26. Pod przykrywką bywa lepiej

Start from the beginning
                                    

- Nie musisz mi się tłumaczyć. Ja doskonale wszystko rozumiem, naprawdę. Jeśli nie jesteś jeszcze zdecydowany, poczekam. 

- Darcy, przyszedłem tutaj, bo podjąłem już decyzję. Chcę być z tobą, mimo tego co się okazało. 

- Ale na pewno? - spojrzałam na niego nieprzekonana.

- Tak, na pewno. Ani trochę nie przeszkadza mi to, że jesteś super łotrem. Ja po części też jestem. - Stuart uśmiechnął się dumnie, a posłałam mu pytające spojrzenie. - Jestem spokrewniony z wnukami Złomocnego. 

- Wow, gratulację. - mało wiarygodnie udałam entuzjazm. Nawet nie miało to wypaść wiarygodnie, także spoko. - A skoro tę sprawę mamy za sobą, musimy przedyskutować jeszcze jedną rzecz. Oficjalnie my nadal jesteśmy wrogami i ty powinieneś wysłać mnie do poprawczaka... 

- Kochanie, ja nigdy bym ci tego nie zrobił. - Stuart mnie przytulił, a mnie od razu zrobiło się ciepło na sercu. 

- Wiem, nie o to mi chodziło. Zastanawiam się tylko, jak to rozegrać. W sensie, naszą codzienną walkę. 

- Ustawki, tak najprościej. - mój chłopak wzruszył ramionami, jakby zapomniał o jednym bardzo ważnym szczególe. 

- Toby się na pewno sprawdziło bezproblemowo, gdybyśmy na polu walki byli tylko my we dwoje. Mamy jednak wielką kulę u nogi, która jak zacznie coś podejrzewać, skończymy dwadzieścia razy gorzej, niż Romeo i Julia. 

- No to musimy się postarać, żeby Mroczna niczego nie wyczaiła. 

- To nie będzie takie proste, kochanie. Ivy może i jest okropna, ale bynajmniej niegłupia. Prędzej, czy później domyśli się prawdy. 

- Boisz się jej? - spytał po chwili. Szczerze, nie spodziewałam się tego pytania. Przez głowę przewinęło mi się kilka nieciekawych epizodów z naszego dzieciństwa, do których niekoniecznie chciałam wracać. - Przepraszam, nie powinienem był pytać. 

- Co? Nie, wszystko jest w porządku. I nie, nie boję się jej. Kiedyś może tak było, ale z czasem... to minęło. - chłopak po raz kolejny tej nocy otoczył mnie swoimi ramionami. 

- Jeśli będziesz chciała kiedykolwiek szczerze pogadać, pamiętaj, że jestem do twojej dyspozycji. 

- Dzięki, kochany jesteś. - brakowało mi mojego chłopaka, przed którym nie musiałam ukrywać swoich łez. Był przy mnie, kiedy jeszcze nie wiedziałam o jego drugiej tożsamości i chociaż to się zmieniło, czuję, że powoli zaczynam go odzyskiwać. Wiem, że nie ma takiej opcji, by kiedykolwiek jeszcze było między nami, jak na początku, bo żadne z nas nie spojrzy już na tego drugiego tak samo, ale kto wie, może to zmiana na lepsze? 

*Stuart*

Od dwóch tygodni staramy się z Darcy nie dać po sobie poznać, że jesteśmy razem. Póki co nic nie wskazuje na to, żeby siostra mojej dziewczyny cokolwiek podejrzewała, ale lepiej dmuchać na zimne. Mówię tu o sposobie, który wymyśliliśmy, żeby nasze potyczki wyglądały jak najbardziej wiarygodnie. Naszą metodą jest nic innego, jak trening. Niby proste, ale skuteczne. Dzięki temu, że ćwiczymy symulowaną walkę, na ulicach Metroburga wyglądają one całkiem wiarygodnie i łapie się na nie nie tylko Mroczna, ale i ludzie w mieście oraz Liga Herosów... Nie, nie powiedziałem mojej rodzinie, że Darcy jest Zjawą. Ja sam nigdy nie wsadziłbym mojej dziewczyny do poprawczaka, ale niestety za mamę ręczyć nie mogę. Wiem, że ona zrobiłaby dla mnie wszystko, ale kto wie, czy w tej sytuacji nie postawiłaby Ligii Herosów na pierwszym miejscu. Ja naprawdę wolę nie ryzykować. Nie jest jednak tak, że moja rodzina myśli, że nic się nie zmieniło. Powiedziałem im, że Darcy już wie, że jesteśmy rodziną super herosów i na szczęście nie ma z tym problemu, także nie mają powodów, żeby ukrywać przed nią naszych tajemnic. Ale wracając do chwili obecnej. Kiedy tata skończył swój cowieczorny trening, napisałem do swojej dziewczyny, że sala jest wolna, więc może wpadać. Jasne, że ja mam swoją własną salę do ćwiczeń, ale w tej od taty nikt nie będzie nas szukał, więc Darcy może używać tam swoich mocy bez jakichkolwiek obaw... No i jest bardziej szpanerska, a ja chciałem zaimponować swojej dziewczynie, jak tylko się da. 

Grzmotomocni : Skryci w CieniuWhere stories live. Discover now