Minął prawie miesiąc od mojego powrotu. Była niedziela, więc piekarnia była zamknięta i siedziałam w domu. Mimo że był jeszcze sierpień, czuć już było nadchodzącą jesień.
Siedziałam na fotelu,okryta kocem i rysowałam kwiaty, w rysowniku, który w połowie miesiąca przysłał mi Hyler. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
Wstałam, okryta szlafrokiem i włożyłam kapcie. Przez szybkę w drzwiach zobaczyłam twarz Jedidiaha. Przekręciła klucz w drzwiach I otwarłam je na oścież.
- Czego chcesz? - zapytałam, opierając się o futrynę.
- Kiedy wrócisz do pracy? Twoi klienci się o Ciebie pytali.
- To im powiedz, że już mnie nie zobaczą w swoim łóżku.
- Chce Cię jutro widzieć u mnie po listę klientów.
- Nie - uciełam
- Słuchaj, Ty mała.... - uniósł rękę, a ja zacisnęłam powieki i przygotowałam się na policzek z jego strony. Ale uderzenie nie nastąpiło.
- Nie dotkniesz jej - usłyszałam znajomy głos
Za Jedidiahem stał Hyler, ubrany w niebieską koszulę i jeansy, trzymający go za nadgarstek.
- Wynoś się - warknął Hyler
- Kim Ty do cholery jesteś?
- Twoim największym koszmarem - powiedział Hyler, wbijając zimne spojrzenie błękitnych tęczówek w Jedidiaha - Wynocha!
- Jedidiah spojrzał na mnie spod byka i wyrwał rękę z żelaznego uścisku Hylera.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy, Jean
- Nie, nie wrócicie! Wynocha ! - krzyknął Hyler.
Chłopak odwrócił się na pięcie, a Hyler odprowadził to wzrokiem.
- Nie musiałeś mnie "ratować" - pokazałam palcami symbol cudzysłowu.
- Ciebie też dobrze widzieć, piękna - wspiął się po schodkach, pochylił się, położył swoją lewą dłoń na moim policzku i pocałował.
- Kawy, herbaty? - zapytałam, gdy już się ode mnie oderwał
- Kawy
- Wejdź, nie stój tak w progu. Salon jest na końcu korytarza. Zaraz do Ciebie dołączę.
Poszłam do kuchni i postawiłam czajnik na gazie. Do dwóch kubków nasypałam po dwie łyżeczki kawy. Z szafki wyjęłam pudełko ciastek, które rano przyniósł Peeta.
Czajnik zaczął gwizdać, więc zdjęłam go z gazu i zalałam kawę. Zarówno kawę jak i ciastka położyłam na tacy i poszłam do salonu.
Hyler siedział na kanapie i przeglądał mój rysownik.
- Proszę - powiedziałam, stawiając przed nim kubek. Usiadłam na fotelu po drugiej stronie stołu.
- Nie wiedziałem że tak ładnie rysujesz
- Dużo o mnie nie wiesz. Mam pytanie. Ile słyszałeś z mojej rozmowy z Jedidiahem?
- Coś że twoi klienci już Cię nie zobaczą.
- Czyli sporo. Powiedziałeś mi o swojej przypadłości, więc i ja powinnam Ci o czymś powiedzieć. Dwa lata temu zobaczyłam dziecko umierającego z głodu. Miałam wtedy 13 lat. Bardzo mnie to poruszyło. Nie powiedziałam o tym matce, ale zwierzyłam się mojej kuzynce - Guliette. Zaproponowała mi pracę, jak się później okazało - jako dziwka. Wiedziałam, że postępuje źle i się deprawuje, ale zawsze miałam w pamięci obraz tego dziecka. Nie chciałam prosić rodziców o pieniądze. Kilka dni później straciłam dziewictwo. Wszystkie pieniądze jakie zarobiłam, oddawałam najbardziej potrzebującym. I proszę nie oceniaj mnie - zakończyłam. Spóściłam wzrok i wbiłam go w podłogę. Czułam się źle, bo wiedziałam że się na mnie zawiódł. Otworzył przede mną serce, a ja okazałam sie być zwykłą dziwką.
- Nie będę Cię oceniał. Każdy popełnia błędy- kucnął obok mnie i złapał mnie za ręce - Ale najważniejsze jest, by z tych błędów wyciągać wnioski.
Moje oczy zaszkliły się od łez. Podniósł mnie i posadził mnie na swoich kolanach. Płakałam wtulając się w jego ramię, a on jedną dłonią trzymał moje ręce, a drugą gładził moje włosy. Był pierwszą osobą od czasu śmierci Guliette, która wiedziała o moim sekrecie.
Gdy się trochę uspokoiłam, oderwałam się od niego i się wyprostowałam.
- Na ile przyjechałaś? - zapytałam ocierając oczy z łez i próbując zmienić temat.
- Na jakiś tydzień. Przepraszam że Cię nie uprzedziłem, ale miałem mnóstwo spraw na głowie i tak jakoś wyszło.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Pójdę sprawdzić kto to. Być może to ten chuj wrócił.
Zeszłam z jego kolan i poszłam za nim do drzwi. Jak się okazało, to nie Jedidiah wrócił, tylko mój brat Peeta.
- Przepraszam, myślałem że.... - jąkał się mały.
- Co się stało? - zapytałam wychylając się za drzwi.
- Mama pyta czy przyjdziesz na kolację.
- Powiedz jej żebyście przyszli do mnie.
- Oki. A kim jesteś - zapytał Hylera
- Przyjacielem twojej siostry
- Acha. Pa.
Mały odwrócił się na pięcie i w podskokach ruszył spowrotem do miasta.
- Pomóc Ci w czymś? - zapytał Hyler po krótkiej chwili milczenia
- Umiesz gotować?
____________
Czy to normalne, że piszę środek podczas gdy mam już napisaną końcówkę?
Pozdrawiam cieplutko i do następnego
Ps. Wiem że jest piątek, ale wybitnie nudziło mi się na biologiiA jakby tak napisać tą historię z perspektywy Hylera 🤔🤔🤔
YOU ARE READING
Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierci
Fan FiktionFANFICTION IGRZYSKA ŚMIERCI Witam w 3-częściowej historii Jeanine Melark. Zwykłej dziewczyny z własną historią, która została wylosowana do udziału w 66. Głodowych Igrzyskach. Chciała zniknąć w tłumie, ale nie było jej to dane za sprawą pewnego bar...