Odcinek 1

7 1 0
                                    

W domu rodziny Benson trwały właśnie przygotowania do rozpoczęcia roku szkolnego.
Luna: Ruchie! Za chwilę spóźnisz się do szkoły!
Ru: Już idę mamo!
Ruchie wziął do ręki marynarkę i pobiegł schodami na dół, gdzie stała Sol w odświętnej sukience.
Sol: Chcesz gumę?
Ru: Nie.
Sol: Ja też nie.
Ruchie skrzywił się.
Ru: Boże, dziecko, co jest z tobą nie tak?
Sol wzruszyła ramionami i Ruchim poszła do kuchni.
Ru: Cześć wam.
Luna: Ruchie! W końcu! Za 15 minut masz rozpoczęcie roku szkolnego! Zaraz się spóźnisz, a nawet nie zjadłeś śniadania!
Ru: Luz mamo, wezmę sobie jabłko na drogę.
Luna: Co ja z tobą mam.
Jul: Mamo! Tato! Ja też chcę iść do szkoły!
Fe: Jesteś jeszcze za mała Juliet. Najpierw musisz skończyć przedszkole.
Ru: Lepiej ciesz się póki możesz. Buda to najgorsze zło tego świata.
Luna: Przestań ją straszyć Ruchie. Szkoła to najlepszy okres w życiu człowieka.
Ru: Ta, na pewno.
Sol: A ja lubię szkołę.
Luna: Widzisz. Szkołę da się lubić.
Sol: Chodzą tam fajne chłopaki.
Ru: No ta. Każdy powód jest dobry. Dobra ferajna, spadam.
Fe: Tylko znowu nie podpadnij komuś już pierwszego dnia.
Ru: Spoko tato. Nie jestem chuliganem.
Ruchie wziął jabłko i wyleciał z domu.
Fe: Będą kłopoty, zobaczysz.
Luna: Nie kracz Federico. A ty Sol co chcesz robić dzisiaj po szkole? Może zaprosisz jakieś koleżanki z klasy? Nie widziałaś się z nimi całe wakacje.
Sol: Bo te dziewczyny są głupie. Wolę się bawić z Juliet na trampolinie.
Juk: Tak! Skaczemy z piłkami!
Fe: Co to w ogóle za zabawa?
Sol: Tato! Tylko dziewczyny wiedzą takie rzeczy!
Federico popatrzył na Lunę, ale ta wzruszyła tylko ramionami, sygnalizując, że nic nie wie.
Sol: Mamy nie pytaj, ona jest za stara.
Federico roześmiał się, a Luna się oburzyła.
Luna: No wiesz co Sol.
Fe: Dobra Sol, Juliet kończcie. Podwiozę was.
Luna: A co z Ruchim? Jego też mogłeś podwieźć.
Fe: Chciał sam lecieć, to niech leci.
Tymczasem przed szkołą:
Duże rodzinne auto zaparkowało na poboczu.
Be: Miłego dnia dziewczynki.
Ali: Dzięki tato.
Mel: Jeszcze raz dziękuję za podwózkę panie Bene.
Be: Do usług Melanie. Polecam się.
Alice i Melanie wyszły z samochodu. Alice popukała w szybę na tyle, gdzie siedzieli Lex i Holly.
Ali: Miłego dnia skrzaty.
Hol: Pa Alice!
Ali: Cześć tato.
Be: Pa Alice, baw się dobrze.
Bene odpalił samochód i odjechał. Alice odwróciła się do swojej przyjaciółki.
Mel: Czy ty to widzisz? Nasze marzenia w końcu się spełniły! Jesteśmy w liceum!
Ali: No. Nawet nie wiem kiedy to tak przeleciało.
Mel: W końcu wszyscy przestaną nas traktować jak dzieci. Za niedługo będziemy dorosłe.
Ali: Ciekawe czy nasza klasa będzie fajna.
Mel: Na pewno. Bo my tam będziemy. Ale pomyśl tylko. Poznamy tyle fajnych, dojrzałych chłopców. A nie takie dzieciuchy jak w gimnazjum.
Ali: Proszę cię. Nie interesują mnie na razie żadni faceci. Chcę skupić się na nauce.
Mel: Och proszę, nie bądź taka sztywna.
Ali: Nie jestem sztywna. Jestem rozsądna. Chłopak jak na razie byłby tylko problemem.
Melanie pokręciła głową.
Su: Alice!
Do Alice podbiegła jej kuzynka - Suzy.
Ali: Suzy!
Alice przytuliła Suzy, a Melanie wywróciła oczami.
Su: Cześć piękna! Dobrze cię znowu widzieć.
Ali: Ciebie też.
Suzy popatrzyła na Melanie.
Su: Cześć Melanie.
Mel: Ta. Hej.
Su: Nie uwierzycie! Jesteśmy razem w klasie! Czyż to nie cudowne?!
Ali: O tak Suzy. Bardzo się cieszę.
Mel: Super.
Su: No nic, lecę. Umówiłam się przed salą z jedną dziewczyną z naszej klasy. Poznałam ją parę minut temu i wydaje się naprawdę miła. Chyba będziemy mieć szczęście do klasy. To co, do zobaczenia w klasie.
Ali: Tak. Pa.
Suzy uśmiechnęła się do dziewczyn i pobiegła do klasy. Alice odwróciła się do Melanie.
Ali: Mogłabyś chociaż udawać, że się cieszysz.
Mel: Nie zamierzam.
Ali: Nadal nie wiem co ty do niej masz.
Melanie nic nie powiedziała.
Mel: Chodźmy lepiej do szkoły.
Melanie ruszyła przed siebie i wtedy popchnęła jakąś blondynkę, która szła z kawą.
Mel: Och, przepraszam...
Cała kawa wylądowała na bluzce nieznajomej.
Mad: Co ty zrobiłaś kretynko?!
Mel: Ja naprawdę przepraszam.
Mad: Lepiej już się zamknij. Zniszczyłaś mi bluzkę, ty głupia niezdaro.
Mel: Hej, przecież cię przeprosiłam. Wypadki się zdarzają.
Mad: Przepuść mnie dziwadle.
Dziewczyna popchnęła Melanie na bok i poszła do szkoły.
Mel: Co za okropna baba. Gdyby ktoś ci płacił za bycie suką, byłabyś milionerką!
Ali: Uspokój się Melanie.
Mel: Przeprosiłam ją. Co miałam jeszcze zrobić? Całować ją po stopach i przepraszać, że obraziłam jej majestat?
Ali: Nie przejmuj się nią. Tacy ludzie się zdarzają.
Mel: Mam nadzieję, że już nigdy jej nie spotkam.
Melanie i Alice poszły do szkoły.

Violetta Hawaje 20Where stories live. Discover now