Ci, którzy się poświęcili

28 4 0
                                    

- Zobacz tylko na niego! - Wskazała wysokiego mężczyznę, także będącego na bakiecie, swojemu partnerowi - Taki młody, a już odziedziczył rodzinną firmę. To niezwykłe! - Odparła, przytulając się do ramienia swojego męża. Widać było, że podziwia mężczyznę, o którym mówiła. Młodego szefa sieci aptek - Karu Stengha.

- Tak, masz rację - Przytaknęła jej inna kobieta, która akurat słyszała co mówi - Niemal od razu po ukończeniu osiemnastu lat wziął się za rodzinny biznes po zmarłych rodzicach. To naprawdę osiągnięcie, żeby w sześć lat odbudować takie przedsięwzięcie - W jej tonie było słychać uznanie, skierowane w stronę młodego bruneta.

- A odchodząc od tematu biznesu. Przecież Pan Stengh jest także egzorcystą, prawda? To się dopiero nazywa elastyczność! - Dołączył się do rozmowy partner pierwszej z pań.

- Racja, racja. A widzieliście jego żonę? Zazdroszczę jej urody i takiego mężczyzny u boku - Westchnęła, a w tym momencie to jej mąż spojrzał na nią wymownie - Wybacz kochanie, też jesteś wspaniały.

Mężczyzna, o którym było mowa z uśmiechem witał i rozmawiał z wszystkimi, z zasięgu swojego wzroku. Nie dało się ukryć, że był bardzo rozpoznawalną osobą na tym bankiecie. Co mu się dziwić, dużo osiągnął jak na tak młody wieku, choć dopiero się uczył. Miał u swojego boku piękna żonę, a jednocześnie znaną reporterkę telewizyjną. A w dodatku sam prezentował się w garniturze bardzo dobrze.

Tylko czy coś takiego można osiągnąć bez poświęceń? Czy za kimś o tak dobrej i nieskazitelnej reputacji, nie kryje się coś jeszcze? A kryje. Rodzina Stengh. Jego rodzice, którzy w oczach mediów, a także jego jako dziecka byli wspaniałymi ludźmi. Jednak ich prawdziwa strona była "czarna". Kręcili, wyłudzali, odmawiali, przemycali i na każdym kroku pełnili władzę absolutną w swojej firmie. Chcieli posunąć się o krok dalej, gdyby nie jedna osoba. Zero, starszy brat Karu. Zakończył ich żywot podpalając dom. Na oczach własnego, młodszego braciszka.

To niewinne dziecko widziało śmierć własnych rodziców, którzy byli dla niego kimś wspaniałym. I odebrał mu ich, jego kochany starszy brat, którzy zajmował się nim niczym druga mama. Nie rozumiał tego, zaczął go nienawidzić, a także bać, widząc w jego oczach smutek, po tym jak uciekł. Takim sposobem został całkowicie sam. Sześcioletnie dziecko z traumą, z którą nie jedna osoba, nie potrafiłaby sobie poradzić przez całe życie.

Nie trafił do sierocińca, za to na oddział w psychiatryku, gdzie się nim opiekował i próbowali wyleczyć z dziecięcej depresji. Pewnie nigdy by nie wrócił do kulki szczęścia jaką był przed podpaleniem jego willi, gdyby nie magia. Kiedy miał dziesięć lat pojawiło się jego światełko w tunelu - wróżbita. Karu pokochał zajęcie medium i sam sobie złożył obietnicę: "Kiedyś będę przykładem dla innych". I tak z dziecka potrzebującego pomocy, stał się kimś kto może nią nieść.

Jednak ciągle mi czegoś brakowało. Nadal nie miał odpowiedzi, czemu jego ukochany brat zabił jego rodziców. Dowiedział się powodu dopiero rok temu, kiedy do jego drzwi zapukała nieznajoma mu kobieta. Ogłosiła, że Zero nie żyje. Pewnie dodałoby mu to tylko ulgi, gdyby nie to, że jego brat zawsze chciał dobrze. Został zabójcą by oczyścić imię Stenghów. By on mógł z podniesioną głową nosić swoje nazwisko i nie bać się, że ktoś skróci go o głowę. Jego brat wybrał jego, by żył i był tym, którego ludzie będą podziwiać. Zawierzył w nim swoje nadzieje, samemu oddając swoje życie.

A teraz ten sam człowiek, który niósł na barkach życie i poświęcenie tylu osób, lśnił jasno w oczach innych, przynosząc tylko uśmiech. Prawdziwy uśmiech, którego nikt nie potrafiłby zabrać z jego twarzy, ponieważ za dużo osób zapłaciło, by on go nosił.

---

azrii_

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 03, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

One-shots | Challenge |Where stories live. Discover now