41

305 8 2
                                    

Minął prawie miesiąc od mojego powrotu. Była niedziela, więc piekarnia była zamknięta i siedziałam w domu. Mimo że był jeszcze sierpień, czuć już było nadchodzącą jesień.

Siedziałam na fotelu,okryta kocem i rysowałam kwiaty, w rysowniku, który w połowie miesiąca przysłał mi Hyler. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.

Wstałam, okryta szlafrokiem i włożyłam kapcie. Przez szybkę w drzwiach zobaczyłam twarz Jedidiaha. Przekręciła klucz w drzwiach I otwarłam je na oścież.

- Czego chcesz?  - zapytałam, opierając się o futrynę.

- Kiedy wrócisz do pracy? Twoi klienci się o Ciebie pytali.

- To im powiedz, że już mnie nie zobaczą w swoim łóżku.

- Chce Cię jutro widzieć u mnie po listę klientów.

- Nie - uciełam

- Słuchaj, Ty mała.... - uniósł rękę, a ja zacisnęłam powieki i przygotowałam się na policzek z jego strony. Ale uderzenie nie nastąpiło.

- Nie dotkniesz jej - usłyszałam znajomy głos

Za Jedidiahem stał Hyler, ubrany w niebieską koszulę i jeansy, trzymający go za nadgarstek.

- Wynoś się - warknął Hyler

- Kim Ty do cholery jesteś?

- Twoim największym koszmarem - powiedział Hyler, wbijając zimne spojrzenie błękitnych tęczówek w Jedidiaha - Wynocha!

- Jedidiah spojrzał na mnie spod byka i wyrwał rękę z żelaznego uścisku Hylera.

- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy, Jean

- Nie, nie wrócicie!  Wynocha ! - krzyknął Hyler.

Chłopak odwrócił się na pięcie, a Hyler odprowadził to wzrokiem.

- Nie musiałeś mnie "ratować" - pokazałam palcami symbol cudzysłowu.

- Ciebie też dobrze widzieć, piękna - wspiął się po schodkach, pochylił się, położył swoją lewą dłoń na moim policzku i pocałował.

- Kawy, herbaty? - zapytałam, gdy już się ode mnie oderwał

- Kawy

- Wejdź, nie stój tak w progu. Salon jest na końcu korytarza. Zaraz do Ciebie dołączę. 

Poszłam do kuchni i postawiłam czajnik na gazie. Do dwóch kubków nasypałam po dwie łyżeczki kawy. Z szafki wyjęłam pudełko ciastek, które rano przyniósł Peeta.

Czajnik zaczął gwizdać, więc zdjęłam go z gazu i zalałam  kawę. Zarówno kawę jak i ciastka położyłam na tacy i poszłam do salonu.

Hyler siedział na kanapie i przeglądał mój  rysownik.

- Proszę - powiedziałam, stawiając przed nim kubek. Usiadłam na fotelu po drugiej stronie stołu.

- Nie wiedziałem że tak ładnie rysujesz

- Dużo o mnie nie wiesz. Mam pytanie. Ile słyszałeś z mojej rozmowy z Jedidiahem?

- Coś że twoi klienci już Cię nie zobaczą.

- Czyli sporo. Powiedziałeś mi o swojej przypadłości, więc i ja powinnam Ci o czymś powiedzieć. Dwa lata temu zobaczyłam dziecko  umierającego z głodu. Miałam wtedy 13 lat. Bardzo mnie to poruszyło. Nie powiedziałam o tym matce, ale zwierzyłam się mojej kuzynce - Guliette. Zaproponowała mi pracę, jak się później okazało - jako dziwka. Wiedziałam, że postępuje źle i się deprawuje, ale zawsze miałam w pamięci obraz tego dziecka. Nie chciałam prosić rodziców o pieniądze. Kilka dni później straciłam dziewictwo. Wszystkie pieniądze jakie zarobiłam, oddawałam najbardziej potrzebującym. I proszę nie oceniaj mnie - zakończyłam. Spóściłam wzrok i wbiłam go w podłogę. Czułam się źle, bo wiedziałam że się na mnie zawiódł. Otworzył przede mną serce,  a ja okazałam sie być zwykłą dziwką.

- Nie będę Cię oceniał. Każdy popełnia błędy- kucnął obok mnie i złapał mnie za ręce  - Ale najważniejsze jest, by z tych błędów wyciągać wnioski.

Moje oczy zaszkliły się od łez. Podniósł mnie i posadził mnie na swoich kolanach. Płakałam wtulając się w jego ramię, a on jedną dłonią  trzymał moje ręce, a drugą gładził moje włosy. Był pierwszą osobą od czasu śmierci Guliette, która wiedziała o moim sekrecie.

Gdy się trochę uspokoiłam, oderwałam się od niego i się wyprostowałam.

- Na ile przyjechałaś? - zapytałam ocierając oczy z łez i próbując zmienić temat.

-  Na jakiś tydzień. Przepraszam że Cię nie uprzedziłem, ale miałem mnóstwo spraw na głowie i tak jakoś wyszło.

Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Pójdę sprawdzić kto to. Być może to ten chuj wrócił.

Zeszłam z jego kolan i poszłam za nim do drzwi. Jak się okazało, to nie Jedidiah wrócił, tylko mój brat Peeta.

- Przepraszam, myślałem że.... - jąkał się mały.

- Co się stało? - zapytałam wychylając się za drzwi.

- Mama pyta czy przyjdziesz na kolację.

- Powiedz jej żebyście przyszli do mnie.

- Oki. A kim jesteś  - zapytał Hylera

- Przyjacielem twojej siostry

- Acha. Pa.

Mały odwrócił się na pięcie i w podskokach ruszył spowrotem do miasta.  

- Pomóc Ci w czymś? - zapytał Hyler po krótkiej chwili milczenia

- Umiesz gotować?

____________

Czy to normalne, że piszę środek podczas gdy mam już napisaną końcówkę?

Pozdrawiam cieplutko i do następnego
Ps. Wiem że jest piątek, ale wybitnie nudziło mi się na biologii

A jakby tak napisać tą historię z perspektywy Hylera 🤔🤔🤔

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciWhere stories live. Discover now