..

11 0 0
                                    


          Sprawdźmy z kim mam pokój ... Z IVANEM! Przynajmniej nie z kimś obcym. Gadaliśmy przez pięć godzin, więc trochę się znamy. Zrobiło się ciemno, ciekawe która godzina. Ehh jest jeszcze wcześnie,ale padam z nóg. Dobranoc :3. Ranek nadszedł szybciej niż myślałam, nic mi się nawet nie śniło. Zejdę na śniadanie, bo zaraz zabraknie jedzenie. Ooo szwedzki stół, jak fajnie. Hmm tyle rzeczy, co powinnam wybrać? Dobra biorę naleśniki z serem. A teraz gdzie usiąść? Może jest jakiś pusty stolik. Wolałabym z kimś usiąść, ale byłoby mi niezręcznie, przecież nikogo nie znam. Podszedł do mnie Ivan, po prostu  ,,wspaniale''. Hej -powiedział z obojętną miną. Cześć - odpowiedziałam. Czemu siedzisz sama? -spytał. Pomyślałam, że pytanie było równie głupie co jego wyraz twarzy. Jak się coś mówi to niech to sens ma jakiś, no ale dobra. Może mogę mu to darować. Rozmowa trwała dalej. Bo nikogo nie znam, więc wolę nie ryzykować - powiedziałam słodkim głosikiem. Ej no a ja nie znasz mnie?- zażartował. Oj  wiesz o co mi chodzi! - prawie krzyknęłam. Dobra, dobra co się  tak  unosisz? - kpiącym głosem powiedział. Już miałam krzyknąć, bo mnie wnerwił swoim gadaniem, ale przyszedł nasz opiekun i zawołał  wszystkich do siebie. Ogłosił, że dziś wybierzemy sobie konie, na których będziemy jeździć przez najbliższy miesiąc. Wszyscy szybko ruszyli do stajni, a ja szłam sobie powolnym krokiem. Wiele osób podchodziło do karej klaczy z białą chrapką, ale nikt jej nie wybierał, bo każdego chciała ugryźć. Nie widziałam jej, bo było tłoczno. Boks był otwarty i możecie mi nie uwierzyć, ale do niego wpadłam. Tak wiem, śmieszne. Myślałam, że klacz mnie zgniecie albo przynajmniej kopnie, ale ona stała sobie spokojnie jakby nigdy nic, spoglądała na mnie łagodnym wzrokiem. W tym momencie poczułam, że w końcu nie ja jako pierwsza komuś zaufałam... Podniosłam się i pogłaskałam ją. Na tabliczce przyczepionej do boksu było napisane ,,Willow". Jakie śliczne imię pomyślałam. Czułam w sercu, że się zaprzyjaźnimy. Poszłam na ujeżdżalnie z klaczą, wyczyściłam ją i osiodłałam. Podeszłam jeszcze do instruktora i zapytałam czy mogę już wsiąść na konia, mężczyzna się zgodził. Wskoczyłam na klacz i zaczęłam ją stępować,a po dłuższej chwili kłusować. Świetnie sobie radziłyśmy. Po półgodzinie klacz była już rozprężona i gotowa do trudniejszych ćwiczeń. Dałam jej kostkę cukru i czekałam na innych. Wszyscy byli już przygotowani, więc zaczęły się zajęcia. Na początku było spokojnie... przez pierwszy kwadrans, a potem zaczęliśmy galopować. Kiedy się tego uczyłam przed obozem miałam mało czasu, więc nie zwracałam uwagi na to czy robię to dobrze. Dzisiaj to się na mnie zemściło... Zaczęłam się zsuwać się z konia, nikt tego nie zauważył. Dostałam ataku paniki, bo było za późno żeby zareagować. Miałam na sobie zimny pot, zaczęłam słabnąć ze stresu zamknęłam oczy i spadałam, nie wiedziałam już co się działo, ale czułam, że jestem coraz bliżej ziemi to... Ivan przygalopował do mnie, zeskoczył z konia w ekspresowym tępię i jakimś cudem mnie złapał. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego zaniepokojenie na twarzy. Co swoją drogą dodało mu uroku :3 Cały czas trzymał mnie na rękach, bo nie chciał mi uwierzyć, że wszystko ze mam siłę sama stać. Zaczął mnie wypytywać o wszystko, a ja nie wiedziałam już jak odpowiadać. Kate nic Ci nie jest? - spytał. Halo Kate? - mówił dalej. Wszystko jest okey -odpowiedziałam. To dobrze, bo się martwiłem - powiedział. Ty martwiłeś się? Przecież dopiero co się poznaliśmy - powiedziałam. No, ale wiesz ... yyy... Ja Cię lubię - powiedział zestresowany. Myślałam, że powie coś w stylu Jesteś dla mnie ważna albo coś, bo był dziwnie niespokojny. Powiedziałam, że może mnie już puścić, ale chyba nie chciał tego robić. W końcu go zmusiłam, ale musiałam mu obiecać, że pójdę do pokoju. Pogłaskałam Willow i powiedziałam jej szeptem, że ma być  grzeczna, bo zostaje z Ivanem. Najwyraźniej mnie posłuchała, bo nie miała zamiaru go gryźć. Uśmiechnęłam się i poszłam się położyć.

MarzenieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora