2

714 26 2
                                    

Całe powietrze uszło mi z płuc. "Nie, to nie może być prawda"

- Jeanine, gdzie jesteś, słoneczko?

Dziewczyny pośród mnie rozeszły się. Sztywnym krokiem ruszyłam ku przejściu. Serce waliło mi z prędkością 200 uderzeń na minutę.

Gdy tylko opuściłam tłum, dołączyło do mnie czterech Strażników Pokoju. Poprowadzili mnie ku podwyższeniu. Wspięłam się na schody i stanęłam obok Renti

- Cudownie! Teraz kolej na panów - podeszła do kuli z nazwiskami chłopców - Reprezentantem Dystryktu Dwunastego będzie..... Ezekiel Monstan

Nie tylko nie on. Mieszkał na przeciwko Everdeen'ów. Był strasznie zadufany w sobie. Jako jedynak miał rodziców tylko dla siebie. Jego matka sprzatała w domu burmistrza, a ojciec był naczelnikiem w kopalni. Jego rodzina była dość bogata, żeby codziennie kupować chleb. Wielokrotnie przychodził do naszej piekarni po chleb, a czasami nawet kupował torty, które kosztowały miesięczną wypłatę moich rodziców.
Ezekiel wyszedł z tłumu i z podniesioną głową wspiął się na podwyższenie.

- Tak więc mamy dwójkę, wspaniałych ludzi, którzy pojadą do Kapitolu. Pomyślnych igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja!

Dwóch Strażników Pokoju podeszło do mnie i zmusili do odwrócenia się i pójścia do Pałacu Sprawiedliwości

- Jean! Jean! - usłyszałam krzyki z tłumu. Odwróciłam się. Peeta wyrwał się matce i próbował przedrzeć się przez mur Strażników - Jean!

Prowadzący mnie Strażnik popchnął mnie ku drzwiomi. Zaprowadzi mnie do jakiegoś pokoju i kazali czekać.

Po kilku minutach drzwi otworzyły się ponownie i wszedł Strażnik prowadząc moją rodzinę

- Macie 5 minut.

Peeta pobiegł do mnie. Złapał mnie w pasie, przytulił i zaczął płakać.

- Dlaczego muszą zabrać Ciebie? - mówił przez łzy - Musisz wygrać! Musisz wrócić!

- Peeta, posłuchaj - przykucnęłam i załapałam go za ręce - i zapamiętaj to sobie. Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów, rozumiesz. Wrócę, chodźby nie wiem co. Nie zostawię Cię, słońce. Zawsze będę przy Tobie - wstałam i trzymając Peetę za rękę podeszłam do matki - Postaraj się panować nad gniewem - przytuliła mnie. Było to dla mnie trochę dziwne, bo matka nigdy nie robiła takich rzeczy.

- Wygrasz, Jean - powiedział tata - jesteś niemal tak samo dobrze przygotowana jak zawodowcy. Edward wiele Cię nauczył. Poradzisz sobie. Będziemy trzymać kciuki.

Drzwi znów się otwarły i wszedł Strażnik.

- Wasz czas się skończył - pociągnął matkę do wyjścia

- Nie zapominaj kim jesteś - krzyknął jeszcze tata - kochamy Cię! I nigdy nie przestaniemy

- Też was kocham !- odkrzyknęłam, powstrzymując łzy - Wrócę do was, bez względu na wszystko !

Drzwi się zamknęły i nie otwarły się już więcej aż do przyjazdu pociągu.

_________________________________________

Kolejne rozdziały będą ukazywać się co tydzień w środę o godzinie 12

Pomyślnych igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum