Jako auror, Tezeusz Scamander widział w swoim życiu naprawdę przerażające i łamiące serce sytuacje. Zawsze stał z tyłu, gdy okropne wieści zostały przekazywane rodzinom, jedynie kiwał głową żałobnikom dla okazania im swojego szacunku. Nigdy nie potrafił wyobrazić sobie bólu straty, gdy ktoś kogo kochasz zostaje ci odebrany w najgorszy sposób.
Aż do tego dnia.
Gdy musiał obserwować porwanie własnego brata przez Czarnego Pana. Jego kolana bezwiednie uderzyły o zimną podłogę na której stał, a z jego gardła wyrwał się krzyk bólu. Nie zwracał już uwagi na niebieski ogień rozprzestrzeniający się wokół niego, skoro stracił dziś i Letę i Newta to nic już mu nie pozostało.
Po chwili poczuł delikatną dłoń, która mimo wszystko trzymała go mocno za ramię.
- Tezeuszu, musimy iść, nie możemy tu zostać! - odwrócił się i spojrzał spod przymróżonych oczu na Tinę.
- Straciłem go, panno Goldstein. Straciłem ich oboje - powiedział załamującym się głosem - Nie mam ani gdzie wracać, ani po co.
Brunetka spojrzała na niego, szukając w oczach tej cennej odwagi i wytrwałości, lecz nie pozostał po nich ani ślad.
- Newt żyje, wciąż możemy go odzyskać, jednak nic nie poradzimy jeśli pozwolimy sobie śmierć
_______
może coś jeszcze z tego będzie
w następnym rozdziale wrócimy do newta
yt: dabrovvskax
YOU ARE READING
Imperio| Grindelnewt
FanfictionNewt naprawdę nie chciał tam być, ale został zmuszony. Newt marzył o tym by się stamtąd wydostać, ale obiecał swoją pomoc. Newt pragnął uciekać, gdy tylko spojrzał w jego oczy, ale nie mógł zostawić przyjaciół. Newt chciał ich uratować, ale było ju...