Peron 9 i ¾ był tak zapełniony, że wciśnięcie szpilki między ten tłum czarodziejów graniczyło z cudem. Panował tam ogromny rozgardiasz. W kłębach dymu dało się słyszeć okrzyki radości dawno niewdzianych znajomych oraz ciche szlochy bardziej wrażliwych uczniów, którzy nie za bardzo chcieli rozstawać się z rodzicami.
Najliczniejszą i najgłośniejszą rodziną byli niewątpliwie Weasleyowie. Pulchna, niska kobieta z trudem potrafiła zapanować nad gromadką rozbrykanych rudych dzieciaków.
– Fred, jak w tej chwili się nie uspokoisz, to daję słowo, że w przyszłym roku nie odprowadzisz swoich braci na pociąg! – krzyknęła do jednego ze szkrabów, chwytając go za kołnierz i przyciągając energicznie do siebie.
Sześć lat nie wystarczyło Billowi, aby przyzwyczaić się do tego, jak mocno zwracali na siebie uwagę. Uśmiechał się tylko z nadzieją, że mama w końcu wcieli w życie te coroczne groźby i zostawi bliźniaków w domu – albo przynajmniej jednego. Mimo wielkiej miłości do nich miał już powoli dość uspakajania rozhisteryzowanego Rona, kiedy Fred i George robili mu głupie żarty i wkładali do łóżka najróżniejsze dziwactwa.
Spojrzał na Charliego, który zdawał się nie przejmować całą sprawą. Chłopak miał czternaście lat, a w zeszłym roku stał się prawdziwą gwiazdą Gryffindoru. Jako nowy szukający poprowadził drużynę quidditcha do zwycięstwa, ucierając przydługi nochal niepokonanej Evangeline Potter – kapitanowi Ślizgonów. Co więcej, złapał złoty znicz dosłownie przed jej twarzą, a potem opowiadał każdemu, że specjalnie czekał do ostatniej chwili, aby budować napięcie.
Aktualnie znów powtarzał tę historię, dodając coraz więcej niestworzonych, wyssanych z palca szczegółów, jak na przykład tłuczki, które cały czas krążyły wokół jego głowy. Jego największą fanką i zapaloną słuchaczką był nie kto inny, jak ich jedyna, sześcioletnia siostra Ginny. Teraz też stała z rozdziawioną buzią, uczepiona jego dłoni i chłonęła każde słowo niczym gąbka.
Ale ona przynajmniej nie zalewała się łzami jak siedmioletni Ron, który próbował wmówić wszystkim, że widział pełzającego po ścianie pająka wielkości pięści.
Ach, no i był jeszcze Percy, dla którego był to jeden z najważniejszych dni w życiu. To właśnie on ubrany w nową szatę, z kompletem książek w kufrze, swoją pierwszą różdżką i szczurem Parszywkiem w klatce miał pierwszy raz wsiąść do pociągu i przekroczyć bramę szkoły.
– Mamo, a co będzie jak nie dostanę się do Gryffindoru? – zapytał po raz setny tego dnia.
– Percy, ile razy mam ci powtarzać, że nie ma znaczenia do jakiego domu trafisz? – rzekła mama już wyraźnie zmęczona tym tematem. – Dom w żaden sposób nie wartościuje człowieka.
– Chyba że jesteś Ślizgonem – wtrącił się szybko Charlie. – Wtedy to masakra. Oni nawet z wyglądu są jacyś brzydsi. Wystarczy spojrzeć na Potter.
– Charlie! – krzyknęła kobieta coraz bardziej wyprowadzona z równowagi. – Ile ty masz lat, aby takie rzeczy mówić?
Chłopak wzruszył ramionami i wyszczerzył zęby w kierunku Billa, bo tylko on mógł wiedzieć, jak naprawdę wygląda wspomniana dziewczyna.
– Mamo, ja już naprawdę muszę iść – oświadczył szybko Bill, nie chcąc dłużej uczestniczyć w tej rozmowie. –Jako prefekt mam swoje obowiązki.
– Tak, kochanie, rozumiem. – Kiedy pani Weasley zwracała się do najstarszego syna ton jej głosu wyraźnie łagodniał. Objęła go mocno ramieniem i ucałowała po dwa razy w każdy policzek. – Pierwszy prefekt w rodzinie, och, jestem taka dumna.
CZYTASZ
Zakończony || Szczypta przebiegłości
FanfictionRok 1987. W Hogwarcie ma się odbyć prestiżowy konkurs z eliksirów, czyli MIĘDZYSZKOLNA POTYCZKA O ZŁOTY KOCIOŁEK. Wśród szóstki zakwalifikowanych uczniów Hogwartu murowanym kandydatem był siedemnastoletni Gryfon Gregory Willson. Jednak na skutek prz...