43

274 7 0
                                    

Rozdział zawiera spoiler do "Ballady ptaków i węży "
_______________________________

Po kilku minutach uspokoiłam się na tyle by iść do Hylera.

Siedział na kanapie, trzymając pusty kieliszek i patrzył w dal

- Jak to zrobiłeś, że twój ojciec odstąpił od ultimatum? I w ogóle jak się o tym dowiedziałeś?

Odwrócił się w moją stronę, uśmiechnął się do mnie, nalał szampana do obu kieliszków i poklepał miejsce obok siebie.

Wzięłam od niego kieliszek i usiadłam obok niego. Przysunął mnie do siebie i objął ramieniem.

- Może zacznę od początku. Gdy powiedziałem ojcu, że zamierzam tu przyjechać, wybuchł gniewem i pod wpływem emocji wszystko powiedział. Więc zapytałem go dlaczego to zrobił. Wyznał że kiedyś zakochał się w trybutce z Dwunastki. Nazywała się Lucy Grey Baird. Ojciec narażał dla niej własne życie i przyszłość, a ona go zostawiła. Dał Ci ultimatum, bo bał się że będziesz taka sama.....

Zasnęłam przytulona do niego, wciąż trzymając w dłoniach kieliszek. Musiał mnie przenieść, bo rano obudziłam się we własnym łóżku.

Spojrzałam na zegar wiszący nad wejściem. Wskazywał 8.20. Wypełzłam spod kołdry i poszłam do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w czarny kombinezon z długimi nogawkami i krótkim rękawem, a włosy wysuszyłam i związałam w luźny kok.

Poszłam jeszcze do pokoju gościnnego sprawdzić czy Hyler jeszcze śpi. Spał jak małe dziecko. Przymknęłam drzwi i na palcach się oddaliłam.

Zaszłam na parter. Postawiłam czajnik na gazie i zamierzałam umyć naczynia, których nie zmyłam dzień wcześniej.

Byłam mile zaskoczona,gdy okazało się że zlew jest pusty.

Czajnik zaczął gwizdać, a ja przypomniałam sobie że nie kupiłam chleba. Wyłączyłam więc gaz, poszłam do przedpokoju, ubrałam buty i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz.

Najpierw wstąpiłam do sklepu po cukierki dla chłopców, a później poszłam do piekarni rodziców.

Jak zwykle matka była trochę wściekła bo znów karmiłam chłopców słodyczami, ale cóż. To nadal dzieci .

Po szybkich zakupach wróciłam do domu i zajęłam się przygotowaniem śniadania. Zamierzałam zrobić jajecznicę z warzywami.

Wyjęłam więc z lodówki paprykę, pomidora oraz cebulę i wszystko zamierzałam pokroić i podsmażyć ale ktoś był bardzo mądry i zasłonił mi oczy, przez co się przestraszyłam i wszystko wypadło mi z rąk.

- Na przyszłość mnie tak nie strasz - powiedziałam

- Wybacz

- Ciesz się że to nie jajka bo musiałbyś sprzątać

- Posprzątałbym z miłą chęcią - powiedział, delikatnie się śmiejąc

- To skoro już nie śpisz, pomożesz mi zrobić śniadanie. Pokroisz warzywa.

- Czy w twoim posiłku zawsze muszą być warzywa?

- Tak, zawsze.

- Ty chcesz, żebym wrócił do Kapitolu jako szkielet?  - zapytał, udając oburzenie - Żartuje. Możesz się zdziwić ale nie jestem typowym Kapitolińczykiem. Lubię jarzynki - objął mnie w pasie i pocałował w szyję.

- Nie - powiedziałam, wbijając mu łokieć w brzuch - robimy śniadanie.

Hyler zamruczał jak niezadowolony zwierzak i odpuścił.

Zebrał leżące na ziemi warzywa i położył je na blacie.

Wyjęłam jajka z lodówki, wbiłam je do półlitrowego garnuszka i roztrzepałam. Wyjęłam patelnie z szafki i podsmażyłam na niej warzywa pokrojone przez Hylera, który tymczasem gdzieś się ulotnił.

Zalałam warzywa jajkami i pozostawiłam na gazie do ścięcia się jajek.

Podzieliłam jajecznicę na dwie części i wyłożyłam na talerze.

- Chcesz bułkę czy chleb?

- Bułkę

Położyłam na obydwu talerzach bułeczki przekrojone na pół, wyjęłam sztućce z szuflady i zniosłam wszystko do salonu.

Hyler siedział rozwalony na fotelu, trzymając nogi na stoliku.

- Zdejmij nogi ze stołu.

- Tak jest - wyprostował się i zdjął nogi z stolika

- Smacznego

- Dzięki i wzajemnie

Zjedliśmy w ciszy. Później zebrałam talerze i poszłam do kuchni. Tymczasem do Hylera ktoś  zadzwonił.

Zmyłam naczynia i wróciłam do salonu. Hyler nadal z kimś rozmawiał.

Usiadłam więc na kanapie, okryłam się kocem i wzięłam leżący na półce rysownik.  Rozejrzałam się po pomieszczeniu, szukając inspiracji. Ale za każdym razem mój wzrok padał na Hylera.

Postanowiłam więc to jego narysować.

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciWhere stories live. Discover now