BNHA One Shots || READER

By kyashoto

2.4K 88 51

Tytuł mówi sam za siebie. More

Początek
Katsuki Bakugou
Izuku Midoriya
Todoroki Shoto

Hitoshi Shinsou

241 18 0
By kyashoto

Małymi krokami zbliżała się jesień. Tego roku była wyjątkowo piękna. Wychodząc na plac swojej szkoły, pobiegłaś w swoje ulubione miejsce. Tylko tam mogłaś podziwiać prawdziwe piękno natury, wsłuchując się w świergot ptaków, obserwując jak niektóre zżółkłe liście opadają na ziemię.

Wyciągając z plecaka swoje przybory, poczułaś dziwny zapach. Zapach za którym niezbyt przepadałaś. Olewając swoje złe przeczucia, jakimi napawała twoja umiejętność, rozkładałaś swoją sztalugę. Pochłaniając się kompletnie swojej pasji, nie zważałaś całkowicie na świat zewnętrzny. Próbowałaś oddać realizm w sztuce łącząc przy tym swoje odczucia, które skrywałaś głęboko w sobie. Dlatego też zależnie od dnia i twojego samopoczucia, ten sam krajobraz, wyglądał jak dwóch różnych osób. Szukając oleju do rozcieńczenia farby, kątem oka zauważyłaś szarego dachowca, który biegł w twoją stronę. Sparaliżowana ze strachu, dopiero po zetknięciu z twardą nawierzchnią, zaczęłaś panicznie uciekać przed zwierzęciem. Przerażały cie koty.

- Hej, spokojnie. Jeszcze go wystraszysz. - Podniósł na ręce zwierzaka. 

Dopiero gdy podszedł nieco bliżej, poznałaś swojego kolegę z klasy. Był to Shinsou, do którego żywiłaś lekkie uczucie.

- To twoja bestia?! - Przerażona wciąż uciekałaś przed nim, utrzymując dystans.

Chłopak jedynie posłał zdziwioną minę, jakby badając cie z góry do dołu. Czy on zaraz ma zamiar użyć swojej umiejętności na tobie? Szczerze mówiąc, to nie miałabyś temu nic przeciwko, ale dopóki trzyma to opętane zwierze, niech trzyma sie od ciebie z daleka. Usłyszałaś w głowie jego głos "Dlaczego się tak bardzo boisz?". Po twoim całym ciele przeszły ciarki i dosłownie zesztywniałaś. To już koniec. Już wiesz jak czują się jego ofiary. Pustka. Zero kontroli nad swoim ciałem. Nigdy nie byłaś przeciwko niemu nawet na treningach szkolnych. Można powiedzieć, że wasze umiejętności współgrają ze sobą i zawsze mimo, że byłaś wybierana przedostatnia, lądowałaś i tak w jego drużynie.

Widzisz jak przez mgłę, a jego głos rozchodzi się po twojej głowie niczym po jaskini echo. Czujesz jedynie jak serce pompuje z szybkością skrzydeł kolibra. W twojej głowie pojedynczo spływały krople różnych barw. Przejaśnienie. Widzisz normalnie, całą ubrudzoną w swoich olejnych farbach. Pakowałaś zniechęcona wszystkie swoje rzeczy, które jeszcze można było uratować i wykorzystać w przyszłości. Nie miałaś jak odpowiedzieć na pytanie kolegi. Nie wyciągnął od ciebie nawet tej wiadomości poprzez swoją umiejętność. Sama nie wiesz skąd wziął się u ciebie taki paniczny strach przed kotami. Patrząc im prosto w oczy, czułaś zawsze pogardę i niekontrolowaną dzikość. Obejrzałaś się wokół siebie i zdzwiona aż wstałaś. 

- Gdzie się podziałeś? - Szukałaś go bezcelowo, jednak był poza twoim zasięgiem wzroku. Zaczęłaś się poważnie zastanawiać, czy nie wyrzec się wszystkich początkowych do niego uczuć przez to, że sie zadaje z tymi bestiami. Zagryzłaś z nerwów wargę i wróciłaś do domu.

Przed snem nie dawało ci jedno spokoju. Mianowicie to, jak w stoickim spokoju zawsze jest Hitoshi. Jest delikatny, wyedukowany, sięga przede wszystkim wysoko. Odwróciłaś się na drugi bok, włączając komórkę, aby sprawdzić jego social media. Nie dziwiło Cię to w ogóle gdy zobaczyłaś tylko jedno jego zdjęcie, którym było profilowe. Przez ułamek sekundy wahałaś się czy by do niego nie napisać. Ale w środku nocy? Co za creep musi pisać o takiej godzinie zwykłe "hej" i co dalej? Po co miałabyś tak naprawdę do niego pisać? "Dzięki za dzisiaj, że nie dałeś mnie na pożarcie?" Wyłączyłaś od razu komórkę i usnęłaś momentalnie.

