Rozdział 1

3.5K 86 22
                                    

-Lissa błagam cię powiedz w końcu co się dzieje. Słyszysz?! Mówię coś do ciebie-męczyła mnie brunetka, którą już od paru dobrych minut próbowałam ignorować.

-Wszystko w porządku Zuza, nie musisz bawić się w moją matkę-odparłam sarkastycznie i wzięłam do ręki jedną z gazet. Naprawdę miałam już jej powyżej uszu, mimo że kochałam ją jak siostrę.

-Przecież widzę, że coś jest nie tak-powiedziała łapiąc mnie za ramię.

-Więc po co pytasz mnie o zdanie skoro i tak wiesz lepiej jak się czuję, niż ja sama-warknęłam zdenerwowana, wyrwałam się z jej uścisku i zasłoniłam czytanym magazynem.

-Próbuję ci tylko pomóc-westchnęła.

-To nie próbuj!-krzyknęłam rozzłoszczona.

-Ale widzę, że sama nie dajesz sobie z tym rady!-broniła się-W kółko tylko chodzisz i na każdego warczysz. Więc skoro już mam być obiektem, na którym się wyżywasz to chce wiedzieć dlaczego. Obiecuję, że nie będę się tym razem mieszać-dodała i spojrzała mi w oczy-Chce tylko wiedzieć, to chyba nie zbrodnia.

Popatrzyłam na nią zza gazety i głęboko wzdychając odsunęłam od twarzy prasę.

-Po prostu...-zaczęłam spuszczając wzrok na buty-Ja chyba tutaj nie pasuje.

-Co masz na myśli?-zapytała zdziwiona.

-Źle się czuję w Anglii, duszę się tu-wyjaśniłam-Chcę już wrócić do naszego prawdziwego domu-dodałam ciszej.

-Lissa przecież to jest nasz prawdziwy dom, musisz w końcu do tego przywyknąć-wskazała ręką na zatłoczoną londyńską ulicę.

-Zuza to naprawdę nie jest takie łatwe-mruknęłam pod nosem.

-Wiem, ale musisz spróbować-odparła patrząc na mnie z nadzieją-Londyn nie może równać się z Ker-Paravelem, ale zawsze lepsze to niż dwór położony daleko w środku lasu. Tutaj mamy szansę, możemy się rozwijać-próbowała mnie przekonać, jednak ja sama jedna doskonale wiedziałam, że jej próby i tak pójdą na marne.

-Więc chcesz powiedzieć, że dom mojego wuja to kompletna zabita dechami dziura-spojrzałam na nią znacząco, przez co dziewczyna poczerwieniała zawstydzona przez wzgląd na swoją wcześniejszą wypowiedź-Po za tym miałaś się nie mieszać-zauważyłam uśmiechając się pod nosem, cała Zuza- No i możesz mi nie wierzyć, ale o wiele bardziej wolę walczyć mieczem niż pochłaniać jakąś nie przydatną mi w życiu wiedzę-na te słowa brunetka wybuchła głośnym śmiechem.

-Mówisz tak samo jak Piotr-zauważyła nadal chichocząc.

-Jak widać tylko naszej dwójce zależy na powrocie, no ewentualnie jest z nami jeszcze Łucja-mruknęłam zniechęcona.

-Przecież sprawdzaliśmy szafę kilkadziesiąt razy, a po przejściu nie ma ani śladu-odparła z grymasem.

-Musi być jeszcze jakaś możliwość, Aslan by nas tak nie zostawił-powiedziałam z nadzieją, naprawdę na to liczyłam.

-Ty nigdy nie odpuścisz, co nie?-zapytała kręcąc głową.

-A jak myślisz?-odpowiedziałam pytaniem.

-Zmieniłaś się...-westchnęła niebieskooka.

-Mylisz się, po prostu nie straciłam wiary w mój powrót do Narnii-rzekłam, po czym wróciłam do czytania wylosowanego artykułu. Muszę przyznać, że ogrodnictwo niezbyt mnie interesuje, ale jeśli była to jedyna droga by uciąć rozmowę z Zuzanną, to sposób sadzenia piwonii stał się nagle bardzo ciekawy.

-Cześć usłyszałyśmy nagle za sobą. Kątem oka spojrzałam na Zuzię, która tylko przewróciła oczami.

-Chodzę do szkoły naprzeciwko-odezwał się za nami znów ten sam głos.

I'll be back |Piotr Pevensie| TOM I ✔Where stories live. Discover now