Miniaturka 2

680 20 3
                                    

- Hej, Harry – zagadnął przyjaciela Ron.

- Hej – odparł brunet.

- Wiesz, gadałem z mamą i nie uwierzysz – paplał rudzielec – Jedziesz z nami do Charliego do Rumunii.

- Co?? – spytał z niedowierzaniem avadooki. - A co z Dursley'ami? – spytał Gryfon.

- Nie wiem. Spytaj dyrektora, kumplu – odparł Ron.

- Tak zrobię – odparł brunet i opuścił dormitorium. Aby udać się do dyrektora. Po chwili dotarł do gabinetu dyrektora, uprzednio podając hasło chimerze strzegącej wejścia. Wjechał schodami i zapukał.

- Wejdź, Harry, mój drogi chłopcze – usłyszał zza drzwi, więc wszedł.

- Siadaj. Herbatki? Dropsa? – zaproponował Dumbledore.

- Nie, dziękuję – odmówił grzecznie Gryfon – Ja chciałem się tylko dowiedzieć, co się zmieniło, że w tym roku nie muszę wracać do wujostwa?

- Cóż, mój drogi chłopcze, jest kilka czynników, ale najważniejszy to taki, że nie chciałbym ci tego mówić – powiedział smutnym głosem Albus – Ale oni po prostu mi wysłali list. - I podał list Harry'emu. Chłopak zaczął czytać.

Do dyrektora tego czegoś, gdzie uczycie, to dziwadło, czyli siostrzeńca mojej biednej żony.

Macie przestać nam wysłać nam, to coś, co roku na wakacje. Moja żona i ja zrzekamy się wszelkich praw do tego dziwadła. Wysyłam wam odpowiednie dokumenty od naszego prawnika. Zróbcie z nim, co tylko chcecie. My go nie chcemy. Jeśli się zjawi na naszym progu, poinformujemy policję, że to jakiś włamywacz.

Vernon Dursley

Harry nie mógł uwierzyć w to, co czytał.

- I co teraz? – spytał avadooki.

- Cóż, mój chłopcze. Wygląda to w ten sposób, że w naszym świecie jesteś pełnoletni przez testament Syriusza, w którym ustanowił cię Głową Rodu Black i oczywiście jesteś pełnoprawnym dziedzicem tytułu Głowy Rodu Potter, więc ciężko, by było ustalić ci prawnego opiekuna, gdyż masz dwa dość solidne majątki dwóch szanowanych rodów w naszym świecie. I dzięki temu byłoby podejrzenie, że ktoś, kto będzie chciał mieć nad tobą władzę, a dokładniej to nad twoimi pieniędzmi, więc Minister zgodził się ze mną, że nie ma sensu na ten czas do twojej pełnoletności ustanawiać kogoś twym opiekunem, gdyż jesteś dość rozsądnym młodym mężczyzną. Oczywiście, na nie oficjalnych opiekunów zgłosili się Weasley'owie oraz Remus Lupin, więc jakby coś, to możesz do nich się zwrócić ze swoimi problemami. Jutro przyjdzie Remus, aby zabrać cię do banku, abyś mógł pobrać pieniądze na wakacje.

Time Skip

- Ale tu jest obłędnie – zachwycał się avadooki.

- Harruś, to tylko wejście do rezerwatu smoków – drażnili się z nim bliźniacy – Zaraz będzie Charlie. Dopiero jak nas wprowadzi, to będzie, jak ty to ująłeś obłędnie – W tej chwili brunet spojrzał w lewo i zobaczył najprzystojniejszego faceta, jakiego do tej pory widział. W tym czasie jego Adonis, jak go zdążył w myślach nazwać. Podszedł do nich i był przytulany przez panią Weasley. Po przywitaniu się z rodzicami i odpędzeniu bliźniaków parodiujących przywitanie rodziców zwrócił swą uwagę na Harry'ego.

- Witam, panie Potter w rezerwacie smoków.

- A nas to już nie powita – oburzył się, któryś z bliźniaków.

- Bo w tu byliście dwa lata temu – odparł ich brat, po czym znów zwrócił swoją uwagę na brunecie – Chce pan zobaczyć Norberta?