Wstając rano, czułaś jak nisko upadła temperatura. Z ogromnym trudem zwlekłaś się z łóżka. Kto wymyślił w tak okropną pogodę w ogóle wychodzić z domu? Całe szczęście, że nie mieszkasz zbyt daleko i w piętnaście minut docierasz do UA. Zerkając co chwilę na zegarek, ubierałaś się częściowo biegając po mieszkaniu, przypominając sobie o przeróżnych rzeczach. Nigdy nie pakujesz się dzień przed. Poranna dawka adrenaliny zazwyczaj wybudza cię na cały dzień. 

W drodze do szkoły jednak uznałaś, że płaszczyk jest dość cienki na dzisiejszą pogodę. Trzęsąc się z zimna, przechadzałaś się kawałkiem parku jak każdego ranka. Nagle z jednego krzaka, dosłownie wyskoczył fioletowo-włosy. Z piskiem podskoczyłaś równo ze strachu.

- No wiesz?! Co ty tu robiłeś i to w krzakach?! Nie masz innego zajęcia tylko straszysz ludzi?

Zmieszany nieco po reprymendzie nie wiedział jak się wytłumaczyć z zaistniałej sytuacji. Poczułaś jak wywodzi się to po części z twojej winy i odetchnęłaś w ramach ustabilizowania swojego tętna.

- Przepraszam. - Powiedzieliście to niefortunnie w tym samym momencie. Spoglądając sobie wzajemnie w oczy, złapał was rumieniec, a ty czułaś jakby język zrobił supełek.

Nie chcąc się spóźnić na pierwszą lekcję, posłałaś lekki uśmiech w jego stronę i ruszyłaś przed siebie. W pewnym momencie zostałaś zatrzymana przez złapanie twojego nadgarstka. Odwróciłaś głowę w jego stronę i po jego minie zrozumiałaś, że nie pozwoliłaś mu skończyć swojej sentencji. Zamartwiały cie jego sińce pod oczami. "Czy to zdrowe?", "Czy dobrze się czuje?", "Wysypiasz się?". Zrobiłaś się czerwona jak burak, uświadamiając sobie, że wszystkie twoje myśli usłyszał. Często nie kontrolował swojej umiejętności. Zdałaś sobie sprawę jak musi być to dla niego męczące, słysząc każdą myśl napotkanej osoby. Czy to dlatego wygląda na zmęczonego?

- Oi, przestaniesz myśleć o mnie w kółko? Czuje się trochę niekomfortowo. - Zarumienił się, trzymając Cię swoimi dłońmi na ramionach. Czułaś jak wbija mocno palce, jakbyś miała od niego uciec lada chwila.

Staliście tak w bezruchu jeszcze przez chwile. Nie wiedziałaś nawet o czym myśleć, żeby nie czuł się przytłaczająco. Przez chwile wydawało Ci się, że zamieniłaś się mózgami z kimś z Bakusquadu, o którym było głośno po ich debilnych wyczynach w szkole i poza nią.

- Nie mówię, że łatwo jest żyć z taką umiejętnością, ale nie musisz się tak zamartwiać okej? Wolę na Ciebie patrzeć, gdy się uśmiechasz... - Ściszył głos, a na twoje policzki ponownie wkradł się rumieniec. Już nawet nie wiesz który raz dzisiejszego ranka cię zawstydza. - Chciałbym ci coś pokazać. Ale nie krzycz okej? Potrzebuję z tym czyjejś pomocy. 

Wskazując na krzak, z którego niedawno wyskoczył. Głupie rzeczy przychodziły mi do głowy.

- Wow, nie wiedziałem, że taka dziewczyna jak Ty, myśli o takich rzeczach... 

- A czego się spodziewałeś?! W jakich zamiarach sie zaprasza kogoś do chruśniaka? I co to miało w ogóle znaczyć? - Wydęłaś policzki i skrzyżowałaś ręce na piersiach. 

Chłopak jedynie zaśmiał się w odpowiedzi i pociągnął cie za sobą. Przez co niby miałaś krzyczeć? Śmiejąc się pod nosem z głupoty, jakiej się zamartwiałaś, nagle zamarłaś. Przyszedł kot. Kolejny. Trzeci. Piąty. Dziesięć małych kotów! Chciałaś już rzucić się do ucieczki, jednak Shinsou ujął twoją buzię w swoje dłonie. Przybliżył niebezpiecznie swoją twarz do twojej i użył na chwilę swojej mocy. "Ja nie proszę, ja błagam cie o pomoc. Te kotki dopiero co się urodziły i wszystkie nie dożyją jutra na takim zimnie bez opieki." Czy jesteś silna na taką skalę, aby przełamać swój strach? Robisz to dla niego czy faktycznie obchodzi cię życie tych małych istot?

Ujęłaś jego buzię, tak jak on twoją. W szoku zaprzestał wszelkich swoich czynów wobec twojej osoby. Odetchnęłaś głęboko.

- Zawsze możesz na mnie liczyć Hitoshi. - Posłałaś mu uśmiech, który tak bardzo w głębi duszy uwielbiał.

