Good lil boy ° Woosan

By hydrochloridum

45.1K 4K 6.1K

San jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na po... More

prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15*
16
17
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
Epilog

18

1K 108 94
By hydrochloridum

Słońce zachodziło gdy rozbudził ich dźwięk dochodzący z oddali.

- Wooyoung- szepnął gdy siedzieli razem w zgaszonym samochodzie.- Zaczekaj tu, idę to sprawdzić.

Otrzymawszy pozwolenie po cichu wyczołgał się z samochodu i stanął na chłodnej ziemi. Zrobiło się dziwnie cicho, ptaki jedynie śpiewały wieczorne koncerty, a wiatr muskał korony drzew z charakterystycznym szumem. Coś było nie tak. Przecież wyraźnie słyszał coś co nie brzmiało jak dźwięki natury. Nie chcąc zwracać na siebie uwagi nie włączył latarki, a po ciemku zaczął iść w stronę mroku. Przystanął by znowu posłuchać i nie mylił się. Dźwięki silników. Motocykli.

Zawrócił szybko by jak najszybciej wynosić się z tego miejsca, niemal wpadł na miejsce kierowcy i odpalił samochód od razu wyłączając reflektory. To by ich zdradziło.

- Co się stało?

- Chyba nas mają, musimy wiać.

- Kto?

- Jeszcze pytasz?- Nawracając przed oczami mignął im słup światła, Wooyoung już nie miał złudzeń, że ktoś tu jest.

- Masz zamiar jechać przez las bez świateł?

- Nie mamy wyjścia- zaśmiał się ze strachu i adrenaliny dociskając gaz.

Starał się jechać prostą drogą, ale nie było to takie łatwe gdy drzewa wręcz wyrastały mu z gruntu przed nosem. Przyspieszając zahaczył lusterkiem o jedno z nich.

- Idealnie- zakpił próbując obrać prosty tor.

- San, zabijasz nas!

- Po prostu się schyl i nie patrz w okna.

Wooyoung nie miał nawet czasu przejść na przednie siedzenie. Zrobił co ten mu kazał zsuwając się poniżej siedzeń i chowając twarz w dłonie. Starał się nie panikować. Czuł każdą nierówność na leśnej drodze, miał wrażenie, że zaraz wypluje swoje wnętrzności.

- Żyjesz?

- Prawie- rzucił starając się nie zwymiotować.

- Już zaraz będziemy na drodze.

Miał rację, zaledwie kilka sekund później wszystko się ustabilizowało i Wooyoung poczuł, że jadą spokojnie. Usłyszał głośne westchnięcie i sam wstał usadawiając się na tylnym siedzeniu. San zatrzymał się na poboczu by ten mógł przejść na przód. Lepiej czuł się mając go pod ręką.

- Dlaczego tak szybko musieliśmy uciekać?

- Bo to kwestia czasu kiedy znaleźliby nas w lesie. Sęk w tym, że w tłumie da się zgubić, tam natomiast spotkanie jakiegokolwiek samochodu jest równoznaczne z nami. Nie sądziłem tylko, że znajdą nas tak szybko. Mamy teraz szansę ich zgubić, ale trzeba liczyć się z tym, że przewidują nasze kroki i ktoś w mieście już na nas czeka.

- Więc co teraz zrobimy?

- Teraz... nie wiem. To bardzo daleko stąd, nie dojedziemy tam w jedną noc, a skończyli mi się już znajomi by u nich przenocować.

- Więc?

- Więc rozglądaj się po drodze za hotelami.

Robił co mu kazano. Tak naprawdę wykonałby każdy jego rozkaz. Jednak nie do końca wywiązywał się ze swojego zadania sumiennie bowiem zamiast wbijać wzrok w drogę co chwila spoglądał na kierowcę, który w skupieniu starał się jak najszybciej opuścić tą okolicę.
Gdy San o czymś myślał marszczył brwi, wyglądał wtedy bardzo poważnie, można byłoby nawet pomyśleć, że jest o zgrozo poważnym człowiekiem.

Wooyoung wiedział, że nie był.

Uśmiechnął się na tą myśl wbijając wzrok w jego lśniące oczy, ale może faktycznie zrobiło to w zbyt oczywisty sposób.

- Co cię tak bawi Woo?

- Nic- zarumienił się będąc przyłapanym na gorącym uczynku.- San?

- Słucham cię wyraźnie.

- Czy możemy o czymś porozmawiać? Chciałbym cię zapytać o to co stało się w domu Yeosanga bo...

- O czym ty mówisz?- Jego to natychmiast stał się chłodny.

- Bo zachowałeś się dziwnie i...

San dobrze wiedział o co chodzi. Natychmiast przypomniał sobie jego gorącą skórę i wyraźne tętno na szyi białej jak śnieg. Zapach delikatny jak małego dziecka i przerażone oczy. Przymknął oczy na sekundę i odchrząknął.

