52

221 8 1
                                    

Od razu poszłam do swojego przedziału zdjąć wierzchnie ubrania.

Pociąg ruszył, a ja poszłam do przedziału jadalnego na obiad. Wszyscy już tam byli.

- Rozmazałaś się - powiedział Haymitch uszczypliwie, gdy usiadłam naprzeciwko niego.

- Zostawiam rodzinę na ponad 2 tygodnie. Nie moja wina, że się rozpłakałam żegnając się z rodzicami - nachmurzyłam się, składając ręce na piersi.

- Dobra, dobra. Nie unoś się tak. Tylko Ci mówię - odpowiedział zerując szklankę - chcesz szklaneczkę burbonu?

- Może być. Co na obiad? - zapytałam wesoło, starając się ukryć burzę w moim wnętrzu.

- Zdejmij maskę i przestań udawać - powiedział Lead - Co się stało?

- Nic, po prostu dziwnie się czuję znów jadąc do Kapitolu. Miejsca, gdzie musiałam zabijać, by nie zabito mnie. To bolesne. I jeszcze przemawiać do rodzin tych, których zabiłam w dystryktach. Wszystko we mnie buzuje.

- Będzie dobrze. Nie ty pierwsza wygrałaś igrzyska, i nie jako pierwsza będziesz przemawiać do ludności dystryktów. Poradzisz sobie - powiedziała Renti

- Igrzysk się nie wygrywa, można je tylko przetrwać - odparłam

- Też tak uważam - rzekł Haymitch, stawiając przede mną szklankę z bursztynowym napojem.

- Dzięki - odpowiedziałam

- Za alkohol czy poparcie?

- Za jedno i drugie - uśmiechnęłam się do niego

- Nie gadajcie, tylko jedzcie. Po obiedzie przedstawię wam plan jutrzejszego dnia.

Na moim talerzu wylądowała spora porcja indyka w potrawce z kaszą i kukurydzą. Wzięłam widelec i bez przekonania zaczęłam jeść. O ile jedzeniem można nazwać grzebanie po talerzu i branie do ust po jednym ziarenku kaszy.

Oczywiście nie obyło się bez komentarzy Renti. Nie garb się, nie stukaj, nie drap widelcem po talerzu. Nie moja wina że nie jestem głodna.

Takim sposobem odsunęłam  od siebie talerz na którym była jeszcze połowa porcji.

- Jean, zjedz jeszcze - powiedziała Renti

- Nie chce

- Nie dostaniesz deseru - odezwał się Haymitch

- Dajesz mi alkohol, ale jak nie zjem obiadu, to jednocześnie nie mogę deseru? Zdecyduj się, Haymitch.

- Wygrałaś. Wolę Cię jako dorosłą wersję. Podaj deser - Haymitch skinął na stojącego w rogu pokoju awoksa. 

Awoks pochylił głowę i wyszedł z przedziału. Po kilku minutach wrócił niosąc na tacy siedem pucharków z lodami. Postawił po jednym przed każdym siedzącym przy stole. Podziękowałam mu skinieniem  głowy. Wzięłam leżącą obok talerza łyżeczkę i zaczęłam jeść polewę z orzeszkami, która pokrywała lody.

- Obiadu nie zje, ale słodycze już jej wejdą - powiedziała Renti z nieukrywanym niesmakiem

- Przestań się mnie czepiać, dobra - powiedziałam, mocno poirytowana

- Młoda damo, nie tak się odnosi do starszych. Szacunku trochę.

- Na mój szacunek trzeba sobie zasłużyć - odparłam, wkładając porcję truskawkowych lodów do ust.

- Ty to masz charakterek - powiedział Haymitch - Wiesz kogo mi przypominasz? Mnie, jak byłem młodszy.

- No, już taki nie jesteś. Strasznie zdziadziałeś - odpowiedziałam, jedząc kolejną porcję przysmaku

- Cała Jean. Cięta i wredna - odezwała się Renti

- Cicho, damulko! Dorośli rozmawiają - powiedział Haymitch, kończąc swoje lody. Roześmiałam się. Widok miny Renti był bezcenny. Lead po mojej prawej również zaczął się śmiać.

- Jak dzieci - skwitował milczący dotąd Angus.

- Patrzcie Państwo, naczelny niemowa się odezwał - powiedział rozbawiony Haymitch. Mężczyzna wstał, podszedł do barku i wziął dwie karafki, jedną wypełnioną przeźroczystym, a drugą pełną bursztynowego alkoholu - Skoro jest nam już tak wesoło, to może to oblejmy! - postawił obie butelki na środku stołu.

- Ja pasuje - powiedziała Renti, wstając od stołu.

- Będzie więcej dla nas - powiedział Lead

- Lead, ty pijesz? - zdziwiłam się

- Tylko w doborowym towarzystwie - odparł z szelmowskim uśmiechem 

Odwzajemniłam uśmiech. Haymitch zaczął rozlewać alkohol, który lał się później litrami do późnej nocy. Nawet Renti zdążyła się ze wszystkimi przeprosić i piła razem z nami.

Tym razem miałam dość rozumu i piłam z umiarem, żeby film mi się nie urwał. Około północy rozeszliśmy się do swoich przedziałów. Jak kłoda opadłam na łóżko i zasnęłam, zapominając o wszystkich zmartwieniach.

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciWhere stories live. Discover now