Chłopak pod ekscytacją i w podzięce, złożył szybki i delikatny pocałunek na twoich wargach i ściągnął bluzę w ramach okrycia kartonu.

Wytłumaczył mi, że otrzymał zakaz od rodziców na przynoszenie chociaż jednego dodatkowego kota do domu i w tym była jego prośba, abyś wzięła je do siebie. Widząc przerażenie w twoich oczach, zapewnił, że wszystko on będzie przynosił. Ale co na to twoi rodzice? Co z tego, że są aktualnie na delegacji, skoro i tak prędzej czy później wrócą. Fioletowo-włosy zapewniał cie, że to nie potrwa długo. Byleby przez jesień i zimę je przetrzymać, a później poszukacie dla nich nowego domu.

Faktycznie, wywiązywał się z umowy mimo wielu komplikacji. W międzyczasie odrabialiście lekcje. Dowiedziałaś się bardzo dużo ciekawych rzeczy na jego temat. Na przykład tego, że ledwo radzi sobie z matematyką. Nic dziwnego w jego przypadku.

- Jak ty się skupiasz, gdy słyszysz dosłownie wszystkich wokół siebie? - Patrząc na mnie niewyraźnym wzrokiem, dobrze znałam jego odpowiedź. Wcale sobie nie radził w szkole na zwykłych przedmiotach w większym skupisku niż trzy osoby. Dlatego często zostawał po lekcjach aby zadać parę pytań odnośnie tematu. 

Współczułaś mu szczerze tych problemów, z jakimi musi sie borykać w codzienności. Szczerze mówiąc zaczynałaś się przyzwyczajać do małych, tuptających wszędzie stworzeń i nawet do nich podchodziłaś. Kolega wziął jedną kulkę na ręce i wyciągnął je w twoją stronę.

- Pogłaszcz. - Wymachiwał zwierzęciem przed twoim nosem za każdą twoją odmową. - On ci nic nie zrobi! No zobacz jaki słodki!

Jego źrenice diametralnie się powiększyły niczym u futrzaka, którego trzymał. Przemogłaś się i z lekkim grymasem wzięłaś od niego małego diabła. Odczuwałaś niepokojący spokój gdy to stworzenie nie odrywało od ciebie wzroku. Teraz nie wiedziałaś kogo miałaś na myśli wiedząc, że Shinsou również wlepił w ciebie wzrok. "W sumie to coś nie jest takie złe?" pomyślałaś i uśmiechnęłaś się do chłopaka. W tym momencie kociak wspiął się po twoim ramieniu i wlazł ci na głowę. Spanikowana zaczęłaś piszczeć, aby jak najszybciej go ściągnął z ciebie.

Rozbawiony całą tą sytuację próbował cie pocieszyć tuląc mocno i dziękując, że jednak zgodziłaś się mu pomóc, wiedząc, że nie było ci z tym łatwo.

- Przepraszam, że dosłownie obarczyłem cię tym ciężarem i dziękuję za pomoc w matmie. - Siedząc na skrawku łóżka, odciągnął się od ciebie lekko rumieniąc się.

- Shinsou, mówiłam ci już, że pomogę ci we wszystkim i możesz na mnie liczyć.. - Pogładziłaś jego policzek zmuszając aby raz jeszcze na ciebie spojrzał. Nagle w pokoju stał się zaduch, słyszałaś jedynie bicie waszych serc. Nie wiedząc co robić w tej sytuacji, dałaś chłopakowi mentalnie znak, że może przejąć inicjatywę. Patrząc głęboko w swoje oczy, czuliście jak powoli zatracacie się w sobie nawzajem. Kiedy się to stało, że zaczęliście żywić do siebie podobne uczucia, które się pogłębiły? Czytając wszystkie twoje myśli, zaśmiał się i złożył pocałunek na twoich ustach. Pogłębiając go, nie byłaś w stanie myśleć o niczym innym.


________________________________

No już widząc tą waszą aktywność dosłownie na moim koncie, stwierdziłam, że wam coś się należy. Trzymajcie się cieplutko, pijcie dużo wody i uważajcie na siebie <3

Continue Reading

You'll Also Like

550K 17.1K 74
Hiraeth - A homesickness for a home to which you cannot return, a home which maybe never was; the nostalgia, the yearning, the grief for the lost pla...
96.5K 3K 76
Alastor X Female Reader You and Alastor have been best friends since you were 5 years old. With Alastor being the famous serial killer of your time...
1M 38.7K 90
𝗟𝗼𝘃𝗶𝗻𝗴 𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝘀 𝗹𝗶𝗸𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 𝗳𝗶𝗿𝗲, 𝗹𝘂𝗰𝗸𝗶𝗹𝘆 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿, 𝗔𝗻𝘁𝗮𝗿𝗲𝘀 𝗹𝗼𝘃𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 �...
138K 2.7K 44
"You brush past me in the hallway And you don't think I can see ya, do ya? I've been watchin' you for ages And I spend my time tryin' not to feel it"...