*Marinette*
--W nocy, 2:17--
Obudziłam się przestraszona, znowu ten sam koszmar. Czemu nie mogę o tym zapomnieć, przecież to było tak dawno a ja nadal mam koszmary.
Do mojego pokoju wleciała Alya a ja spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem.- no co słyszałam krzyki - zaczyna się tłumaczyć.
- nie no znowu krzyczałam?- zapytałam
- mam nadzieję że nie obudziłam mamy.
- no tak, słyszałam jak krzyczałaś ,, Mamo, tato nie " . Ale mamy raczej nie obudziłaś, tak mi się zdaje. - powiedziała Alya- nie pamiętam żebym krzyczała ale nie ważne, po prostu miałam koszmar, ale to już u mnie normalne, możesz już iść dalej spać - uśmiechnęłam się lekko a ona się trochę uspokoiła i usiadła obok mnie.
- znowu to samo? - zapytała. Pokiwałam lekko głową.
- nie rozumiem to było 12 lat temu a ja
nadal mam koszmary. To mnie już męczy, czemu nie może się to już skończyć? - samotna łza spłyneła mi po policzku ale szybko ją wytarłam. Przyżekłam sobie że już nigdy nie będę płakać. A nawet jeżeli to tylko przy Alyi.Alya popatrzyła na mnie współczującym wzrokiem, nic nie mówiła tylko mnie przytuliła wiedziała że właśnie tego teraz najbardziej potrzebuje.
- możesz spać dzisiaj u mnie w pokoju? Nie chce być sama - zapytałam.- oczywiście kochana, dla ciebie wszystko.
Jak ja ją kocham.
Położyłyśmy się spać. Alya odpłyneła w krainę Morfeusza pierwsza a ja dopiero kilka minut po niej.--Rano--
Dziś wstałam o 13 dobrze że mamy wakacje, chociaż mogę się spokojnie wyspać. Ale niestety za 4 dni to się zmieni, znowu będę musiała wstawać o 6:30. Jak ja nie lubię szkoły.
Zwlekłam się z łóżka, załatwiłam swoje potrzeby w łazience i zaszłam na dół, chciałam zrobić sobie coś do jedzenia ale mama zawołała nas do salonu. Ja siedziałam już na sofie, ale czekałyśmy jeszcze na Alye.
Kiedy już przyszła, mama zaczęła.- a więc mam wam do przekazania bardzo ważną wiadomość.
- no, słuchamy - odparła Alya wyglądała jak by się gdzieś spieszyła.
- nie wiem jak wam to powiedzieć, to
wypadło tak nagle - wyglądała na trochę zestresowną.- wszystko w porządku mamo? - zapytałam, zaczynałam się trochę martwić.
- tak, tylko musimy...
- co musimy? - zapytałam
- musimy wyjechać do Paryża i to już za 2 godziny - odparła i odetchneła z ulgą.
Obie siedziałyśmy jak głupie i nie wiedziałyśmy co powiedzieć.
- dlaczego? - odparła w końcu Alya.
- nie mogę wam teraz tego powiedzieć, ale musicie teraz iść do swoich pokoi i spakować swoje rzeczy. Za godzinę jedziemy na
lotnisko.Dobrze że chociaż uczyłyśmy się francuskiego w szkole. Pomyślałam.
- żartujesz prawda? Właśnie miałam iść się spotkać z Leną. - odparła Alya.
- przykro mi skarbie ale musisz jej powiedzieć że nie możecie się spotkać bo wyjeżdżasz do Paryża. - odparła mama.
- a na jak długo tam jedziemy? - zapytałam.
Mi nie przeszkadza że wyjeżdżamy, bo ja nie mam tu żadnych przyjaciół ani nawet znajomych , ale Alyi musi być naprawdę ciężko. Tu ma wszystkich znajomych i najlepszą przyjaciółkę Lene.
- jeszcze nie wiem - odparła
- dobra napisze do Leny i jej powiem. Idę się pakować - odparła zdenerwowana i zarazem smutna Alya, strasznie mi jej szkoda.
- ja idę jeszcze tylko coś zjeść i za chwilę też oójdę się pakować.
- dobrze, to widzimy sie za godzinę na dole - przytaknełam głową i poszłam do kuchni.
Zrobiło mi się stracznie gorąco choć jest tylko 10°c stopni. Mam nadzieję że teraz, jeszcze się nie rozchoruje. Zrobiłam sobie 2 kanapki i poszłam się pakowć.
Godzinę później zeszłam na dół. Mamy i Alyi jeszcze nie było, więc zniosłam moje walizki na dół i czekałam przy drzwiach. Parę minut później zeszła Alya, była strasznie smutna. Jest mi jej naprawdę szkoda. Kiedy stanęła koło mnie przytuliłam ją.
Stałyśmy tak 2 min, później zeszła mama wsiadłysmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Kiedy czekałyśmy na samolot znowu zrobiło mi się gorąco, wzięłam wodę z torebki i się napiłam, wypiłam całą butelkę. Mama popatrzyła na mnie zdziwiona i dotknęła mojego czoła.- kochanie dobrze się czujesz? Jesteś cała rozpalona. - mówiła zmartwiona.
- tak, jest mi tylko troszkę gorąco, ale to pewnie tylko gorączka - uśmiechnęłam się lekko.
Mama już nic nie powiedziała.
10 min później przyleciał samolot. W drodze na pokład poczułam się słabo ale poszłam dalej. W końcu mogłam usiąść. Zapiełam pasy i czekałam aż samolot wystartuje. Kiedy już bylismy w powietrzu a turbulencje ustały, odpiełam pasy i powiedziałam mamie że idę do toalety. Poszłam do łazienki załatwiłam swoje potrzeby i spojrzałam w lusterko, wyglądałam okropnie, byłam cała czerwona na twarzy i miałam podkrążone oczy. Przemyłam twarz wodą i wyszłam z toalety. W drodze na swoje miejsce zrobiło mi się jeszcze słabiej później nic już nie pamiętam. Chyba zemdlałam.__________________________________________________________
Chciałam Was poinformować że kolejny rozdział będzie za tydzień, najpóźniej dwa. 🤍🖤🤍
CrazyGirl
761 słów
YOU ARE READING
miraculum || morska tajemnica - syrena i bad boy
FanfictionTo opowiadanie jest o dziewczynie która w bardzo młodym wieku straciła rodziców, zostali zamordowani na jej oczach a biedna dziewczynka nic nie mogła zrobić. Dziewczyna ma już siedemnaście lat ale nadal ma koszmary jak jej rodzice zostają zamordowa...