Ognisko, Jak i Nieznajomy.

15 0 0
                                    

Przebudziłem się ze snu który trwał wieczność. Nic nie pamiętając rozejrzałem się po obozowisku. Gęsty las, korony drzew sięgające do nieba, jedyny skrawek nieba, który łaskawy Bóg pozwolił mi zobaczyć to księżyc w nowiu. Kilka obalonych drzew na których został postawiony obóz. Wstając rozejrzałem się po obozie i zobaczyłem na skrzyni list. Sam list był przerwany na pół. Wiadomość była niezrozumiana, same pismo było mi obce. Usłyszałem jak liście na runie leśnym zaczynają szelestać. -Ktoś się zbliża - pomyślałem. Skierowałem wzrok w kierunku nadchodzących szeleście gniecionych liści pod naciskiem masy ciała obcego.

-Czołem, mogę usiąść ogrzać się na moment? -powiedział obcy. Postać obcego była masywna, był ubrany w ciemny płaszcz, a na plecach niósł plecak z którego wyłaniał się miecz.

-Proszę, bardzo. - Usiadłem na obalonym drzewie, patrząc się na ognisko.

Nieznajomy usiadł naprzeciwko mnie i spoglądał na mnie ciekawsko. Zacząłem podkładać chrustu, by ogień nie zmalał.

- Nazywam się Mszczuj. Mieszkałem, kilka dni stąd, aż można się zdziwić, Aby ktoś o zdrowych zmysłach postawił w tym miejscu obóz. Jedynymi mieszkańcami tej puszczy są niedźwiedzie Gau . - Jego mina zmieniła się z neutralnej na bardziej podejrzliwą. - Może opowiesz coś o sobie? - Wyjął miecz w celu potarcia go jedwabną szmatą. Teraz dostrzegłem charakterystyczne napisy na mieczu Mszczuja. - Nie wiem, czemu się obudziłem tutaj. Nawet nie wiem Kim jestem. -odpowiedziałem, obcy zajęty polerowaniem miecza zaprzestał, Mówiąc - Nie wiesz Kim jesteś, ale jakimś cudem pojawiłeś się, wtedy gdy spadło słońce na ziemie. - Wstając rozejrzał się przelotnie po obozie. - Nie pamiętam nic, nawet nie wiem kto rozbił obóz. Jedyną rzeczą która może wyjaśnić to wszystko jest list, Sam nie potrafię go rozczytać, Może mi pomożesz? - Rzekłem, wstając i podając rozerwany list Mszczujowi. Schował szmatę do plecaka, a miecz do wydzielonego miejsca w nim. Czytając list Mszczuj zadziwiony treścią listu, wstał wypowiadając się, a nawet nakazując. - W tym momencie masz ze mną iść do najbliższego miasta. - Mówiąc to zgasił ognisko przygasając je ziemią. Patrząc na iskry które z każdym gramem ziemi gaśnie iskra jasności. Jedynym źródłem światła został księżyc, rozjaśniający obóz. Rozejrzałem się szukając potrzebnych rzeczy do podróży. Nic nie znalazłem, a Mszczuj schowałem fragment listu za pazuchę. -Dobra, kierujemy się na wschód. Wszystko zabrałeś? - Zapytał się mnie. - Nic nie znalazłem co mogło by mi się przydać. - Skierowaliśmy się na wschód księżyc oświetlał nam drogę, zostawiając obóz za sobą poszliśmy dalej. - Wiesz chociaż co jest napisane na tym urywku papieru? - Wyjął list i skierował go w moją stronę. - Niestety nie. - Odpowiedziałem patrząc się na list oraz jak i na twarz Mszczuja. Zdziwienie nie zniknęło od tamtego momentu na jego twarzy. Omijając drzewa, weszliśmy na otwarty teren. Który był otoczony drzewami, a jedynymi punktami leżącymi tutaj były fragment ściany, jak i głaz podtrzymujący ścianę w przechyloną. - Zostań tutaj, rozejrzę się. - Zatrzymując się nagle wyjęknął. Ustałem wraz z nim i przyglądałem się poczynaniom Mszczuja. Skierował się w kierunku ściany, obserwując ją przenikliwie i co chwilę przyglądając się mojemu skrawku papieru. - Dobra, podejdź do mnie. - Posłusznie podszedłem, skierowałem wzrok w punkt gdzie pokazywał palcem Mszczuj powiedział zamyślony. -Widzisz to? To zapomniana tablica ludzi, którzy żyli przed nami wszystkimi. Przed Wielką wojną gdzie bogowie walczyli między sobą. - Skierował wzrok na mnie- Twój list jest napisany w tym języku, zapomnianym przez wszystkich. - Nie wiedziałem co odpowiedzieć, jedyną formą dowiedzenia się kim byłem, jak i kim jestem jest przerwany list. A nikt z słów Mszczuja nie przetłumaczy go. - Szkoda... - Odpowiedziałem schylając głowę. - Dokładnie szkoda, ale znam osobę co może wiedzieć co nie co, o twoim sekrecie. - Powiedział, kiedy usłyszałem to podniosłem głowę, widząc Mszczuja łapiącego się za podbródek i głaskaniu go. - O jakim sekrecie? -Zapytałem, zbliżając się o krok do niego. - No wiesz, jak to bywa, niektórzy czasem tacy są. Małomówni jak ty, którzy skrywają więcej niż arystokracja i szajki bandyckie razem wzięci. - Wprawił mnie w zakłopotanie tym stwierdzeniem. Nie znając tego świata, co się dzieje. Stwierdził, że kryje sekret który może zmienić losy. Nawet nie mnie samego, ale i reszty świata. - Zignoruj to na końcu, to moje spostrzeżenie na tych wszystkich którzy wyżej srają niż dupę mają. - Dokończył swoją wypowiedź, nie rozmawiając wyruszyliśmy dalej, ku wschodzącemu słońcu.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Życzę miłej lektury oraz liczę na rzetelną ocenę.

Z góry dziękuje.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 20, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ja, jak i Oni.Where stories live. Discover now