- Nie. Zapomnij o tym Wooyoung. Po prostu nigdy więcej o tym nie mów.

- Ale dlaczego to zrobiłeś?

- Żeby Yeosang dał ci spokój- rzucił od niechcenia.

Ale Jung pamiętał, że Yeosanga nawet nie było wtedy w pomieszczeniu.

- Przepraszam- niemal wyszeptał.

- Po prostu patrz na drogę.

Wrócił do nudnego zajęcia tym razem już nie mając odwagi na niego spoglądać.

*+*

- Zostań w aucie- powiedział bezemocjinalnie zanim zgasił maszynę i wysiadł.

Zatrzymali się na stacji benzynowej i upewniając się, że starszy faktycznie zapłaci zgodził się zostać w środku.
Gdy był sam otaczała go dziwna cisza, bardzo jej nie lubił. Zaczął stukać paznokciami o kokpit, ale po chwili i to było  denerwujące. Spojrzał na skromny budynek, San dalej tam czekał. Rozmawiał ze sprzedawczynią, która wyraźnie się przed nim wdzięczyła.

- Czemu tak zareagowałeś San- mówił sam do siebie kręcąc głową.

Westchnął Przeciągle i położył się opierając głowę o zagłówek. Wypuścił z siebie powietrze starając się myśleć o wszystkim tylko nie o tym co czuje.
Mogłoby wydawać się, że dość szybko zrozumiał co czuje, ale tak nie było. W rzeczywistości jego serce ruszyło się gdy tamtego dnia San wyszedł do niego przed dom Seonghwy po raz pierwszy pokazując, że zależy mu też na jego uczuciach. A potem gdy usłyszał jego płacz. Przecież chciał mu pomóc, chciał sprawić, że nie będzie smutny. Sam nie wiedział dlaczego, ale chciał dla niego jak najlepiej.

A gdy San opowiedział mu o swoim życiu, gdy wyjawił prawdę i zaufał mu w tym, otworzył się- nie było już wątpliwości. Myślał o jego oczach, o uśmiechu, włosach aksamitnych i czarnych jak heban. O pięknym głosie, rezolutnym śmiechu i to wszystko...

...było tak skomplikowane.

Dlaczego musiał czuć coś takiego w najgorszym czasie? Kiedy ich życia były zagrożone? Zresztą to nigdy nie miałoby przyszłości. San jest całkiem innym typem osoby i powiedział już raz, że ich drogi muszą się rozejść.
Ale skoro ma serce czy byłby w stanie zostawić go po tak długiej, krętej wspólnej drodze? Czy naprawdę zrobiłby to samemu sobie? Chyba, że to wszystko naprawdę nic dla niego nie znaczy. Musi zrobić wszystko, żeby chciał z nim zostać. Chociaż taka miłość nie ma teraz przyszłości musi postarać się by po wszystkim choć przemyślał propozycję zostania z nim. Musi mu pokazać, że jest silny, tak dobry jak on i potrafi...

- Dlaczego to jest takie trudne?- Szeptał starając się nie płakać.

- Co takiego?- Drzwi kierowcy otworzyły się i do środka wsiadł San.

Jung przestraszył się i podskoczył nieco do góry widząc jego spojrzenie. Było... przyjazne.
Sprawiło, że jego serce zabiło mocniej. Może naprawdę miał jeszcze szansę. Nie musiał mieć go na wyłączność, chciał tylko by San go nie zostawił.

- N-nic. Głośno myślałem.

- Oh, w porządku- odpalił samochód zmieszany.

Zanim jednak odjechali wyciągnął z kieszeni paczkę żelków. Położył je delikatnie na kolanach Wooyounga. Te same co wtedy, Jung wziął je do rąk uśmiechając się szeroko. Było mu może trochę głupio, że cieszy się czymś takim, ale naprawdę poczuł się lepiej.
San nie zawsze umiał wyrażać emocje, ale takie gesty jak te upewniały go, że naprawdę je ma.

- Te też ukradłem- uśmiechnął się pod nosem wyjeżdżając z parkingu.

*

Obiecuję następnym razem zabrać się za seongjoonga, ale ten woosan mnie tak kusi, czy to nie jest słodziutkie?

Continue Reading

You'll Also Like

18.7K 2K 43
Gorące lato osiemdziesiątego szóstego w słonecznej Kalifornii. Rodzina Choi za własność ma pół przybrzeżnego miasteczka, San dzięki temu ma prostą dr...
72.4K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
93.9K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
16.2K 1.1K 39
[ POPRAWKI ] A co jeśli nowo poznany chłopak okaże się być nowym psychologiem w szkole Yeosanga? Korean : 사랑? || 성상