ale gdy tylko to zauważyli zaczęli podpalać cały budynek. Chcieliśmy wyjść bokiem, ale wtedy któryś strzelił i...

- Odstrzeliłem mu łeb w odpowiedzi- uśmiechnął się starszy sprawiając, że po twarzy Sana popłynęło więcej łez.

Bang Chan.

- Uratował mnie- zakończył Wooyoung próbując się nie rozpłakać.

- Nie ja tylko San. To on cię kocha- wskazał drżącą dłonią na chłopca. Spojrzenie tek dwójki się spotkało, ale San nie miał odwagi nawet tego potwierdzić.

- Ja też go kocham- odpowiedział Wooyoung, ale przerwał mu kaszel Seonghwy.

- Yunho zadzwonił, że tuż za wami wypłynął kolejny statek i...- przerwał by nabrać oddech.- Że trzeba cię ratować.

- Ale jak to zrobiłeś...

- Byłem tuż za wami cały ten czas. Pamiętasz co się stało w lesie Sannie? Ja ich...

- Ty zgubiłeś ich trop.

- Tak i... cholera- wzdrygnął się gdy zobaczył krew we własnej ślinie.- Chciałem wracać gdy powiedział mi, że muszę dostać się tutaj więc to zrobiłem.

- Ale dlaczego?

- Bo cię kocham Sannie- uśmiechnął się, a z jego oczu popłynęły łzy.- I zawsze będę cię kochać, nawet jeśli ty nigdy tego nie robiłeś.

- Uratowałeś go bo...

- Bo nie mógłbym żyć wiedząc, że straciłeś coś co kochasz. Bo tak naprawdę cały czas chciałem żebyś był szczęśliwy. Przepraszam, że cię wtedy zostawiłem. Przepraszam, że cię zawiodłem San, że nie dałem więcej.

- Nie musisz mnie przepraszać- wydusił z siebie hamując płacz.

- Jesteś- wyciągnął dłoń by dotknąć jego policzka po raz ostatni. Przesunął zimnymi palcami po jego rozgrzanej skórze uśmiechając się błogo.- Najcudowniejszym człowiekiem jakiego miałem szansę poznać Sannie, ale nie jesteś i nigdy nie byłeś mój.

Po omacku złapał drugą dłonią za tą należącą do Wooyounga i przyłożył ją do policzka Sana. Choi zamknął oczy powodując, że wydobył się z nich wodospad łez.

- Nigdy więcej go nie zostawiaj. Nie popełniaj mojego błędu San.

- Seonghwa- wyszeptał przepełniony żalem.

- Żegnaj San. Kochaj go tak jak ja ciebie. Może kiedyś się jeszcze zobaczymy- wyszeptał zanim zamknął oczy.

- Hwa? Seonghwa! Proszę nie, nie zostawiaj mnie! Nie jestem na to gotowy...- zanurzył twarz w jego mokrej od krwi koszuli wdychając zapach który znał od lat. Przyciskał do siebie martwe ciało czując jak jego serce rozłamuje się na setki kawałków.

- Sannie- Wooyoung przytulił go do siebie odciągając go od martwego przyjaciela.- Musimy stąd u ciekąc.

- Nie mogę go zostawić.

- Seonghwa nie umarł na marne.

Te słowa zmusiły go do wstawnia. Stanął twarzą do Junga. Wielki gmach starego zakładu spadł na ziemię owiewając ich gorącym powietrzem, wokół nich tańczyły płomienie z wypalających się kawałków drewna.

- Wooyoung, nigdy więcej cię nie zostawię.

- Wiem o tym- przytaknął płacząc.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham Sannie- zawiesił się na jego szyi czując jak starszy trzyma go mocno w talii. Niemal miażdżył jego kości, ale obiecał już nigdy go nie wypuścić.

Złapał go za policzki przyglądając się każdemu skrawkowi jego twarzy z osobna. Dotknął palcem jego policzka, dokładnie tam gdzie jego dotykał Seonghwa.

- Myslałem, że cię stracę.

- Nawet Choi San się czegoś boi.

- Nic nie jest równie przerażające co życie bez ciebie.

- Wróciłeś po mnie- wyszeptał gdy ich twarze się zetknęły.

Usta Sana były suche i spękane, ale to tylko przypominało Jungowi o tym jak zaciekłe o niego walczył. Strach związany z porwaniem był czymś czego nigdy dotąd nie przeżył. Do końca jednak wierzył, że San zaryzykuje i wróci.

I zrobił to.

- Odejdźmy stąd. I nigdy nie wracajmy.

Złapał go za rękę gdy odchodzili otoczeni dymem i popiołem.
Czas, który nawiedzał ich w koszmarach właśnie spłonął.

*

To koniec wspaniałego maratonu trzech rozdziałów dziennie XD macie szczęście, że miałam to napisane na zapas.

Mam do was jednak jeszcze jedną bardzo ważną sprawę. Wiem, że historia jest bardzo zawiła, ale żeby uniknąć w przyszłości podobnych pytań nowych czytelników pomyślałam, żebyście zadali mi tutaj wszystkie pytania jakie was do tej pory dręczyły. Nie mam już nic do ukrycia i na wszystko odpowiem pod epilogiem.
Pytajcie o co chcecie i o kogo chcecie.

Mam nadzieję, że to pomoże.

Musze wam się do czegoś przyznać, trzy ostatnie rozdziały napisałam jeszcze gdy książka jeszcze raczkowała więc tak, wszystko to było bardzo dobrze zaplanowane.

Wiem jak bardzo was to nie zadowoli, ale został nam tylko epilog.  Nawet nie wiecie jak ciężko jest mi żyć spokojnie z myślą co ja tu wyrobiłam oraz, że właśnie zbliżamy się do końca.

Nie wińcie mnie za śmierć Seonghwy, ta miłość od początku nie miała racji bytu.



Continue Reading

You'll Also Like

23.5K 3.9K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
72.3K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
22.2M 686K 29
"Ethan." Aiden pauses. "I want you." He softly bites my ear. "I want to kiss you more than you will ever know." Trying to avoid the daily beatings of...