Spooky Hide-and-Seek

4.1K 233 555
                                    

1.

Jak on nie lubił października.

- O! Zaproszenie na imprezę Halloweenową...

Tak, zdecydowanie nie lubił października. Nie dość, że po lecie nie pozostawało nawet mętne wspomnienie, bo pogoda decydowała się z dnia na dzień zmieniać w to szare, siąpiące deszczem coś, to na dodatek wszyscy zaczynali wariować. A mówiąc wszyscy miał na myśli swojego przyjaciela, współlokatora, partnera w zbrodni i najbardziej pokręconego na punkcie Halloween człowieka, jakiego Louis znał. Tak zdecydowanie, kiedy data w kalendarzu zmieniała się na dziesiąty miesiąc w roku w Liama Payne'a wstępował istny, Halloweenowy potwór i jakimś cudem Louis zawsze obrywał rykoszetem godząc się na wszystkie dziwactwa. A przynajmniej tak było, bo po zeszłym roku, kiedy prawie odmroził sobie jajka, bo Liam musiał iść na Super-Duper-Imprezę, która odbywała się w podziemiach Tower stwierdził, że to był ostatni raz. Więcej nie da się przekonać przez oczka szczeniaczka, ani prośby, ani obietnice obiadów u Ramsaya, ani nawet całoroczny zapas herbaty Yorkshire. Nie. Definitywne nie, dla wszystkich Halloweenowych pomysłów pana Payne'a. I kogokolwiek innego.

Chociaż w życiu Louisa nie było zbyt wielu innych osób. Cóż tak naprawdę poza własną rodziną, wciąż mieszkającą w Doncaster i Liamem, nie utrzymywał z nikim znajomości. Nie dlatego, że nie chciał, bo... kogo on oszukiwał? Nie chciał, bo ludzie go irytowali, ich głupota, płytkość, zaściankowość. To wszystko doprowadzało go do szewskiej pasji, więc po prostu ograniczał kontakty z żywymi do minimum. Wolał zmarłych, byli bezproblemowi przynajmniej w większości przypadków. Cóż, nikt mu nie obiecywał, że życie patologa kryminalnego będzie łatwe i proste, prawda?

- Louis...

- Nie - warknął, przeglądając zdjęcia z ostatniej sprawy. Coś mu nie pasowało, coś umykało, a mogło być na tyle ważne w kwestii określenia przyczyny zgonu, że nie mógł sobie pozwolić na zostawienie pracy w biurze.

- Ale nawet nie wiesz, o co chcę zapytać - jęknął chłopak, podchodząc do Louisa, zapewne w celu wykorzystania swoich szczenięcych oczu. Serio, Tomlinson nie miał pojęcia jak ten dwudziestosiedmiolatek to robił, ale wciąż miał zdolność, którą w teorii powinny posiadać tylko dzieci. Irytujące, ale nie miał zamiaru się złamać. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Zajrzał mu przez ramię i tak szybko jak to zrobił, Louis mógł wyobrazić sobie jego skrzywioną w obrzydzeniu twarz. Tak, za trzy, dwa, jeden... - Matko Boska, Jezusku Nazareński, Louis, co do cholery?! Ustaliliśmy, że trzymasz swoich truposzy z daleka ode mnie.

- Sam się tutaj pchałeś. - Wzruszył ramionami, chowając zdjęcia i notatki do teczki. Nic nie znajdzie. Nie, kiedy Liam znajdował się w tym swoim stanie. Musiał to przeczekać. I być twardym. Nie da się wkręcić po raz kolejny w jakieś Halloweenowe gówno. Nie ma, kurwa, mowy.

- Prawda, ale bleh, jak ty możesz na to patrzeć bez odruchu wymiotnego, to ja nie wiem.

- Kwestia przyzwyczajenia. - Bo to była prawda. Tylko naprawdę ekstremalne przypadki powodowały u niego jakieś odruchy, które zmniejszały się z każdym mijającym dniem w kostnicy. - Chcesz wina? - Wstał z kanapy, upewniając się, że teczka z dokumentami jest bezpiecznie schowana w jego torbie. Wolał jej nie zapomnieć, nie chciał po raz kolejny mieć nieprzyjemności.

- Nie, nie chcę wina. Chcę, żebyś mnie posłuchał i mi pomógł, bo mam problem, a ty jesteś moim przyjacielem - biadolił Liam i to była tylko kolejna z jego strategii, żeby zdobyć to, co chciał. Mały szczwany dupek, tatuś dobrze go wyszkolił, ale Louis znał go od dziecka i znał wszystkie te sztuczki, ba sam je praktykował, kiedy naprawdę musiał. Jak na przykład wtedy, gdy potrzebował zabrać dokumenty do domu tak, żeby jego przełożony się nie dowiedział.

Spooky Hide-and- Seek | Larry Halloween's One Shot ✔️Where stories live. Discover now