Tak więc po namiętnym pocałunku Krzysiek udał się do salonu, a ja na piętro by sprawdzić co tam u mojego trzeciego, a właściwie czwartego skarba.

Godzina 12:00, jeden z Kościołów w centrum Wrocławia

Krzysiek

Młodzi za parę minut mają ślubować sobie przysięgę małżeńską. Jesteśmy wszyscy niesamowicie podekscytowani i nikt nie kryje wzruszenia. Ja z Emilką,Tośkiem i Gają siedzimy w pierwszej ławce, ponieważ jesteśmy z Piotrusiem a tym samym z wózkiem. Ławki za nami zajmują dalsza rodzina i znajomi mojej mamy i Marka, nawet niektórzy nasi znajomi z komendy czyli Zosia i Mariusz i Ala i Jacek. Zosia to przecież kuzynka Emilki więc też rodziną. No. Może tych gości nie ma tak dużo ale trochę jest.

Wszyscy mamy na sobie piękne odświętne stroje,ja mój nowy garnitur,marynarkę i buty, Emilka przepiękną sukienkę i szpilki, W których wygląda po prostu oszałamiająco. Ma też idealnie pasujący makijaż ale ja się tam nie znam. Gaja też ma sukienkę A Tosiek garnitur, wygląda w nim po prostu jak syneczek tatusia *śmiech *

-Tato, ja będę podawał obrączki?-zapytał Tosiek wyraźnie dumny i zaszczycony swoim obowiązkiem.

-Tak synu - uśmiechnąłem się do chłopaka który odwzajemnił gest. Emilka,która siedziała po jego drugiej stronie, objęła go ramieniem i wyszeptała:

-Widzisz jaki masz obowiązek- uśmiechnęła się również- To bardzo majestatyczne - lekko zażartowała a Tosiek pokręcił teatralnie głową i poprawił się na miejscu.

-Tak, ale w sumie robię to drugi raz w życiu. Za pierwszym miałem 10 lat i trochę zjadł mnie stres - wszyscy wróciliśmy wspomnieniami do czasów naszego ślubu.

-Doskonale pamiętam. Ale wypadło dobrze. - poszerzyłem uśmiech na samo wspomnienie.

-A Gaja była wtedy taka malutka jak teraz Piotruś - Emilce aż się łezka wzruszenia w oku zakręciła spoglądając teraz na naszą już całkiem dużą córeczkę w porównaniu do tamtych lat - Och - kobieta wytarła oczy chusteczką - Jeszcze rozmażę makijaż.

-Noo - cicho zaśmiał się Tosiek - Klapa by była.

-Może nie całkowicie bo wygląd nie jest tu najważniejszy ale też się liczy bo w jakimś stopniu Cię po tym oceniają - skwitowała moja żona.

-I tu masz niestety rację- przytaknąłem cicho. To w końcu kościół więc no. Lecz wszędzie wokół nas trwały różne rozmowy na temat dzisiejszej uroczystości więc my też sobie pozwoliliśmy

- Dobra,cii,bo chyba się zaczyna - Tosiek przerwał z palcem na buzi A po chwili nastała totalna cisza, stanęliśmy wszyscy w odpowiednich postawach i...

Para młoda weszła do kościoła. Po prostu mowę mi odjęło. Obydwoje byli niesamowicie szczęśliwi, widać to było na kilometr. Wydały się gromkie brawa. Myślałem,że się rozkleję, jak pomyślałem o tym,że moja mama w końcu jest szczęśliwa z odpowiednim facetem. A Marek? Cały czas wygląda jakby kochał moją mamę nad życie, jakby była po prostu odpowiednią dla niego kobietą. Moim i Emilki zdaniem tworzą udany duet, a dzisiejszy dzień jeszcze bardziej ich ze sobą połączy i umocni.

Moja mama ubrana była w idealnie śnieżną suknię,długi welon i szpilki. Widać,że kosmetyczka też odwaliła kawał dobrej roboty. Może nie miała dużo błyskotek,diamencików i nie wyróżniała się niczym nad inne suknie ale to nie jest dziś najważniejsze. Marek wyglądał jak prawdziwy mężczyzna,gentelman w idealnie dopasowanym garniturze. Moja mama miała bukiet ślubny z przeróżnych kwiatów a na jej palcu mienił się pierścionek zaręczynowy, do którego niedługo dołączy obrączka.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 19, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Życie jest pełne niespodzianek || Emilka i Krzysiek || PIPWhere stories live. Discover now