Grzech pierworodny

10 2 2
                                    

Ewa była szczęśliwa. Odkąd pamięta była szczęśliwa. Była równie szczęśliwa kiedy jadła soczyste, słodkie owoce, kiedy kąpała się w rzece, czy kiedy była w ramionach ukochanego. W błogim letargu egzystowała bez poczucia czasu. Adam też był szczęśliwy i chętnie wielbił Pana. Dni im przyjemnie upływały, a Pan napawał się widokiem idealnego szczęścia jakie stworzył.

Pani była zazdrosna o swojego Pana, i o te małe stworzenia, które kradły teraz jego uwagę. Chciała tylko jego, pamiętała oddech chaosu, z którego się wyłonili razem i razem ścierali. To ona pokazała mu jego siłę i chętnie bledła przy jego świetle. Jej Pan chciał tworzyć, chociaż nie rozumiała tego to akceptowała. Chciała mu pomóc, była hojna, kiedy obdarzyła Lewiatany inteligencją i cząstką samej siebie. Ale jej Panu to się nie spodobało i uwięził ich wspólne dzieci. Kochał tylko swoje anioły, których nie pozwolił jej dotknąć. Potem ją uwięził. Walczyła zaciekle, ale Pan miał te swoje anioły. A ona nie miała nic oprócz niego... Pan jej nie odwiedzał, wysyłał tylko Lucyfera, który był taki piękny i jasny, przypominał jej Pana, do którego bardzo tęskniła. Uwiodła go, nie było trudno, wystarczyło zaszczepić mu trochę egoizmu i już nie podziwiał siły Pana ale swoją. Już nie tylko kochał Pana, ale oczekiwał też jego miłości, jego wyłączności. Zaczęli razem nienawidzić ludzi.

Ewa czuła się zaspokojona, dopóki nie znała innych uczuć niż szczęście i miłość. Pewnego dnia poczuła jednak co to strach. Przechodziła tamtędy wiele razy i wiedziała, że to miejsce, gdzie Pan nie pozwalał im wchodzić głębiej. Było piękne i słoneczne, jak każde inne miejsce w raju. Tego dnia jednak nagle ogarnął ją mrok, wiatr rozwiewał jej włosy, szeleścił liśćmi i niósł szept jej imienia. Serce jej waliło, ale nie chciała uciekać, poczuła orzeźwienie i chłonęła to wszystko nieznane do czasu, aż ustało.
Poczuła co to ciekawość, kiedy zaczęła tam wracać codziennie. Poczuła co to rozczarowanie, gdy zastawała tam znowu zwykły kawałek raju. Poczuła podekscytowanie, kiedy stała tam pod drzewem, a na jej ciało wpełzło śliskie, długie zwierzę. Szybko oplótł ją kilka razy, tak że przywarła mocno plecami do drzewa. Zasyczał przy uchu jej imię i zaczął powoli pełzać po jej brzuchu, łonie. Ewa nie odtrącała go, nie odtrącała też nowych doznań. Wtedy poczuła, że zamiast węża przygniata ją mężczyzna. Był inny niż Adam. Jego ruchy nie były tak delikatne, jego oczy patrzyły wnikliwie. Zapytał czy to prawda, że Pan zabrania im owocu poznania. Uśmiechnięty przekonywał do niego, zapewniał, że nic złego się nie stanie, że Pan bardzo kocha ludzi i nie ześle na nich śmierci. Szeptał jej to kiedy całował jej szyję, a jego ręce mocno ją obejmowały w pasie i przyciskały do drzewa. Nagle jej twarz znalazła się w jego dłoniach, jego oczy wpatrzone w nią, prowokujące i pełne tajemnic były najsilniejszą pieszczotą jakiej dotychczas doświadczyła. Widziała jak bardzo czegoś od niej pragnął i poczuła, że chce mu to dać.
- Tak chcę poznać. Chcę wiedzieć. - Powiedziała, a on tak na nią spojrzał, że jej dusza miała ciarki.
Pchnął ją na trawę i twardo położył się na niej. Złapał nad głową jej ręce i unieruchomił, drugą ręką pocierał miejsce, gdzie pulsowało jej pożądanie. Ewa zapomniała o Panu, pełna emocji, chciała wielbić tego kto jej je zapewniał. Jego palce docierały coraz głębiej, jego usta wymawiały jej imię, wysławiały jej urodę, a biodra Ewy odpowiadały domagając się więcej. Poczuła w sobie nieznaną dzikość, kiedy się wyrwała i przewróciła go na plecy, miała dosyć czekania. Usiadła na nim, obejmując głęboko w sobie wielką męskość. A może to jednak był wąż, był taki gładki, długi i tak szybko wił się w niej. Jej wnętrze mocno pulsowało, kiedy zaczęła go ujeżdżać, zapomniała też o nim, liczyła się tylko ona i spełnienie, które obiecywało jej ciało. Szatan zaśmiał się kiedy dosięgnęła ekstazy i dał jej nasienie owocu, którego chciała.
Kiedy leżała obok pełna satysfakcji, Szatan głaskał jej ciało i odkrywał, że teraz sama może decydować co jest dobre, a co złe. Nie musi czcić Pana, któremu jest równa. W jej głowie naraz powstało tak wiele myśli i to też ją podniecało.
Tej nocy Adam kochał się inaczej ze swoją żoną. Już nie myślał o słowach Pana, że mają zaludniać ziemię ku jego chwale. Czuł ogromną żądzę, kiedy Ewa mu szeptała, że teraz on jest jej Panem, że jest wspaniały, że tylko on się dla niej liczy. Odkrywali swoje ciała poszukując przyjemności.

Kiedy Pan zorientował się, że to nie jego obecność jest dla nich istotą szczęścia, lecz oni sami dla siebie, wygnał ich i ukarał. Wygnał i ukarał też Lucyfera zabierając mu skrzydła. Potem Pan przestał już tworzyć.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 25, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Grzech pierworodny Where stories live. Discover now