– Zwariowałaś? – zapytała panna Potter, siląc się na naturalny ton głosu. – Co ci znowu przyszło do głowy?
– Och... nic... po prostu muszę coś załatwić. Jutro rano będę z powrotem – odpowiedziała szybko Marina, rozglądając się niespokojnie. – Chciałam wziąć szkolną miotłę, ale one są tak wolne, że leciałabym przez tydzień. Poza tym, chyba nie są najbezpieczniejsze.
Evangeline pokręciła głową ze zdumieniem.
– Naprawdę uważasz, że tak po prostu dam ci moją miotłę, pójdę grzecznie spać i poczekam aż rano bez słowa mi ją oddasz?
Marina wyraźnie się zamyśliła. Również do niej dotarło, że prośba była zaskakująco dziwna i chyba tylko idiota by na nią przystał. Wzięła głęboki wdech.
– Wybacz, Evie – rzekła szybko. – Zapomnijmy o tym.
Panna Blau już chciała odejść, jednak Evangeline nie dała za wygraną. Chwyciła koleżankę za ramię i zmusiła ją, aby spojrzała jej w oczy.
– Mów, o co chodzi, bo jak nie, to pójdę prosto do profesor Sprout i powiem jej co zamierzasz.
– Nie mogę... nie chcę cię w to mieszać.
Evangeline prychnęła stanowczo zbyt głośno.
– No to chyba trochę za późno – rzekła. – Gdzie chcesz lecieć?
– Do Old Catton, to wieś niedaleko Sunderland – odpowiedziała, opuszczając wzrok.
– Po co? To spory kawałek drogi?
– Mieszkam tam – oznajmiła cierpko Marina. – I muszę coś zrobić. To jest najlepszy moment, abym wyjaśniła pewną kwestię. Bo jeśli nie załatwię tej sprawy teraz, to nie zrobię tego nigdy. I do końca życia będę tą głupią Mariną Blau.
– Głupią? – powtórzyła Evangeline powoli. – Ja nigdy cię za taką nie uważałam. Dlatego przestań kręcić i powiedz wprost, co się dzieje?
Dziewczyna wzięła głęboki wdech, a rozsądek Evangeline, podpowiadał, aby jak najszybciej przerwała tę rozmowę i zaciągnęła koleżankę do któregoś z nauczycieli. Bo jeśli panna Potter była czegoś pewna, to tego, że Marina znajdzie sposób, aby uciec ze szkoły i załatwić swoją sprawę, jakakolwiek by ona nie była.
– Muszę uratować moją mamę – wyszeptała Puchonka tak cicho, że Evie niemal jej nie usłyszała. – Nie mogę pozwolić na to, aby spędziła kolejne dni w towarzystwie tego parszywca Davida.
– Kim jest David?
Milczenie.
– Kim, do cholery, jest David?!
– Przestań krzyczeć – upomniała ją Marina, a w jej oczach zalśnił ogromny smutek. – David jest mężem mojej matki i na każdym kroku ją krzywdzi. Nawet sobie nie wyobrażasz, do czego potrafi być zdolny.
– Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Przecież można coś zaradzić, rozwiązać to w inny sposób. Zgłosimy to komuś, albo...
– Nie – przerwała jej ostro Marina. – Nie będę nikomu mówić o moich problemach rodzinnych. Ty nic nie rozumiesz, Evie... Masz cudownego i troskliwego ojca, który zrobiłby dla ciebie wszystko. Ja nie mam kogoś takiego.
Evangeline nagryzła wargę. Przez ułamek sekundy poczuła się dotknięta słowami koleżanki. Gdyby Marina znała prawdę o jej rodzinie zapewne nigdy nie powiedziałaby czegoś takiego. No właśnie... prawdę... Dlaczego panna Potter była zła, że Puchonka nie zwierzyła jej się wcześniej skoro sama nigdy nie napomknęła o tym, że nie jest prawdziwą córką Potterów tylko znajdą z Nokturna? Nigdy też nie powiedziała, że choć jej relacje z ojcem wydają się być idealne, to są one stałym źródłem konfliktów w rodzinie? To one są głównym powodem jej sporów z Fabianem i małżeńskich kłótni rodziców.
![](https://img.wattpad.com/cover/186455715-288-k369714.jpg)
ВИ ЧИТАЄТЕ
Zakończony || Szczypta przebiegłości
ФанфікиRok 1987. W Hogwarcie ma się odbyć prestiżowy konkurs z eliksirów, czyli MIĘDZYSZKOLNA POTYCZKA O ZŁOTY KOCIOŁEK. Wśród szóstki zakwalifikowanych uczniów Hogwartu murowanym kandydatem był siedemnastoletni Gryfon Gregory Willson. Jednak na skutek prz...
Rozdział 42: Rozrachunek z przeszłością cz. 1
Почніть із самого початку