Tam, gdzie spadają gwiazdy.

3 1 0
                                    

- Liczniki użycia systemów maskujących na 70%, a ci debile z Paktu i tak nie byli w stanie nas wykryć. - głęboki, warczący śmiech wypełnił wnętrze kokpitu. Jego właściciel mierzył ponad dwa metry i posiadał przygarbioną, niedźwiedzią postawę. Płaska, pokryta pancernymi łuskami gadzia twarz zastygła w grymasie niezadowolenia lata temu i nic, nawet skrajne emocje, nie mogły zmienić tego wyrazu.
- A wystarczyło spojrzeć przez okno - jego towarzyszka, niewysoka ludzka kobieta uśmiechnęła się z litością, zanim wzięła kolejny łyk kawy. - Ale mieli poważniejsze zmartwienia. Według moich nieoficjalnych źródeł sprzątnęli im sprzed nosa prototyp nowego myśliwca, co znaczy, że ktoś miał na tyle duże jaja, żeby włamać się do rządowego hangaru, zabrać statek i jeszcze spieprzać przed nimi przez pół układu.
- Nieoficjalne źródła?
- Oj daj spokój, Drack. Chyba mogę mieć własne kontakty. Przecież Reyes nie musi zajmować się wszystkim.
Jej towarzysz warknął, ale u basel ciężko było stwierdzić, czy to wyraz uznania czy pogardy.
- Niech zgadnę. Z równie nieoficjalnych źródeł wiesz gdzie jest wrak.
- Tak jakby. - kobieta odstawiła wierny kubek i podeszła do panelu nawigacyjnego.Kilkoma zwinnymi ruchami palców ustawiła współrzędne planety w pobliskim układzie. Przed towarzyszami pojawił się trójwymiarowy hologram z kilkoma zaznaczonymi punktami. - Według zapisów mógł się rozbić gdzieś w tych obszarach. Mamy za mało czasu żeby przeszukać je wszystkie po kolei. Wkrótce ktoś zauważy, że sygnał do odwrót to podpucha.
Drack spojrzał na nią pytająco, po czym uśmiechnął się szeroko
- Ale oczywiście my nie będziemy tracić czasu na szukanie.
- To tylko prosta kalkulacja. Trajektoria lotu, analiza schematów, warunki atmosferyczne na Romie...
- Przestań się popisywać, Morrison.
- Ustaw kurs na współrzędne 2-17. - dokończyła niezadowolona. Co złego mogło być w zwykłym pokazie umiejętności. Tym bardziej, że wszystko szło idealnie według jej planu.

Wylądowali bez większych problemów. Drack szybko znalazł czyste miejsce do lądowania w stosunkowo małej odległości od wraku, za co dostał pochwałę od pani kapitan. Chwilę potem, po krótkiej wizycie w zbrojowni i dziale zaopatrzenia byli gotowi do „akcji". Broń zabrali profilaktycznie, ponieważ nie spodziewali się żadnych kłopotów.
- Myślisz, że ten ktoś przeżył? - zapytał basel,schodząc z rampy. W jego głosie nie było wątpliwości co do informacji, jakie posiadała Jane. Bardziej rozczarowania.
- Wątpię. Nawet jeśli jakimś cudem utrzymał się w jednym kawałku, to od czego mam ciebie, Drack? - kobieta poklepała go po plecach, a raczej po pancerzu, który bardziej pasował na wypadek wojny nuklearnej, niż poszukiwania wartościowych części. - Co więcej, nie ma żadnych danych co do tożsamości. Kompletna anonimowość nawet co do rasy.
- Może te dane były lepiej ukryte. Brzmi jak coś o wadze państwowej.
- Jeśli Pakt tak skrupulatnie ukrywa, że ktoś coś im ukradł, ale został zestrzelony, to coś jest narzeczy. Ale bierzmy się do roboty. Chcę się rozejrzeć, póki jest szansa. Odciągnięcie uwagi Paktu sporo kosztowało.
- Szukamy czegoś konkretnego? - zapytał Drack z ciekawością. Podczas rozmowy oddalili się nieco od statku, ale wciąż byli w zasięgu komunikacji z komputerem pokładowym. Zanim Jane mu odpowiedziała, sięgnęła do kieszeni kombinezonu. Wyciągnęła swój podręczny „Cosik", jak zwykła nazywać mały dysk. Urządzenie służyło jej jako podręczny komputer, połączony ze sztuczną inteligencją pokładową „Plagi".
- Nie ma sensu zbierać złomu. Ten prototyp wcale nie miał w sobie nic nowego jeśli chodzi o użyte materiały czy wyposażenie. Ale gdyby mieli nowe schematy dotyczące osłon i podniesienie wydajności rdzenia... to nie mogę się doczekać, aż wpadną w moje ręce.
- Jasne.
Urządzenie błysnęło niebieskim światłem i kilka sekund później wiedzieli, że wokół nie ma zagrożeń ze strony wraku ani jakiejkolwiek żyjącej istoty. Wtedy mogli zabrać się do pracy.
Jane Morrison uważnie przyglądała się pozostałościom po statku; sterty gruzu były pokryte sadzą i ledwie dostrzegalnie dymiły, kiedy Cosik bezustannie wyszukiwał opcjonalnych miejsc, w których mogli szukać. W końcu, wśród metalicznych szczątków, Jane dostrzegła błyszczący symbol Paktu. Widok ośmioramiennej, stopionej w połowie gwiazdy sprawił, że miała ochotę zwymiotować. Dla ludzkości była symbolem współpracy i bezpieczeństwa. Uczy się tego każde dziecko w każdym z Habitatów, a Jane nie była wyjątkiem kiedy należała jeszcze do tej uśmiechniętej, szczęśliwej gromadki. Teraz, jedyne pozytywne uczucia co do tej gwiazdy żywiła jedynie podczas swojej małej zabawy, kiedy zasłaniała ręką dwa ramiona symbolizujące Habitaty i śmiała się pod nosem na powstałą w ten sposób ironię. Mijając wrak „Artemis" również nie mogła się powstrzymać, żeby tego nie zrobić.
Drack poszedł szybciej, zostawiając Jane, pochłoniętą rzekami spływających danych na ekranie Cosika. Nie pierwszy raz buszowali wśród wraków, będących nieraz o wiele bardziej makabrycznym widokiem niż ten tutaj. To wysypisko zawierało jedynie szczątki maszyn i kryjące się w nich już zapomniane historie. Być może było coś więcej,ukryte gdzieś pod stosami części i błota. Jeśli tak, to było poza obszarem ich zainteresowania. Ale mimo to, Drack nie mógł pozbyć się uczucia, że znaleźli się w centrum czegoś dużego.
- Według skanów, magazyn z zaopatrzeniem sanitarnym i technicznym znajdował się na najniższym poziomie. Więc bierzemy pod uwagę trajektorię lotu, przeszkody, w które musiał uderzyć....
-Morrison. - kobieta podniosła głowę z syknięciem na upomnienie,ale Drack patrzył na nią z uśmiechem tak szerokim jak jego twarz. Coś znalazł. Basel kiwnął łbem w stronę jednego z największych gruzowisk. Znak oznaczający zaopatrzenie błyszczał, odbijając słabe światło tutejszego słońca. Był niemal tuż przed nimi, na co Jane wzruszyła ramionami. Miała cichą nadzieję, że czeka ich nieco większe wyzwanie, ale najwidoczniej wszystko mają podane na tacy. Zbyt proste.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 06, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PryzmatWhere stories live. Discover now