PROLOG

1 0 0
                                    


Zapach morskiej bryzy koi moje nerwy, zwłaszcza wtedy, kiedy mam za dużo problemów.

Patrzenie na fale, których nic nie ogranicza, tłumaczy mi niezwykłość tego świata.

Uśmiecham się do wody, bo właśnie ona dała mi to, co najlepsze w moim życiu – miłość. Miłość krótką, tajemniczą, ale jakże namiętną. Myślę o tym, jak wyglądały chłodne poranki na plaży. Jak wiele zależało wtedy od nas. A teraz?

Teraz siedzę na plaży sama, z sercem w kawałkach i życiu, które rozsypało się jak domek z kart, chociaż miało być takie poukładane.

Czy żałuję, że go poznałam?

Nie. Miłości się nie żałuje.

Czy żałuję, że musiał odejść?

Nie. Wiem, że jest szczęśliwszy.

Ale urodzenie chorego dziecka, dziecka, które należy tylko i wyłącznie do niego, boli mnie tak bardzo, że bez zastanowienia zanurzam się w zimnej toni po uda, po biodra, po talię, po szyję. I tonę.

Tonę z uśmiechem, egoistycznie myśląc tylko o nim – o człowieku, który nie powinien otrzymać mojej miłości, a który był jedynym, który miał szansę ją zdobyć.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 20, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

in your worldWhere stories live. Discover now