Rozdział 24 - Gwardia i Fred

Start from the beginning
                                    

Nie mogłam jednak dłużej przypatrywać się tej dwójce, bo nagle wszyscy podnieśli ręce. Poszłam za ich przykładem, choć nie miałam pojęcia na co właśnie się zgadzałam. Gdy zapytałam o to Lucy, ta jedynie syknęła w moim kierunku, bym była cicho. Zmarszczyłam brwi, patrząc, jak z zafascynowaniem przysłuchuje się rozmowie, która nadal się toczyła. Raz albo dwa nawet sama się odezwała, jednak wtedy już wiedziałam, że chodzi o to jak nazwiemy nasze wspólne zajęcia. Ostatecznie stanęło na Gwardii Dumbledore'a, w skrócie GD.

— Świetnie — rzekł Harry, kiedy Hermiona usiadła na swoje miejsce, po tym jak napisała na górze listy z nazwiskami członków nową nazwę. — Możemy zabrać się do ćwiczeń? Pomyślałem sobie, że najpierw powinniśmy przećwiczyć Expeliarmus, no wiecie, zaklęcie rozbrajające. To jedno z podstawowych zaklęć, ale nieraz mi się przydało...

— Daj spokój! — przerwał mu jakiś Puchon, podnosząc oczy do góry i krzyżując ręce na piersiach. — Co, myślisz, że Expeliarmus pomoże nam przeciw Sam-Wiesz-Komu?

— Mnie pomógł — powiedział spokojnie Harry. — W czerwcu to zaklęcie uratowało mi życie. — Puchon zamilkł. — Ale jeśli uważasz, ze to poniżej twojej godności, to możesz wyjść. — Kiedy nikt nie ruszył się z miejsca Potter kontynuował, ale nieco bardziej oschłym tonem. — W porządku. No, to dobieramy się w pary i ćwiczymy.

Natychmiast odwróciłam głowę w kierunku Lucy. Nasze oczy się spotkały i posłałyśmy sobie uśmiechy. Wstałyśmy, a gdy Harry odliczył do trzech obie wypowiedziałyśmy zaklęcie, celując w siebie różdżkami.

Podczas ćwiczeń okazało się, że McCartney jest naprawdę dobra. Niemal wszystkie jej próby, sprawnie mnie rozbrajały, podczas gdy nie mogłam tego samego powiedzieć o swoich. Ponadto wcale nie tak daleko od nas bliźniacy przeszkadzali owemu Puchonowi, który wcześniej wyraził swoje niezadowolenie jeśli chodzi o ćwiczenie, i sprawiali, że różdżka co rusz wylatywała mu z ręki. Przestali dopiero gdy podszedł do nich Harry.

Po jakimś czasie po pomieszczeniu rozległ się przeciągły gwizd. Opuściłam różdżkę, patrząc na Harry'ego, który wydał ten dźwięk gwizdkiem.

— Nie było tak źle — powiedział — ale niektórym sporo brakuje do doskonałości. Spróbujmy jeszcze raz...

Tym razem nie dane mi było pozostać w parze z Lucy. Nim się spostrzegłam Fred pojawił się przede mną z tym swoim uśmiechem na ustach. Zignorowałam go i spojrzałam ponad jego ramię. Lucy właśnie żywo gestykulowała w kierunku George'a, który prowadził ja na drugą stronę pokoju. Nie miałam możliwości manewru, bo wszyscy mieli już swoje osoby do ćwiczeń. Zostałam zmuszona do bycia w parze z Fredem.

— Chcesz czegoś? — zapytałam niby od niechcenia. Prawdę mówiąc nawet miło było mi na myśl, że Fred wolałby ćwiczyć ze mną aniżeli z tą Gabrielle, jednak nie zamierzałam się do tego przyznać za żadne skarby. — Mamy zadanie do wykonania.

Nie patrzyłam na jego twarz, bo bałam się tego co mogłabym poczuć. Mój upór malał z każdym dniem i nic nie mogłam na to poradzić.

Fred nic nie powiedział. Odszedł parę kroków w tył i ustawił się przede mną z wyciągniętą różdżką, gotów do działania. Spojrzałam na niego zaskoczona, upuszczając ręce wzdłuż ciała. Fred się mnie posłuchał?

— Zanim zaczniemy... — odezwał się — czy będziemy mogli w końcu pogadać?

No tak. Nie rozmawialiśmy od czasu zakończenia wspólnego szlabanu. Wtedy skreśliłam naszą relację w całości i definitywnie. Przynajmniej tak mi się wydawało. Ale skoro oboje powiedzieliśmy już to co nam leżało na sercach, czy był sens prowadzenia kolejnej bezowocnej rozmowy?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 14, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dark • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now