część 2

37 6 0
                                    

Treningi idą pełną parą, nie będę narzekać na  nich bo nie mam czego się przeczepić, są świetni w  walce . Co z tego powodu jestem niezmiernie zadowolona.

Gdy tak siedziałam sobie   i spoglądałam na nich.
Zastanawiam  się  jak by to , wyglądało jak by żyli  moi bliscy.

Może nie mściła, bym się na tych skurwibąków.

Ale jeszcze nie wiedzą  z  kim zadarli. 
Dla mnie rodzina była najważniejsza  z najważniejszych.

Nawet nie wiem  w jakim momencie   podszedł do mnie Draco   zwanym  też moim ojcem zastępczym.. spojrzałam na niego, mężczyzna się tylko uśmiechnął. I mnie do siebie przytulił.

- nie wiedziałam że życie bez nich jest tak strasznie trudne  - syknęłam gdy wy prostowałam nogę.

- wiem co czujesz skarbie   też straciłem rodziców przez te skurwesyny - zrobił smutną minę

- skurwibąki  - burknęłam   na co  mężczyzna   zaczął się śmiać

- skurwibąki ?  Serio haha -  wstał po czym wyciągnął do mnie rękę 

- musimy porozmawiać   to ważna sprawa  a boję się twojej decyzji   więc będzie lepiej jak  pójdziemy do mojego biura  - okey  o  co chodzi

Mężczyzna zrobił się poważny na co   syknęłam  już chyba wiem  o co chodzi

W Szybkim tempie  dotarłam do gabinetu.

Wbiegłam tam i usiadłam na miejsce króla. Gdzie zawsze mi pozwala siedzieć  
Koło mnie stanęły dwa  najsilniejsze   wampiry. Zwanymi gorylami,
Położyli swoje dłonie na moje ramię   na co spojrzałam na nich  i na króla  wchodzącego  z kimś 

Czekaj.... Czy to wilkołak ? .

Czuję jak moje oczy robią się czarne, odpychamy swoją siłą dwa goryle   co o dziwo skutkuje..
Szybko podbiegłam do  wilczycy.  I przypieram ją do ściany.

- co tu robisz  nędzna dziwko !!- wysyczałam  pokazując kły  - za mało nam  szkód zrobiliście??   Za mało wam ?   A może ja mam cię teraz zabić  pytam się kurwa co tu robisz szmato  - dodałam 

- j.ja prz.przepraszam  ja przychodzę tu z wiadomością - puściłam ją lekko.. na co chwyciła się za  szyję 

- co tu robisz nędzny śmieciu  -  moją  bariera spadła    nie dam rady  gdy widzę lub czuję wilki mam ochotę  wyć.

- Pani. Ja jestem Isabella Smith  nie przyszłam się z panią bić bo wiem że bym i tak przegrała. Więc przyszłam z wiadomością którą pani zadowoli i   nie tylko - spuściła głowę

-  i nie tylko ? - uniosłam brew  i spojrzałam na nią  - dobra chodź nędzny śmieciu - wpuściłam ja do środka   bo przecież na korytarzu nie będę  się z nią bić szkoda  ścian na taką krew jak na takie   badziewie..

Weszła do środka   ja usiadłam na tym miejscu gdzie byłam   ... A Draco  obok mnie 

- więc słucham - uniosłam  głowę wysoko

- Panie pani  mam wiadomość która państwa zadowoli i  zarazem zdenerwuje..i

- no żeś kurwa gadaj pokrako- syknęłam   nagle poczułam ciepłą dłoń na mojej ręce   - gadaj kurwa - dodałam

- alfa z mojej watahy..  szykuje się   do wojny..  szykują się  na was. Ale jest coś    co im to przeszkadza..  chodzi o to że i nas stado jest  duże  ale i słabe  ... Potrzeba Luny  w stadzie.. jest o wiele słabsze nic kiedy kolwiek.. po woli mój alfa  opada z  sił  - ukłoniła się   a druga ?

- a  druga ? 

- ah tak.przepraszam,  chodzi o to że  jestem przeznaczona jednemu z  wampirów  z państwa grupy -  no że kurwa co ....

- o nie śmieciu nie masz co tu szukać  - syknęłam - do lochów z nią  teraz -  staże spojrzeli się na mnie  i wzięli też dziwadło  do lochów

Gdy poszli  rozsiadłam się  wygodniej
Nagle ktoś przerwał  mi mój  zajebiszty odpoczynek

- Pani.. -ukłonił się mężczyzna   starszy ode mnie  

-  tak słucham Edmundzie

- możemy porozmawiać?  -  mhm

- tak  mów

- chodzi mi o tą dziewczynę

-  no i ?

- przepraszam że to powiem ale to ja jestem jej wybrankiem - Edmund to dobry wampir.. - chciałem prosić o błogosławieństwo   o pani - ukłonił się 

-  zastanowię się   Edmundzie .. wiesz co oni zrobili  oni nie mają litości  jak przemyśle, to  to dam ci znać. - mężczyzna tylko się ukłonił i wyszedł 

- oh skarbie jesteś taka sama jak ja - powiedział i pocałował mnie w polik blisko ust  woow jego usta są miękkie 

- co nie tatku szok nie ?  - zaśmiałam się   ledwo 

- ok czas na obiad  idziemy do kuchni skarbie - chwycił mnie za rękę po czym prowadził mnie w  stronę  jadalni . 

Death Where stories live. Discover now