"Jest Pan pewny?"

Start from the beginning
                                    

– Pomyśl życzenie – odparł, spoglądając na mnie.

Zamknęłam oczy i pomyślałam o swoim życzeniu. Może to i głupie, ale zamiast życzyć sobie zdrowia, to zażyczyłam sobie, aby chłopak nie wyjechał. By był przy mnie i nigdy o mnie nie zapomniał. Wiedziałam, że nagłe wyzdrowienie bez żadnych powikłań i ryzyka jest niemożliwe, więc nawet nie chciałam o tym wspominać. A zostanie chłopaka... Wydawało się bardziej realne.

– Czego sobie zażyczyłaś? – zapytał chłopak, siadając.

Również usiadłam, wpatrując się w jego oczy.

– Shhh, to tajemnica – przyłożyłam swój palec do jego ust, uśmiechając się.

Siedzieliśmy, wpatrując się sobie w oczy. Nie było wcale to krępujące, a wręcz przyjemne.

– Wiesz... mówi się, że kiedy spotkasz miłość swojego życia, to czas się zatrzymuje. I na każdym naszym spotkaniu, a nawet na tym pierwszym, przy tobie czas nie ma i nie miał znaczenia. Czas się zatrzymuje – powiedział, po czym się lekko uśmiechnął. – Przy tobie czuję się szczęśliwy i cholera, zakochałem się w tobie, Ruby – odparł, spoglądając na mnie, tymi swoimi pięknymi oczami.

Oczy wypełniły mi się łzami. Wyciągnęłam do niego swoją dłoń, kładąc ją na jego policzku. Poczułam ciepło i dziwny uścisk w klatce piersiowej. Pogładziłam jego policzek, lecz po chwili oderwałam od niego dłoń, spuszczając głowę.

Chłopak jednak podniósł moją brodę, spoglądając mi w oczy, jakby pytając się o pozwolenie. Lekko pokiwałam głową, a brązowowłosy, złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Odwzajemniłam go, czując nieznane mi do tej pory uczucie. Wplotłam rękę w jego miękkie włosy, a drugą złapałam go za kark, jeszcze bardziej go do siebie przyciągając. Nastolatek złapał mnie jedną ręką w talii, a drugą uśmieścił na moich plecach. Czułam przepływające przeze mnie ciepło i niewyobrażalną radość.

Po chwili odsunęliśmy się od siebie, chcąc złapać oddech. Chłopak spojrzał się na mnie, wyczekując ode mnie jakiejkolwiek odpowiedzi.

Chciałam powiedzieć, że też do niego coś czuję. Że nie chcę go stracić. Że przy nim, czuję się szczęśliwa. Że dla niego jestem w stanie przełamać i pokonać swoje wszystkie strachy. Jednak zamiast tego, po moich policzkach, poleciały łzy.

Stracę go. Przecież go stracę, umierając.

A tym samym go zranię. Obaj będziemy cierpieli.

Wpatrywałam się w niego, nie wiedząc co powiedzieć.

– Ja... Ja też się w tobie zakochałam, ale nie możemy być razem – przełknęłam ślinę, czując narastającą gulę w gardle.

– Dlaczego? Skoro oboje coś do siebie czujemy to... – chłopakowi załamywał się głos. Widziałam w jego oczach niewyobrażalny ból.

Raniłam go. Tak cholernie go raniłam.

– Nathaniel, ja jestem chora – pokręciłam głową. Do moich oczu napływały łzy. – Mam białaczkę, niedługo umrę – spuściłam głowę, aby nie spoglądać w jego oczy.

I nie wiem, czy to było moje serce, czy jego, ale słyszałam, jakby rozpadało się na drobne kawałeczki. A może i to były obydwa serca?

– Czemu mi nie powiedziałaś! – krzyknął ze złością i ze łzami w oczach.

– A co miałam Ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? – zaśmiałam się ironicznie, mając łzy w oczach.

– Nie wiem! Mogłaś powiedzieć to wcześniej, cokolwiek – szybko oddychał. – Nie mogę Cię stracić! – krzyczał w przypływie złości.

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now