.: :.

41 5 0
                                    

Arataka Reigen westchnął ciężko obserwując Serizawę Katsuyę podczas lunchu. Był bezsilnie zakochany w tym dziwnym chłopcu targającym ze sobą wszędzie parasolkę, z wielkim bałaganem we włosach i wiecznie biegającym w tę i z powrotem wzroku. Ale nie było mowy o tym aby w ogóle podszedł do niego. Katsuya należał do paczki o rok starszego Toichiriego Suzukiego, którego Reigen kompletnie nie trawił. Blondyn musiał więc wzdychać w ciszy i daleko od obiektu westchnień. Nie mógł pozwolić aby ktokolwiek się dowiedział o jego uczuciu – szczególnie ktoś od Suzukiego.

Lunch powoli dobiegał końca, tak więc Arataka szybko dojadł swoje drugie śniadanie i rozłożył się na ławce myśląc tylko o końcu lekcji. Jedyne o czym marzył,oczywiście poza Serizawą, było jak najszybsze udanie się do swojej pracy. Myślał nawet nad tym by wyjść z ostatnich lekcji,ale wolał nie ryzykować. Jeszcze jego Shishou zacząłby prawić mu morały o tym jak ważna jest szkoła i o tym, że nie powinien jej opuszczać. Naprawdę wolał tego uniknąć.

W końcu zaczęła się lekcja i Reigen mógł spróbować oczyścić umysł nauką. Oczywiście chłopak sporadycznie coś notował w zeszycie, ale głównie marzyło niebieskich migdałach. Nauczyciel na szczęście go nie upomniał bo nawet nie zauważył, że Arataka kompletnie nie skupia się na lekcji. Zerkał co jakiś czas na Katsuyę, który widocznie się czymś stresował. Blondyn dawniej się nawet obawiał, że ten starszy rudzielec Suzuki mu dokucza, ale wcale tak nie było. Chłopak go wykorzystywał i Reigen zauważył to dopiero po jakimś czasie. Chciał pomóc Serizawie, ale nie wiedział jak.

 Blondyn martwił się, że Katsuya kompletnie nie zdaje sobie sprawy z faktu wykorzystywania go.Widział, że Toichiro wcale nie interesował się samym Serizawą a czymś co Serizawa potrafił. Arataka nie miał pojęcia co to był,ale wiedział, że musi się tego dowiedzieć. Nie pozwoli aby jego miłość była okropnie wykorzystywana przez okropnego senpaia. Tak naprawdę nastolatek nie potrafił stwierdzić dlaczego nie lubił Suzukiego. Rudzielec nigdy tak właściwie nic mu nie zrobił, raz chyba nawet go obronił przed woźnym o ile dobrze pamiętał. Dlaczego Reigen tak bardzo nie lubił rok starszego rudzielca? Nie miał pojęcia, może powinien porozmawiać o tym z Shishou. 

Ah, właśnie, jego Shishou. Arataka pracował już w "Konsultacjach Duchowych i Innych Takich" od dwóch lat, ale Shigeo Kageyama wiele go nauczył. Blondyn bardzo podziwiał starszego Kageyamę i naprawdę lubił z nim pracować. Za to młodszy brat Shishou, Ritsu Kageyama, kompletnie nie przypadł mu do gustu. Cały czas się z nim kłóci i gdy Shigeo nie ma w pobliżu to broń Boże. Ale wiedział, że w razie czego może polegać na wszystkich pracownikach biura jego Shishou. Nie tylko pod względem egzorcyzmów duchów. 

Reigen kolejny raz westchnął układając się wygodnie. Zerknął w stronę zegarka i prawie podskoczył w miejscu z ekscytacji. Zaraz jego udręki się skończą i będzie mógł pójść do pracy. Oraz porozmawiać o dręczących go sprawach. Oczywiście w szkole są pedagodzy i psychologowie, ale Arataka uważał, że oni tak naprawdę nie znają się na swojej robocie. Wolał porozmawiać o swoich problemach z kimś komu ufał niż tak zwanemu specjaliście, który będzie go traktować szufladkowo. Nie znosił przez to psychologów i innych tego typu lekarzy.

W końcu dźwięk wybawienia wybrzmiał - Reigen prędko wstał od swojej ławki, spakował rzeczy i ruszył w kierunku drzwi omijając innych uczniów ze swojej klasy. Jednak jeden z nastolatków wpadł na blondyna czego skutkiem były zeszyty na całej podłodze oraz zniszczona parasolka. Na Aratakę wpadł jego obiekt westchnień, który widząc efekty swojej nieuwagi zaczął prędko przepraszać i ze łzami w oczach oraz nerwowo drżącymi ustami zbierać porozrzucane zeszyty.

- Ah! Nie przepraszaj! - od razu rzucił się do pomocy blondyn. - To też moja wina... Wiesz, nie powinienem tak biegać - mruknął uśmiechając się nerwowo. Reigen starał się zachowywać naturalnie jednak czuł drżenie swoich rąk oraz szybsze bicie serca. Od razu też poczuł lekkie ciepło na policzkach. Wiedział, że w obecności Serizawy mógł palnąć kompletną głupotę dlatego starał się szybko posprzątać z nim bałagan. Ogarnęli już wszystkie zeszyty nie myląc, który należał do kogo, blondyn chwycił leżącą parasolkę. Parę drucików było lekko wygiętych przez co gdyby ją rozłożyć mogłaby się podziurawić. 

Just Helping out | SerireiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz