Rzadko wyznaję swoje uczucia, ale właśnie miałam potrzebę powiedzenia tego. Charlie nie szydził ze mnie, nawet nie skomentował mojego zachowania ze skateparku, a zamiast tego od razu zaczął poprawiać mi humor i pomógł szukać mi rozwiązania. Był. Był przy mnie cały ten czas, słuchając moich lamentów i płaczu, gdy ja nie wiedziałam, co robić. Wspierał mnie, mówiąc, że sobie jakoś poradzę w tej sytuacji. Rozśmieszał mnie, próbując poprawić mi humor i rozweselić mnie. Przynosił mi moje ulubione zimne kakao, sprawiając na mojej twarzy uśmiech. I wszystko robił po to, bym tylko poczuła się lepiej.

– Ooo – blondyn zmierzwił mi włosy, szeroko się uśmiechając. – Ja też Ci dziękuję za to, że jesteś – Chłopak przytulił mnie, opierając swoją brodę o moje ramię.

W moich oczach zebrały się łzy, ale tym razem łzy szczęścia. Byłam taką szczęściarą, mając go.

~~~

Jechałam na deskorolce w stronę boiska, gorączkowo zastanawiając się, co powiem brązowowłosemu. Na dodatek byłam spóźniona przez to, że moja mama ubzdurała sobie, że musimy obejrzeć razem film, bo podobno tak dawno, tego nie robiliśmy. Nie chciałam już się wykłócać, że te "dawno", to zaledwie tydzień temu.

Stanęłam, kiedy zauważyłam, że jestem już na miejscu. Wzięłam deskorolkę do ręki i weszłam na boisko. Już z daleka, zauważyłam chłopaka, który siedział na ziemi przy siatce.

Szybkim krokiem podeszłam do Nathaniela i usiadłam naprzeciwko niego, kładąc deskę na ziemię.

– Wow, spóźnialska jednak się zjawiła – powiedział z kpiną w głosie.

Zachowywał się dokładnie tak jak na początku.

Przełknęłam ślinę, spoglądając na nastolatka. Miał na sobie czarne dresy i szarą bluzę, której kaptur miał narzucony na głowę.

– To nie tak miało, to wszystko wyglądać. Przepraszam – powiedziałam po chwili, zaciskając usta.

– Och, nie okłamuj mnie. Udawałaś przed znajomymi, że mnie nie znasz. Wstydzisz się mnie, czy jak? – zapytał zirytowany.

Pokręciłam głową.

– Musiałam to zrobić – odparłam cicho.

Chłopak prychnął na moje słowa.

– Takie bajeczki możesz opowiadać, komuś innemu – miał już zamiar wstać, kiedy go powstrzymałam.

– Czekaj! – pokazałam mu, aby usiadł. – Ja po prostu nie mogę się z tobą widywać, miałam z tobą zerwać kontakt – westchnęłam.

Chłopak wpatrywał się we mnie, rozmyślając nad czymś. Zmarszczył brwi i zacisnął usta.

– Ale nie jest to takie łatwe, zważając na to, że cię polubiłam – powiedziałam po chwili.

– Ruby, też cię lubię. Tylko nie rozumiem, dlaczego musisz ze mną zerwać kontakt. To przeze mnie? – zapytał. Jego głos zmiękł, tak samo, jak spojrzenie.

Znowu był sobą. 

Pokręciłam głową, zaciskając usta w cienką linię.

– Nie, to nie przez Ciebie – mruknęłam. – To przeze mnie – odparłam, spoglądając w jego oczy.

– Ale dlaczego? Dlaczego musisz urwać nasz kontakt? – w jego oczach, widziałam żal.

Długo zastanawiałam się nad tym, co odpowiedzieć.

– Ja tak nie mogę – westchnęłam nagle, wstając. – Nie urwiemy naszego kontaktu – spojrzałam się na zdezorientowanego Nathaniela.

Mimo że w duszy krzyczałam, że łamię obietnicę, że tak nie powinno być, to w tamtym momencie o tym nie myślałam.

Chuj z obietnicami.

Chłopak wstał z uśmiechem.

Polubiłam ten uśmiech.

Polubiłam go.

Również się uśmiechnęłam.

– Nie pytaj już dlaczego, po prostu nie mogę Ci tego powiedzieć – pokręciłam głową. W jego oczach zobaczyłam zrozumienie. Wiedziałam, że wie, iż pewnych rzeczy nie mogę mu powiedzieć. Lubiłam w nim właśnie to, że nie dociekał i nie dopytywał. Wiedział, że gdybym mogła i chciała, to bym mu to powiedziała. Po prostu starał się mnie zrozumieć i postawić się na moim miejscu.

Bo przecież każdy z nas ma swoje sekrety.

Podeszłam do niego bliżej, spoglądając w jego oczy. Po chwili go objęłam, przytulając się do niego. To samo zrobił chłopak, oplatając swoje ręce, wokół mojej talii. Doskonałe czułam jego cudowny zapach.

– Ale obiecaj mi jedno... Nie zapomnij o mnie – wyszeptałam. Nie byłam pewna, czy chłopak to usłyszał, ale nawet się nad tym nie zastanawiałam.

Nie zapomnij o mnie, kiedy odejdę.

I mimo że będzie to teraz trudniejsze, to dam radę. Złamałam swoją obietnicę, ale dam radę. Nawet jeśli się do niego przywiązałam, to dam radę. Zniosę ból rozłąki oraz ból świadomości, również i jego cierpienia.

Dam radę.

Prawda?

Cześć, jestem Ruby i umieramWhere stories live. Discover now