Jekyll&Hyde [tomarry]

709 50 58
                                    

Słuchałam dzisiaj tej piosenki i na podstawie niej napisałam ten króciutki utwór, który po prostu oddaje moje dzisiejsze emocje, ten dzień jest naprawdę do bani. Tekst napisany kursywą to cytaty z coveru piosenki vocaloid - Jekyll&Hyde, ale samo fanfiction to luźna wariacja na temat tej historii, po prostu potrzebowałam gdzieś przelać swoje emocje.


Sen to dziwnie lepka substancja — jak ciepły koc mroku otula umysł; szepcze słodkie słowa, miłe słowa, które zapadają w pamięć na zawsze. Gdy się budzę, pamiętam je doskonale, choć wszystko inne spowija mgła. Sen zawsze był dla mnie czymś niecodziennym, dopiero potem dowiedziałem się, że moje sny nie były normalne, że inni śnili inaczej. Ich nocnego świata nie nawiedzał wysoki mężczyzna spowity płaszczem mroku — zawsze ten sam, zawsze noszący identyczny uśmiech, z oczami przeszywającymi duszę na wskroś.

— Harry!

— Hermiona — mówię, odwracając się w stronę głosu. Poprawiam torbę na ramieniu i uśmiecham się, a w każdym razie próbuję się uśmiechnąć. — Cześć.

— Pisałeś esej z eliksirów po nocy? Nie wierzę, że jesteś taki głupi. Mówiłam przecież, że lepiej zrobić szybciej i mieć spokój.

Wzrok dziewczyny jest łagodny, mimo ostrych słów. Znam Hermionę, wiem, że się martwi i dlatego właśnie czuję palący wstyd.

— Nie... Dlaczego tak myślisz?

— Wyglądasz jak trup. — Wypuszcza powietrze i podchodzi, delikatnie kładąc rękę na mojej głowie. — Twoje oczy są przekrwione, napuchnięte...

Wzruszam ramionami.

— Miałem... koszmary... — mówię cicho. — A raczej koszmar... ciągle ten sam.

— Harry! — krzyczy, a ja momentalnie się wzdrygam. Wiedziałem, że to się skończy reprymendą. — To miało się skończyć na piątym roku, mówiłeś, że się skończyło — dodaje oskarżycielskim tonem, choć jej delikatne jak czekolada oczy przepełnione są zmartwieniem.

— Wiem... też tak myślałem, ale to nie tak, że mam nad tym jakąkolwiek kontrolę... on po prostu tam jest.

Przed oczami staje wysoka postać, a ja mógłbym przyrzec, że przez chwilę pojawia się na szkolnym korytarzu. Wokół mężczyzny drga powietrze, jakby rzeczywistość się załamywała, a drobinki mroku wirują jak płatki śniegu.

Mrugam, a postać znika.

— ...Harry?

Spoglądam na Hermionę, która marszczy krzaczaste brwi i przygląda się mi uważnie.

— Coś mówiłaś? Rozkojarzyłem się. — Drapię się po głowie i usiłuję uniknąć kontaktu wzrokowego.

Hermiona wzdycha ciężko, a ja czuję, jakby ciężar został zdjęty z mojego serca.

— Powinieneś powiedzieć profesorowi Dumbledore'owi.

— Jakby to w czymkolwiek pomogło... — mamroczę cicho tak, by nie słyszała, a potem uśmiecham się krzywo, na co Hermiona odpowiada szeroki, szczerym uśmiechem i idziemy do klasy.

At the time, he'd built himself a world of make-belive in order to retain his sanity.

— Czujesz się niezrozumiały, wiem.

— Dokładnie!

— Cierpisz, ale nikt tego nie zauważa. Nie chcesz im powiedzieć, chcesz by oni to zauważyli. Dostrzegli wszystkie oznaki i przedarli się przez twoje kłamstwa i niedomówienia, by odkryć, co się dzieje, by pomóc.

ShotownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz