I

4.3K 316 178
                                    

Albus wbiegł do pokoju i od razu rzucił się na łóżko. Nigdy nie miał łatwo i czuł, że tym razem mógł przesadzić. Czuł się jak „głupkowaty Gryfon, który nie potrafi trzymać języka za zębami", ale gdy po raz kolejny usłyszał docinki ze strony wujka Rona oraz brata nie mógł się nie wtrącić. Nawet jeśli jego wujek nie był do końca trzeźwy. Pierwsze co przyszło mu na myśl to, że chyba był skazany na takie życie.

Sięgnął ręką pod poduszkę i wyciągnął spod niej telefon ze słuchawkami. Nie potrafił słuchać muzyki bez słuchawek. Jego brat mógł słuchać głośniej muzyki gdziekolwiek. To nie była odwaga a czysta głupota. Poza tym byłby hipokrytą, gdyby wydzierał się na brata, że ma ją, chociażby przyciszyć a sam by jej głośno słuchał.

Już miał włączyć pierwszą piosenkę, gdy coś zapukało do jego okna. Od razu rozpoznał sowę Malfoyów. Podszedł do okna, po czym otworzył je, szybko się odsuwając. Sowy go najzwyczajniej w świecie nienawidziły. Sięgnął ze swojego biura herbatnika i rzucił nim na szafkę, na której przysiadł ptak. Herbatnik oczywiście się pokruszył i ptak niechętnie zaczął go skubać. Chłopak niepewnie podszedł do zwierzęcia i odczepił liścik, zanim sowa zdążyła się rozmyślić. Albus zauważył, że zamiast jednego listu ptak miał dwa, z czego tylko jeden był zaadresowany do niego. Drugi był do jego ojca. Niepotrzebny odrzucił na biurko nie mając ochoty schodzić na dół, aby go przekazać, kopertę drugiego od razu rozerwał.

Drogi Albusie

Przykro mi z powodu twoich wakacji, mam nadzieję, że po tym, co zaraz przeczytasz, humor ci się poprawi. Jednak nie jedziemy do Włoch, ponieważ zatrzymano ojca. No wiesz sprawy służbowe. Sprawa w pracy okazała się poważniejsza, niż na początku myśleliśmy, a mianowicie ojciec musi wyjechać na ostatni tydzień i nie może zabrać mnie ze sobą. Ojciec mimo wszystko traktuje mnie jak jajko i w życiu nie pozwoliłby mi znudzić się na śmierć w domu samemu (oboje dobrze wiemy, że jestem zbyt sztywny na zorganizowanie w domu dzikiej imprezy) a wujek Zabini jest jeszcze z rodziną na wakacjach tak samo, jak reszta mojej rodziny. Przygotuj się na najlepszą część. Wczoraj podczas kolacji rozmawialiśmy o tym, gdzie mogę się podziać na resztę wakacji (ja oczywiście tłumaczyłem mu, że mam już szesnaście lat i nie zrobię nic głupiego przez ten tydzień) i nagle ni stąd, ni zowąd tata wyskakuje mi z „Może chcesz pojechać do Pottera?". Na początku ogłupiałem, ojciec widząc moją minę powiedział, że przed rozpoczęciem wakacji rozmawiał z twoim ojcem i że twój ojciec sam to zaproponował, ale on był do tego sceptycznie nastawiony. Oczywiście się zgodziłem a drugi list zaadresowany do twojego ojca jest pytaniem czy oferta nadal jest aktualna.

Mam nadzieję, że już niedługo się zobaczmy.

Scorpius

Zaskoczony treścią listu Albus usiadł na łóżku i uśmiechał się jak głupi wpatrując się w ładne, lekko pochylone w prawą stronę pismo swojego przyjaciele. Bez zastanowienia odrzucił list za siebie, zgarnął pocztę i ruszył biegiem przekazać ją ojcu. Perspektywa przyjazdu przyjaciela tak go ucieszyła, że przestał się uśmiechać, dopiero gdy usłyszał trzask zamykających się drzwi wejściowych, co na jego szczęście najprawdopodobniej oznaczało, że wujostwo wyszło właśnie z domu.

- Tato list do ciebie! - krzyknął niby od niechcenia.

- Od kogo?! - głos dobiegł go z miejsca, w którym spodziewał się zastać rodzica.

- Od pana Malfoya — odpowiedział wchodzą do biura, w którym Harry poza pracą spędzał najwięcej czasu.

Chłopak położył list na jego biurku po czym trochę się oddalił oczekując na jakąś reakcję ze strony ojca. Mężczyzna wziął do ręki kopertę rozdarł ją niechlujnie i zaczął szybko czytać list nie zwracając uwagi na swojego syna.

- Jeśli chcesz możesz napisać Scorpiusowi, że nie mam nic przeciwko - powiedział po czym pośpiesznie dodał - chyba że mi bardziej wypada odpisać, jak myślisz?

- Wszystko mi jedno — odburkną i wyszedł z pokoju.

- Mam przez to rozumieć, że ty napiszesz? - chłopak doskonale wiedział, że to tylko pytanie retoryczne.

Albus szybko przebył drogę, która dzieliła go od jego pokoju starając się nie wpaść na żadnego z domowników co na szczęście mu się udało. Wchodząc do pokoju oczywiście dopadła go sowa której zapomniał wypuścić. Gdy uspokoił zwierzę wziął się szybko za odpisywanie. Mimo że starał się nie pokazywać swoich uczuć w środku cieszył się jak małe dziecko na wieś, że zobaczy się ze swoim przyjacielem szybkiej niż przypuszczał.

Część, Scorpiusie

Nie wiem, czy w liście wypada mi być tak bezpośrednim, ale w sumie chyba ty raczej nie będziesz miał mi tego za złe. Mój ojciec oczywiście zgodził się abyś przyjechał ale nie chce mu się tego pisać więc nie oczekujcie oficjalnej odpowiedzi bezpośrednio od moich rodziców. Wybacz, że nie będę się rozpisywał, lecz wiedz, że naprawdę ucieszyłem się, że spotkamy się wcześniej.

Nie mogę się doczekać twojego przyjazdu.

Albus

Chłopak nie rozwodził się długo nad listem, ponieważ wiedział, że im dłużej będzie się zastanawiał tym więcej będzie chciał poprawić a zależało mu na jak najszybszej odpowiedzi. Jakimś cudem udało mu się przyczepić ptakowi korespondencję i wypuścił go przez okno.

Choć wiedział, że przy dobrych wiatrach dostanie odpowiedź jutro o tej samej porze nie mógł się skupić na niczym innym. Nawet gdy leżał w swoim łóżku ta myśl spędzała mu sen z powiek.

W końcu zdenerwowany natłokiem męczących go myśli wybrał numer swojego przyjaciela po czym przystawił telefon do ucha. Dopiero po pierwszym sygnale zorientował się, że wydzwanianie do ludzi grubo po północy nie jest najlepszy pomysłem. Już miał się zakończyć połączenie, gdy nagle usłyszał głos swojego przyjaciela dochodzący z urządzenia:

- Halo?

- Och... Scorpius to ja Albus — odpowiedział szybko i odetchnął powoli, ciesząc się, że głos przyjaciela, choć na chwilę odgonił od niego natarczywe myśli.

- Al — znów usłyszał cichy głos — stało się coś?

- Nie, ja przepraszam, że dzwonię tak późno — powiedział zawstydzony, lecz zaraz dodał pośpiesznie — po prostu nie mogłem zasnąć.

- Nic się nie stało, też nie mogłem zasnąć — Al westchnął z ulgą — ale wiesz, że zamiast dzwonić do ludzi o nieludzkich godzinach możesz na przykład coś poczytać?

Chłopak zaśmiał się cicho słysząc pouczający głos przyjaciela.

- Nie wszyscy potrzebują katować się nauką także poza szkołą wiesz panie prefekcie?

- Czy ja mówiłem coś o książkach naukowych? - tym razem zaśmiał się Scorpius — science fiction, przygodowe, a nawet romansidła. Mam wymieniać dalej?

- A i tak w ogóle to tata rzecz jasna zgodził się, abyś przyjechał.

- Jasne, ale muszę już kończyć tata chyba coś usłyszał.

- Rozumiem, pa.

- Cześć

Gdy sygnał się urwał chłopak od razu po położeniu głowy na poduszce spoczął w objęciach Morfeusza.

Pan prefekt || ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz