Kiwnęłam głową i już nie hamowałam swojego płaczu. Rok czasu, rok czasu nie rozmawiałam z nikim poza moją siostrą. Przepraszam cię Elen, ale nie potrafię. Nie potrafię pogodzić się z tym, że cię już tutaj nie ma. Nie ma osoby, której mogłabym powierzyć moje największe sekrety, osoby, z którą spełniałabym swoje marzenia, osoby, która rozumiała mnie jak nikt inny, osoby, którą kochałam ponad wszystko.

Usłyszałam chrząknięcie. Ocierając łzy, powoli odwróciłam głowę w stronę drzwi. Stał tam, jednak nie odezwał się nic, przygryzł jedynie delikatnie wargę, nie odrywając wzroku od mojej osoby.

-Przepraszam, że naraziłam cię na to wszystko i dziękuję. Teraz możesz już iść i zapomnieć, że istnieje.

-Nie zamierzam.

-Słucham?

-Nie mam zamiaru zapominać i jak na razie nie planuję się nigdzie stąd ruszać.

-I tak przyniosłam ci już wystarczająco dużo problemów.

Nie odpowiedział. Odwrócił się, więc założyłam, że zamierza wyjść, byłam jednak w błędzie. Podniósł krzesło i przysunął je do mojego łóżka, o ile można je tak w ogóle nazwać.

-Shawn- powiedział, wyciągając rękę w moją stronę. Nie czekał jednak na reakcję, tylko sam złapał moją dłoń, delikatnie nią potrząsając. Moje usta lekko drgnęły do góry. Pierwszy raz od roku. Nie mogłam jednak po raz kolejny pozwolić jakiejś osobie wejść do mojego życia.

-Wątpię, że chcesz zaczynać tę znajomość.

-Wątpię, że wiesz co siedzi w moje główce.

-Wątpię, że wiesz co cię czeka- odgryzłam się. On jedynie lekko się uśmiechnął i nachylił w moją stronę, mówiąc:

-Wątpię, że wiesz.. – kontynuował, lecz przerwały mu otwierające się drzwi.

-Rosaline, jesteś już gotowa? Oj nie wiedziałam, że jesteś w środku Shawn. – powiedziała Aleksia, po przekroczeniu progu– Mniejsza o to, musimy się zbierać, bo lekarz za chwilę zaczyna odwiedziny i na pewno, gdy cię zobaczymy, skontaktuje się z Camilą.

-Tak, myślę, że dam radę wstać- byłam wszakże w błędzie, o czym dowiedziałam się już po chwili. Kiedy stawiałam pierwszy krok zakręciło mi się w głowie i zaczęłam upadać. Po chwili poczułam jednak ten sam ciepły oddech na karku oraz ciepłe ręce oplatające moją talię.

-Jezu dziewczyno, na co ja się zgodziłam. Zmniejszam odległość wizyt do tygodnia.

Przytaknęłam jedynie głową, bo wiedziałam, że nie ma sensu się kłócić.

-Będziesz w stanie zanieść ją do samochodu? Wszystko ci wyjaśnię, jednak potem, bo teraz nie mamy za dużo czasu– zwróciła się w stronę Shawna.

Pokiwał głową, posyłając mi zmartwione spojrzenie. Nie chciałam tego, nie chciałam litości. Wiedziałam, że i tak za chwilę zniknie, tak jak wszyscy. Zapomni, że kiedykolwiek widział kogoś takiego jak Rosaline Blues.

Pomimo to pozwoliłam mu, pozwoliłam mu mnie podnieść. Pozwoliłam mu ze mną pojechać, pozwoliłam mu na trzymanie mojej ręki całą drogę do mieszkania. Byłam zbyt słaba, żeby się opierać, zbyt naiwna, żeby odmówić.

Gdy dotarliśmy na miejsce, pierwsza odezwała się Aleksia.

-Wiem, że zrobiłeś już niesamowicie dużo i jestem za to wdzięczna, ale czy mógłbyś ją jeszcze odprowadzić? Za 10 minut mam wizytę z pacjentką i nie mogę się spóźnić.

-Oczywiście, niech pani na spokojnie jedzie – odparł.

-Jaka pani? Mów mi po imieniu- oznajmiła, posyłając w jego stronę uśmiech.

-Więc Aleksia, nie masz się czym martwić, zajmę się nią.

-Dziękuję – wyszeptała, odpalając samochód i zostawiając nas przed wejściem do akademika.

Zerknęłam w stronę chłopaka i to był mój błąd, ponieważ po chwili zaczęłam zatapiać się w błękicie jego niesamowitych oczu. Jednak w porę udało mi się opamiętać..

-Myślę, że możesz mnie już postawić – odchrząknęłam.

-Myślę, że jednak nie jest to najlepszym rozwiązaniem- posłał w moją stronę ten niewinny uśmiech.

-Myślę, że to jest najlepsze rozwiązanie, na jakie ktokolwiek kiedykolwiek wpadł – odgryzłam się.

Prychnął, ale spełnił moją prośbę, owijając jednak swoją rękę wokół mojej talii.

-Więccc, niech panienka prowadzi- przytaknęłam, po czym skierowałam się w odpowiednią stronę. Mijaliśmy korytarze, a ja co chwilę starałam się przykryć twarz włosami. Nikt mnie tu nie znał i nie zamierzałam tego zmieniać. Jednak Shawn za każdym razem, posyłał w moją stronę niezrozumiały wzrok. Kiedy dotarliśmy, powoli zaczęłam otwierać drzwi, tym samym odwracając się w stronę chłopaka.

-Naprawdę dziękuję ci za wszystko, dobrze wiemy, jakby się to skończyło, gdyby nie ty.

-Ciii...- szepnął, przykładając swój palec do moich warg.

Because of you...Where stories live. Discover now