- Jasne – odparł avadooki – Poza tym, błagam, jestem Harry, nie pan Potter, nie pan Black tylko Harry.

- Oki. W takim razie porzucamy konwenanse i zachowujemy się na luzie – podsumował poskramiacz.

- Skoro już to omówiliśmy, to pozostała sprawa zakwaterowania. Są trzy pokoje, więc tak sobie pomyślałem, że rodzice i Ginny razem w jednym pokoju. Bliźniacy i Ron w drugim, a Harry ze mną. Co wy na to? – spytał Charlie wszystkich. Molly i Artur kiwnęli tylko głowami, a reszcie rudej rodziny nie zostało nic innego, jak zaakceptować wybór brata.

- Powiedz nam, braciszku czemu tym razem nie chcesz być z nami w jednym pokoju? – spytali bliźniacy z bananami na ustach.

- Cóż, zacznijmy od tego, że lubię swoje włosy. Nie lubię w czasie wolnym oglądać się za siebie, czy wam coś znów nie strzeli do tych pustaków, które wy uważacie za głowy – odparł Charlie. Bliźniacy wyszczerzyli się do niego z szatańskimi błyskami w oku i już wiedział, że jest ofiarą ich następnego żartu.

- Harry, chcesz odwiedzić Norberta? – ponowił pytanie jeden ze starszych braci Weasley.

- Jasne – odparł Potter – A mogę mu zrobić kilka zdjęć? Hagrid, by się pewnie ucieszył.

- Nie widzę problemu – Po spytaniu reszty, czy idą i uzyskaniu negatywnej odpowiedzi, chłopcy ruszyli do miejsca, gdzie swój kawałek wybiegu miał Norbert. Harry patrzył jak urzeczony na Norberta, który zaraz po przybyciu do rezerwatu okazał się być Norbertą. Gryfon zaczął cykać jej zdjęcia. Charlie oprowadził go jeszcze po innych gatunkach smoków, po czym udali się do pawilonu na obiad. Harry instynktownie trzymał się Weasley'a, więc pomimo wolnego całego stołu usiadł zaraz koło poskramiacza. Gdy reszta rodziny rudzielca dołączyła do nich pani Weasley i zabrała głos.

- I jak, Harry, kochaneczku ci się podoba w Rumunii?

- Pani Weasley, tu jest fantastycznie. Gdybym tylko wiedział, że gdy tylko zabiję tego gada, świat się przede mną otworzy, to bym to zrobił wcześniej – zażartował kiepsko brunet, co zaraz podchwycili nasi eksperci w dziedzinie żartów, i zaczęli jeden za drugim:

- No, no. Ty zabiłeś nas tą gadką.

- A Ginny potraktowała Lucusia takim upiorogackiem, że do tej pory jest w Św. Mungu.

- Nasz braciszek o dziwo sam rozłożył Grabbe'a i Goley'a seniorów, a Panna Wiem, To Wszystko zajęła się Bellą.

- DOŚĆ! – powiedziała pani Weasley i wszyscy zamilkli.

Po obiedzie Charlie zaczynał swoją zmianę i spytał Harry'ego, czy zechce mu pomóc, czy woli z resztą Weasley'ów zwiedzać miasto. Harry zgodził się pomóc poskramiaczowi, więc ruszyli do poszczególnych sektorów, które były pod opieką rudowłosego. Gdy już uporali się z wszystkim, co było do zrobienia, usiedli na murku i zapatrzyli się na zachód słońca, który rzucał pomarańczowe refleksy na zagrodę Rogogona.

- Piękny widok – powiedział Potter, patrząc na pomarańczowe refleksy na czarnym cielsku smoka.

- Zgadzam się z tobą – powiedział Charlie cichym głosem, co przykuło uwagę avadookiego i spojrzał w brązowe oczy poskramiacza, który wcale nie patrzył na smoka, lecz prosto na niego. 'Charlie, jak nie przestaniesz tak na mnie patrzeć, to może się źle sko...' I Gryfon nie dokończył swej myśli, gdyż przeszkodziły mu w tym usta poskramiacza, które właśnie spoczęły na jego wargach i wszelkie myśli wyparowały z głowy bruneta. Liczyły się tylko usta, które go całowały. I tak zaczęła się ich przygoda miłosna.

Miniaturki ManiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz