45

262 9 0
                                    

Zeszliśmy z jabłoni i zajęliśmy się szukaniem mojego brata.

Mały siedział zadowolony z siebie na dachu i machał nogami.

- Peeta, natychmiast zejdz na dół. Ile razy mam Ci powtarzać, że masz się nie wspinać.

- Ty się wspinasz!

- Bo jestem starsza. Schodź z tego dachu.

- Dobra - powiedział i zaskoczył, przyprawiając mnie o palpitacje serca. Potem pobiegł w stronę jabłoni, myśląc że będę go gonić.

- Często tak robi? - zapytał Hyler

- Bardzo często. Nie lubię gdy tak robi. Martwię się o niego.

- Dziwisz mu się? To dziecko, musi się wyszaleć. Ja nie miałem takiego szczęścia. W jego wieku byłem więźniem własnego pokoju. Ojciec wbijał mi do głowy, że nauka najważniejsza. Nie miałem tak szczęśliwego dzieciństwa jak Ty czy Peeta.

- Tak mi przykro. Nie wiedziałam.

- Nie wielu o tym wie. Robi się ciemno. Wracamy do środka.

- Boisz się ciemności?

- Nie, potworów czających się w niej - powiedział złowrogo , chwycił mnie w pasie i przerzucił przez ramię.

Chciałam się mu wyrwać, ale miał żelazny uchwyt. Wrzeszczałam, uderzałam pięściami w jego plecy, cały czas wierzgając nogami.

- Postaw mnie na ziemii!!

- Moja muza nie może stąpać po ziemi. Powinni ją na rękach nosić! - wykrzyknął

- Nie brałeś czasami czegoś? Jakiś podejrzanych tabletek albo proszku?

- Jedyne co pragnę brać to Ciebie do łóżka

- Dziecko nie powinno słyszeć takich rzeczy

- Nie widzę, żeby Peeta był w pobliżu. Możemy rzucać sprośnościami do woli - posadził mnie na kanapie w salonie

- A może ja nie chcę, żebyś tak mówił?

- Ty byś nie chciała? - spojrzał na mnie - Przepraszam. Przeginam.

Zdałam sobie sprawę, że zacisnęłam usta w wąską linię. Co prawda, nie miałam nic przeciwko temu co mówi, ale podświadomie się spinałam.

- Nie masz za co przepraszać. Po prostu dziwnie się czuję, gdy ktoś inny mówi w sposób, w którego ja zwykle używałam. Przypomina mi to o moich błędach, zachowaniach, które kiedyś uważałam za właściwe, a dziś się ich wstydzę. I żałuję. Przez to co robiłam, każdy mnie ocenia.

- Nie każdy. Ja tego nie robię. Każdy kiedyś popełnił błąd, którego żałuje.

- Ale nie byłeś ze mną w miasteczku. Nie widziałeś spojrzeń, które dotykają mnie codziennie. Pełne odrazy, nienawiści i pożądania.

- Jean, idę do domu zanim zrobi się całkiem ciemno.

- Dobrze, Peeta. Tylko ostrożnie.

- Pa, Panie Hyler. Śmiesznie się z panem spędza czas.

- Polecam się na przyszłość - uśmiechnął się ciepło, tak jak starszy brat uśmiecha się do młodszego. Peeta podbiegł do niego i złapał go w pasie.

Widziałam, że Peeta szczerze polubił Hylera, a Hylerowi to się podobało. Peeta odżywiał w nim wspomnienie o siostrze. Widziałam to w jego oczach

___________________________

Wchodzę na Wattpada a tam 2k wyświetleń😱🥳

Wow nie spodziewałam

Dziękuje wszystkim którzy czytają te moje fantazje

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciWhere stories live. Discover now